Reklama

Zawsze fascynował mnie pewien fenomen, fenomen polski, choć spotykany także w innych krajach, które komuniści rozweselali barakami.

Zawsze fascynował mnie pewien fenomen, fenomen polski, choć spotykany także w innych krajach, które komuniści rozweselali barakami. Ten fenomen to miłość do USA, zapatrzenie w USA, modły do USA, bo to nie byle co, to Hameryka. Ja tam Ameryką nie jestem zafascynowany, dlatego łatwiej mi spojrzeć na sprawę z boku. Widzę dwie kategorie ludzi kochających Stany, pierwsza to ludzie tacy, jak Yo La, którzy patrzą z podziwem na amerykańską przedsiębiorczość, amerykańską wiarę w siebie i ja ten podziw nawet rozumiem. Druga kategoria to ludzie, którzy fascynują się Ameryką, bo taka duża, bo McDonald, bo Rambo 4 i Rocky 5, bo do frytek i BigMaca dolewają colę. Tej drugiej kategorii nie rozumiem, ta druga kategoria fascynuje się plastikiem, pewnie dlatego, że sama jest na poziomie plastiku.

Tyle obserwacji, teraz moje 5 groszy. Jak mówiłem nie podzielam zachwytu nad USA, owszem, podoba mi się, że ludzie przedsiębiorczy i wierzą w siebie, mają wolność słowa i liberalną gospodarkę. Nie podoba mi się natomiast wiele innych rzeczy, nie podoba mi się ta ich bogoojczyźnianość, nie podoba mi się ich pojęcie patriotyzmu, który w Ameryce jest pompatyczny i komercyjny, nie podoba mi się ich polityka zagraniczna ( Irak, Wietnam, afera Iran contras, wsparcie dla talibów w Afganistanie w czasie wojny z ZSRR, późniejsze zostawienie tych talibów samopas, interwencja CIA w Panamie, współpraca z dyktaturami w Ameryce Łacińskiej, itd. ). Nie podoba mi się także ich stosunek do Polski i stosunek Polski do USA.

Reklama

Polska w stosunku do USA przejawia zachwyt. Nie jest to jednak zachwyt w tym pierwszym, pozytywnym znaczeniu. Polska nie chce kopiować amerykańskich rozwiązań w dziedzinie gospodarki, czy wolności słowa, której niemal nic nie ogranicza. Polska przejawia zachwyt amerykańską sztucznością, tym, co w USA jest najbardziej godne politowania. Polska zachwyca się śmieciowym żarciem z McDonalda i wojennymi awanturami, przeniesionymi na ekran w kiczowatych filmach. Co gorsza nie zachwyca się tym tylko przeciętny Kowalski, czy przeciętna Nowakowa, tym się zachwycają polscy politycy. Dziś zachwycają się, bo Pierwszy Murzyn postanowił odwiedzić Polskę. Postanowił odwiedzić i od razu wielka feta, szybko ludzie, gotujta bigos, wódkę wyciągajta z lodówek, telewizory i auta wystawiajta z chałup i garaży, bo dziki z Hameryki przyjeżdża i trza go ugościć i pokazać, że my gorsze nie jestemy. Niedługo łuki triumfalne zaczną stawiać. Ja nie mam nic przeciwko wizycie Murzyna ( który nota bene Murzynem nie jest, tylko Mulatem ), mam jednak wiele przeciwko polskiej ekstazie z powodu tej wizyty. Polska znów się zachwyca hamburgerami i colą, Polska znów kreuje się na najważniejszego sojusznika USA w Europie, wszak to nasz strategiczny partner.

Powiem prawdę prostą i brutalną, Polska nie jest dla USA żadnym sojusznikiem, jesteśmy krajem 10 razy mniejszym, leżącym gdzieś za wielką wodą, parę tysięcy kilometrów od Waszyngtonu, bidnym i dziwacznym. Od 1989 roku, a już na pewno od czasów rządów towarzyszy z SLD, których proamerykański kurs był kontynuowany przez towarzyszy z PIS, Jankesi robią z nami, co chcą. Wcisnęli nam jaszczompy ze szrotu, orżnęli nas na offsecie, za obietnice służyliśmy im w Iraku, za 2 minuty rozmowy faktu biologicznego z kowbojem z Teksasu służymy im do dziś w Afganistanie. Teraz jeszcze chcą robić z nas swoją żywą tarczę i pewnie zrobią, bo Polacy są tak głupi, że niczego się nie nauczyli. Nadal będą pozwalać Jankesom, by robili na nich swoje kolejne interesy, w zamian zadowalając się gadką o strategicznym partnerstwie.

I tu dochodzimy do największej tragedii polskiej dyplomacji, Polacy muszą znaleźć sobie koniecznie strategicznych partnerów. Nie będę już mówił o tym, że to bezsensowne, że wystarczą lojalni partnerzy i dobrzy sąsiedzi, że w polityce zagranicznej trzeba kierować się pragmatyzmem i zdrowym rozsądkiem, nie interesami wątpliwych “sojuszników”, bo to powinien wiedzieć każdy polityk i każdy dyplomata, w Polsce nie wie chyba żaden. Mało tego, że sobie strategiczne partnerstwa powymyślali, to jeszcze takich sojuszników sobie znaleźli, że klękajcie narody. Strategicznym sojusznikiem Polski są USA, które sojusznikiem Polski w ogóle nie są, być nie powinny i być nie mogą, co wynika choćby z różnicy wielkości, potencjału, czy odległości. Drugim strategicznym partnerem jest Litwa, najbardziej nacjonalistyczny i antypolski kraj w UE. Kompleksy Litwinów wobec Polaków są gdzieś z 2 razy większe niż kompleksy Polaków wobec Niemców i jakby tego było mało to zakompleksieni nie są skupieni w jednej partii, jak u nas, są w prawie wszystkich partiach, we wpływowych mediach, na wyższych uczelniach. Mimo to kochamy Litwę, bo nasza szczerbata duma narodowa przyjaźni się z ich Adamkusem, przyczyną tej przyjaźni jest ich wspólna rusofobia i wspólne przekonanie, że jak dwa europejskie mocarstwa, Polska i Litwa tupną nogą, to rosyjski niedźwiedź umrze ze strachu. Trzecim strategicznym partnerem jest Gruzja, też z powodu rusofobii, ruski niedźwiedź ryknął na Gruzinów, więc Polacy będą umierać za ojczyznę Stalina.

Czas zmienić coś w polskiej polityce zagranicznej, czas skończyć z tą idiotyczną walką za wolność waszą i wasz interes. Polska jest w UE, to tu są nasze interesy i tu powinniśmy szukać przyjaciół, nie za wielką wodą, czy za Kaukazem. Szukajmy partnerów w Europie, ale nie takich partnerów, jak mała, nic nie znacząca i niechętnie nastawiona do Polski i Polaków Litwa, lecz partnerów dużych, takich jak Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i co najważniejsze Niemcy. Ja wiem, że Niemcy się źle kojarzą psychologicznie, ale to nasz najważniejszy oprócz Rosji i Ukrainy sąsiad, nasz największy partner handlowy i największy europejski kraj, z którym jesteśmy sprzymierzeni w UE i NATO. Czas przełamać fobie i kompleksy, czas zacząć myśleć. Murzyna oczywiście można przyjąć, nawet serdecznie, ale przestać pieprzyć o tym, jakim to ważnym sojusznikiem jesteśmy dla USA. Jankesi słuchają tego pieprzenia i śmieją się z niego, śmieją się i robią na nas kolejne brudne interesy. Dość już zachwytu McDonaldem, dość włażenia w dupę kowbojom z Teksasu, czas skończyć z kompleksami i nabrać trochę szacunku dla samych siebie. Może i jesteśmy prowincją Europy, ale to jednak Europa, a ja mimo wszystko mam do 3 tysięcy lat europejskiego dorobku kulturowego większy szacunek niż do 300 lat dorobku amerykańskiego. Nie chcę skakania do USA, chcę jedynie, by nasi politycy zaprzestali włażenia Jankesom w dupę, by wreszcie nabrali szacunku do swojego kraju i do samych siebie, czego Wam i sobie życzę.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Dobry wieczór.
    Cóż, taka postawa jest mi bliska, sam darzę sympatią wymienione przez Ciebie kraje. USA nie lubię, choć jak mówiłem są tam rzeczy, które doceniam. Problemem jest to, że większość moich rodaków zachwyca się nie tym, co jest w USA warte docenienia, większość Polaków zachwyca się tym, co w USA najbardziej kiczowate i plastikowe. Ludowi pracującemu miast i wsi mógłbym nawet zachwyt kiczem wybaczyć ( choć i tak jest on jednym z większych w Europie ), ale politykom wybaczyć tego nie mogę.
    Pozdrawiam.

  2. Dobry wieczór.
    Cóż, taka postawa jest mi bliska, sam darzę sympatią wymienione przez Ciebie kraje. USA nie lubię, choć jak mówiłem są tam rzeczy, które doceniam. Problemem jest to, że większość moich rodaków zachwyca się nie tym, co jest w USA warte docenienia, większość Polaków zachwyca się tym, co w USA najbardziej kiczowate i plastikowe. Ludowi pracującemu miast i wsi mógłbym nawet zachwyt kiczem wybaczyć ( choć i tak jest on jednym z większych w Europie ), ale politykom wybaczyć tego nie mogę.
    Pozdrawiam.

  3. Dobry wieczór.
    Cóż, taka postawa jest mi bliska, sam darzę sympatią wymienione przez Ciebie kraje. USA nie lubię, choć jak mówiłem są tam rzeczy, które doceniam. Problemem jest to, że większość moich rodaków zachwyca się nie tym, co jest w USA warte docenienia, większość Polaków zachwyca się tym, co w USA najbardziej kiczowate i plastikowe. Ludowi pracującemu miast i wsi mógłbym nawet zachwyt kiczem wybaczyć ( choć i tak jest on jednym z większych w Europie ), ale politykom wybaczyć tego nie mogę.
    Pozdrawiam.

    • Czuję się niedoceniony.
      Wiem, że moje wypociny to nie to samo, co teksty Kuraka i gdzie mi tam do niego, ale żeby tak na moim blogu o nudzie pisać? To ja się wysilam, żeby tę grafomanię przelać na klawiaturę, a w odpowiedzi słyszę, że zanudziłem publiczność.

      • Nie no ja…
        …nie wygłupiaj się. Nuda dotyczy całokształtu aktywności na portalu. A Twoja grafomania aż taka nudna nie jest. Jeśli już przy tym temacie jesteśmy to rażą mnie określenia “dziki”. Staroświecki jestem i prezydentów staram się szanować, chociaż jest taki jeden, którego bardzo nie lubię. A pozostałych lubię mało ale jakby więcej niż tego jednego jedynego którego mamy.
        A co do krajów i narodów. Żartobliwie powiem, że nie sympatyzuję z takowymi, które nic wartościowego a twórczego nie wniosły do kuchni światowej. Amerykanie i Brytyjczycy na przykład jedzą jak bez obrazy świnie, nie cierpię ich kuchni, może za wyjątkiem angielskiego śniadanka, od czasu do czasu, ale bez słodkawej fasolki, papierowej kiełbaski, i ciepłego bezsmakowego pomidora. Dla mnie take narody mogą zwolna wymrzeć albo być wchłonięte przez wielkie narody sztuki kulinarnej.Płakać po narodach które jadają jak świnie nie będę.
        Dlatego kocham Francuzów, Włochów,Chińczyków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Czechów, Greków, Turków, Libańczyków,Hindusów,Słowaków, Węgrów i pewnie jeszcze parę innych nacji, o których nie wiem. Ale nie Gringos i Brytoli.
        Niech żyje bigos, który mi właśnie perkoce w wielkim garze i smrodzi po całej chałupie.

        • “Dziki” to ironia, czarny w
          “Dziki” to ironia, czarny w Białym Domu mi nie wadzi, zresztą nic mi do tego, kogo Jankesi sobie wybrali. Bigos lubię, angielskiej kuchni nie lubię, choć rozgrzeszam ją za śniadanie, amerykańska to śmietnik, tu rozgrzeszenia nie będzie. Nie życzę żadnemu narodowi wymarcia i nie szanuję żadnego człowieka tylko dlatego, że sprawuje jakiś urząd, np. kowboja Busha szanował nie będę, choćbym nie wiem jak się silił na poprawność. A tak w ogóle to nie będę zmieniał stylu, żeby było “ładnie”, ten styl mi odpowiada i tak mi się pisze najlepiej.

    • Czuję się niedoceniony.
      Wiem, że moje wypociny to nie to samo, co teksty Kuraka i gdzie mi tam do niego, ale żeby tak na moim blogu o nudzie pisać? To ja się wysilam, żeby tę grafomanię przelać na klawiaturę, a w odpowiedzi słyszę, że zanudziłem publiczność.

      • Nie no ja…
        …nie wygłupiaj się. Nuda dotyczy całokształtu aktywności na portalu. A Twoja grafomania aż taka nudna nie jest. Jeśli już przy tym temacie jesteśmy to rażą mnie określenia “dziki”. Staroświecki jestem i prezydentów staram się szanować, chociaż jest taki jeden, którego bardzo nie lubię. A pozostałych lubię mało ale jakby więcej niż tego jednego jedynego którego mamy.
        A co do krajów i narodów. Żartobliwie powiem, że nie sympatyzuję z takowymi, które nic wartościowego a twórczego nie wniosły do kuchni światowej. Amerykanie i Brytyjczycy na przykład jedzą jak bez obrazy świnie, nie cierpię ich kuchni, może za wyjątkiem angielskiego śniadanka, od czasu do czasu, ale bez słodkawej fasolki, papierowej kiełbaski, i ciepłego bezsmakowego pomidora. Dla mnie take narody mogą zwolna wymrzeć albo być wchłonięte przez wielkie narody sztuki kulinarnej.Płakać po narodach które jadają jak świnie nie będę.
        Dlatego kocham Francuzów, Włochów,Chińczyków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Czechów, Greków, Turków, Libańczyków,Hindusów,Słowaków, Węgrów i pewnie jeszcze parę innych nacji, o których nie wiem. Ale nie Gringos i Brytoli.
        Niech żyje bigos, który mi właśnie perkoce w wielkim garze i smrodzi po całej chałupie.

        • “Dziki” to ironia, czarny w
          “Dziki” to ironia, czarny w Białym Domu mi nie wadzi, zresztą nic mi do tego, kogo Jankesi sobie wybrali. Bigos lubię, angielskiej kuchni nie lubię, choć rozgrzeszam ją za śniadanie, amerykańska to śmietnik, tu rozgrzeszenia nie będzie. Nie życzę żadnemu narodowi wymarcia i nie szanuję żadnego człowieka tylko dlatego, że sprawuje jakiś urząd, np. kowboja Busha szanował nie będę, choćbym nie wiem jak się silił na poprawność. A tak w ogóle to nie będę zmieniał stylu, żeby było “ładnie”, ten styl mi odpowiada i tak mi się pisze najlepiej.

    • Czuję się niedoceniony.
      Wiem, że moje wypociny to nie to samo, co teksty Kuraka i gdzie mi tam do niego, ale żeby tak na moim blogu o nudzie pisać? To ja się wysilam, żeby tę grafomanię przelać na klawiaturę, a w odpowiedzi słyszę, że zanudziłem publiczność.

      • Nie no ja…
        …nie wygłupiaj się. Nuda dotyczy całokształtu aktywności na portalu. A Twoja grafomania aż taka nudna nie jest. Jeśli już przy tym temacie jesteśmy to rażą mnie określenia “dziki”. Staroświecki jestem i prezydentów staram się szanować, chociaż jest taki jeden, którego bardzo nie lubię. A pozostałych lubię mało ale jakby więcej niż tego jednego jedynego którego mamy.
        A co do krajów i narodów. Żartobliwie powiem, że nie sympatyzuję z takowymi, które nic wartościowego a twórczego nie wniosły do kuchni światowej. Amerykanie i Brytyjczycy na przykład jedzą jak bez obrazy świnie, nie cierpię ich kuchni, może za wyjątkiem angielskiego śniadanka, od czasu do czasu, ale bez słodkawej fasolki, papierowej kiełbaski, i ciepłego bezsmakowego pomidora. Dla mnie take narody mogą zwolna wymrzeć albo być wchłonięte przez wielkie narody sztuki kulinarnej.Płakać po narodach które jadają jak świnie nie będę.
        Dlatego kocham Francuzów, Włochów,Chińczyków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Czechów, Greków, Turków, Libańczyków,Hindusów,Słowaków, Węgrów i pewnie jeszcze parę innych nacji, o których nie wiem. Ale nie Gringos i Brytoli.
        Niech żyje bigos, który mi właśnie perkoce w wielkim garze i smrodzi po całej chałupie.

        • “Dziki” to ironia, czarny w
          “Dziki” to ironia, czarny w Białym Domu mi nie wadzi, zresztą nic mi do tego, kogo Jankesi sobie wybrali. Bigos lubię, angielskiej kuchni nie lubię, choć rozgrzeszam ją za śniadanie, amerykańska to śmietnik, tu rozgrzeszenia nie będzie. Nie życzę żadnemu narodowi wymarcia i nie szanuję żadnego człowieka tylko dlatego, że sprawuje jakiś urząd, np. kowboja Busha szanował nie będę, choćbym nie wiem jak się silił na poprawność. A tak w ogóle to nie będę zmieniał stylu, żeby było “ładnie”, ten styl mi odpowiada i tak mi się pisze najlepiej.