Reklama

Zdecydowana większość ludzi najpierw uruchamia emocje, dopiero potem mózg, ale to nie zawsze mam miejsce. Generalnie królują emocje i takie same wnioski są wyciągane po sensacyjnych wieściach. Donald Trump „zachorował” na modnego wirusa, stało się to może nie w finale, ale bardzo blisko finału kampanii. Co taka informacja może oznaczać? Po pierwsze zdarzyło się, każdemu może się zdarzyć, żeby daleko nie szukać św. Łukasz ewangelista był „pozytywny” wraz z rodziną i wszyscy „wyzdrowieli” w trzy dni. Po drugie mogło dojść do sabotażu, ktoś z ekipy Bidena nie zachował dystansu, nie zdezynfekował rąk i nie założył maseczki, po czym podstawił Trumpowi mikrofon i zdał pytanie. Po trzecie, to nie przypadek, tylko strategia wyborcza.

Dwa pierwsze warianty pozostawiam na boku, pierwszy dotyczy śmiertelników, tymczasem prezydent USA może wszystko, a już na pewno może dowolnie manewrować informacjami o stanie swojego zdrowia. W drugim przypadku scenariusz jest możliwy, ale bezsensowny – patrz przypadek pierwszy, nawet gdyby doszło do prowokacji, Trump mógłby zachować „zakażenie” w tajemnicy. Pozostaje trzecia i najbardziej oczywista możliwości, czyli użycie do kampanii wyborczej światowego tematu numer jeden. Wieść o tym, że prezydent USA został „pozytywnie wymazany” obiegła świat na miesiąc przed datą wyborów i warto się skupić na świecie. Naturalnie nie jest tak, że zdrowie Trumpa to wewnętrzna sparwa USA, nic podobnego. Podobnymi informacjami żywo zainteresowane są wszystkie wywiady na wszystkich kontynentach, z takim samym podniesionym ciśnieniem Amerykanie nasłuchiwali wieści o zawałach pierwszych sekretarzy ZSRR. Jeśli podano światu, że Trump jest „chory” i jeszcze w dodatku na najbardziej „śmiertelnego wirusa”, to nie polityczne przelewki.

Reklama

Sumując te dane w jedną całość, otrzymujemy precyzyjny i jasny obraz działania z pełną premedytacją. Każdy Amerykanin, Niemiec, Chińczyk, Portugalczyk, Żyd, Polak i pozostali obywatele świata, dowiedzieli się o „chorobie” Trumpa, ponieważ mieli się dowiedzieć. Pozostaje pytanie, w jakim celu ten spektakl i nie jest to pytanie trudne. Komunikaty pójdą zarówno na potrzebny wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Trump ma 74 lata i jest w grupie ryzyka, gdyby nie 77 lat Bidena, z pewnością obecny prezydent byłby przez demokratów atakowany jako staruszek niezdolny do sprawowania władzy. Nie jest też żadną tajemnicą, że Trump obwinia Chiny za rozsianie wirusa i wreszcie ostatnia istotna część układanki, to nieustanne czekanie na cudowną szczepionkę albo lek. No to teraz składamy to, za przeproszeniem, do kupy. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Trump ma wirusa, dziś dowiadujemy się, że trafił do szpitala wojskowego, gdzie podano mu „eksperymentalny lek”. I znów, tylko dziecko uwierzy, że te informacje nie zostały podane do wiadomości publicznej z pełną premedytacją.

Co się stanie za chwilę? Trump wyzdrowieje i dokona tego jako 74–latek z grupy ryzyka, pokazując tym samym, że jest człowiekiem zdrowym, silnym i ciągle młodym, który bez problemu może stać na czele USA. „Eksperymentalny lek” okaże się cudownym środkiem i cała Ameryka zacznie się leczyć, prawdopodobnie dojdzie jeszcze szczepionka. W końcu Trump pokazuje Chinom, że USA pokonały ich wirusa i tym samym nadal są światowym liderem i imperium poza zasięgiem wszystkich innych krajów. Scenariusz tak banalny, że aż w oczy piecze, tym trudniej powstrzymać się od śmiechu, gdy się czyta „analizy” redaktorów od prawej do lewej, którzy bredzą o poważnych problemach Trumpa albo się modlą za zdrowie, co rzecz jasna nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Trump „zachorował” zgodnie z planem i w taki sam sposób wyzdrowieje, otwierając oczy niedowiarkom. Prosta, szczerze mówiąc, prostacka taktyka na finał kampanii, ale z całą pewnością skuteczna i dlatego z pełną premedytacją realizowana.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Może Trump będzie chciał

    Może Trump będzie chciał zakończyć "zajoba" w USA, ale w Polsce Ministerstwo Zdrowia jakoś nie chce. To prawdziwe eldorado i dlatego będą to ciągnąć w nieskończoność, nawet kosztem upadku kraju. Dlatego powinniśmy władzom postawić kilka pytań np. czy wszczynane są jakieś postępowania prokuratorskie wobec osób poświadczających nieprawdę (wpisywanie covida do kart pacjentów i świadectw zgonów) lub na ile iteracji są kalibrowane testy (przy 40 każdy test wychodzi pozytywnie). Tymi sztuczkami można dowolnie zwiększać ilość przypadków i ciągnąć kasę za teleporady i leczenie "zakażonych" pacjentów.

      • To państwo powinno tropić

        Nie obawiaj się. Pytania się wkrótce pojawią. Doniesienia o fałszowanie dokumentacji medycznej także. Coraz więcej ludzi wkurza ten "zajob".

        Właściwie to państwo powinno tropić ludzi, którzy je okradają, podobnie jak to jest w przypadku mafii vatowskich. Tu skala przekrętów może być podobna i bardzo wielu bogaci się na nakręcaniu covidowej histerii. 

        Rząd w końcu musi zareagować na ten problem, chyba że zależy mu na destrukcji państwa.

  2. Może Trump będzie chciał

    Może Trump będzie chciał zakończyć "zajoba" w USA, ale w Polsce Ministerstwo Zdrowia jakoś nie chce. To prawdziwe eldorado i dlatego będą to ciągnąć w nieskończoność, nawet kosztem upadku kraju. Dlatego powinniśmy władzom postawić kilka pytań np. czy wszczynane są jakieś postępowania prokuratorskie wobec osób poświadczających nieprawdę (wpisywanie covida do kart pacjentów i świadectw zgonów) lub na ile iteracji są kalibrowane testy (przy 40 każdy test wychodzi pozytywnie). Tymi sztuczkami można dowolnie zwiększać ilość przypadków i ciągnąć kasę za teleporady i leczenie "zakażonych" pacjentów.

      • To państwo powinno tropić

        Nie obawiaj się. Pytania się wkrótce pojawią. Doniesienia o fałszowanie dokumentacji medycznej także. Coraz więcej ludzi wkurza ten "zajob".

        Właściwie to państwo powinno tropić ludzi, którzy je okradają, podobnie jak to jest w przypadku mafii vatowskich. Tu skala przekrętów może być podobna i bardzo wielu bogaci się na nakręcaniu covidowej histerii. 

        Rząd w końcu musi zareagować na ten problem, chyba że zależy mu na destrukcji państwa.

  3. Jedna uwaga do tekstu –

    Jedna uwaga do tekstu – utrzymanie "zakażenia" w tajemnicy to byłoby przedwyborcze samobójstwo.
    Gdyby wyszło, a kretów tam pełno, że prezydent mimo "zakażenia" normalnie spotykał się z ludźmi i świadomie rozsiewał straszliwego wirusa to nie miałby czego szukać w wyborach.
    A właściwie to nawet nie potrzeba kreta, wystarczyłoby rzucenie podejrzenia, że po spotkaniach z Trumpem (podstawieni) ludzie nagle dostają covida – być może ta nagła oficjalna "choroba" to rozbrojenie takiej właśnie bomby przygotowanej przez Demokratów, to opcja nr 4.

     

  4. Jedna uwaga do tekstu –

    Jedna uwaga do tekstu – utrzymanie "zakażenia" w tajemnicy to byłoby przedwyborcze samobójstwo.
    Gdyby wyszło, a kretów tam pełno, że prezydent mimo "zakażenia" normalnie spotykał się z ludźmi i świadomie rozsiewał straszliwego wirusa to nie miałby czego szukać w wyborach.
    A właściwie to nawet nie potrzeba kreta, wystarczyłoby rzucenie podejrzenia, że po spotkaniach z Trumpem (podstawieni) ludzie nagle dostają covida – być może ta nagła oficjalna "choroba" to rozbrojenie takiej właśnie bomby przygotowanej przez Demokratów, to opcja nr 4.