Reklama

Wiele się nie pomyliłem w prognozach, do tego okazało się, nie pierwszy raz, że kontrowersje.net czytają wszystkie redakcje, kluby i ministerstwa, przekazem dnia był Nawałka i reprezentacja polityczna. Tak jest Szanowni Państwo, Tusk zbudował taką drużynę, że trzeba przeprosić Bogu ducha winnego bramkarza Dolcana Ząbki. Niemniej pierwszy raz od niepamiętnych czasów muszę Tuska pochwalić i to za dwie rzeczy naraz. Przede wszystkim za poczucie humoru, naturalne, niewymuszone. Donald zrobił sobie z rekonstrukcji jaja i opowiedział elektoratowi stary dowcip Pietrzaka, lekko skorygowany. Gdy Pietrzak startował na prezydenta mówił: „głosujcie na mnie, lepiej nie będzie, ale śmieszniej na pewno”. Tusk mówi odrobinę inaczej: „przestaliście na mnie głosować, to wam powiem, że lepiej nie będzie, ale śmieszniej na pewno”. Puentą dowcipu opowiedzianego elektoratowi jest oczywiście Bartek Arłukowicz, ale o nim i całej reszcie za chwilkę. Wcześniej druga rzecz, z którą Tuskowi należy się pochwała. Donald przestał kręcić i wreszcie powiedział wprost, mnie rządzenie nie interesuje, koniec zabawy, teraz trzeba wykonać trzyetapowy plan, który pozwoli zachować skromny kawałek podłogi. Aby tak się stało trzeba w punkcie pierwszym utrzymać premiera, czego nie udało się zrobić Millerowi, w punkcie drugim doczołgać się do końca kadencji jak Buzek, w punkcie trzecim powtórzyć wariant Kaczyńskiego i stworzyć absolutnie autorską partię, choćby kosztem zjazdu do 10% poparcia. Nie ironizuję, naprawdę jestem wdzięczny Tuskowi, że przestał się wygłupiać i położył karty na stół, głowa mnie boli nieludzko i nie mam ochoty na szarady. Zresztą czas najwyższy, nic innego rozbić się nie dało, żeby wyciągnąć asa z rękawów, trzeba mieć rękawy, a Tusk świeci gołym tyłkiem. Pozbierał blotki spod stołu i tak powstał nowy gabinet, któremu mimo wszystko warto się przyjrzeć pod kątem dowcipu i powagi.

Reklama

No to jedziemy niekoniecznie po kolei, ale po całości. Szefowa MEN, największa gwiazda gabinetu, którą wywróżyłem we wczorajszym wpisie. Ma dwie funkcje do spełnienia, podrzuci dewotkom od tęczy parytet, potrzeba było baby, w drugim rzędzie wypełni pustkę, gdyby się nie zgodziła, ministrem edukacji musiałby zostać Ligia Krajewska. Minister sportu Andrzej Biernat jest mieszaniną poczucia humoru Tuska i jego otwartej gry, dał stołek miernocie za partyjną wycinkę. Biernat w nagrodę będzie budować partyjny kadłubek i jak się sprawdzi dostanie jedynkę w Łodzi. Ministrem Nauki w rządzie Tuska może być każdy, to dlaczego nie Lena Kolarska-Bobińska. W Ministerstwie Środowiska bez zmian, odszedł anonim, przyszedł anonim. Maciej Szczurek w Ministerstwie Finansów robiłby za puentę dowcipu Tuska, gdyby nie Bartek Arłukowicz. Makler jako minister finansów wyznacza granice dowcipu, Donald jednak nie zdecydował się pójść na całość i nie zatrudnił Pitery, precyzyjnej księgowej potrafiącej policzyć każdą szprotkę w puszce. Ministerstwo Finansów nie potrzebuje ministra, scheda po Rostowskim zdecydowała o tym, że za jego biurkiem następca, co najwyżej ułoży sobie pasjansa, zagra w pokera online lub postawi kawałek pensji na giełdzie. Resztą zajmą się maklerzy z Londynu, Brukseli, Nowego Yorku. Resortowy potwór, połączone Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Transportu złożyło się na najbardziej poważane dzieło Tuska. W transporcie siedzi CBA, za chwilę usiądzie prokuratura, ze wszystkich ministerstw największy bajzel kryminalny zaliczył Grabarczyk i potem Nowak. Trzeba było się ratować, nie ma Ministerstwa Transportu, nie ma korupcji, pomyślał sobie Donald i tak tez uczynił. Elżbieta Bieńkowska jest mistrzynią w wydawaniu unijnej kasy, która wymaga krajowego zadłużenia, podniesienie jej do rangi superministra i jednocześnie wicepremiera, chyba wyjaśnia wszelkie wątpliwości, jaki pomysł na Polskę ma Tusk. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, zabawka stworzona dla Boniego i przyszedł czas na prostą zamianę, kto się byczył w PE pójdzie do Cyfryzacji, kto się miotał w Cyfryzacji pójdzie a urlop do PE. Nowy minister nazywa się chyba Trzaska albo Trzaskowski, co rzecz jasna nie ma najmniejszego znaczenia dla Tuska i ministerstwa.

Zdecydowaną i jedyną sensacją w gabinecie Tuska pozostaje minister Bartek Arłukowicz, który pozostaje i ja się wcale nie popisałem kaleką składnią, tylko robię wstęp do puenty rekonstrukcyjnej. W Bartku Arłukowiczu zawiera się wszystko, co Tusk chciał przekazać nie swojemu narodowi. Pozostawienie jednego z największych pajaców w rządzie ilustruje zarówno poczucie humoru Tuska, jak i pokazuje wyłożone na stół karty. Nie będzie lepiej, będzie śmieszniej, bo trudno poszukać bardziej drażniącej Polaków czynności niż wizyty w szpitalach i ośrodkach zdrowia, które przeskoczyły wizyty w ZUS i skarbówce. Tusk powiedział Polakom, że nic się nie zmieni i tak jak jest, to jest śmiesznie. Pozwolił sobie na taki dowcip, ponieważ wcześniej oświadczył, że jego zadaniem jest dotrwać. Skąd niby Donald miałby wziąć ministra zdrowia? Niech będzie Arłukowicz, co to zmienia? Dobry minister, kojarzy się lewicowo doda paru wyborców, którym Miller zalatuje seksistą. I byłoby na tyle, ale jeszcze mam dosłownie parę dużych niespodzianek dla kolegi Donalda. Gawiedź się bawi raczej średnio, ale się bawi, tymczasem w Belwederze trwają przygotowania. Jeśli komuś się wydaje, że pan Bronek bez wąsa będzie się podniecał rekonstrukcją i zapomni o OFE, które szykuje na Donalda, to chyba nie zna pana Bronka lub nie wie, że pan Bronek nie może pozwolić Tuskowi na swobodne budowanie kadłubka. Kto będzie głosował na pana Bronka, jeśli dawne partyjne zaplecze skurczy się do 10%? OFE rekonstrukcją przykryć się nie da, w każdym razie nie panu Bronkowi. Jeszcze gorzej będzie przykryć wielką korupcję we wszystkich ministerstwach i nie tylko w ministerstwach. Za parę dni to będzie temat numer jeden i żadna likwidacja ministerstw nie pomoże. Teraz koniec.

PS Małe uzupełnienie do beczki śmiechu. Właśnie usłyszałem pana Rossatiego i on chyba odebrał puentę Arłukowiczowi. Tata znany z tego, że ma córkę, która wychodzi z lóżka kolejnych znanych narzeczonych, powiedział mniej więcej coś takiego. Tak, pani redaktor, mamy bardzo trudną sytuację, deficyt na granicy konstytucyjnego zapisu, kryzys, trudne i konieczne reformy, ale jak pan Szczurek odpowiednio wyda 300 miliardów z Unii, to jest skazany na sukces. Powiedział Rossati, który wcześniej wyśmiał Tuska, gdy ten oferował mu stołek ministra.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. ciekawe co z OFE będzie
    Zgadza się, to dobra analiza sytuacji.
    Jak wiadomo ministerstwa dzielą się na socjalne (nauka, szkoły, lecznictwo, i coś tam), gospodarcze ( w tym kultura), i siłowe.
    Socjalne są rozliczane za stopień zaoszczędzenia pieniędzy na podatniku (dlatego wzorowy Arłukowicz został), Gospodarcze zaś służą do tłuczenia szmalu przez kumpli, i tu zmiany mają jakieś znaczenie. Nie dla nas, ale dla ludzi zmianami objętych.
    Ciekawy jest ten nowy minister finansów. Zapewne Rostowski sam chciał odejsć. Swoje zrobił, niech kto inny piwo wypije.
    Szczurek jest człowiekiem międzynarodówki bankowej, no ale innych praktycznie w tej branży nie ma.
    Fajnie by było mieć ministra finansów który normalnie żyje w kraju i zna z grubsza tutejsze życie, a nie kolejnego obywatela świata.

    • Dokładnie
      Dokładnie, Arłukowicz jest od oszczędzania kasy – dlatego został. Pewnie sondowali kogoś na podmiankę, ale nie było chętnych.

      Odnośnie ekonomistów też w 100% racja – sami kupieni ludzie, albo tacy którzy szukają sponsora. Ministrem finansów będzie młody zdolny gotowy do wykazania się. Taki Rosati to jest kuty na 4 nogi szczur – zbyt sprytny żeby władować się w takie bagno z własnej woli.

      Niestety cena niezależności na razie zbyt wysoka dla miejscowych ekonomów zwłaszcza że polskiego kapitału tyle co kot napłakał. To się powoli zmienia (SKOKi, Asseco), ale hoho jeszcze długa droga.

      Generalnie to słabo to wygląda dla świń przy korycie. Chyba jednak powoli zbliżamy się do końca początku złodziejskiej II PRL.

  2. ciekawe co z OFE będzie
    Zgadza się, to dobra analiza sytuacji.
    Jak wiadomo ministerstwa dzielą się na socjalne (nauka, szkoły, lecznictwo, i coś tam), gospodarcze ( w tym kultura), i siłowe.
    Socjalne są rozliczane za stopień zaoszczędzenia pieniędzy na podatniku (dlatego wzorowy Arłukowicz został), Gospodarcze zaś służą do tłuczenia szmalu przez kumpli, i tu zmiany mają jakieś znaczenie. Nie dla nas, ale dla ludzi zmianami objętych.
    Ciekawy jest ten nowy minister finansów. Zapewne Rostowski sam chciał odejsć. Swoje zrobił, niech kto inny piwo wypije.
    Szczurek jest człowiekiem międzynarodówki bankowej, no ale innych praktycznie w tej branży nie ma.
    Fajnie by było mieć ministra finansów który normalnie żyje w kraju i zna z grubsza tutejsze życie, a nie kolejnego obywatela świata.

    • Dokładnie
      Dokładnie, Arłukowicz jest od oszczędzania kasy – dlatego został. Pewnie sondowali kogoś na podmiankę, ale nie było chętnych.

      Odnośnie ekonomistów też w 100% racja – sami kupieni ludzie, albo tacy którzy szukają sponsora. Ministrem finansów będzie młody zdolny gotowy do wykazania się. Taki Rosati to jest kuty na 4 nogi szczur – zbyt sprytny żeby władować się w takie bagno z własnej woli.

      Niestety cena niezależności na razie zbyt wysoka dla miejscowych ekonomów zwłaszcza że polskiego kapitału tyle co kot napłakał. To się powoli zmienia (SKOKi, Asseco), ale hoho jeszcze długa droga.

      Generalnie to słabo to wygląda dla świń przy korycie. Chyba jednak powoli zbliżamy się do końca początku złodziejskiej II PRL.

  3. Rekonstrukcja? Raczej zasłona dymna.
    I tak Tusk uczynił tematem dnia dla gminu kolejną "rekonstrukcję" swej reprezentacji trampkarzy. A tymczasem w Polsce:

    1. Szef CBA: "NAJWIĘKSZA afera korupcyjna po 1989".
    2. Kilkadziesiąt zatrzymanych osób. W tym m.in. … WICEMINISTER i WICESZEF GUS!
    3. Przeszukania w ponad 50 miejscach.
    4. Powiązania między ludźmi z najwyższych szczebli władzy centralnej i samorządowej.
    5. Przedmiot korupcji przekracza 1,5 MILIARDA złotych!
    6. CBA stwierdza: "praktycznie KAŻDY przetarg związany z cyfryzacją był … obarczony korupcją"!

    A co w mediach głównego nurtu?

    Otóż… NIC 🙂

    1. Paski TVN jakoś nie zabarwiły się w tym temacie na żółto.
    2. W "Wiadomościach" poświęcono największej (ujawnionej) aferze korupcyjnej III RP całe … 30 sekund (pokazując w tle zdjęcie Kaczyńskiego)
    3. Szechter i popłuczyny też nie zauważył korupcji w gigantycznej skali.
    4. Na głównych portalach informacyjnych gdzieś tam poupychano małe informacje.

    Czy ktoś jeszcza ma jakieś wątpliwości, jak "bezstronne" są polskie media "ogólnopolskie"? 🙂

    Jako żywo zaczyna to przypominać zamiatanie pod dywan:

    a) katarskiego inwestora, który nigdy nie istniał,
    b) spotkań przedstawicieli PO z półświatkiem przestępczym (afera hazardowa, której oczywiście nie było. Bo przewodniczący Sekuła usłyszał to na komisji śledczej od … krzeseł),
    c) czy też nagłe zniknięcie Józefa Bąka (znanego też jako Michał Tusk) w trakcie afery z Amber Gold.

    Jest to też schemat znany ze:

    a) skandali finansowych wokół "budowy" autostrad (najdroższe drogi w Europie; tysiące zbankrutowanych firm podwykonawczych),
    b) takiego drobiazgu jak "Basen Narodowy" (kilkukrotnie przepłacony, do dziś niedokończony i przynoszący olbrzymie straty).
    Nie mówiąc o mniejszych przewałach z takimi drobnostkami, jak Pendolino (zakupiono "wykastrowaną" wersję, bez najważniejszego systemu "wahadełka", bez możliwości rozpędzenia tego złomu na polskich torach), czy korupcji i nepotyzmie w warszawskim magistracie.

    Jednym słowem "Polska w budowie" i "Żeby żyło się lepiej".

    W tym kontekście można zrozumieć dlaczego kabaret Monty Pythona rozważa wznowienie działalności. Zapewne dostanie wsparcie personalne od członków rządu człowieka, dla którego "polskość to nienormalność". Ewentualnie, zasilą jego szeregi osoby z otoczenia kłamcy, jakim okazał się Komorowski ("zapomniało mu się", że nie jest hrabią :). Oby tylko nie pisał skeczy, bo będzie można umrzeć ze śmiechu, pozostawiając bliskich w "bulu i nadzieji"!

    Po prostu – Monty Python wiecznie żywy!

    • A opozycja śpi?
      … niewiarygode jest aby to tylko zasłona dymna była tego co oczywiste. To przemyślany (może i tylko na jakiś czas, ale jednak) ruch, mający głębszy sens, którego jeszcze nie znamy.
      W 1988r. oficjeli partyjnych przeflancowano do życia cywilnego, w okolice finasowości, za poręczeniem WSI . Dzięki temu do dziś tam grasują. Nie twierdzę że obecna sytuacja to całkowita analogia, ale nadzwyczaj interesujące są fakty które wymieniłeś, a które towarzyszą ewakuacji i nikt o nich szczegółowo nie pisze,  – A opozycja ŚPI  ?

  4. Rekonstrukcja? Raczej zasłona dymna.
    I tak Tusk uczynił tematem dnia dla gminu kolejną "rekonstrukcję" swej reprezentacji trampkarzy. A tymczasem w Polsce:

    1. Szef CBA: "NAJWIĘKSZA afera korupcyjna po 1989".
    2. Kilkadziesiąt zatrzymanych osób. W tym m.in. … WICEMINISTER i WICESZEF GUS!
    3. Przeszukania w ponad 50 miejscach.
    4. Powiązania między ludźmi z najwyższych szczebli władzy centralnej i samorządowej.
    5. Przedmiot korupcji przekracza 1,5 MILIARDA złotych!
    6. CBA stwierdza: "praktycznie KAŻDY przetarg związany z cyfryzacją był … obarczony korupcją"!

    A co w mediach głównego nurtu?

    Otóż… NIC 🙂

    1. Paski TVN jakoś nie zabarwiły się w tym temacie na żółto.
    2. W "Wiadomościach" poświęcono największej (ujawnionej) aferze korupcyjnej III RP całe … 30 sekund (pokazując w tle zdjęcie Kaczyńskiego)
    3. Szechter i popłuczyny też nie zauważył korupcji w gigantycznej skali.
    4. Na głównych portalach informacyjnych gdzieś tam poupychano małe informacje.

    Czy ktoś jeszcza ma jakieś wątpliwości, jak "bezstronne" są polskie media "ogólnopolskie"? 🙂

    Jako żywo zaczyna to przypominać zamiatanie pod dywan:

    a) katarskiego inwestora, który nigdy nie istniał,
    b) spotkań przedstawicieli PO z półświatkiem przestępczym (afera hazardowa, której oczywiście nie było. Bo przewodniczący Sekuła usłyszał to na komisji śledczej od … krzeseł),
    c) czy też nagłe zniknięcie Józefa Bąka (znanego też jako Michał Tusk) w trakcie afery z Amber Gold.

    Jest to też schemat znany ze:

    a) skandali finansowych wokół "budowy" autostrad (najdroższe drogi w Europie; tysiące zbankrutowanych firm podwykonawczych),
    b) takiego drobiazgu jak "Basen Narodowy" (kilkukrotnie przepłacony, do dziś niedokończony i przynoszący olbrzymie straty).
    Nie mówiąc o mniejszych przewałach z takimi drobnostkami, jak Pendolino (zakupiono "wykastrowaną" wersję, bez najważniejszego systemu "wahadełka", bez możliwości rozpędzenia tego złomu na polskich torach), czy korupcji i nepotyzmie w warszawskim magistracie.

    Jednym słowem "Polska w budowie" i "Żeby żyło się lepiej".

    W tym kontekście można zrozumieć dlaczego kabaret Monty Pythona rozważa wznowienie działalności. Zapewne dostanie wsparcie personalne od członków rządu człowieka, dla którego "polskość to nienormalność". Ewentualnie, zasilą jego szeregi osoby z otoczenia kłamcy, jakim okazał się Komorowski ("zapomniało mu się", że nie jest hrabią :). Oby tylko nie pisał skeczy, bo będzie można umrzeć ze śmiechu, pozostawiając bliskich w "bulu i nadzieji"!

    Po prostu – Monty Python wiecznie żywy!

    • A opozycja śpi?
      … niewiarygode jest aby to tylko zasłona dymna była tego co oczywiste. To przemyślany (może i tylko na jakiś czas, ale jednak) ruch, mający głębszy sens, którego jeszcze nie znamy.
      W 1988r. oficjeli partyjnych przeflancowano do życia cywilnego, w okolice finasowości, za poręczeniem WSI . Dzięki temu do dziś tam grasują. Nie twierdzę że obecna sytuacja to całkowita analogia, ale nadzwyczaj interesujące są fakty które wymieniłeś, a które towarzyszą ewakuacji i nikt o nich szczegółowo nie pisze,  – A opozycja ŚPI  ?