Reklama

Jedna z reporterek, która zapewne nie do końca zd

Jedna z reporterek, która zapewne nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co robi, spytała bezczelnie wprost: „A jak się dokładnie pan pełnomocnik nazywa?”. W odpowiedzi usłyszała jedno „yyyy”, które potem zostało wsparte bon motem: „Ja nie jestem specem od tytułomanii, pan Graś da Państwu kartkę, gdzie wszystko będzie napisane”. Opisana scenka rodzajowa idealnie oddaje pierwszy aspekt sprawy transferu Arułkowicza z SLD do gabinetu Tuska, a ostatecznie na listę PO w Szczecinie, gdyż tak to się musi skończyć. Oddaje najlepiej pierwszy aspekt, ponieważ pokazuje, że stworzenie nowego stanowiska w administracji nie ma ceny, o ile korzyść polityczna jest natychmiastowa, choćby nawet pozorna. Powołać pełnomocnika, którego z pełnej nazwy nawet się nie kojarzy, jest czynnością banalną. Bezimienny pełnomocnik natychmiast dostanie apanaże i potrzebne narzędzia: skórę, furę i komórę. Dostanie sekretarkę, ochroniarza, kierowcę, asystenta, limit na paliwo, talon do stołówki, wczasy pod gruszą, premię kwartalną. Wczoraj jeszcze nie było pełnomocnika od czegoś tam, dziś państwo zauważyło przyczynę niedoskonałości wypełniając lukę i tak moi Szanowni Podatnicy 80 tysięcy razy w ostatnim czasie. Tyle o pierwszym aspekcie. Kolejne aspekty to już połączenie dobrej zabawy, mojego optymizmu i desperacji, którą obserwuję na kilku frontach. Dobra zabawa polega na tym, że jeden z najbardziej zaciekłych krytyków PO, członek komisji hazardowej, wszem wobec ogłaszający, jak partia PO funkcjonuje, jak skandalicznie prowadzi prace komisji i jak pozamiatała cmentarne interesy pod wykładzinę, z głupia frant staje w szeregach skompromitowanej partii, żeby naprawiać Polskę. Staje z konkretnego powodu. Jak się wyraził premier, wyszkolony przez podrzędnego propagandystę w turbanie, Arułkowicz ma pozytywną energię. Kiedyś to się nazywało polityka miłości, teraz będzie się nazywać frontem jedności pozytywnej energii. Każdy kto ma pozytywną energię, dostanie od premiera Tuska: furę, skórę i komórę, ale nic za darmo. W zamian będzie musiał zapamiętać jak się nazywa jego stanowisko i od czego jest pełnomocnikiem. Stąd też bierze się mój optymizm, przy tak czytelnych akcjach, które obywatel zwykle odczytuje bezbłędnie rząd Donalda Tuska daleko ujechać nie może. Czego jak czego, ale obywatel obojętnie skąd przychodzi, w co wierzy i na kogo głosuje na parę rzeczy reaguje zawsze tak samo. Najbardziej nerwowo reaguje na przysłowiowe „korytko”, a tutaj mamy akcję „korytko” w pełnej krasie. Niepotrzebne stanowisko, niepotrzebne wydatki i wszystko dla nowego partyjnego kumpla. Prawdę mówiąc dziwię się Tuskowi, bo do tej pory potrafił rozgrywać takie sprawy bezbłędnie. Na przykład Cimoszewicza wciągnął do salonowej gry, nie dając mu jednego centa, naturalnie mówię o oficjalnej ścieżce zadość czyniącej. Z Arułkowiczem tak stać się nie mogło, musiał dostać miejsce na liście, ale po co ten cały bizantyjski spektakl i to w obliczu zarzutów o rozdymaną biurokrację?

Reklama

Po to, że pan premier Tusk traci orientację i przestał uczyć się na partyjnych błędach, z desperacji cały spektakl. Dał Tuskowi przykład Komorowski z Cimoszewiczem jak się kończą takie ordynarne patenty na sukces, oprócz korytka występuje syndrom zdrady. Poszedł Arułkowicz na łatwy chleb zostawiając kolegów walczących o dobry wynik. Teraz panu Napieralskiemu „zrobi się po ludzku przykro”, a elektorat SLD powinien zachować podobnie jak w przypadku wyborów prezydenckich, solidaryzować się ze zdradzonymi, gardzić tymi co się ustawili z wiatrem. Desperacja Tuska i mój optymizm są ze sobą powiązane. Manewr sam w sobie nie jest zły, jednak wykonania fatalne. Tusk widzi te prawdziwe słupki sondażowe i w nich kierunek jest rozwidlony. PiS odbija głosy PO, a tutaj nic się zrobić nie da, bo nie da się ostrzej skręcić w prawo niż robi to Kaczyński. Na drugiej gałęzi rozdroża, Tusk traci na rzecz SLD i tylko tutaj jest w stanie coś skorygować. Tak się napalił na korektę, że zupełnie zapomniał jak to się robi. Arułkowicz powinien co najmniej zostać społecznym doradcą, coś jak Bielecki, a najlepiej w ogóle bezpartyjnym fachowcem w komisji sejmowej wybranej przez PO. Kto to widział, żeby dla politycznego transferu kupczyć stanowiskami, to już mu „jedynki” w Szczecinie mało, jeszcze „korytko” przy rządzie? Fatalny obrazek medialny i już wykorzystywany przez SLD, Komunikat od byłych kolegów jest dość czytelny. Arułkowicz zamienił trud partyjny na rządową limuzynę, tak to wygląda i inaczej nie będzie. W kolejce do podobnych manewrów czeka mecenas Kalisz. Coś mi też tak wygląda, że starzy towarzysze jak Oleksy i Miller i nawet Kwaśniewski chętnie wskoczyliby na ten najpewniejszy póki co wózek tylko, że z takim bagażem Tusk mógłby już daleko nie ujechać. Przy tym wszystkim niewolno zapominać, że w PO trwa jatka, krew leje się szerokim strumieniem, spółdzielnie walczą o miejsca na listach, tymczasem taki Arułkowicz i kolejni spoza listy się czają, by wejść do gry po pewne konfitury. Tusk w desperacji postawił na histeryczne osłabienie SLD, to się nie może udać, tak jak się nie udało ze stadionami. Stadiony już nie wrócą do gry w formie ostrej walki z kibolami, stadiony będzie się wyciszać. Wcześniej na paru stadionach wieszano kilka niewygodnych transparentów, teraz na wszystkich stadionach o Tusku śpiewa się „ballady”. Do niedawna Donalda Tuska uważano za liberalnego polityka, który zrozumiał, że populizm jest kluczem do chwały, teraz z Tuska został sam populizm, w każdym wymiarze, czy to stadionowym, czy gabinetowym. I tak zupełnie na koniec, co w zasadzie powinno być na początku. Cała trzeciorzędna sprawa, rozdmuchana do politycznego wydarzenia, najdobitniej ukazuje mój optymizm i desperację Donalda Tuska.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Przewrażliwionym na punkcie faszyzmu dedykuję:
    Donald Kononowicz Putin
    O wyborze strategii medialnej Donalda Tuska zdecydowało dwóch gigantów polityki. Pierwszym z nich jest Władimir Putin, na którego pstryknięcie budzą się wszystkie służby Rosji, co Tusk zaobserwował już, jadąc do Smoleńska. Drugą postacią jest Polak, niejaki Krzysztof Kononowicz, którego cele polityczne wyznaczało hasło: „Nie będzie niczego”. Z Putina premier wziął formę, z Kononowicza – treść. Swoje słynne już tupanie nogą przećwiczył na sklepach z dopalaczami. Teraz nastał czas kibiców futbolu. „Tup, tup” i widownia jest pusta. „Tup, tup”, nie ma autostrad na Euro 2012. A po co, skoro zagranicznych kibiców, „tup, tup”, też nie będzie. „Tup, tup” i Grabarczyk stawia kolejkę, bo zniknęli pasażerowie, a Kopaczowa leci z kwiatami, bo po pacjentach nie ma śladu. Nasze wojska w Afganistanie, „tup, tup”, Macierewicz, Solidarni 2010, „tup, tup”, Kaczyński, Brudziński, Ziobro, Napieralski, Kalisz, „tup, tup”. To ostatnie na razie nie wychodzi, ale wkrótce się uda. Potem niepodległe rządowi gazety, tygodniki i radia, dziennikarze, rysownicy, blogerzy, internauci. „Tup, tup”, żegnam. Skończą się zabawy medialną wajchą, manifestacje, kpiny ze Słońca Peru, zarzuty w sprawie śledztwa smoleńskiego, afery hazardowej (przepraszam, tu już było „tup, tup”), rozliczanie z obietnic wyborczych i same obietnice. Pan tupnie, premierze, pan się nie krępuje.

    A gdzie są ludzie, którzy tak bali się dyktatury? Tusk zapowiada walkę z kibicami, następnego dnia komendanci policji ślą pisma do wojewodów, ci zaś wydają błyskawiczne decyzje. W pismach jest mowa o ekscesach, które wcześniej nikomu nie przeszkadzały na tyle, by zamykać stadiony. Co się zmieniło? Jak to? Premier zrobił „tup, tup”! Mam wrażenie, że ludzie wiwatujący dziś na jego cześć są bardziej groźni niż pseudokibice. Bo ci ostatni demolują stadiony, ci pierwsi – demokrację. Jeszcze kilka takich „tup, tup” i ona także zniknie.

    Krzysztof Feusette

    • Do pełnego obrazu trzeba
      Do pełnego obrazu trzeba jeszcze dorzucić gonienie spekulanta i kapitalisty z OFE, zmianę konstytucji, budowanie elektrowni atomowej (właśnie, co z tą elektrownią?). Urobiony ten nasz kochany przywódca, że tydzień pracy skrócił sobie ponoć do trzech i pół dnia. A czy pokazywał się już w otoczeniu małych dzieci? Jeśli nie – koniecznie powinien nadrobić. Kiedyś miałem podejrzenia, ale dzisiaj już pewność: poza PRL D. Tusk innego modelu nie zna. Jest nawet gorzej, bo wszystko sprowadza do propagandy i to nie najwyższych lotów. Gdy rzeczywistość skrzeczy władza zawsze nadrabia propagandą. Im gorzej, tym bardziej nachalna i prostacko robiona. Więc prawdopodobnie przykrywany jest już niezły syf. I jak już pierdyknie, to średnią pociechą dla mnie jest fakt, że poleci obecny ‘rząd’, bo skutki mogą być przykre dla wszystkich. Stąd te moje mieszane uczucia.

  2. Przewrażliwionym na punkcie faszyzmu dedykuję:
    Donald Kononowicz Putin
    O wyborze strategii medialnej Donalda Tuska zdecydowało dwóch gigantów polityki. Pierwszym z nich jest Władimir Putin, na którego pstryknięcie budzą się wszystkie służby Rosji, co Tusk zaobserwował już, jadąc do Smoleńska. Drugą postacią jest Polak, niejaki Krzysztof Kononowicz, którego cele polityczne wyznaczało hasło: „Nie będzie niczego”. Z Putina premier wziął formę, z Kononowicza – treść. Swoje słynne już tupanie nogą przećwiczył na sklepach z dopalaczami. Teraz nastał czas kibiców futbolu. „Tup, tup” i widownia jest pusta. „Tup, tup”, nie ma autostrad na Euro 2012. A po co, skoro zagranicznych kibiców, „tup, tup”, też nie będzie. „Tup, tup” i Grabarczyk stawia kolejkę, bo zniknęli pasażerowie, a Kopaczowa leci z kwiatami, bo po pacjentach nie ma śladu. Nasze wojska w Afganistanie, „tup, tup”, Macierewicz, Solidarni 2010, „tup, tup”, Kaczyński, Brudziński, Ziobro, Napieralski, Kalisz, „tup, tup”. To ostatnie na razie nie wychodzi, ale wkrótce się uda. Potem niepodległe rządowi gazety, tygodniki i radia, dziennikarze, rysownicy, blogerzy, internauci. „Tup, tup”, żegnam. Skończą się zabawy medialną wajchą, manifestacje, kpiny ze Słońca Peru, zarzuty w sprawie śledztwa smoleńskiego, afery hazardowej (przepraszam, tu już było „tup, tup”), rozliczanie z obietnic wyborczych i same obietnice. Pan tupnie, premierze, pan się nie krępuje.

    A gdzie są ludzie, którzy tak bali się dyktatury? Tusk zapowiada walkę z kibicami, następnego dnia komendanci policji ślą pisma do wojewodów, ci zaś wydają błyskawiczne decyzje. W pismach jest mowa o ekscesach, które wcześniej nikomu nie przeszkadzały na tyle, by zamykać stadiony. Co się zmieniło? Jak to? Premier zrobił „tup, tup”! Mam wrażenie, że ludzie wiwatujący dziś na jego cześć są bardziej groźni niż pseudokibice. Bo ci ostatni demolują stadiony, ci pierwsi – demokrację. Jeszcze kilka takich „tup, tup” i ona także zniknie.

    Krzysztof Feusette

    • Do pełnego obrazu trzeba
      Do pełnego obrazu trzeba jeszcze dorzucić gonienie spekulanta i kapitalisty z OFE, zmianę konstytucji, budowanie elektrowni atomowej (właśnie, co z tą elektrownią?). Urobiony ten nasz kochany przywódca, że tydzień pracy skrócił sobie ponoć do trzech i pół dnia. A czy pokazywał się już w otoczeniu małych dzieci? Jeśli nie – koniecznie powinien nadrobić. Kiedyś miałem podejrzenia, ale dzisiaj już pewność: poza PRL D. Tusk innego modelu nie zna. Jest nawet gorzej, bo wszystko sprowadza do propagandy i to nie najwyższych lotów. Gdy rzeczywistość skrzeczy władza zawsze nadrabia propagandą. Im gorzej, tym bardziej nachalna i prostacko robiona. Więc prawdopodobnie przykrywany jest już niezły syf. I jak już pierdyknie, to średnią pociechą dla mnie jest fakt, że poleci obecny ‘rząd’, bo skutki mogą być przykre dla wszystkich. Stąd te moje mieszane uczucia.

  3. Przewrażliwionym na punkcie faszyzmu dedykuję:
    Donald Kononowicz Putin
    O wyborze strategii medialnej Donalda Tuska zdecydowało dwóch gigantów polityki. Pierwszym z nich jest Władimir Putin, na którego pstryknięcie budzą się wszystkie służby Rosji, co Tusk zaobserwował już, jadąc do Smoleńska. Drugą postacią jest Polak, niejaki Krzysztof Kononowicz, którego cele polityczne wyznaczało hasło: „Nie będzie niczego”. Z Putina premier wziął formę, z Kononowicza – treść. Swoje słynne już tupanie nogą przećwiczył na sklepach z dopalaczami. Teraz nastał czas kibiców futbolu. „Tup, tup” i widownia jest pusta. „Tup, tup”, nie ma autostrad na Euro 2012. A po co, skoro zagranicznych kibiców, „tup, tup”, też nie będzie. „Tup, tup” i Grabarczyk stawia kolejkę, bo zniknęli pasażerowie, a Kopaczowa leci z kwiatami, bo po pacjentach nie ma śladu. Nasze wojska w Afganistanie, „tup, tup”, Macierewicz, Solidarni 2010, „tup, tup”, Kaczyński, Brudziński, Ziobro, Napieralski, Kalisz, „tup, tup”. To ostatnie na razie nie wychodzi, ale wkrótce się uda. Potem niepodległe rządowi gazety, tygodniki i radia, dziennikarze, rysownicy, blogerzy, internauci. „Tup, tup”, żegnam. Skończą się zabawy medialną wajchą, manifestacje, kpiny ze Słońca Peru, zarzuty w sprawie śledztwa smoleńskiego, afery hazardowej (przepraszam, tu już było „tup, tup”), rozliczanie z obietnic wyborczych i same obietnice. Pan tupnie, premierze, pan się nie krępuje.

    A gdzie są ludzie, którzy tak bali się dyktatury? Tusk zapowiada walkę z kibicami, następnego dnia komendanci policji ślą pisma do wojewodów, ci zaś wydają błyskawiczne decyzje. W pismach jest mowa o ekscesach, które wcześniej nikomu nie przeszkadzały na tyle, by zamykać stadiony. Co się zmieniło? Jak to? Premier zrobił „tup, tup”! Mam wrażenie, że ludzie wiwatujący dziś na jego cześć są bardziej groźni niż pseudokibice. Bo ci ostatni demolują stadiony, ci pierwsi – demokrację. Jeszcze kilka takich „tup, tup” i ona także zniknie.

    Krzysztof Feusette

    • Do pełnego obrazu trzeba
      Do pełnego obrazu trzeba jeszcze dorzucić gonienie spekulanta i kapitalisty z OFE, zmianę konstytucji, budowanie elektrowni atomowej (właśnie, co z tą elektrownią?). Urobiony ten nasz kochany przywódca, że tydzień pracy skrócił sobie ponoć do trzech i pół dnia. A czy pokazywał się już w otoczeniu małych dzieci? Jeśli nie – koniecznie powinien nadrobić. Kiedyś miałem podejrzenia, ale dzisiaj już pewność: poza PRL D. Tusk innego modelu nie zna. Jest nawet gorzej, bo wszystko sprowadza do propagandy i to nie najwyższych lotów. Gdy rzeczywistość skrzeczy władza zawsze nadrabia propagandą. Im gorzej, tym bardziej nachalna i prostacko robiona. Więc prawdopodobnie przykrywany jest już niezły syf. I jak już pierdyknie, to średnią pociechą dla mnie jest fakt, że poleci obecny ‘rząd’, bo skutki mogą być przykre dla wszystkich. Stąd te moje mieszane uczucia.

  4. Ciekawy post jasgrey z Onetu
    “Kluczem do całego tego wydarzenia jest Województwo Zachodniopomorskie i dwa miasta – znany wszystkim Szczecin i znane tylko niektórym Darłowo. Punktem łącznikowym są powiązania rodzinno-towarzyskie i znajomości regionalne Arłukowicza.

    Większość lemingów pewnie nie wie, ale obecnym wiceministrem środowiska w rządzie PO, prawdziwą szarą eminencją, jest niejaki Gawłowski. Baron PO w zachodniopomorskiem. Wraz z wąską grupką znajomych z miasta, z którego ta paczka pochodzi, rządzą całym województwem.

    To Darłowo, gminne miasteczko w powiecie sławieńskim. Jedną z najbardziej znanych postaci w tym miasteczku jest pan Arłukowicz, stary i znany działacz PZPR i SLD, a obecnie szef największej spółdzielni mieszkaniowej. To senior. Natomiast bohater dzisiejszego dnia to… tak, tak, junior, jego syn.”

    koneksje… a oni to tłumaczą “wrażliwością społeczną” :-))

  5. Ciekawy post jasgrey z Onetu
    “Kluczem do całego tego wydarzenia jest Województwo Zachodniopomorskie i dwa miasta – znany wszystkim Szczecin i znane tylko niektórym Darłowo. Punktem łącznikowym są powiązania rodzinno-towarzyskie i znajomości regionalne Arłukowicza.

    Większość lemingów pewnie nie wie, ale obecnym wiceministrem środowiska w rządzie PO, prawdziwą szarą eminencją, jest niejaki Gawłowski. Baron PO w zachodniopomorskiem. Wraz z wąską grupką znajomych z miasta, z którego ta paczka pochodzi, rządzą całym województwem.

    To Darłowo, gminne miasteczko w powiecie sławieńskim. Jedną z najbardziej znanych postaci w tym miasteczku jest pan Arłukowicz, stary i znany działacz PZPR i SLD, a obecnie szef największej spółdzielni mieszkaniowej. To senior. Natomiast bohater dzisiejszego dnia to… tak, tak, junior, jego syn.”

    koneksje… a oni to tłumaczą “wrażliwością społeczną” :-))

  6. Ciekawy post jasgrey z Onetu
    “Kluczem do całego tego wydarzenia jest Województwo Zachodniopomorskie i dwa miasta – znany wszystkim Szczecin i znane tylko niektórym Darłowo. Punktem łącznikowym są powiązania rodzinno-towarzyskie i znajomości regionalne Arłukowicza.

    Większość lemingów pewnie nie wie, ale obecnym wiceministrem środowiska w rządzie PO, prawdziwą szarą eminencją, jest niejaki Gawłowski. Baron PO w zachodniopomorskiem. Wraz z wąską grupką znajomych z miasta, z którego ta paczka pochodzi, rządzą całym województwem.

    To Darłowo, gminne miasteczko w powiecie sławieńskim. Jedną z najbardziej znanych postaci w tym miasteczku jest pan Arłukowicz, stary i znany działacz PZPR i SLD, a obecnie szef największej spółdzielni mieszkaniowej. To senior. Natomiast bohater dzisiejszego dnia to… tak, tak, junior, jego syn.”

    koneksje… a oni to tłumaczą “wrażliwością społeczną” :-))

  7. Swoją drogą jakby w Polsce byli kibice typu “mareros” jak w USA
    w płd-wsch. stanach i na granicy z Meksykiem albo w Ameryce Środkowiej to PO jeszcze by błagało na kolanach Starucha o powrót. Latynoscy kibole ten plastikowy rząd człowieka gumy obaliliby w ciągu jednego dnia ze strażnikami HGW, ochroną stadionową czy milicją srającą ze strachu po wsze czasy. Dziękuj naszym kibolom Donek bo po złym stadionów Panie jeszcze gorszy nastanie 😉

  8. Swoją drogą jakby w Polsce byli kibice typu “mareros” jak w USA
    w płd-wsch. stanach i na granicy z Meksykiem albo w Ameryce Środkowiej to PO jeszcze by błagało na kolanach Starucha o powrót. Latynoscy kibole ten plastikowy rząd człowieka gumy obaliliby w ciągu jednego dnia ze strażnikami HGW, ochroną stadionową czy milicją srającą ze strachu po wsze czasy. Dziękuj naszym kibolom Donek bo po złym stadionów Panie jeszcze gorszy nastanie 😉

  9. Swoją drogą jakby w Polsce byli kibice typu “mareros” jak w USA
    w płd-wsch. stanach i na granicy z Meksykiem albo w Ameryce Środkowiej to PO jeszcze by błagało na kolanach Starucha o powrót. Latynoscy kibole ten plastikowy rząd człowieka gumy obaliliby w ciągu jednego dnia ze strażnikami HGW, ochroną stadionową czy milicją srającą ze strachu po wsze czasy. Dziękuj naszym kibolom Donek bo po złym stadionów Panie jeszcze gorszy nastanie 😉