Reklama

Mamy słowo na niedzielę, kazanie spod lady i ogłoszenie duszpasterskie jednocześnie. Się wzięło i się przedostało z ludzkich języków zapisanych cyfrowo na łono publiczne, takie o to dictum:


Mamy słowo na niedzielę, kazanie spod lady i ogłoszenie duszpasterskie jednocześnie. Się wzięło i się przedostało z ludzkich języków zapisanych cyfrowo na łono publiczne, takie o to dictum:

Reklama

?Ludzie kochane ja zwariuje od tego rządzenia, dajcie spokój, gdyby ja wiedział by się nie pchał. Wyłysieję, stracę piętnaście procent, ale jak Boga kocham zrobię reformy. Tak między nami wam powiem, bez kamer i w ogóle, że kurna jakoś musimy zrobić to razem. Dajcie spokój to kryzys idzie, ja tam nic do ludzi nie mówię, bo widomo panika, ale wy to co innego, ?wyśta? światłe i ?karkurujecie?, co i jak. Tak po prawdzie wam powiem, ze ta robota tak mi dała w kręgosłup, że już bym dawno rzucił, ale trzeba zrobić kochani, trzeba zrobić bo niedobrze będzie, albo i jeszcze gorzej?.

I to mówi premier rządu? Jak śmie? Jak może? Co on sobie wyobraża? W jakim świetle to go stawia? No cóż, czasami przecieram oczy ze zdziwienia, gdy ludzie patrzą, słuchają, niby myślą, a głusi i ślepi. Gdy tak zwany zwykły widz, który nigdy nie był, albo wiedzy nie posiadł jak wygląda kuchnia polityczna i medialna, to on jeszcze może się dziwić. Ale jak taki stary wyżeracz i jeden z nielicznych myślących dziennikarzy – Piotr Zaremba – patrzy, słucha i opowiada dyrdymały o dziwnym zachowaniu premiera, to znaczy, że wyborcy można wszystko sprzedać, każdemu wyborcy.

Ile trzeba włożyć wysiłku intelektualnego, żeby zrozumieć o co chodzi w tej prostej i grubymi nićmi szytej akcji? Odpowiedź jest brutalna. Wystarczy odrobina intelektu, mała ociupinka. Wystarczy delikatnie przemodelować podstawowe pytanie. Pytanie podstawowe jest oczywiście takie: ?Jak to możliwe, że premier RP wygaduje takie rzeczy?. Po przemodelowaniu pytanie powinno brzmieć: ?Jak to możliwe, że premier RP wygaduje takie rzeczy i do kogo??. Teraz z pytania wyciągamy dwa ostatnie słowa, bo reszta jest kompletnie nieistotna i zostaje nam proste jak niemiecka autostrada pytanie: ?Do kogo??

Kto raz się zhańbił pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, smarknąć z palca, rzucić siarczystym słowem i pogadać jak robotnik z robotnikiem. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że taczki nie ma czasu załadować. Nawet jeśli ktoś nie jest skażony pracą fizyczną i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu, to niech on sobie przypomni towarzysza Winnickiego.

Towarzysz Winnicki, gdy cieć Anioł odciął zasilanie, z otwartymi ramionami spędził lud pod swoją strzechę i poczęstował telewizorem na baterie, żeby robotnik też posmakował luksusu sprawiedliwości dziejowej i obejrzał sobie mecz Widzewa. Towarzysz Winnicki rozmawiał z ludem ?po roborciarsku?, zapewniał, że oni to co innego, z nimi to można mówić jak jest itd. Potem się towarzyszowi posypało, bo akurat w przerwie w TV towarzysz mówił co innego, ale Tusk takich problemów nie ma. Nie ma, bo tylko naiwny może sądzić, że Tusk przeczołgany Sawicką i ostatnio aferą prezydenta Sopotu, nie zdawał sobie sprawy, że słowa mogą pójść w eter. Na mój gust, to ona nawet na to liczył, jeśli nie zaaranżował.

Donald rozmawiał z ?prostymi? związkowcami i stosował proste socjotechniki, toporne chwyty psychologiczne, a wszystko tak proste, że prawie peerelowskie. Jak to świadczy o Tusku? Ano jak najlepiej! Dobry negocjator to taki, który trafia w mentalność i gusta rozmówcy. Jest oczywiste, że w auli uczelni, czy w innym PAN, Tusk nie pozwoliłby sobie na takie banały, jakie sprzedał związkowcom. Cała ta zdemaskowana debata, nie świadczy o Tusku, ona świadczy o związkowcach. Takie się dobiera słowa i techniki negocjacyjne, jaki poziom interlokutora. Przedstawiciele pracodawców są na tyle rozgarnięci, że doskonale wiedzieli w czym biorą udział, związkowcy usłyszeli ?swojego chłopa?, Tusk zagrał przyjaciela jednych i drugich. Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.

W tej akcji nie ma nic żenującego, nic skandalicznego, to jest majstersztyk, tego w szkołach powinni uczyć i pokazywać jako modelowe zachowanie negocjacyjne. Tusk nie tylko inteligencji nie odważyłby się powtórzyć słów, które skierował do związkowców, Tusk nawet na wiecu w Pcimiu nie miałby odwagi tak mówić. Powód jest oczywisty. W Pcimiu mieszkają inteligentni ludzie, w centralach związkowych wręcz przeciwnie. W centralach związkowych mamy wszystkie lokale wynajęte, mieszkają tam Maliniaki i inne chłopki roztropki. Z takimi rozmawia się tak, aby cokolwiek byli w stanie zrozumieć, z takimi rozmawia się ?po robociarsku?. Dla oburzonych i rozbawionych akcją Tuska, mam naprawdę fatalną widomość. To się nie ma czym oburzać, to się nie ma z czego śmiać, to trzeba płakać nad sobą i uczyć się od Tuska. O ile powodów do krytyki Tuska jest 100, o tyle ta sprawa nie ośmiesza Tuska, ośmiesza związki zawodowe i oponentów Tuska, którzy nie rozumieją, co jest grane, a gra była banalna.

Reklama

60 KOMENTARZE

  1. Witaj Matko.
    Może i związkowiec ze mnie, może mam plebejski gust i zaniżony intelekt, ale mi się podobało. Podobało mi się, że Donald powiedział jasno, że doprowadzi sprawę pomostówek do końca, nawet jeśli spadnie mu od tego popularność. Oczywiście te płaczliwe kawałki o łysieniu i rabotaniu na dwie zmiany można uznać za pożywkę dla ciemnego, związkowego luda i kreowanie się na męczennika, albo przynajmniej na zmęczonego pracą człowieka, ale jasna deklaracja, że bez względu na wszystko doprowadzi reformę do końca świadczy o poczuciu odpowiedzialności za państwo, odpowiedzialności, której brakuje zawodowym zadymiarzom. Ja tam Donaldowi wierzę i trzyam go za słowo, co on z moim zaufaniem zrobi to jego sprawa.

  2. Witaj Matko.
    Może i związkowiec ze mnie, może mam plebejski gust i zaniżony intelekt, ale mi się podobało. Podobało mi się, że Donald powiedział jasno, że doprowadzi sprawę pomostówek do końca, nawet jeśli spadnie mu od tego popularność. Oczywiście te płaczliwe kawałki o łysieniu i rabotaniu na dwie zmiany można uznać za pożywkę dla ciemnego, związkowego luda i kreowanie się na męczennika, albo przynajmniej na zmęczonego pracą człowieka, ale jasna deklaracja, że bez względu na wszystko doprowadzi reformę do końca świadczy o poczuciu odpowiedzialności za państwo, odpowiedzialności, której brakuje zawodowym zadymiarzom. Ja tam Donaldowi wierzę i trzyam go za słowo, co on z moim zaufaniem zrobi to jego sprawa.

  3. Witaj Matko.
    Może i związkowiec ze mnie, może mam plebejski gust i zaniżony intelekt, ale mi się podobało. Podobało mi się, że Donald powiedział jasno, że doprowadzi sprawę pomostówek do końca, nawet jeśli spadnie mu od tego popularność. Oczywiście te płaczliwe kawałki o łysieniu i rabotaniu na dwie zmiany można uznać za pożywkę dla ciemnego, związkowego luda i kreowanie się na męczennika, albo przynajmniej na zmęczonego pracą człowieka, ale jasna deklaracja, że bez względu na wszystko doprowadzi reformę do końca świadczy o poczuciu odpowiedzialności za państwo, odpowiedzialności, której brakuje zawodowym zadymiarzom. Ja tam Donaldowi wierzę i trzyam go za słowo, co on z moim zaufaniem zrobi to jego sprawa.

  4. Witaj Matko.
    Może i związkowiec ze mnie, może mam plebejski gust i zaniżony intelekt, ale mi się podobało. Podobało mi się, że Donald powiedział jasno, że doprowadzi sprawę pomostówek do końca, nawet jeśli spadnie mu od tego popularność. Oczywiście te płaczliwe kawałki o łysieniu i rabotaniu na dwie zmiany można uznać za pożywkę dla ciemnego, związkowego luda i kreowanie się na męczennika, albo przynajmniej na zmęczonego pracą człowieka, ale jasna deklaracja, że bez względu na wszystko doprowadzi reformę do końca świadczy o poczuciu odpowiedzialności za państwo, odpowiedzialności, której brakuje zawodowym zadymiarzom. Ja tam Donaldowi wierzę i trzyam go za słowo, co on z moim zaufaniem zrobi to jego sprawa.

  5. Witaj Matko.
    Może i związkowiec ze mnie, może mam plebejski gust i zaniżony intelekt, ale mi się podobało. Podobało mi się, że Donald powiedział jasno, że doprowadzi sprawę pomostówek do końca, nawet jeśli spadnie mu od tego popularność. Oczywiście te płaczliwe kawałki o łysieniu i rabotaniu na dwie zmiany można uznać za pożywkę dla ciemnego, związkowego luda i kreowanie się na męczennika, albo przynajmniej na zmęczonego pracą człowieka, ale jasna deklaracja, że bez względu na wszystko doprowadzi reformę do końca świadczy o poczuciu odpowiedzialności za państwo, odpowiedzialności, której brakuje zawodowym zadymiarzom. Ja tam Donaldowi wierzę i trzyam go za słowo, co on z moim zaufaniem zrobi to jego sprawa.

  6. wizyta w Kościanie
    wg kolegi, radiowca, który obsługiwał piątkową wielkopolską wizytę Tuska, jego spotkanie z ludźmi w Kościanie, wśród których byli też przeciwnicy, było wielkim sukcesem; wyciek z komisji trójstronnej to dla mnei majstersztyk

  7. wizyta w Kościanie
    wg kolegi, radiowca, który obsługiwał piątkową wielkopolską wizytę Tuska, jego spotkanie z ludźmi w Kościanie, wśród których byli też przeciwnicy, było wielkim sukcesem; wyciek z komisji trójstronnej to dla mnei majstersztyk

  8. wizyta w Kościanie
    wg kolegi, radiowca, który obsługiwał piątkową wielkopolską wizytę Tuska, jego spotkanie z ludźmi w Kościanie, wśród których byli też przeciwnicy, było wielkim sukcesem; wyciek z komisji trójstronnej to dla mnei majstersztyk

  9. wizyta w Kościanie
    wg kolegi, radiowca, który obsługiwał piątkową wielkopolską wizytę Tuska, jego spotkanie z ludźmi w Kościanie, wśród których byli też przeciwnicy, było wielkim sukcesem; wyciek z komisji trójstronnej to dla mnei majstersztyk

  10. wizyta w Kościanie
    wg kolegi, radiowca, który obsługiwał piątkową wielkopolską wizytę Tuska, jego spotkanie z ludźmi w Kościanie, wśród których byli też przeciwnicy, było wielkim sukcesem; wyciek z komisji trójstronnej to dla mnei majstersztyk

  11. Pracodawcom co chcą, związkom po nosie, czyli “łin-łin” wg. M_K
    “Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.”

    Ja na szczęścia znalazłem w stenogramie trochę inny to: “my coś wygramy, wy coś wygracie”, czyli strategia win-win, przetłumaczona na robociarski. Wynosząc ogólnie pozytywne wrażenie z lektury nagrań, będę trzymał Tuska za słowo, że przeprowadzi reformę choćby miał wyłysieć ORAZ że będzie traktował związki jak partnera tam gdzie zgłaszają sensowną krytykę. Od doradców którzy jak M_K radziliby spełnianie marzeń pracodawców i ogrywanie związków brońcie premiera bogowie.

    Jestem gotów zostać jaskiniowym socjalistą albo czymś podobnym, ale pracodawcy reprezentują siebie i swoje interesy, a na związki, nawet kierowane przez Guza i Śniadka, składają się jednak tysiące pracujących Polaków. Pracodawcy forsują jak najwięcej swobody w decydowaniu o losie pracownika, jak najmniejsze obowiązki wobec niego, jak najniższą płacę minimalną itp.; to naturalne, to jest w ich interesie. Związki, jakie by nie były, forsują to co jest oczywistym interesem pracowników: wyższą płacę minimalną, zabezpieczenia socjalne, pomoc państwa w sporze z pracodawcą. To oczywiście konflikt dwóch różnych interesów, ale absurdem jest utrzymywać że idealnym wyjściem jest rozstrzygnięcie go w 100% na korzyść jednej strony. I to akurat tej mniej licznej, na codzień mającej się zdecydowanie lepiej. Gdyby związki służyły tylko nieróbstwu i karierze politycznej “zadymiarzy”, przynajmniej część “ciężko pracujących Polaków”, których zdrowy rozsądek M_K tak często wychwala, przestałaby firmować takie praktyki swoim członkostwem i składką, i rozejrzałaby się za innymi reprezentantami swoich interesów.

  12. Pracodawcom co chcą, związkom po nosie, czyli “łin-łin” wg. M_K
    “Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.”

    Ja na szczęścia znalazłem w stenogramie trochę inny to: “my coś wygramy, wy coś wygracie”, czyli strategia win-win, przetłumaczona na robociarski. Wynosząc ogólnie pozytywne wrażenie z lektury nagrań, będę trzymał Tuska za słowo, że przeprowadzi reformę choćby miał wyłysieć ORAZ że będzie traktował związki jak partnera tam gdzie zgłaszają sensowną krytykę. Od doradców którzy jak M_K radziliby spełnianie marzeń pracodawców i ogrywanie związków brońcie premiera bogowie.

    Jestem gotów zostać jaskiniowym socjalistą albo czymś podobnym, ale pracodawcy reprezentują siebie i swoje interesy, a na związki, nawet kierowane przez Guza i Śniadka, składają się jednak tysiące pracujących Polaków. Pracodawcy forsują jak najwięcej swobody w decydowaniu o losie pracownika, jak najmniejsze obowiązki wobec niego, jak najniższą płacę minimalną itp.; to naturalne, to jest w ich interesie. Związki, jakie by nie były, forsują to co jest oczywistym interesem pracowników: wyższą płacę minimalną, zabezpieczenia socjalne, pomoc państwa w sporze z pracodawcą. To oczywiście konflikt dwóch różnych interesów, ale absurdem jest utrzymywać że idealnym wyjściem jest rozstrzygnięcie go w 100% na korzyść jednej strony. I to akurat tej mniej licznej, na codzień mającej się zdecydowanie lepiej. Gdyby związki służyły tylko nieróbstwu i karierze politycznej “zadymiarzy”, przynajmniej część “ciężko pracujących Polaków”, których zdrowy rozsądek M_K tak często wychwala, przestałaby firmować takie praktyki swoim członkostwem i składką, i rozejrzałaby się za innymi reprezentantami swoich interesów.

  13. Pracodawcom co chcą, związkom po nosie, czyli “łin-łin” wg. M_K
    “Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.”

    Ja na szczęścia znalazłem w stenogramie trochę inny to: “my coś wygramy, wy coś wygracie”, czyli strategia win-win, przetłumaczona na robociarski. Wynosząc ogólnie pozytywne wrażenie z lektury nagrań, będę trzymał Tuska za słowo, że przeprowadzi reformę choćby miał wyłysieć ORAZ że będzie traktował związki jak partnera tam gdzie zgłaszają sensowną krytykę. Od doradców którzy jak M_K radziliby spełnianie marzeń pracodawców i ogrywanie związków brońcie premiera bogowie.

    Jestem gotów zostać jaskiniowym socjalistą albo czymś podobnym, ale pracodawcy reprezentują siebie i swoje interesy, a na związki, nawet kierowane przez Guza i Śniadka, składają się jednak tysiące pracujących Polaków. Pracodawcy forsują jak najwięcej swobody w decydowaniu o losie pracownika, jak najmniejsze obowiązki wobec niego, jak najniższą płacę minimalną itp.; to naturalne, to jest w ich interesie. Związki, jakie by nie były, forsują to co jest oczywistym interesem pracowników: wyższą płacę minimalną, zabezpieczenia socjalne, pomoc państwa w sporze z pracodawcą. To oczywiście konflikt dwóch różnych interesów, ale absurdem jest utrzymywać że idealnym wyjściem jest rozstrzygnięcie go w 100% na korzyść jednej strony. I to akurat tej mniej licznej, na codzień mającej się zdecydowanie lepiej. Gdyby związki służyły tylko nieróbstwu i karierze politycznej “zadymiarzy”, przynajmniej część “ciężko pracujących Polaków”, których zdrowy rozsądek M_K tak często wychwala, przestałaby firmować takie praktyki swoim członkostwem i składką, i rozejrzałaby się za innymi reprezentantami swoich interesów.

  14. Pracodawcom co chcą, związkom po nosie, czyli “łin-łin” wg. M_K
    “Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.”

    Ja na szczęścia znalazłem w stenogramie trochę inny to: “my coś wygramy, wy coś wygracie”, czyli strategia win-win, przetłumaczona na robociarski. Wynosząc ogólnie pozytywne wrażenie z lektury nagrań, będę trzymał Tuska za słowo, że przeprowadzi reformę choćby miał wyłysieć ORAZ że będzie traktował związki jak partnera tam gdzie zgłaszają sensowną krytykę. Od doradców którzy jak M_K radziliby spełnianie marzeń pracodawców i ogrywanie związków brońcie premiera bogowie.

    Jestem gotów zostać jaskiniowym socjalistą albo czymś podobnym, ale pracodawcy reprezentują siebie i swoje interesy, a na związki, nawet kierowane przez Guza i Śniadka, składają się jednak tysiące pracujących Polaków. Pracodawcy forsują jak najwięcej swobody w decydowaniu o losie pracownika, jak najmniejsze obowiązki wobec niego, jak najniższą płacę minimalną itp.; to naturalne, to jest w ich interesie. Związki, jakie by nie były, forsują to co jest oczywistym interesem pracowników: wyższą płacę minimalną, zabezpieczenia socjalne, pomoc państwa w sporze z pracodawcą. To oczywiście konflikt dwóch różnych interesów, ale absurdem jest utrzymywać że idealnym wyjściem jest rozstrzygnięcie go w 100% na korzyść jednej strony. I to akurat tej mniej licznej, na codzień mającej się zdecydowanie lepiej. Gdyby związki służyły tylko nieróbstwu i karierze politycznej “zadymiarzy”, przynajmniej część “ciężko pracujących Polaków”, których zdrowy rozsądek M_K tak często wychwala, przestałaby firmować takie praktyki swoim członkostwem i składką, i rozejrzałaby się za innymi reprezentantami swoich interesów.

  15. Pracodawcom co chcą, związkom po nosie, czyli “łin-łin” wg. M_K
    “Pracodawcom dał to czego chcieli, związkowcom powiedział, co chcieli usłyszeć.”

    Ja na szczęścia znalazłem w stenogramie trochę inny to: “my coś wygramy, wy coś wygracie”, czyli strategia win-win, przetłumaczona na robociarski. Wynosząc ogólnie pozytywne wrażenie z lektury nagrań, będę trzymał Tuska za słowo, że przeprowadzi reformę choćby miał wyłysieć ORAZ że będzie traktował związki jak partnera tam gdzie zgłaszają sensowną krytykę. Od doradców którzy jak M_K radziliby spełnianie marzeń pracodawców i ogrywanie związków brońcie premiera bogowie.

    Jestem gotów zostać jaskiniowym socjalistą albo czymś podobnym, ale pracodawcy reprezentują siebie i swoje interesy, a na związki, nawet kierowane przez Guza i Śniadka, składają się jednak tysiące pracujących Polaków. Pracodawcy forsują jak najwięcej swobody w decydowaniu o losie pracownika, jak najmniejsze obowiązki wobec niego, jak najniższą płacę minimalną itp.; to naturalne, to jest w ich interesie. Związki, jakie by nie były, forsują to co jest oczywistym interesem pracowników: wyższą płacę minimalną, zabezpieczenia socjalne, pomoc państwa w sporze z pracodawcą. To oczywiście konflikt dwóch różnych interesów, ale absurdem jest utrzymywać że idealnym wyjściem jest rozstrzygnięcie go w 100% na korzyść jednej strony. I to akurat tej mniej licznej, na codzień mającej się zdecydowanie lepiej. Gdyby związki służyły tylko nieróbstwu i karierze politycznej “zadymiarzy”, przynajmniej część “ciężko pracujących Polaków”, których zdrowy rozsądek M_K tak często wychwala, przestałaby firmować takie praktyki swoim członkostwem i składką, i rozejrzałaby się za innymi reprezentantami swoich interesów.

  16. Ja Hrabini
    Ja Hrabini Eufemnia Nabzdyczynska, gdowa po Eustachu,
    Panie świeć… Nabzdyczonym Kciała byja o naszym źwiązku coś….
    Ży co ? Ży nie u takich Źwiązkach je mowa,a u jakich, a ?
    Zawódowych !!!
    A czegoj tu pan tak do mni wykrzykiwa .Nie pan, a kto ? Towarzysz Szwendałła. To niech towarzysz pasłucha .Mój Eustachi był z zawodu Hrabim ,to mnie sty racji należy si jaka podmostówka czy nie .

  17. Ja Hrabini
    Ja Hrabini Eufemnia Nabzdyczynska, gdowa po Eustachu,
    Panie świeć… Nabzdyczonym Kciała byja o naszym źwiązku coś….
    Ży co ? Ży nie u takich Źwiązkach je mowa,a u jakich, a ?
    Zawódowych !!!
    A czegoj tu pan tak do mni wykrzykiwa .Nie pan, a kto ? Towarzysz Szwendałła. To niech towarzysz pasłucha .Mój Eustachi był z zawodu Hrabim ,to mnie sty racji należy si jaka podmostówka czy nie .

  18. Ja Hrabini
    Ja Hrabini Eufemnia Nabzdyczynska, gdowa po Eustachu,
    Panie świeć… Nabzdyczonym Kciała byja o naszym źwiązku coś….
    Ży co ? Ży nie u takich Źwiązkach je mowa,a u jakich, a ?
    Zawódowych !!!
    A czegoj tu pan tak do mni wykrzykiwa .Nie pan, a kto ? Towarzysz Szwendałła. To niech towarzysz pasłucha .Mój Eustachi był z zawodu Hrabim ,to mnie sty racji należy si jaka podmostówka czy nie .

  19. Ja Hrabini
    Ja Hrabini Eufemnia Nabzdyczynska, gdowa po Eustachu,
    Panie świeć… Nabzdyczonym Kciała byja o naszym źwiązku coś….
    Ży co ? Ży nie u takich Źwiązkach je mowa,a u jakich, a ?
    Zawódowych !!!
    A czegoj tu pan tak do mni wykrzykiwa .Nie pan, a kto ? Towarzysz Szwendałła. To niech towarzysz pasłucha .Mój Eustachi był z zawodu Hrabim ,to mnie sty racji należy si jaka podmostówka czy nie .

  20. Ja Hrabini
    Ja Hrabini Eufemnia Nabzdyczynska, gdowa po Eustachu,
    Panie świeć… Nabzdyczonym Kciała byja o naszym źwiązku coś….
    Ży co ? Ży nie u takich Źwiązkach je mowa,a u jakich, a ?
    Zawódowych !!!
    A czegoj tu pan tak do mni wykrzykiwa .Nie pan, a kto ? Towarzysz Szwendałła. To niech towarzysz pasłucha .Mój Eustachi był z zawodu Hrabim ,to mnie sty racji należy si jaka podmostówka czy nie .

  21. !!!
    Nie na temat ale…

    APEL DO PRAWNIKÓW , SĘDZI SĄDU NAJWYŻSZGO I TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO
    Ewidentne podżeganie do konfliktu, który wybuchł, są setki zabitych, okłamywanie narodu, próba wciągnięcia innych państw sojuszniczych do wojny jak i Polski, wzywanie do wojny na wiecu w Gruzji jak i inne apele są wystarczającą podstawą prawną do usunięcia tego osobnika z urzędu. Zajmowanie tego stanowiska przez tego osobnika jest zagrożeniem pokoju światowego. To nie są żarty.

    http://wiadomosci.onet.pl/1871954,12,item.html

    http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,50874984,136955541,5850524,0,forum.html

  22. !!!
    Nie na temat ale…

    APEL DO PRAWNIKÓW , SĘDZI SĄDU NAJWYŻSZGO I TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO
    Ewidentne podżeganie do konfliktu, który wybuchł, są setki zabitych, okłamywanie narodu, próba wciągnięcia innych państw sojuszniczych do wojny jak i Polski, wzywanie do wojny na wiecu w Gruzji jak i inne apele są wystarczającą podstawą prawną do usunięcia tego osobnika z urzędu. Zajmowanie tego stanowiska przez tego osobnika jest zagrożeniem pokoju światowego. To nie są żarty.

    http://wiadomosci.onet.pl/1871954,12,item.html

    http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,50874984,136955541,5850524,0,forum.html

  23. !!!
    Nie na temat ale…

    APEL DO PRAWNIKÓW , SĘDZI SĄDU NAJWYŻSZGO I TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO
    Ewidentne podżeganie do konfliktu, który wybuchł, są setki zabitych, okłamywanie narodu, próba wciągnięcia innych państw sojuszniczych do wojny jak i Polski, wzywanie do wojny na wiecu w Gruzji jak i inne apele są wystarczającą podstawą prawną do usunięcia tego osobnika z urzędu. Zajmowanie tego stanowiska przez tego osobnika jest zagrożeniem pokoju światowego. To nie są żarty.

    http://wiadomosci.onet.pl/1871954,12,item.html

    http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,50874984,136955541,5850524,0,forum.html

  24. !!!
    Nie na temat ale…

    APEL DO PRAWNIKÓW , SĘDZI SĄDU NAJWYŻSZGO I TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO
    Ewidentne podżeganie do konfliktu, który wybuchł, są setki zabitych, okłamywanie narodu, próba wciągnięcia innych państw sojuszniczych do wojny jak i Polski, wzywanie do wojny na wiecu w Gruzji jak i inne apele są wystarczającą podstawą prawną do usunięcia tego osobnika z urzędu. Zajmowanie tego stanowiska przez tego osobnika jest zagrożeniem pokoju światowego. To nie są żarty.

    http://wiadomosci.onet.pl/1871954,12,item.html

    http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,50874984,136955541,5850524,0,forum.html

  25. !!!
    Nie na temat ale…

    APEL DO PRAWNIKÓW , SĘDZI SĄDU NAJWYŻSZGO I TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO
    Ewidentne podżeganie do konfliktu, który wybuchł, są setki zabitych, okłamywanie narodu, próba wciągnięcia innych państw sojuszniczych do wojny jak i Polski, wzywanie do wojny na wiecu w Gruzji jak i inne apele są wystarczającą podstawą prawną do usunięcia tego osobnika z urzędu. Zajmowanie tego stanowiska przez tego osobnika jest zagrożeniem pokoju światowego. To nie są żarty.

    http://wiadomosci.onet.pl/1871954,12,item.html

    http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,50874984,136955541,5850524,0,forum.html

  26. tak mi się wydaje, że drwinę widzę z ludzi pracy.
    Że ze związkowców, to rozumiem. Ale dlaczego z robotników? Przecież oni są od roboty tylko, od rządów jest właśnie rząd.

    Jakoś kurna za spieprzoną robotę, to robotnik odpowiada. Za spieprzone ustawy, za zmarnowane szansy, za skłócone i zubożone społeczeństwo, za wojny na górze, za ślimacze tempo reform, za zaniechania w trzebieniu absurdów, za… itd (długa lista) to polityk odpowiada tylko słupkami rankingów, choć jak będzie sprytny, to zgani na innych. Robotnika można zwolnić, można ukarać, można wsadzić do więzienia, można wyzwać od debili i prostaków. A czy polityka za powyższe przewiny coś spotka? Jak słupek popularności jego partii spadnie, to sobie albo ją zmieni albo założy drugą. Byle by się z mediami nie obraził, to dalej będzie brylował.

    Także mniej drwiny z ludzi pracy poproszę. Rozumiem zachwyt nad premierem, ale czy aby aż tak błyszczał trzeba wykazać mizerię oponenetów? Czy nie może on błyszczeć tak bardziej bezwzględnie, tak w oderwaniu?

  27. tak mi się wydaje, że drwinę widzę z ludzi pracy.
    Że ze związkowców, to rozumiem. Ale dlaczego z robotników? Przecież oni są od roboty tylko, od rządów jest właśnie rząd.

    Jakoś kurna za spieprzoną robotę, to robotnik odpowiada. Za spieprzone ustawy, za zmarnowane szansy, za skłócone i zubożone społeczeństwo, za wojny na górze, za ślimacze tempo reform, za zaniechania w trzebieniu absurdów, za… itd (długa lista) to polityk odpowiada tylko słupkami rankingów, choć jak będzie sprytny, to zgani na innych. Robotnika można zwolnić, można ukarać, można wsadzić do więzienia, można wyzwać od debili i prostaków. A czy polityka za powyższe przewiny coś spotka? Jak słupek popularności jego partii spadnie, to sobie albo ją zmieni albo założy drugą. Byle by się z mediami nie obraził, to dalej będzie brylował.

    Także mniej drwiny z ludzi pracy poproszę. Rozumiem zachwyt nad premierem, ale czy aby aż tak błyszczał trzeba wykazać mizerię oponenetów? Czy nie może on błyszczeć tak bardziej bezwzględnie, tak w oderwaniu?

  28. tak mi się wydaje, że drwinę widzę z ludzi pracy.
    Że ze związkowców, to rozumiem. Ale dlaczego z robotników? Przecież oni są od roboty tylko, od rządów jest właśnie rząd.

    Jakoś kurna za spieprzoną robotę, to robotnik odpowiada. Za spieprzone ustawy, za zmarnowane szansy, za skłócone i zubożone społeczeństwo, za wojny na górze, za ślimacze tempo reform, za zaniechania w trzebieniu absurdów, za… itd (długa lista) to polityk odpowiada tylko słupkami rankingów, choć jak będzie sprytny, to zgani na innych. Robotnika można zwolnić, można ukarać, można wsadzić do więzienia, można wyzwać od debili i prostaków. A czy polityka za powyższe przewiny coś spotka? Jak słupek popularności jego partii spadnie, to sobie albo ją zmieni albo założy drugą. Byle by się z mediami nie obraził, to dalej będzie brylował.

    Także mniej drwiny z ludzi pracy poproszę. Rozumiem zachwyt nad premierem, ale czy aby aż tak błyszczał trzeba wykazać mizerię oponenetów? Czy nie może on błyszczeć tak bardziej bezwzględnie, tak w oderwaniu?

  29. tak mi się wydaje, że drwinę widzę z ludzi pracy.
    Że ze związkowców, to rozumiem. Ale dlaczego z robotników? Przecież oni są od roboty tylko, od rządów jest właśnie rząd.

    Jakoś kurna za spieprzoną robotę, to robotnik odpowiada. Za spieprzone ustawy, za zmarnowane szansy, za skłócone i zubożone społeczeństwo, za wojny na górze, za ślimacze tempo reform, za zaniechania w trzebieniu absurdów, za… itd (długa lista) to polityk odpowiada tylko słupkami rankingów, choć jak będzie sprytny, to zgani na innych. Robotnika można zwolnić, można ukarać, można wsadzić do więzienia, można wyzwać od debili i prostaków. A czy polityka za powyższe przewiny coś spotka? Jak słupek popularności jego partii spadnie, to sobie albo ją zmieni albo założy drugą. Byle by się z mediami nie obraził, to dalej będzie brylował.

    Także mniej drwiny z ludzi pracy poproszę. Rozumiem zachwyt nad premierem, ale czy aby aż tak błyszczał trzeba wykazać mizerię oponenetów? Czy nie może on błyszczeć tak bardziej bezwzględnie, tak w oderwaniu?

  30. tak mi się wydaje, że drwinę widzę z ludzi pracy.
    Że ze związkowców, to rozumiem. Ale dlaczego z robotników? Przecież oni są od roboty tylko, od rządów jest właśnie rząd.

    Jakoś kurna za spieprzoną robotę, to robotnik odpowiada. Za spieprzone ustawy, za zmarnowane szansy, za skłócone i zubożone społeczeństwo, za wojny na górze, za ślimacze tempo reform, za zaniechania w trzebieniu absurdów, za… itd (długa lista) to polityk odpowiada tylko słupkami rankingów, choć jak będzie sprytny, to zgani na innych. Robotnika można zwolnić, można ukarać, można wsadzić do więzienia, można wyzwać od debili i prostaków. A czy polityka za powyższe przewiny coś spotka? Jak słupek popularności jego partii spadnie, to sobie albo ją zmieni albo założy drugą. Byle by się z mediami nie obraził, to dalej będzie brylował.

    Także mniej drwiny z ludzi pracy poproszę. Rozumiem zachwyt nad premierem, ale czy aby aż tak błyszczał trzeba wykazać mizerię oponenetów? Czy nie może on błyszczeć tak bardziej bezwzględnie, tak w oderwaniu?

  31. Ale ja nie o Tusku, tylko o MK
    Kto raz się “trudził” pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, “uścisnąć im dłoń”, “używać ich słownictwa i pogadać jak równy z równym”. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że czasami “ta robota to bez sensu, bo dyrekcja nie myśli, a za to im płacą”. Nawet jeśli ktoś nie “pracował fizycznie” i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu,…

    Tak okrojone bez felietonicznej swady trącącej cynizmem. Nie wiem czy tak napisany tekst dużo traci.
    Chcę powiedzieć jedno – to elita musi schodzić pod strzechy. Kpiny z robociarzy są niesmaczne. Lepiej wprost poważnie napisać otwartym tekstem, niż bawić się w ukryte znaczenia i semantykę.

    Taka pouczająca historyjka. W zakładzie produkcyjnym robiony był projekt, który wymagał obecności wysokiej klasy specjalistów, tak zwanych konsultantów. Jeden z nich miał problemy z zaakceptowaniem procedur straży przemysłowej, bardzo nerwowo reagował na konieczność okazywania wnętrza torby i sprawdzania numerów seryjnych laptopa. Sprawa oparła się o tak zwanego personalnego, który w grzecznych słowach wytłumaczył konsultantowi, że od niego, jako wysoko wykształconego i opłacanego, ale jednak pracownika wymaga się akceptacji i co więcej przykładu dla reszty załogi przyjętej polityki bezpieczeństwa i procedur z nimi związanych. Bo jeśli on nie będzie przestrzegał, to jak można przekonać do tego prostego pracownika.
    Morał z tej bajki powinien zawsze mieć w sercu ten, kto uważa się za lepszego od innych.

  32. Ale ja nie o Tusku, tylko o MK
    Kto raz się “trudził” pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, “uścisnąć im dłoń”, “używać ich słownictwa i pogadać jak równy z równym”. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że czasami “ta robota to bez sensu, bo dyrekcja nie myśli, a za to im płacą”. Nawet jeśli ktoś nie “pracował fizycznie” i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu,…

    Tak okrojone bez felietonicznej swady trącącej cynizmem. Nie wiem czy tak napisany tekst dużo traci.
    Chcę powiedzieć jedno – to elita musi schodzić pod strzechy. Kpiny z robociarzy są niesmaczne. Lepiej wprost poważnie napisać otwartym tekstem, niż bawić się w ukryte znaczenia i semantykę.

    Taka pouczająca historyjka. W zakładzie produkcyjnym robiony był projekt, który wymagał obecności wysokiej klasy specjalistów, tak zwanych konsultantów. Jeden z nich miał problemy z zaakceptowaniem procedur straży przemysłowej, bardzo nerwowo reagował na konieczność okazywania wnętrza torby i sprawdzania numerów seryjnych laptopa. Sprawa oparła się o tak zwanego personalnego, który w grzecznych słowach wytłumaczył konsultantowi, że od niego, jako wysoko wykształconego i opłacanego, ale jednak pracownika wymaga się akceptacji i co więcej przykładu dla reszty załogi przyjętej polityki bezpieczeństwa i procedur z nimi związanych. Bo jeśli on nie będzie przestrzegał, to jak można przekonać do tego prostego pracownika.
    Morał z tej bajki powinien zawsze mieć w sercu ten, kto uważa się za lepszego od innych.

  33. Ale ja nie o Tusku, tylko o MK
    Kto raz się “trudził” pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, “uścisnąć im dłoń”, “używać ich słownictwa i pogadać jak równy z równym”. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że czasami “ta robota to bez sensu, bo dyrekcja nie myśli, a za to im płacą”. Nawet jeśli ktoś nie “pracował fizycznie” i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu,…

    Tak okrojone bez felietonicznej swady trącącej cynizmem. Nie wiem czy tak napisany tekst dużo traci.
    Chcę powiedzieć jedno – to elita musi schodzić pod strzechy. Kpiny z robociarzy są niesmaczne. Lepiej wprost poważnie napisać otwartym tekstem, niż bawić się w ukryte znaczenia i semantykę.

    Taka pouczająca historyjka. W zakładzie produkcyjnym robiony był projekt, który wymagał obecności wysokiej klasy specjalistów, tak zwanych konsultantów. Jeden z nich miał problemy z zaakceptowaniem procedur straży przemysłowej, bardzo nerwowo reagował na konieczność okazywania wnętrza torby i sprawdzania numerów seryjnych laptopa. Sprawa oparła się o tak zwanego personalnego, który w grzecznych słowach wytłumaczył konsultantowi, że od niego, jako wysoko wykształconego i opłacanego, ale jednak pracownika wymaga się akceptacji i co więcej przykładu dla reszty załogi przyjętej polityki bezpieczeństwa i procedur z nimi związanych. Bo jeśli on nie będzie przestrzegał, to jak można przekonać do tego prostego pracownika.
    Morał z tej bajki powinien zawsze mieć w sercu ten, kto uważa się za lepszego od innych.

  34. Ale ja nie o Tusku, tylko o MK
    Kto raz się “trudził” pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, “uścisnąć im dłoń”, “używać ich słownictwa i pogadać jak równy z równym”. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że czasami “ta robota to bez sensu, bo dyrekcja nie myśli, a za to im płacą”. Nawet jeśli ktoś nie “pracował fizycznie” i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu,…

    Tak okrojone bez felietonicznej swady trącącej cynizmem. Nie wiem czy tak napisany tekst dużo traci.
    Chcę powiedzieć jedno – to elita musi schodzić pod strzechy. Kpiny z robociarzy są niesmaczne. Lepiej wprost poważnie napisać otwartym tekstem, niż bawić się w ukryte znaczenia i semantykę.

    Taka pouczająca historyjka. W zakładzie produkcyjnym robiony był projekt, który wymagał obecności wysokiej klasy specjalistów, tak zwanych konsultantów. Jeden z nich miał problemy z zaakceptowaniem procedur straży przemysłowej, bardzo nerwowo reagował na konieczność okazywania wnętrza torby i sprawdzania numerów seryjnych laptopa. Sprawa oparła się o tak zwanego personalnego, który w grzecznych słowach wytłumaczył konsultantowi, że od niego, jako wysoko wykształconego i opłacanego, ale jednak pracownika wymaga się akceptacji i co więcej przykładu dla reszty załogi przyjętej polityki bezpieczeństwa i procedur z nimi związanych. Bo jeśli on nie będzie przestrzegał, to jak można przekonać do tego prostego pracownika.
    Morał z tej bajki powinien zawsze mieć w sercu ten, kto uważa się za lepszego od innych.

  35. Ale ja nie o Tusku, tylko o MK
    Kto raz się “trudził” pracą fizyczną, ten wie jaka jest mentalność ludzi pracy i przedstawicieli związkowych. W pracy na budowie, fabryce, kopalni, żeby przeżyć jako kierownik, czy inny nie daj Bóg dyrektor, to trzeba być ?swój chłop?. Trzeba zejść do ludzi pracy, “uścisnąć im dłoń”, “używać ich słownictwa i pogadać jak równy z równym”. Trzeba ponarzekać, że ciężko się żyje, głównie przez tych na górze, a zapierdziel taki, że czasami “ta robota to bez sensu, bo dyrekcja nie myśli, a za to im płacą”. Nawet jeśli ktoś nie “pracował fizycznie” i chleba ?dwa do kupy? z papieru śniadaniowego nie smakował, popijając zbożową z termosu,…

    Tak okrojone bez felietonicznej swady trącącej cynizmem. Nie wiem czy tak napisany tekst dużo traci.
    Chcę powiedzieć jedno – to elita musi schodzić pod strzechy. Kpiny z robociarzy są niesmaczne. Lepiej wprost poważnie napisać otwartym tekstem, niż bawić się w ukryte znaczenia i semantykę.

    Taka pouczająca historyjka. W zakładzie produkcyjnym robiony był projekt, który wymagał obecności wysokiej klasy specjalistów, tak zwanych konsultantów. Jeden z nich miał problemy z zaakceptowaniem procedur straży przemysłowej, bardzo nerwowo reagował na konieczność okazywania wnętrza torby i sprawdzania numerów seryjnych laptopa. Sprawa oparła się o tak zwanego personalnego, który w grzecznych słowach wytłumaczył konsultantowi, że od niego, jako wysoko wykształconego i opłacanego, ale jednak pracownika wymaga się akceptacji i co więcej przykładu dla reszty załogi przyjętej polityki bezpieczeństwa i procedur z nimi związanych. Bo jeśli on nie będzie przestrzegał, to jak można przekonać do tego prostego pracownika.
    Morał z tej bajki powinien zawsze mieć w sercu ten, kto uważa się za lepszego od innych.