Reklama

Popełniłem tekst na temat wałkowany, ale dałem sobie spokój z publikacją, bo nagle pojawił się temat niezwykle interesujący, który jest jednocześnie testem na osławionego leminga. Przeciętny zjadacz kanapek od Mc Donalda nie odróżnia podstawowych przeliczników z kwotami brutto i netto w tle oraz wiążącymi się z tym konsekwencjami dla portfela. Sam też nie jestem jakimś wielkim orłem, przeliczanie emerytur z netto na brutto, czy też zwykłe wypełnianie PIT-u przyprawia mnie o pulsującą żyłę na czole, jednak podstawy swoim humanistycznym łbem ogarniam. Zacznijmy od banału, przynajmniej tak się niektórym wydaje, bo daję głowę, że większość liczyłaby kwoty netto i brutto zwykłym przelicznikiem 23%, a to oczywiście błąd. Jaka będzie kwota brutto od 1 PLN? Tutaj rachunek jest prosty 1,23 PLN, a w drugą stronę? Jeśli mamy 1 PLN brutto, to z jakiej kwoty netto narodziła się złotówka? Nawet proszę nie próbować liczyć na chłopski rozum, choćby taką metodą, że mnożymy kwotę przez 0,77 co jest ułamkową częścią kwoty brutto uzyskaną po odjęciu 23%. Nic z tych rzeczy, aby uzyskać kwotę netto od 1 PLN trzeba zastosować zupełnie inny przelicznik, a mianowicie coś około: 0,8123. 1 PLN x 0,8123 daje nam oczywiście 0,8123, a z kolei 0,8123 x 1,23 daje nam 0,999129 co się zaokrągli do 1 PLN brutto. Taka najzwyklejsza w świecie rachunkowym rzecz, jak liczenie VAT w górę i w dół przeciętnie zorientowanym robi halo w głowie. Dlatego na 10 widzów siedzących przed TV, 9 i pół rozumie obniżkę cen GAZU o 10% jako obniżkę RACHUNKU za gaz o 10%, jak broszura żydowskich komunistów napisała głupim polskim gojom. I znów mamy proste liczenie. Skoro płaciłem za gaz 200 PLN, bo zużywałem 100 m3 po 2 PLN BRUTTO za metr, no to teraz siłą rzeczy będę płacił 180 PLN. Niby nie ma wielkiego ciężaru w sakiewce, ale na flaszkę zostanie. Wróć naiwna koleżanko i frajerski kolego, zostanie Ci na „jabola”. Wróć z brutto do netto i żeby już nie mącić w głowach przyjmiemy robocze wartość dla netto i brutto.

Każdy może sobie sprawdzić, że cena SAMEGO GAZU to mniej więcej 40% wartości rachunku, zakładając, że łączny koszt dostarczenia m3 gazu do mieszkania wynosi 2 PLN brutto, to sam gaz kosztuje nas 0,80 PLN. Ktoś słusznie zauważy, że 60% stawki VAT w Polsce nie ma. Zgadza się, ale cena gazu brutto to nie tylko VAT, to akcyza, to opłaty stałe, opłaty zmienne, abonament i cena przesyłu, stąd między ceną netto gazu i ceną brutto na rachunku mamy taką przepaść. Zachęcam by sobie każdy wziął rachunek z PGNiG i spróbował go zrozumieć, gwarantuję, że mało kto po rzucie oka będzie wiedział o co chodzi. Policzmy tę PR-owską obniżkę, zakładając, że rzeczywiście nastąpi w takiej kwocie jak telewizja pokazała, co jest mało prawdopodobne. Rachunek za gaz do tej pory dostawialiśmy na kwotę 200 PLN brutto, przy zużyciu 100 m3. Licząc tak jak już policzyli „analitycy”, powinniśmy mieć na rachunku o 10% mniej, czyli 180 PLN. Bez złudzeń. Obniżajmy to co było zapowiedziane, nie to co się nam wydaje. 10% obniżki DLA SAMEJ CENY GAZU, oznacza, że zamiast 0,8 PLN płacimy 0,72 PLN. Mnożąc starą cenę gazu przez zużycie otrzymujemy kwotę 80 PLN za 100 m3, mnożąc nową cenę przez zużycie otrzymujemy 72 PLN. Różnica 8 PLN, jeden „jabol”, i o tyle mniej zapłacimy za dotychczasowy rachunek.

Reklama

192 PLN to nasz nowy rachunek i łaska pana Donalda charakterystyczna dla pana Donalda, bo choćbyśmy kupili chiński kalkulator od rosyjskiego sprzedawcy, to w procentach mamy 4 nie 10. Naliczyliśmy się jak durni, ale trzeba było zacząć od kilku pytań podstawowych. Po pierwsze czy te 10% rzeczywiście dotyczy obniżki ceny ZA METR SZEŚCIENNY GAZU, bo ja póki co widzę jakieś zakichane uśrednione przeliczniki 390 na 360, które mogą ukrywać kolejne kruczki liczone od góry do dołu. Po drugie co z ceną przesyłową, opłatą stałą, opłatą zmienną, abonamentami i innymi ukrytymi w rachunkach przyjemnościami, które w każdej chwili można podnieść? Muszę jeszcze dodać jedną rzecz i już kończę z magią liczb. W trakcie pisania tego artykułu sprawdzałem co poniektóre dane i trafiłem na fora różnych portali. Okazuje się, że się pomyliłem, z czego bardzo się cieszę. Podobne rachunki wykonało pocieszająco wiele osób i doszło do bardzo podobnych, chociaż w większości wypadków dużo bardziej pesymistycznych rachunków. Jakieś malutkie światełko w tunelu, którym pan Donald prowadzi swoje stadko, może burczenie w brzuchu przeniesie się na rozum, czego wszystkim bez względu na polityczne i seksualne preferencje życzę.

Reklama

4 KOMENTARZE