Reklama

 

 

Kurak połechtał moją Polską duszę tekstem o naszych polskich zaletach. Miłe to i dobre, poczytać o sobie że dobro w nas tkwi i zalet różnych wiele. Serce roście a łez się w oku kręci.

Reklama

Następnie canned head sprowadził na ziemię, potrząsnął rozdygotanym ciałem, w łeb przyjacielsko palnął i chusteczkę do otarcia smarków podsunął. No i się zamyśliłem wziąłem nad tematu głębią… Obaj mieli rację, czy obaj nie mieli? Jeden miał a drugi nie miał, czy każdy miał trochę? A kto miał więcej tego trocha, kto zaś trocha mniej? Odpowiedź każdy poda inną, bo każdy inaczej to widzi w głębi swej słowiańskiej, germańskiej, czy maoryskiej duszy, jako jednostka jedyna i jedyna jednością swą jednostkową.

Ja tymczasem zejdę z tematu polskości by szukać prawd ponadnarodowych, prawd ogólnych.

Tak lubię i tak zrobię, bo mnie się temat spodobał i ciekaw jestem co ludzie powiedzą. Liczę na dyskusję, polemikę, towarzyską wymianę ciosów, zarówno z autorami obu tekstów, jak i z każdym zainteresowanym.

Padło zatem twierdzenie: „nie ma czegoś takiego jak cechy narodowe, czy charakter narodowy.”

Ostro i stanowczo postawione. Tylko czy trzyma się kupy? Śmiem twierdzić że ani trochę. Dlaczego? Jeśli nie istnieje coś takiego jak charakter narodowy, to proszę mi wyjaśnić pochodzenie wszelkich twierdzeń, stereotypów, teorii czy jak to chcecie nazwać, wszystko co określa typowe dla danego narodu cechy, przywary, zalety, wady itd, a co ogólnie określamy "charakterem narodowym"? Samo się zrodziło, wiadome a wrogie siły wymyśliły, czy wypadło z otworu, którym pies zwykł robić kupę? Ciekaw jestem teorii dowodzących nieistnienia tego co istnieje od dawna i o czym opasłe tomiska można zapisywać. Stwierdzę śmiało, że gdyby nie istniało coś takiego jak charakter narodowy, dawno już bylibyśmy obywatelami Planety Ziemia a dziatwa w szkołach by się uczyła o przedziwnych, abstrakcyjnych terminach z historii starożytnej, takich jak państwo, narodowość, patriotyzm. Podoba mi się ta wizja i osobiście takiej przyszłości chciałbym dla zjawiska, które zwiemy ludzkością. Może kiedyś… Na razie jednak, nijak tego nie widać. Widać za to trendy odwrotne, zdychający w bólach ONZ, czy Unię Europejską żartą przez populistyczno-nacjonalistycznych proroków nauczających o postmodernistyczno-liberalnej zarazie i zagrożonej narodowej tożsamości.

Co ma piernik do wiatraka powiedzie i z czym ja do ludzi? My tu że Rusek jest pijak, a ten o kryzysie w Unii. Palnij się w głowę, albo wytrzeźwiej człowieku, to się nie będziesz ośmieszał.

Ja na to jednak powiem, że piernik z mąki się piecze, tą zaś w młynie-wiatraku mieli. Wielkie zjawiska z małych rzeczy się rodzą, a najwspanialsze budynki były kiedyś tylko stosem cegieł.

Tożsamość narodową zwykło się traktować górnolotnie i mało się znajdzie ludzi, którzy istnieniu tejże zaprzeczą. Język, religia, tradycja, kultura, to elementy naszej tożsamości. Bóg, honor, ojczyzna, Mickiewicz i Wojtyła, chrzest Polski i bitwa pod Grunwaldem, jajka malowane na Wielkanoc i siano pod obrusem w noc wigilijną.

Charakter narodowy natomiast to wymysł, zbiór stereotypów że lenie jesteśmy, złodzieje aut, bitni zadymiarze gdy wojna i nieporadne pierdoły gdy pokój. Bismarck nami gardził a Dostojewski szydził, bo się na stereotypie i osobistej niechęci opierali. Charakter to może mieć człowiek, naród nigdy i nijak.

To jak to z tym jest kochani? Istnieje naród, grupa ludzi żyjąca na danym terytorium, posiadająca świadomość własnej odrębności i cały zestaw cech zwany narodową tożsamością. Nie istnieje charakter narodowy, zestaw cech mniej lub bardziej wspólnych dla przedstawicieli tegoż narodu, które występują częściej niż u innych nacji, lub są wyłączną danego narodu specjalnością. Wszyscy jesteśmy tacy sami? Kształtowani jedynie przez ogrom sytuacyjnych wpływów o których pisał mędrzec Zimbardo i całe rzesze uczonych w piśmie?

Nie zgadzam się, bo to co widzę nijak mi do tej teorii nie pasuje, a fakty zwykłem przyjmować jako takie, nie dyskutując z nimi i nie strasząc że „gorzej dla nich”. Gdy jadę za granicę i przebywam między tubylcami, dostrzegam zachowania które mógłbym nazwać typowymi. We Włoszech nie widzę mafii, bo ta nie łazi po ulicach z kartką na czole. Widzę za to żywiołowy, pełen gestykulacji sposób komunikowania się, który dla Włochów zwyczajny, dla mnie jest hałaśliwy i męczący ucho.

Gdy jestem w Niemczech, nie widzę faszystów, wiem że takowi istnieją bo widziałem w telewizji demonstracje, jednak na ulicy nie spotkałem. Spotkałem się natomiast z wzorowym porządkiem w niemieckich miasteczkach, czystością i dbałością o funkcjonalną i estetyczną, wspólna przestrzeń.

Spotkałem się też z syfem i brudem tureckich dzielnic w niemieckich miastach, gdzie stoi pełno luksusowych meroli, zaś trawniki służą za śmietniki. Czy to oznacza że Turcy to brudasy? Nie. Nie powiem tak, bo nigdy nie byłem w Turcji, mam natomiast znajomych którzy byli i przywieźli czysty zachwyt. Oznacza to natomiast że Niemcy dbają o porządek, co widać szczególnie wyraźnie gdy ich porównać z innymi. Przykładów znajdzie się wiele i wymieniał ich nie będę. Każdy jakieś zna.

Miałem szukać prawd ogólnych, wracam więc z ziemi w chmury. Charakter narodowy jako coś, co każdy ukształtowany naród posiada. Jak to rozumiem i z czego się bierze. Pisze cytowany Ziemkiewicz, że istnieć to nijak nie może, bo: „To tak jakby nasze zachowania zostały przesądzone raz na zawsze przez fakt posługiwania się tym a nie innym językiem, albo posiadania słowiańskich rysów.” Hola! Przesada i wyolbrzymianie pewnych zjawisk jest dobrą metodą, ale w komedii lub satyrze. Gdy chce się rzeczowo dyskutować, można oczywiście robić widły z igły a rumaka z naszej szkapy. Nikt nie zabroni, tylko obiekt dyskusji zniknie powoli za horyzontem popiskując żałośnie. Nikt chyba nie twierdzi i przekonywać nie chce, ja w każdym razie nie chcę na pewno, że narodowy charakter jest cechą determinującą całkowicie zachowanie jednostki. Twierdzę jednak, jak wiele zresztą osób, że jest zjawiskiem które w mniejszym lub większym stopniu na zachowanie jednostki wpływa. W jakim stopniu i jak bardzo, zależy już od wielu czynników. Nikt jednak nie jest od tego wpływu wolny.

Charakterem narodowym nazywałem już zespół cech charakterystycznych dla danego narodu. Inni określą je stereotypami. Niech i tak będzie. Znajdą się w tym zbiorze zjawiska zdecydowanie pozytywne, totalnie negatywne, jak i w miarę neutralne, jak choćby wspomniana skłonność do gestykulacji. Tak czy siak są, istnieją i funkcjonują w żywym języku. Zaprzeczać im nie sposób. Można najwyżej wartościować i określać jako słuszne, bądź nie, krzywdzące, bądź nie, prawdziwe bądź nie. O ile wiele z nich będzie zrodzonymi z niechęci bądź niewiedzy bzdurami, na przykład Polak-złodziej aut, czy Włoch-mafiozo, o tyle znajdą się takie, które z czystym sumieniem będzie można określić jako właściwe danemu narodowi cechy, które powstały i ukształtowały się wśród jego przedstawicieli, wynikały zaś z historyczno-kulturowego całokształtu jego dziejów.

I tutaj właśnie docieram do związku charakteru narodowego z narodową tożsamością, a oprę się na polskich przykładach, bo te jako Polak znam najlepiej. Każdy z nas jest jednostką, każdy z nas jest inny, różni ludzie, różne pragnienia, różne problemy. Jednak każdy z nas, Polaków (oczywiście prawie każdy, upraszczam dla wygody) , chodził do polskich szkół, uczył się polskiej historii, czytał bądź oglądał „Krzyżaków” i „Potop”, przerabiał „Dziady”, uczył się o dzieciach z Wrześni i „Reducie Ordona”, Husarskich szarżach i butelkach z benzyną, chadzał święcić jajka, topić Marzannę… Setki drobnych rzeczy które kształtowały i kształtują naszą osobowość, zostają w podświadomości, czynią tym, czym jesteśmy. Setki rzeczy które sprawiły między innymi, że znani mi zadeklarowani pacyfiści, przeciwnicy służby wojskowej i palacze ziół twierdzą, że w tyle mają martyrologię i naród, ale jak niemce napadną to pierwsi wezmą kałacha i pójdą w walczyć.

Nie istnieje narodowy charakter? Nie rozśmieszajcie mnie ludzie. On właśnie jest tym, co czyni nas wyjątkowymi w skali ogólnej, tym co czyni z nas Włochów, Polaków, Niemców, Japończyków. Gdyby nie on, bylibyśmy zbiorowiskiem jednostek w wielkim zbiorze ludzi. Jesteśmy zaś zbiorowiskiem różniących się mniej lub bardziej narodów. Jako zbiorowość posiadamy właściwe nam cechy. W skali jednostkowej, charakter narodowy objawia się przeróżnie, w różnym stopniu, obecności, nieobecności oraz nasileniu danych cech. W skali ogólnej, jest czymś co widać i słychać, a czasami nawet i czuć.

Uff. Nagadałem się straszliwie i pewnie niewielu będzie chętnych, by dobrnąć do końca. Mógłbym napisać więcej, ale nie będę nadużywał cierpliwości czytelnika. Na razie to wszystko co chciałem powiedzieć. Piszcie co myślicie, jeśli macie ochotę.

Reklama

132 KOMENTARZE

  1. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  2. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  3. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  4. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  5. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  6. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  7. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  8. moim zdaniem tekst jest za bardzo rozgadany,
    zbyt ogólnikowy i wybacz mi szczerość – nic z niego nie wynika. Ot takie miłe gawędzenie po kolacji przy piwie, jak to jest, czy też być może, że jest, albo jakby być mogło, gdyby było inaczej? Włosi machaja rękami, Niemcy dbają o porządek bardziej od Turków, mimo że znajomi, którzy byli w Turcji, opowiadali, że tam ponoć też porządek.

    Byli na tureckiej Riwierze zbudowanej dla niemieckich turystów?

    Tekst canned heada był zdecydowanie lepszy. W nim o coś chodziło i było więcej konkretów.

    pozdrawiam

  9. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  10. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  11. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  12. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  13. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  14. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  15. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  16. miałem coś takiego napisać, ale zrobiłbym to gorzej
    Może tylko dodam parę myśli:
    Teza, że nie istnieją cechy narodowe nie może być słuszna, gdyż istnieją języki. Każdy narodowy język ciągnie za sobą całe uwarunkowania kulturowe, w których się wychowujemy. Czyli jest tak, mamy odrębny język, to mamy odrębną kulturę, a więc i świadomość i wychowywanie w tej jakieś świadomości. Dochodzą do tego uwarunowania historyczne (choć wiele się robi aby je wypłaszczyć – słyszałem że w najnowszych podręcznikach piłkarz Lato jest ważniejszy niż chrzest Polski) i coś co ma chyba największe znaczenie – etos czy też mit. Etos narodowy, mówiący o naszej tożsamości, o naszych zwycięstwach i tolerancji, o tym, że byliśmy tak demokratyczni, że aż anarchistyczni, że sami swój kraj doprowadziliśmy do rozbiorów. O pierwszej w Europie konstytucji, o pierwszym na świecie ministerstwie oświaty, o tym, że można na nas polegać jak na Zawiszy, o tym, że i najgorszy bandzior jest w stanie poświęcić się dla ojczyzny ratowania. O tym, że nawet jak śmierć zagląda w oczy całemu pokoleniu, to zostanie po nas diament. O tym, ze nie z piersi my i nie z pieśni albo ani z soli ani z roli, o tym, że czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary, a miło szaleć kiedy czas po temu. O tym, że szlachcic na zagrodzie i że zastaw się, a postaw się.
    To wszysto drga gdzieś w naszej podświadomości i wyłazi natychmiast gdy nacisnąć odpowiedni przycisk w psychice. Wszechobecność mitu/etosu Polaka jest namacalna w czasach opresji i ucisku. Da się ją wtedy nożem kroić, tak jak gęsta była onegdaj atmosfera na kazaniach księdza Popiełuszki lub koncertach Charyzmatów, ale i spektaklach teatru Ochota i recitalach Jacka Kaczmarskiego.
    To wszystko jest tym co niesie życie w kawałku Europy pomiędzy Odrą a Bugiem (kiedyś Dniestrem i Niemnem) i co tkwi w naszej duszy. A jeśli kto sądzi, że naród, to stary burżuazyjny przesąd niech popatrzy na transmisje sportowe. Jak ludziom dalej potrzeba tożsamości z grupą, z ziomami – naszymi. I nie mówię o kibolach. Popatrzcie na flagi na skoczniach, na meczach siatkówki, na basenach, halach gimnastycznych, platformach szermierczych i na torach samochodowych. I ja widzę tam nie tylko nasze flagi – inni też tak mają i gdzieś z tyłu głowy mają swoje mity, swoje etosy, swoje kompleksy. I to jest piękne, bo to nas różni. Bo różnice są ciekawe, bo chce się przecie gdzieś jechać gdzie i jedzą inaczej i ubierają się inaczej i rozmawiać się chce z tymi, co myślą inaczej. Bo jeśli tak samo, to ciepłe kluchy i eci-peci. Czym się wtedy będziemy pasjonować i podniecać? Plamami na słońcu?

    • Język jak najbardziej…
      Ale język to nie tylko szeroko pojęta kultura.
      Język to gramatyka, składnia, sposób budowania zdań, a co za tym idzie (w kolosalnym uproszczeniu) sposób rozumowania, kształtująca mózg i emocje od wczesnego dzieciństwa.
      Myślimy przecież w języku polskim, Niemiec myśli po niemiecku itd. ze wszelkimi tego konsekwencjami.
      W efekcie przedstawiciele różnych narodów odrobinę inaczej zabierają się do rozwiązywania jakiegoś problemu.
      Skomplikowane – na pewno i nie potrafię tego obronić.
      Uważam, że język którym myślimy jest jak system operacyjny w komputerze.

      Pomijając kulturę czy geografię – na pewno istnieje coś takiego jak cechy narodowe.

      • Nie musisz tego bronic.
        To juz dawno zrobili fachowcy od tematu, masz calkowita racje. Ja temat tylko liznalem, za to moja pani jest w tym fachowcem i sporo mi o tym mowila/tlumaczyla. Porownanie z systemem operacyjnym tylko mi nie pasuje, bo system  jest jednostronny, a czlowiek jednoczesnie uzywa jezyka i na bierzaco go ksztaltuje.

    • Z jezykiem grisza 100/100
      Sam nie wiem jak moglem przegapic, a jest to jeden z najistotniejszych czynnikow.
      Dzieki za uwagi.
      Co do roznorodnosci jako takiej… Zgadzam sie z tym co napisales, ale… ona wlasnie rodzi takze konflikty. Gdyby tak pokoj powszechny jej kosztem mial panowac, to czy lepiej olac pokoj, czy zainteresowac sie plamami na sloncu? Sam nie wiem. Monogo i w tym temacie teorii, lacznie z takimi, ktore w konfliktach widza niezbedny element naszego swiata.

  17. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  18. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  19. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  20. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  21. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  22. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  23. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  24. Naród?
    Zanim zacznie się roztrząsać, co to są cechy narodowe, to najpierw wypadałoby zdefiniować naród.
    I tu mam jedno z zasadniczych pytań: Czy NARÓD, to to samo, co społeczeństwo?
    Bo jeśli tak, no to ja nie jestem częścią tego narodu. Tu się urodziłem i stąd od kilkuset lat pochodzi moja rodzina. Jestem przesiąknięty historią, kulturą, lteraturą, filmem tu tworzonymi i w tym języku. I takich jak ja jest wielu.
    To ja, ale mamy i np. takiego Leppera. Też stąd pochodzi, mówi prawie takim samym, jak ja językiem. Chcąc, nie chcąc też w jakiś sposób jest przesiąknięty, a w każdym razie naznaczony historią, literaturą, filmem. I takich jak on jest dużo więcej niż takich jak ja. No i jest jeszcze Rydzyk i wielu, wielu innych, których jest dużo więcej niż takich jak ja.
    Mamy różne, tak zwane, cechy narodowe.
    Czy można nas połaczyć w jeden naród? Wrzucić do jednego worka?
    Jeśli tak, to ja się wypisuję. Wolę zostać beznarodowcem.

  25. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  26. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  27. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  28. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  29. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  30. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  31. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

  32. Podróże kształcą
    Tak się złożyło, że ostatni byłem w Laponii. No i dowiedziałem się, że nie ma czegoś takiego jak Lapończycy. Jest lud Sami, który zamieszkuje Laponię, która jest podzielona pomiędzy Rosję, Finlandię, Norwegię i Szwecję.
    To tak dla oddania sprawiedliwości narodowi Sami.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

    • Czy czytałeś “Bogów Wojny” Kleina?
      – Zrozumieć wojnę
      – Opanować wojnę
      – Ocalić wojnę

      Podobnie trzeba postępować z Lepperami. Dlatego drażni mnie jak ktoś ciągnie tygrysa za ogon, nie próbując go zrozumieć. Bo wtedy faktycznie – pozostaje eksterminacja.

  33. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  34. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  35. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  36. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  37. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  38. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.

  39. nie wiem czy istnieją cechy
    nie wiem czy istnieją cechy narodowe. Za mało w świecie bywały jestem. A z faktu, że znam kilku ludzi innej narodowości trudno mi robić teorię.
    Ale wiem, że są cechy podwórkowe. I wiem, że osobniki zamieszkujące sąsiednie podwórko miały jak najgorsze cechy. Wszystkie. A wspólny język jakim się porozumiewaliśmy umożliwiał nam wymianę obelg. To było w czasie gdy toczyliśmy walki o piaskownicę i śmietnik.