Reklama

"Żałuję, że na niego głosowałem, to błąd mojego życia" – przyznaje C

"Żałuję, że na niego głosowałem, to błąd mojego życia" – przyznaje Cezary Michalski, komentator DZIENNIKA, podsumowując trzy lata prezydenta. "Lech Kaczyński w tej roli okazał się katastrofą" – wyznaje gorzko publicysta.

Głównym, a właściwie jedynym źródłem błędów i słabości Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta państwa jest to, że on w ogóle nie istnieje jako polityk. Za jego pośrednictwem działa Jarosław Kaczyński, ale nie tylko on. Na plecach Lecha Kaczyńskiego wypromowali się "Tageszeitung", Janusz Palikot, Piotr Kownacki… Praktycznie każdy jego przeciwnik albo sykofant może coś na słabości, czy wręcz nieistnieniu Lecha Kaczyńskiego skorzystać. Ale nie korzysta on sam, a już na pewno nie urząd czy państwo.

Reklama

Sądziłem, że znam Jarosława Kaczyńskiego, którego polityczną marszrutę długo obserwowałem z warunkową fascynacją. Lecha Kaczyńskiego nie znałem, nie wiedziałem, jak pełnił swoje poprzednie funkcje, jakimi ludźmi lubił i potrafił się otaczać. Jarosław stał się dla mnie rękojmią Lecha i w ten sposób popełniłem błąd życia.

Zagłosowałem na Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, a nawet namówiłem do tego jeszcze jedną osobę, która naprawdę do samego dnia wyborów chciała głosować na Tuska. Teraz jest mi głupio podwójnie. Bo począwszy od afery z "Tageszeitung", kiedy paszkwil lewackiego tabloidu – skwapliwie przedstawiony prezydentowi przez jego kapciowych jako monstrualny atak na rodzinę i urząd – doprowadził do paraliżu polskiej polityki zagranicznej na jej najważniejszym, europejskim froncie, aż po dwie wyprawy gruzińskie, obie kompromitujące Polskę jako państwo rządzone przez niepolityka, niedyplomatę – Lech Kaczyński okazał się katastrofą w roli prezydenta.

Jarosław Kaczyński przez ostatnie trzy lata walczył i ginął godnie. Lech Kaczyński jako polityk nawet nie zaistniał. Ani wówczas, kiedy był prezydentem brata-premiera, ani dzisiaj, kiedy jest prezydentem brata-lidera opozycji.

Cezary Michalski

Ten przynajmniej odzyskał wzrok w jednym oku, w przeciwieństwie do Piotrusia klitusia-bajdusia Zaremby.

Reklama