Reklama

„Inspektorzy skarbowi w 2009 r. wykryli przekręty na 2,4 mld zł. Poprawili wyniki o ponad 40%. Średnia wartość nieprawidłowości wykrytych przez jedną kontrolę w minionym roku wyniosła 239 tys.

„Inspektorzy skarbowi w 2009 r. wykryli przekręty na 2,4 mld zł. Poprawili wyniki o ponad 40%. Średnia wartość nieprawidłowości wykrytych przez jedną kontrolę w minionym roku wyniosła 239 tys. zł – pisze “Puls Biznesu”. Skąd takie wyniki kontroli? Efekty przynosi zmiana strategii działań fiskusa oraz stosowanie coraz nowocześniejszych technik, także informatycznych. – Większa skuteczność wynika z analitycznego typowania podmiotów do kontroli i ustalania powiązań biznesowych między nimi. Inspektorzy wzięli się przede wszystkim za obrót paliwami płynnymi, który od lat jest obszarem największych przekrętów podatkowych. Na celowniku były też: handel złomem, wyłudzanie zwrotów VAT poprzez fikcyjne faktury, unikanie opodatkowania poprzez przerzucanie dochodów do podmiotów powiązanych czy handel internetowy”. (za wp.pl)

Wydawałoby się, że jest się z czego cieszyć. Oto dzielni urzędnicy skarbówki ukrócili serię kolejnych przestępczych procederów tych, którzy wyspecjalizowali się w robieniu interesów drogą na skróty – z pominięciem obowiązków podatkowych. Dla oszustów podatkowych żadnej litości, bo taka zasada obowiązuje w każdym cywilizowanym kraju. Teraz, zgodnie z prawem serii, firmy „trafione” mogą się spodziewać kolejnych kontroli urzędów państwowych, poczynając od ZUS na PiP-ie – za przeproszeniem – skończywszy. I dobrze – niech się dzieje wola państwa.

Reklama

Czy wobec tego powinniśmy, jako podatnicy, zacierać ręce i dowodzić, że jest lepiej, że państwo wreszcie zaczyna być skuteczne. Otóż moim zdaniem za wcześnie jest by odtrąbić zwycięstwo dobrego nad złym.

Po pierwsze przyjrzyjmy się komentarzowi: „Inspektorzy skarbowi w 2009 roku (…) poprawili wyniki o ponad 40%.” Poprawili wyniki. Już to parę razy słyszałem. Miarą skuteczności staje się wynik. Policjanci są skuteczniejsi, bo nakładają więcej mandatów, tak samo straż miejska i kontrolerzy biletów. Czy aby na pewno liczba „wykrytych” (cudzysłów zaraz wyjaśnię) nieprawidłowości jest równoznaczna z większą sprawnością instytucji stojących na straży obowiązującego porządku prawnego? Otóż moim zdaniem, nie.

Po pierwsze, jest tajemnicą poliszynela, że nasi dzielni łapsi pracują na wynik. Przy dobrze funkcjonującym systemie prawnym nie stanowi to problemu, pod warunkiem, że liczba reklamacji jest niska. Tymczasem w Polsce w warunkach nieinterpretowalnego [1] prawa mamy do czynienia z sytuacją, w której kontrolujący zdradza zachowania typowe dla osobnika, któremu władza uderza do głowy, ponieważ wie, że niejasny czy pozbawiony jednoznacznej interpretacji przepis działa na jego korzyść. Dupków z przerostem ambicji i frustracją wynikającą z marnych zarobków mnoży się niestety w urzędach i instytucjach. Są oni na szczęście w mniejszości. Jeżeli jednak kontrolujący nawet chce działać zgodnie z niejasną, bo niejasną, ale jednak literą prawa i dochować należytej staranności, to i tak system skłania go niejednokrotnie do interpretacji przepisu na niekorzyść kontrolowanego, ponieważ szef rozlicza go z wyników. Z wyników też rozlicza się szefów.

Nie doszukałem się nigdzie danych, a przydało by się zestawienie z Ministerstwa Finansów, na ile kontroli skarbowych składane są zażalenia i odwołania, ile spraw firmy kierują do sądów, ile z tych spraw kierowanych do sądów przegrywa Skarb Państwa i wreszcie jakie są koszty realizacji kontroli i przychody z tytułu nałożonych kar , a z drugiej strony ile Skarb Państwa musi płacić na podstawie wyroków sądowych przedsiębiorcom za błędne decyzje urzędników. I przydałaby się też informacja ilu i jakie konsekwencje ponieśli urzędnicy, którzy ewidentnie nadużyli swoich kompetencji. Każda dyskusja nad zwiększaniem lub zmniejszaniem uprawnień aparatu kontroli skarbowej ( i nie tylko) będzie bez takich danych pozbawiona sensu.

Jest to o tyle ważne, że co rusz publikowane są dane dotyczące spektakularnych porażek Ministerstwa Finansów:
1. „Skarb Państwa ma zapłacić katowickiej spółce Centrozap prawie 42,5 mln zł za błędne decyzje aparatu skarbowego, z odsetkami od marca 2005 roku – orzekł we wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach. Spółka domagała się 100 milionów odszkodowania za doprowadzenie do upadłości przez urzędników. Giełdowa spółka zapowiada, że nie chce apelacji i będzie dążyć do ugody ze Skarbem Państwa.”
2. „Skarb Państwa ma zapłacić 38,5 mln zł odszkodowania firmie MCI Management S.A., która zainwestowała w akcje JTT Computer – zdecydował wrocławski sąd. Spór ze Skarbem Państwa trwa od czterech lat. Wyrok nie jest prawomocny.” (za onet pl i tvn 24.)

O innych drobniejszych sprawach w ogóle się nie wspomina. Cała ta zabawa w ściganie przestępców i policjantów, poza stratami dla Skarbu Państwa, ma także jeszcze jeden aspekt ekonomiczny – koszty związane z upadkiem firm (wzrost bezrobocia, zmniejszenie wpływów podatkowych do budżetu) oraz utracone korzyści społeczne i finansowe wynikające niewykorzystywania potencjału przedsiębiorczości, w rezultacie czego firmy albo rozwijają się w tempie nieodpowiadającym ich możliwościom, albo w ogóle nie powstają. O utraconym zaufaniu do instytucji państwa w ogóle nie będę wspominał.

Dla jasności chcę dodać, że efektywne funkcjonowanie państwowych urzędów kontroli uważam za konieczne. Ale ich działalność ma mieć charakter prewencyjny a nie dochodowy. Unikanie zaś spektakularnych porażek finansowych obciążających Skarb Państwa stanie się możliwe tylko wtedy, kiedy zmienimy obowiązujące w Polsce prawo, a zwolenników obecnie obowiązujących regulacji będzie można oglądać wyłącznie w podręcznikach ekonomii patologicznej.

[1] Przykładem nieinterpretowalnego prawa jest Prawo Zamówień Publicznych lub przepisy o VAT. Przy każdej ich nowelizacji uruchamiane są szkolenia dla naiwnych, na których szkolący z rozbrajają szczerością informują, że ten i ten przepis jest jedną wielką pułapką, a jego interpretacja zależy od dobrej woli lub złego humoru kontrolującego. Ostatecznie jak w przypadku wielu innych nieinterpretowalnych przepisów sprawę rozstrzyga sąd, ale z reguły czyni to po paru latach, kiedy na miejscu w którym funkcjonowała poddana kontroli firma rosną już tylko chryzantemy.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. Stefan Kisielewski
    Swego czasu wypowiedział znamienne słowa, że socjalizm, to ustrój, w którym zwalcza się problemy nieznane w innym ustroju (czy jakoś tak). “Przekręty” podatkowe da się znacznie zmniejszyć tylko jedną metodą, budująć proste prawo podatkowe i obniżając podatki, aby NIE OPŁACAŁO się kombinować. Oczywiście, zawsze znajdzie się taki, co to dla złotówki będzie kręcił, ale wtedy kara na maksa. Teraz panuje pełną gębą socjalizm, urzędnik wymyśla, bo chce czuć się potrzebny. Czym się kończy socjalizm nie tak dawno mieliśmy możliwość doświadczyć.

  2. Zamknięty obieg.
    Odbieramy bogatym dajemy biednym, bo biednych wyborców mamy więcej. Biednych i łatwomanipulowalnych, ustawionych na jedno – zagłosują na tego, kto da więcej.
    A bogaci założą drugą/trzecią/piątą firmę, zawsze będzie co doić. Kupują sobie władzę za Wasze pieniądze a Ty chcesz, żeby przestali?

  3. Się bać, jak się jest co
    Się bać, jak się jest co najwyżej średnim, nie daj Boże małym przedsiębiorcą.
    Mam w najbliższej rodzinie przykład na to, co może US zrobić z człowiekiem. Przyczepili się do VAT-u. W jednopokojowym biurze należało im zapewnić miejsce siedzące z warunkami do grzebania we wszystkim czego zażądali. Słusznie. Zawinił, niech płaci, złodziej jeden z drugim krwiopijcą zwany. Szukali przez 2 lata. Kara 900 000 zł. Dla firmy zatrudniającej mniej niż 20 osób to wyrok, że o właścicielu, jego rodzinie i pracownikach nie wspomnę. Właściciel się nie poddał i walczył. Po kolejnych dwóch latach ostateczny wyrok NSA. 250 zł zwrotu nadpłaconego podatku. Jako bonus otrzymał problemy z sercem. Do końca życia na prochach. Inny przedsiębiorca w identycznej jak ta sytuacji, nie wytrzymał napięcia. Powiesił się. US nie ma sobie nic do zarzucenia. Wszystko zgodnie z mętnymi przepisami się odbyło. Bać się i to bardzo.

  4. Nie tragizujmy tak
    Witam,
    nie tragizujmy tak i nie wyciągajmy wniosków z takich pobieżnych informacji.
    Swego czasu pracowałem w budżetówce w pewnej instytucji kontrolnej (podobno najważniejszej w tym kraju).
    I co? Wyniki finansowe kontroli bardzo (!!!) łatwo poprawić. Wystarczy te same kwoty nie odzyskanych pieniędzy wprowadzać w różne tytuły.
    I tak na przykład:
    – wydatki z naruszeniem prawa: x,
    – wydatki z naruszeniem prawa podlegające zwrotowi: y,
    – wydatki z naruszeniem prawa nie podlegające zwrotowi: z
    – wydatki zgłoszone do organów ścigania: a
    Suma: wyniki finansowe kontroli = x+y+z+a.
    Algorytm zajebisty dla szefostwa instytucji.
    Jakież fantastyczne wyniki finansowe!!!
    Pozdrawiam,

    • Pomijając skrzywdzony czynnik
      Pomijając skrzywdzony czynnik ludzki i trupy po drodze, zapytam, bo pewnie wiesz i nie ma co tragizować, odpowiedz mi, proszę, ile kosztuje i kto zapłaci za radosną twórczość urzędników? Danych nie znam i nie wiem gdzie szukać, przyznaję, ale chociażby w tak typowej sytuacji jak ta przeze mnie przytoczona. O zaufaniu społecznym nawet wspominać nie warto. Nie wypowiadam się z pozycji złodzieja, żeby było jasne.
      Pozdrawiam:)

      • Nie pytaj…
        Witam,
        nie pytaj mnie, nie znam skutków społecznych.
        A tak na marginesie – sceptycznie podchodzę do newsów, a więc i do sprawy Kluski również tak samo się odniosę.
        Nie znam szczegółów sprawy, więc nie mogę wydać opinii.
        A co do zaufania społecznego…
        To zjawisko jest kształtowane przez media i to one szukają sensacji, a nawet ba… są opłacane za ich kreowanie.
        I nie piszę tego na przykładzie Kluski.
        Mówię o tym z autopsji, kiedy za 5000 zł media lokalne niszczą człowieka.
        Ale to temat na odrębny wpis na blogu.
        Pozdrawiam

        • Gregmalu, moja wypowiedź nie
          Gregmalu, moja wypowiedź nie dotyczy Kluski i innych nagłośnionych przez media przypadków. Tego, co opisałam w wielkim skrócie, byłam naocznym świadkiem.
          W swoim pytaniu napisałam że pomijam czynnik ludzki, społeczny, pytałam o koszta. Ile kosztują takie sprawy nas wszystkich. W tym konkretnym przypadku 4 lata wytężonej pracy urzędników, zmniejszenie produkcji zakładu, co oznacza mniejsze wpływy do budżetu, koszta sądowe, żeby w efekcie stwierdzić: Oskarżonemu należy się 250 zł zwrotu podatku.

  5. urzędas ;-(
    Czego nas uczy gospodarz portalu? Samodzielnego myślenia. Wsłuchiwania się w to co mówią media, co mówią politycy i inni różni ludzie najróżniejszej maści. Ale wnioski mamy wyciągać samodzielnie. Niekoniecznie takie a nawet często zupełnie inne niż chcieliby tego przedstawiciele narodu, dziennikarze czy ktokolwiek. I tak starają się w znacznej części ludzie piszący na tym portalu, do którego chętnie zaglądam. Jest tylko jeden temat, gdy myślenie jest wyłączone – podatki i urzednicy zajmujący się pilnowaniem by wpływały one do budżetu. Wtedy wierzymy chętnie każdemu, kto mówi jakim wspaniałym biznesmanem był Roman Kluska, czy idąca w jego ślady firma JTT, jakim wspaniałym dobroczyńcą był piekarz z Legnicy jakim niedouczonym jest jakiś urzędas, jak urzędy skarbowe niszczą firmy, jak pilnują tylko swego stołka, jak gonią za wynikami i są zupełnie bezkarni za swoje działania. Jak to w Polsce nie można prowadzić działalności bo jakiś wszechmocny FISKUS go dopadnie i zaraz pójdzie z torbami. Jakaż jednomyślność panuje wśród polityków, dziennikarzy i u przeciętnego odbiorcy. Jak łatwo pisząc na temat podatków, niestety także na tym portalu, uciekać się do frazesów jak to urzędnicy bronią , przepraszam urzędasy, bronią swojego biurka. Trudno jest dyskutować kiedy ktoś czerpie wiedzę wyłącznie z mediów. Jak nawet ktos taki jak CH, pisze że rola powinna być prewencyjna (to absolutnie oczywiste) i jednoczesnie chce wyliczyć czy koszt funkcjonowania administracji skarbowej nie jest czasem większy niz zyski.

  6. Masz przede wszystkim rozumieć.
    Niestety, jak zwykle polega to tylko u Ciebie na postawieniu oczywistego stwierdzenia o konieczności uproszczenia systemu podatkowego i dołożeniu wniosku, który juz taki oczywisty nie jest. Dlaczego nie napiszesz, ze nalezy zmniejszyc liczby policjantów? Nie masz chyba kłopotów ze zrozumieniem prawa karnego. Liczba urzedników skarbowych nie jest uzalezniona od skomplikowanych przepisów ale od zadań jakie sie na nia nakłada i ilości podmiotów, ludzi nad rzetelnościa których trzeba niestety czuwać. Uczciwi podatnicy za czasów ministra Kolodki w liczbie 99.9% odliczyli 10 procent dochodów na darowizny, których nie trzeba było udokumentować, nawet jak ich dochód w praktyce nie wystarczał na zaspokojenie własnych potrzeb. Ucziwy pan Kluska jeździł do ministerstwa edukacji i tam załatwiał kontrakt na komputery, a moi znajomi mogli tylko pomarzyc aby sprzedać do szkoły komputer. Z tego co wiem, większośc komputerów nie opuściła nawet Polski a były zwolnione z opodatkowania jako importowane. N a papierze. Gdybyś troche znał realia to wiedziałbyś, ze wcześniej przy takich sprawach jak Optimusa sady orzekały na korzyść fiskusa. A i w sprawie Optimusa sąd zwracał sie o opinię do poszerzonego składu NSA. Z z treści uzasadnienia wynika, że organ podatkowy zastosował procedurę zwalczania “omijania prawa” która w dacie popełnienia przez Optimusa jeszcze nie funkcjonowała, ale funkcjonowała w dacie wydania decyzji. I śad orzekł, ze nie można tego zastosować, choć gdy taki przepis nie istniał istniała taka właśnie wykładnia! Inna sprawa, że natychmiatowe wykonanie decyzji, sprawa aresztowania – to była granda – ale za tym stali nie urzędnicy skarbowi . Ja sam nie wiem czy na miejscu kontrolujacego zamykałbym oczy i nic nie widział. I nie wierzę , że działania były prowadzone bez dogłębnej analizy prawnej. Tak jak nie wierzyłem, że piekarz z legnicy sprzedaje 30 bochenków chleba dziennie a rozdaje 2 tysiące. A słynna historia z gościem co zszedł na zawał na sali sądowej? Nie zapłacił kilku złotych. Prawda. Tylko nikt nie napisze, ze to chodziło o restrukturycację, że to był dłuznik, który miał spłacic w myśl tak zwanej abolicji w określonym czasie 10% dlugu a reszta długu byłaby umorzona. Fakt, że brakło mu kilka złtych nie miał znaczenia bo prawo pozwalające na umorzenie zaległości nie znało litości. I jeszcze jedno. sprawa uproszczenia prawa nie jest taka prosta szczególnie jeżeli chodzi o VAT – bo ten system jest ustalany na szczeblu Unii.

  7. Zmieniasz temat
    Na poczatku piszesz o tym jak urzędasy sami wymyślaja przepisy, wmawiasz że urzednicy sami odliczali darowizny przez dwa lata, choc nie masz na ten temat żadnej wiedzy. Nie wiem jak to jest możliwe że w Szwecji obowiazuje VAT niezgodny z pierwszym art. dyrektywy w sprawie wspólnego sytemu podatku od wartości dodanej (jest tam zreszta najwyższa stawka VAT 25% i 12%) Czy ja piszę,że przepisy powinne być skomplikowane? Myślisz, ze mi sie łatwo pracuje jak czytam przepis dziesięć razy na wszystkie strony by mieć chociaż podejrzenie , że go właściwie rozumiem ( a siędze w tym kilkanaście lat). Ja apeluję tylko – nie ma kogos takiego jak potężny, niszczący firmy FISKUS – to postać abstrakcyjna stworzona na potzreby mediów. Sa tu normalni, ciężko pracujący ludzie i jak wszędzie mniej lub bardziej kompetentni. Media skupiaja sie na porazkach organów podatkowych w sporze z podatnikami. A ja ci powiem, że często brak kompetencji wychodzi w sprawach przez organy podatkowe wygrane. Niestety brak kompetencji sądów też. Zawsze zgadzasz sie z wyrokami sądów czy tylko wtedy gdy sąd wygrywa z urzedem?

    • Witam fachowca
      “czytam przepis dziesięć razy na wszystkie strony by mieć chociaż podejrzenie , że go właściwie rozumiem” i umiesz powiedzieć, czy jak rodzice nie mają ślubu i każde jest zameldowane gdzie indziej, ale de facto mieszkają razem , to któreś z nich może rozliczyć się jako samorny rodzic z dzieckiem?
      Rzecz polega istotnie na tym, że przepisy są jakoś tam sformułowane, ale biada temu, kto się do nich ściśle zastosuje.