Reklama

Amerykański historyk John Keegan interesująco uogólnił sprowadzając dzieje XX wieku do biografii kilku mężczyzn: Lenina, Stalina, Hitlera, Churchilla, Roosevelta i Mao Zedonga. Liderzy światowego formatu pojawiają się nieoczekiwanie w trudnych czasach, a ich orężem jest inspiracja i silna wizja zmiany zastałej sytuacji. Tak zaistnieli wyżej wymienieni, a z pewnością możemy dodać do tego grona Jana Pawła II, Abrahama Lincolna, Mahatmę Gandhiego, Mustafę Kemala (Ataturka), Charlesa de Gaulle, czy Ronalda W. Reagana.

http://b-i.forbesimg.com/stephenharner/files/2013/03/300×2761.jpg
W dzisiejszym świecie trudno zauważyć liderów podobnego formatu, a jeśli już któryś z nich jest bliższy namaszczenia to pojawia się zarzut obsługiwania własnego wybujałego egoizmu i służenia konceptowi swojej własnej wielkości i swoim interesom. Tu można wymienić Władimira Putina, Angelę Merkel, czy tureckiego Recepa Tayyipa Erdogana, którzy dosyć sprawnie przez dłuższy czas utrzymują się u władzy.

Historia daje wiele przykładów na to jak ambitny lider może być instrumentalny dla ambitnego wyzwolenia i rozkwitu sił swojego Narodu (Roosevelt, Churchill). Daje również przykłady ukazujące instrumentalne traktowanie swojego Narodu przez swojego lidera (Hitler, Stalin).

Reklama

Kiedy dziś spoglądamy na polityczną mapę świata obserwując narastanie nowych napięć na jej powierzchni to trudno pozazdrościć Putinowi i Rosji sytuacji, w której obecnie się znajduje. Wydaje się, że dotąd dobrze rozgrywający USA, NATO i Europę Zachodnią Putin próbując dokonać radykalnych zmian terytorialnych na Ukrainie, zapędził się w strategiczny kozi róg.

Przeciwstawiając się swoim adwersarzom z USA i Unii Europejskiej Putin jest zmuszony wzmocnić swojego największego rywala na wschodzie, ponieważ tak bardzo potrzebuje uratować od recesji rosyjską gospodarkę.

Zajęcie Krymu utwierdziło go w przekonaniu, że i tym razem można powtórzyć wariant Adolfa Hitlera z przyłączeniem Austrii i części Czechosłowacji operując patriotycznym hasłem przyłączenia ziem z przewagą własnego elementu etnicznego. Do tego kroku pchnęła go niewygaszona tęsknota za odzyskaniem mocarstwowej glorii i ziem byłego terytorium Związku Sowieckiego, którego upadek jak wyznał, uważa za największą tragedię XX wieku.

Po dość bezbolesnym połknięciu Krymu, 62 letni Putin uwierzył jastrzębiom wśród swoich doradców sugerującym, że następne imperialne kroki nie wywołają zdecydowanego oporu w poróżnionej i też powiązanej interesami z Rosją, Unii Europejskiej. Odwagi pewnie dodawał mu niezdecydowany, pozbawiony politycznego kręgosłupa zasiadający w Białym Domu marksistowski akademik, prezydent Barack Hussein Obama.

Jednak jak pisał George Friedman trudno byłoby nawet geniuszowi politycznemu uczynić Islandię światowym mocarstwem, ale też kiepskiemu prezydentowi USA zrujnować i zdegradować USA do roli drugorzędnego kraju. Państwa zachodnie pomne doświadczeń z Hitlerem, korzystając częściowo z doświadczeń Reagana pośpiesznie usiłują utemperować apetyty Putina obniżając ceny ropy i gazu, czyli wrzucając szczura do budżetu Putina.

Zachód zamykając kredyty dla niedofinansowanej i głodnej rosyjskiej gospodarki, obniżając jej dochody ze sprzedaży ropy naftowej, obniżając wartość rubla (już 40 do $ 1), wprowadzając restrykcje w transferze technologii, sankcje i uderzając w najbliższych Putinowi rosyjskich oligarchów próbuje wystudzić Putina. Teraz według Fyodora Lukanova, szefa moskiewskiej Komisji Zagranicznej i Obronnej, oglądamy jak osaczony wielki rozgrywający Zachód, zostaje zredukowany do roli młodszego asystenta ambitnych chińskich przywódców.

Nowy ekonomicznie wymuszony kurs na zbliżenie z Chinami może jest na krótką metę konieczny i dobry dla Putina, ale nie może przecież być dobry na dłuższą metę dla Rosji.

Wypadałoby spojrzeć na podstawowe dane głównie dotyczące porównawczego punktu wyjścia i rezultatów dynamiki gospodarczej obydwu partnerów. Tak, więc kiedy do władzy w Chinach w 1979 r. doszedł Deng Xiaoping wartość produkcji Chin stanowiła ok. 40% poziomu produkcji gospodarki sowieckiej. Niestety dla Rosji Putina, w 2010 r. wartość chińskiej gospodarki przekraczała 4-ro krotnie wartość produkcji gospodarki Federacji Rosyjskiej (za badaniami Center for European Reform). Dodajmy do tego, że populacja Chin ponad 10-krotnie przewyższa liczbę ludności w państwie Putina, więc wydaje się zrozumiałym, że dotąd nie chciał on surowcowo, czy tym bardziej, jeśli chodzi o najnowsze technologie wojskowe, wspierać potencjału swojego potężnego sąsiada.
 
Obecną sytuację strategiczną Rosji można porównać do tej z czasów upadku ZSRR, która doprowadziła do ekonomicznej depresji, rozbiła istniejące struktury społeczne i pozwoliła zdobyć władzę oligarchom. Co prawda dziś nowym zjawiskiem jest ponad 80% społeczne poparcie prezydenta Putina, również Federacja Rosyjska nie jest jeszcze bankrutem z zasobami ok. $ 455 mld w obcej walucie i w rezerwach złota…
 
Rola Chin w rosyjskiej gospodarce rośnie od dłuższego czasu, już w 2011 r. Chińczycy wypchnęli Niemcy z pozycji największego handlowego partnera Rosji. Rosyjskie inspirowanie ruchów separatystycznych na Ukrainie i anschluss Krymu, które doprowadziły do zachodnich ekonomicznych sankcji i zamknęły zachodnie kredyty pozostawiły Putina na łasce losu potężnego chińskiego sąsiada.

Według danych Bloomberg ‘a, kiedy Putin doszedł do władzy w 2000 r. wartość rosyjskiego importu z Chin stanowiła niespełna $ 1 mld rocznie przy rosyjskim eksporcie sięgającym prawie $ 6 mld. Dziś Putin może zapomnieć o eksportowej nadwyżce, roczny import z Chin wynosi ok. $ 53 mld, w porównaniu z niespełna $ 40 mld rosyjskim eksportem. Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich 6 lat wartość rosyjsko-chińskiej wymiany poszybowała z $ 40 mld, do ponad $ 90 mld. W następnym roku ma osiągnąć $ 100 mld z prognozą $ 200 mld na rok 2020. Jednak dla porównania obrót Federacji Rosyjskiej z UE w 2012 r. wynosił aż $ 340 mld.

Ian Storey z Instytutu Południwo-Wschodnich Studiów Azjatyckich  w Singapurze sądzi, że:

“Rosja jest ważna dla Azji z dwóch przyczyn: zasobów energii i handlu bronią”
 
Według Vasyla Kashina (ekspert moskiewskiego Centrum Analiz Strategii i Technologii) Rosja przygotowuje się do podpisania z Chinami kontraktów na dostarczenie im systemu rakietowego S-400 i samolotów bojowych Su-35 w pierwszym kwartale następnego roku. Trwają również rokowania nad sprzedażą najnowszej rosyjskiej łodzi podwodnej Amur 1650 jak i komponentów do nuklearnie napędzanych satelit.
 
Nowe porozumienie zawiera $ 10 mld chiński kontrakt na unowocześnienie rosyjskich kolei, strategiczną spółkę między rosyjskim Rosneftem, a chińskim gigantem CNPC, oraz wspólne prace nad budową samolotów.  Chińczycy  (Bank Export-Import) otworzą szeroką linię kredytową dla dwóch rosyjskich banków objętych zachodnimi sankcjami.  Obydwie strony również ograniczą używanie dolara we wzajemnych transakcjach handlowych wymieniając bezpośrednio ruble i yuany na sumę ok. $ 24 mld. Według Omara Lamrani, stratega z amerykańskiego Stratfor zakup rosyjskiego nowoczesnego uzbrojenia może doprowadzić do nowego wyścigu zbrojeń przez zagrożoną tym Japonię, Filipiny, Wietnam, czy Taiwan.
 
W ubiegłym roku Chiny kupiły 12,5% rosyjskiego giganta OAO Uralkali, i China National Petroleum Corp. (CNPC) wpłaciło $70 mld (jako część $270 mld) OAO Rosneft w ramach 25 letniego kontraktu. Również wspomniany CNPC kupił 20% zasobów rosyjskiego gazu na Morzu Arktycznym.

W czym problem? Otóż w te wszystkie kontrakty zaangażowani są koledzy i przyjaciele Putina. Prezes Uralkai to Sergej Chamezow, który zna Putina od 1980 r., kiedy ten był agentem KGB i obaj mieszkali w tym samym budynku w Dreźnie w NRD. Jednym z właścicieli gazowego Novatek  jest współpracownik Putina Timchenko, a potężny Rosneft jest kierowany przez Igora Sechina, który przez ostatnie 20 lat pracował z Putinem.
 
Jak widzimy, nawet w nowych warunkach Putin usiłuje realizować swoją politykę aneksji prowadzącą do odbudowy imperium. Kilka dni temu zauważył, że w Europie mogą wystąpić tej zimy poważne problemy z dostawą gazu, jeśli problem ukraiński nie zostanie uregulowany (w domyśle po jego myśli). Jednocześnie z pokerową miną ostrzegł, że problemy między dwiema głównymi potęgami nuklearnymi mogą zagrozić strategicznej stabilności świata.

Sam Putin też nie śpi i oskarża USA i prezydenta Obamę o przyjęcie wrogiego stosunku do Rosji szczególnie w jego przemówieniu z 24 września na forum ONZ. Putin zarzuca Obamie zakwalifikowanie rosyjskiej pełzającej agresji na Ukrainie, jako jednego z trzech najważniejszych wyzwań stojących dzisiaj przed ludzkością obok wirusa Eboli i Islamskiego Państwa w Iraku i Syrii. Osobiście jestem zadowolony, że Obama nie uważa już Globalnego Ocieplenia za najważniejszy problem naszych czasów…

Putin jest popularny nie tylko w Rosji, ale i w Chinach według Pew Research Center z lipca 66% Chińczyków sympatyzuje z Rosją, w porównaniu z 49% w poprzednim roku. Duża część pro putinowskiego sentymentu w Chinach związana jest z pochwałą jego zdecydowanej postawy wobec USA. W Rosji rządowa TV z kolei sympatyzuje z polityką komunistycznej partii Chin oskarżając USA o wspomaganie protestów obywatelskich w Hong Kongu.

Po stronie chińskiej partnerem Putina jest syn jednego z „Ośmiu Nieśmiertelnych” bliskiego współpracownika Mao Zedonga: 61 letni prezydent XI Jinping, który stoi również na czele komunistycznej partii, tego ludnego 1,3 miliardowego państwa. Xi z powodu żelaznej ręki, jaką oczyszcza i prowadzi partię jest nazywany „dyktatorem partii”, a nawet „imperatorem” i dla wielu stylem przypomina Putina.  Xi bezwzględnie zaatakował stare korupcyjno-mafijne układy w partii i w armii. W lipcu rozprawił się z potężnym Zhou Yonqkang, który w partii komunistycznej niepodzielnie rządził aparatem policji i siłami bezpieczeństwa.

Xi Jinping jest bardzo popularny wśród chińskiej klasy średniej za swój „China Dream” z nacjonalistycznym odcieniem. Jednocześnie na zachodzie kraju brutalnie zwalcza Uighrów i wszelkie marzenia niepodległościowe Tajwańczyków, czy utrzymania demokracji w Hog Kongu. Nieswojo czują się również chińscy sąsiedzi (Wietnam, Filipiny, czy Japonia) zaniepokojeni samozwańczymi posunięciami i rozszerzaniem chińskiej kontroli nad dotąd spornymi wodami i wysepkami.

Nowy prezydent obala utworzony przez premiera Denga Xiaopinga model kolektywnie sprawowanej władzy, który to miał zapobiec nowemu kultowi jednostki.  Xi głośno zwalcza kapitalistyczny egoizm tych Chińczyków, którzy chcą tylko brać, nawołując do przykładu Mao i permanentnej rewolucji. Xi obawia się, że dalsza liberalizacja partii i państwa może powtórzyć tragiczną w skutkach gorbaczowowską „głasnost” i dlatego jego policja zwalcza religię, blogerów, liberalne media takichż profesorów i prawników. Doszło nawet do zamykania lokalnych wiejskich bibliotek, które mogą szerzyć liberalne poglądy i ofiarować swoje podwoje na tego typu spotkania.

Sam Xi jest człowiekiem światowym, przez pewien czas mieszkał nawet w USA, gdzie w Harvardzie studiuje jego córka. Jest człowiekiem doświadczonym i sprawnym, był odpowiedzialny za organizację Igrzysk Olimpijskich w 2008 r. Jego żona jest słynną śpiewaczką, ale on sam (podobnie jak Putin) chciałby osłonić swoje społeczeństwo od zgubnych wpływów skorumpowanego zachodu.

Na zakończenie można się zastanowić, komu nowo tworzący się układ sił na świecie przyniesie wymierne i długofalowe korzyści.  Trudno chyba uciec od konkluzji, że beneficjentami konsekwencji napięć w Europie będą jak zwykle ci, którzy są najbardziej przygotowani do długiego marszu, czyli krótko mówiąc Chiny. Wydaje się, że w podobnej sytuacji było USA w czasie I i II wojny światowej. Jest duża szansa, że nam tylko przypadnie obserwować jak ambitny Putin za kiwa się na śmierć.

Jacek K. Matysiak                                                                                                                                18/10/2014                                                                                                                                   

Reklama