Reklama

Pieniądze krążą po świecie. Cz. 2.
Transakcje pieniężne na całym świecie bilansują się, czyli całkowite saldo obrotów równa się zero.
Czyli jeżeli od całkowitej sumy dochodów Twoich i  „reszty świata” odejmiemy sumę Twoich wydatków i wydatków całego świata, to bilans wyjdzie na zero.
Analogicznie: jeżeli sumaryczną wartość zadłużenia Twojego i „reszty  świata” odejmiemy od kwoty oszczędności jakie są w posiadaniu Twoim i świata, to te wartości również się bilansują na zero.
Analizując przepływ pieniędzy warto rozróżnić dwie wartości:
– „bilans płatności” (inaczej równowaga fiskalna): to różnica pomiędzy przychodami a wydatkami;
– „aktywa finansowe netto” (majątek): to różnica pomiędzy całością zadłużenia a wielkością oszczędności;
Jak te wartości można odnieść do Polski?
Otóż sumując bilans płatności Polski i „reszty” świata – otrzymamy zero!
Podobnie zestawiając majątek, czyli aktywa (i pasywa) finansowe netto Polski, z aktywami/pasywami reszty świata, również bilans wyjdzie nam na zero!
O kondycji kraju świadczą także takie wartości jak: rachunek bieżący i aktywa zagraniczne netto. Krótko mówiąc:
rachunek bieżący: to bilans płatności całego kraju, zarówno wydatków rządowych jak i sektora prywatnego;
aktywa zagraniczne netto: oznaczają wartość finansową (majątek) całego kraju, (rządu wraz z sektorem prywatnym), posiadanym/zdeponowanym za granicą. Polska niestety posiada raczej pasywa zagraniczne netto.
Jeżeli dodamy wartość na rachunku bieżącym Polski do wartości „reszty świata”, to otrzymamy… plus/minus… zero!
Dalej, również suma aktywów zagranicznych netto Polski i reszty świata także da nam na kocu zero (bilansuje się).
Można to wyrazić innymi słowami: rachunek bieżący (saldo budżetowe) całego świata wynosi zero. Aktywa zagraniczne netto całego świata wynoszą zero.
Bilans całego świata wychodzi na zero i wartość aktywów netto na całym świecie także jest równa zero. Co z tego wynika? Otóż wyraźna staje się pewna prawda: aby istniały kraje powiększające swój majątek narodowy, stale wypracowujące dodatni bilans (np. Niemcy), muszą jednocześnie istnieć kraje o stałym deficycie aktywów (np. Grecja). Gospodarka światowa nie jest magiczną sceną dla iluzjonisty, który w cudowny sposób wyczarowuje królika z pustego kapelusza. Z pustego, to i Salomon nie naleje… Nadwyżka na rachunku bieżącym danego kraju nie powstaje z próżni. Zawsze, koniecznie, jednocześnie, musi istnieć kraj, który „wypracowuje” deficyt na swoim rachunku bieżącym. Jeden naród stale bogaci się, kosztem ubożenia drugiego społeczeństwa.
Dług jednego podmiotu jest zawsze majątkiem finansowym kogoś innego. Dług nie będący jednocześnie niczyim majątkiem – nie istnieje. Dlatego tak znienawidzony dług rządu, tak naprawdę jest jednocześnie majątkiem finansowym kogoś innego. Wzrost poziomu zadłużenia rządu niesie za sobą wzrost finansowych aktywów (majątku) podmiotu pozarządowego. Przez „podmiot pozarządowy” należy tu rozumieć zwykle sektor prywatny, czyli przedsiębiorstwa i osoby prywatne, niestety również zagraniczne.
Pozwolę sobie na dygresję: nieco innego rodzaju przykładem takiej zależności są, albo raczej były – OFE: wraz ze wzrastającym zadłużeniem rządu, rósł majątek zgromadzony na indywidualnych kontach prywatnych osób. Gdyby nie dziwne transfery za zarządzanie, bilans wyniósłby zero.
Z takiej perspektywy zadłużenie rządu nie wygląda już tak traumatycznie. Ale uwaga! Aby dług rządu stał się majątkiem społeczeństwa tego kraju, musi być spełniony jeden, podstawowy warunek: rząd musi zapożyczyć się we własnym kraju, u własnego społeczeństwa. Jeżeli rząd pożycza pieniądze z oszczędności innych krajów, to jego dług staje się oczywiście aktywami innego narodu. I tu jest pies pogrzebany! Właśnie na tym polega zasadnicza różnica pomiędzy sytuacją gwałtownie ubożejących Greków, a ciągle bogatych Japończyków, chociaż zadłużenie Grecji w stosunku do PKB stanowi zaledwie połowę tego w Japonii. Z ogromnym niepokojem obserwuję tendencję polskiego rządu do zadłużania się u podmiotów zagranicznych, w obcej walucie…
W przypadku Japonii, zawsze kiedy wzrasta dług rządu, rosną oszczędności w sektorze prywatnym. Ponieważ pieniądze nie wypływają z rynku wewnętrznego Japonii.
Reasumując:
– pasywa finansowe netto państwa, występują gdy aktywa finansowe rządu i sektora prywatnego, są mniejsze niż całkowita wartość zadłużenia,
– aktywa finansowe netto, to sytuacja gdy różnica pomiędzy aktywami finansowymi a całkowitym zadłużeniem ma wartość dodatnią;
W przypadku Japonii każdy wzrost poziomu zadłużenia rządu powoduje jeszcze wyższy wzrost poziomu oszczędności w sektorze prywatnym. Dzieje się tak, ponieważ przede wszystkim pieniądze te nie wypływają z rynku wewnętrznego. A „nadwyżka” pomiędzy długiem rządu, a poziomem oszczędności prywatnych (które rosną szybciej) – to właśnie aktywa zagraniczne netto.
Niestety w przypadku Polski sytuacja wygląda bardzo niepokojąco: Polska jest krajem od lat „wypracowującym” zagraniczny dług netto. To oznacza, że długu rządu jest stale więcej niż prywatnych oszczędności Polaków. Skąd polski rząd zdobywa pieniądze, skoro nie pozyskuje ich na rynku wewnętrznym? Pożycza pieniądze na „międzynarodowych rynkach finansowych”, czyli po prostu od innych krajów. Dlatego te pieniądze nie służą prostemu wzbogaceniu polskiego społeczeństwa, ale niestety stanowią prawdziwy dług krajowy. I to właśnie o tę część zadłużenia budżetowego należy się przede wszystkim martwić. Nie o „cały deficyt rządowy”, tylko właśnie o kwotę zadłużenia zagranicznego.
Kiedy analizujemy wysokość zadłużenia rządu, warto mieć świadomość, że tak naprawdę nie istnieją żadne magiczne poziomy, których nieprzekraczanie gwarantuje bezpieczeństwo gospodarcze kraju, lub powyżej których gospodarkę czeka gwarantowana katastrofa. Fakt, że deficyt budżetowy Polski narastająco nie przekroczył np. 60% wcale nie świadczy o sukcesie rządu. Z drugiej strony dług nawet powyżej 200% PKB, jak w Japonii, też nie przesądza o kłopotach finansowych. Kluczowe natomiast są trzy kwestie:
– od kogo pożyczone są pieniądze?
– w jakiej walucie pożyczono pieniądze?
– na co wydano pożyczone pieniądze?
– ponadto warto zastanowić się, dlaczego rząd musi pożyczać pieniądze z zagranicy?
Zamiast jałowych przepychanek nad wskaźnikami i liczbami, zamiast szukania winnych, opłacałoby się właśnie teraz przemyśleć strategię: jak można w Polsce zbudować strukturę gospodarczą, w której nie trzeba by było pożyczać pieniędzy z zagranicy, jak to dzieje się obecnie.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Co mozna jeszcze wyciagnac z kapelusza?
    Na pewno krolika, a jesli mozna krolika to i pare innych rzeczy rowniez.
    Elaborat pod roboczym tytulem: "leczenie gruzlicy poprzez zarazenie wirusem Ebola" wychodzi Ci swietnie. Zarazasz co raz to nowych ludzi blednym mysleniem tlumaczac przegrane koncepcje.
    Piszesz: "aby istniały kraje powiększające swój majątek narodowy, stale wypracowujące dodatni
    bilans (np. Niemcy), muszą jednocześnie istnieć kraje o stałym deficycie aktywów (np. Grecja)"
    Poczatek zdania kompletnie bledny. Kraj powieksza swoj majatek narodowy pomnazajac dobra bedace w jego posiadaniu, nie poprzez namnazanie srodkow platniczych. Dzieki takiemu tlumaczeniu mozemy zrozumiec, ze jesliby istnialy dwa kraje na swiecie i oba mialy rachunek biezacy na koniec roku 0, aktywa 0 i generalnie nikt nikomu nie bylby nic dluzny to mimo tego moglyby zaistniec wszystkie cztery hipotetyczne sytuacje: oba kraje wzbogacily sie, oba zbiednialy, tylko kraj A zbiednial i ostatnia, tylko kraj B zbiednial. Patrzac na swiat poprzez pryzmat pieniadza (w obecnych czasach swistka papieru) nie jestes w stanie dostrzec tej elementarnej prawdy. Problem tylko w tym, ze poslugujac sie pieniadzem dluznym, kory jest obecnie produkowany nie jestesmy w stanie splacic wszystkich naszych dlugow. Po prostu nie ma tyle pieniedzy na rynku, aby wykonac te syzyfowa prace. Moglibysmy ewentualnie splacic kredyt, niestety nie ma wystarczajacych pieniedzy na splate odsetek. To wlasnie stanowi clou obecnego systemu, o czym Ja Samuraj nie pisze tlumaczac tajniki wiedzy bankowej.

    Ale wracajac do komentarza, mamy te dwa kraje i… jeden produkuje zegarki, a drugi… powiedzmy kimona. Niestety, kraj od zegarkow nie posiada rudy zelaza, a ten od kimon nie produkuje jedwabiu. Zatem oba kraje musza cos tam od siebie kupowac aby produkowac to, co moga. Kupuja wzajemnie od siebie. Jednoczesnie produkuja to, co umieja najlepiej i sprzedaja komu popadnie. Moze sie zdazyc taka sytuacja, nie musi naturalnie i ciezko byloby w rzeczywistosci na takim przakladzie dobr niszowych o taki consensus, ze kraje mniej wiecej wyrownaja swoje rachunki w rudzie, jedwabnikach, zegarkach i kimonach. Jesli dobra te nie ulegna po roku biodegradacji to oba kraje, pomimo zerowego bilansu sa bogatsze o dobra nabyte/wyprodukowane u siebie i sasiada.
    Dobra, to byo jedno, teraz o tym dramatycznym przykladzie z OFE, ktory podales: "wraz ze
    wzrastającym zadłużeniem rządu, rósł majątek zgromadzony na indywidualnych kontach prywatnych osób…Aby dług rządu stał się majątkiem społeczeństwa tego kraju, musi być spełniony jeden, podstawowy warunek: rząd musi zapożyczyć się we własnym kraju, u własnego społeczeństwa." Co jest nie tak w tym przykladzie? Proste, zamieniles miejscami pojecia i juz wszyscy wiemy, ze dlug to najfajniejsza rzecz, jaka rzad moze zafundowac wlasnym obywatelom. Otoz nie, kolego sympatyczny, zycie jest troszke inne. Prawidlowe brzmienie to: Majatek spoleczenstwa stal sie dlugiem panstwowym. To jest prawidlowe okreslenie i natychmiast przywraca porzadek rzeczy w rozumieniu co jest czym. Podobienstwo gowna do tortu czekoladowego jest niestety mylace, ale czlowiek rozumny powinien zidentyfikowac te niezwykla kompozycje aromatyczna i trzymac sie od tego z daleka…

    Roznica pomiedzy ubozejacymi Grekami, a ciagle zadowolonymi Japonczykami jest tylko jedna:
    Japonczycy niechca sie dowiedziec, ze nie maja juz od dawna swoich oszczednosci. Maja to, co maja, a beda miec wiecej, jak sobie zapracuja. Grecy za to pozyczali nie od siebie wzajemnie tylko od sasiadow, wobec tego albo musza oddac (obojetnie, czy to jest fair czy nie) albo musza poinformowac sasiadow, ze zjedli ich oszczednosci i wtedy ich sytuacja bedzie wedlug kryteriow finansowych nawet lepsza od sytuacji Japonczykow. Ze tez tego dotad nie zrobili…!!!?
    W przypadku Japonii, zawsze kiedy wzrasta dlug rzadu, maleja oszczednosci w sektorze prywatnym, nigdy nie rosna. Nie mozna miec ciastka i zjesc ciastka. choc nowoczesne teorie bankowe uparcie staraja sie to twierdzic. Pracowicie, rok po roku Japonczycy odkladali ciasteczka na zasluzona emeryture, a rzad im te ciasteczka podbieral oferujac w zamian serwetki do otarcia lez. I teraz, choc na serwetkach napisano, ze mazna za nie dostac wiele pieniedzy, dostana je jedynie ci, ktorzy sie zglosza pierwsi. Reszta dostanie ewentualnie mniej, znaczy tyle samo pod wzgledem nominalnym, ale jesli duza czesc wierzycieli zrealizuje swoje serwetki, to inflacja w Japonii stanie faktem, nie wiem tylko, czy bedzie tak radosnie witana przez rzad, ktory jej tak niby niecierpliwie wyglada… Ale za to beda sie cieszyc ze wszystkich innych rzeczy, ktore rzad zbudowal lub kupil za ich pieniadze. To tez przeciez jest cos warte, czy nie tak?
    Co do poziomow deficytu budzetowego, to rzeczywiscie, nie ma niestety zadnego prawa, ktore ze 100% gwarancja dawaloby pewnosc, ze sie nie wpadnie w spirale dlugow. Jednakze warto uswiadomic sobie, jakimi kryteriami kieruje sie pazerny bank udzielajac nam kredytu, ktory ,dodam, jest zabezpieczony czesto nieruchomoscia i jednym lub dwoma zyrantami, a ile, jesli prosimy o pozyczke na slowo honoru. W przypadku rzadu zadnych zabezpieczen nie ma, rzad nie jest posiadaczem niczego i dlatego kieruje sie swoim wlasnym dobrem, niezaleznie czy to rzad grecki, polski czy japonski. Jest to zwykle jakas banda oszustow, ktorzy trafili do wiekszej czesci spoleczenstwa w trakcie walki wyborczej. Nie wiem kto, ale jednak ktos dal tym czasowym reprezentatom wladze nad procesem kreacji pieniadza oraz mozliwosc zadluzania calych narodow. I teraz Ja Samuraj bedzie mi tlumaczyl jak to jest dobrze, bo ja sie dzieki temu bogace!
    Idz sie bracie lecz!

  2. Co mozna jeszcze wyciagnac z kapelusza?
    Na pewno krolika, a jesli mozna krolika to i pare innych rzeczy rowniez.
    Elaborat pod roboczym tytulem: "leczenie gruzlicy poprzez zarazenie wirusem Ebola" wychodzi Ci swietnie. Zarazasz co raz to nowych ludzi blednym mysleniem tlumaczac przegrane koncepcje.
    Piszesz: "aby istniały kraje powiększające swój majątek narodowy, stale wypracowujące dodatni
    bilans (np. Niemcy), muszą jednocześnie istnieć kraje o stałym deficycie aktywów (np. Grecja)"
    Poczatek zdania kompletnie bledny. Kraj powieksza swoj majatek narodowy pomnazajac dobra bedace w jego posiadaniu, nie poprzez namnazanie srodkow platniczych. Dzieki takiemu tlumaczeniu mozemy zrozumiec, ze jesliby istnialy dwa kraje na swiecie i oba mialy rachunek biezacy na koniec roku 0, aktywa 0 i generalnie nikt nikomu nie bylby nic dluzny to mimo tego moglyby zaistniec wszystkie cztery hipotetyczne sytuacje: oba kraje wzbogacily sie, oba zbiednialy, tylko kraj A zbiednial i ostatnia, tylko kraj B zbiednial. Patrzac na swiat poprzez pryzmat pieniadza (w obecnych czasach swistka papieru) nie jestes w stanie dostrzec tej elementarnej prawdy. Problem tylko w tym, ze poslugujac sie pieniadzem dluznym, kory jest obecnie produkowany nie jestesmy w stanie splacic wszystkich naszych dlugow. Po prostu nie ma tyle pieniedzy na rynku, aby wykonac te syzyfowa prace. Moglibysmy ewentualnie splacic kredyt, niestety nie ma wystarczajacych pieniedzy na splate odsetek. To wlasnie stanowi clou obecnego systemu, o czym Ja Samuraj nie pisze tlumaczac tajniki wiedzy bankowej.

    Ale wracajac do komentarza, mamy te dwa kraje i… jeden produkuje zegarki, a drugi… powiedzmy kimona. Niestety, kraj od zegarkow nie posiada rudy zelaza, a ten od kimon nie produkuje jedwabiu. Zatem oba kraje musza cos tam od siebie kupowac aby produkowac to, co moga. Kupuja wzajemnie od siebie. Jednoczesnie produkuja to, co umieja najlepiej i sprzedaja komu popadnie. Moze sie zdazyc taka sytuacja, nie musi naturalnie i ciezko byloby w rzeczywistosci na takim przakladzie dobr niszowych o taki consensus, ze kraje mniej wiecej wyrownaja swoje rachunki w rudzie, jedwabnikach, zegarkach i kimonach. Jesli dobra te nie ulegna po roku biodegradacji to oba kraje, pomimo zerowego bilansu sa bogatsze o dobra nabyte/wyprodukowane u siebie i sasiada.
    Dobra, to byo jedno, teraz o tym dramatycznym przykladzie z OFE, ktory podales: "wraz ze
    wzrastającym zadłużeniem rządu, rósł majątek zgromadzony na indywidualnych kontach prywatnych osób…Aby dług rządu stał się majątkiem społeczeństwa tego kraju, musi być spełniony jeden, podstawowy warunek: rząd musi zapożyczyć się we własnym kraju, u własnego społeczeństwa." Co jest nie tak w tym przykladzie? Proste, zamieniles miejscami pojecia i juz wszyscy wiemy, ze dlug to najfajniejsza rzecz, jaka rzad moze zafundowac wlasnym obywatelom. Otoz nie, kolego sympatyczny, zycie jest troszke inne. Prawidlowe brzmienie to: Majatek spoleczenstwa stal sie dlugiem panstwowym. To jest prawidlowe okreslenie i natychmiast przywraca porzadek rzeczy w rozumieniu co jest czym. Podobienstwo gowna do tortu czekoladowego jest niestety mylace, ale czlowiek rozumny powinien zidentyfikowac te niezwykla kompozycje aromatyczna i trzymac sie od tego z daleka…

    Roznica pomiedzy ubozejacymi Grekami, a ciagle zadowolonymi Japonczykami jest tylko jedna:
    Japonczycy niechca sie dowiedziec, ze nie maja juz od dawna swoich oszczednosci. Maja to, co maja, a beda miec wiecej, jak sobie zapracuja. Grecy za to pozyczali nie od siebie wzajemnie tylko od sasiadow, wobec tego albo musza oddac (obojetnie, czy to jest fair czy nie) albo musza poinformowac sasiadow, ze zjedli ich oszczednosci i wtedy ich sytuacja bedzie wedlug kryteriow finansowych nawet lepsza od sytuacji Japonczykow. Ze tez tego dotad nie zrobili…!!!?
    W przypadku Japonii, zawsze kiedy wzrasta dlug rzadu, maleja oszczednosci w sektorze prywatnym, nigdy nie rosna. Nie mozna miec ciastka i zjesc ciastka. choc nowoczesne teorie bankowe uparcie staraja sie to twierdzic. Pracowicie, rok po roku Japonczycy odkladali ciasteczka na zasluzona emeryture, a rzad im te ciasteczka podbieral oferujac w zamian serwetki do otarcia lez. I teraz, choc na serwetkach napisano, ze mazna za nie dostac wiele pieniedzy, dostana je jedynie ci, ktorzy sie zglosza pierwsi. Reszta dostanie ewentualnie mniej, znaczy tyle samo pod wzgledem nominalnym, ale jesli duza czesc wierzycieli zrealizuje swoje serwetki, to inflacja w Japonii stanie faktem, nie wiem tylko, czy bedzie tak radosnie witana przez rzad, ktory jej tak niby niecierpliwie wyglada… Ale za to beda sie cieszyc ze wszystkich innych rzeczy, ktore rzad zbudowal lub kupil za ich pieniadze. To tez przeciez jest cos warte, czy nie tak?
    Co do poziomow deficytu budzetowego, to rzeczywiscie, nie ma niestety zadnego prawa, ktore ze 100% gwarancja dawaloby pewnosc, ze sie nie wpadnie w spirale dlugow. Jednakze warto uswiadomic sobie, jakimi kryteriami kieruje sie pazerny bank udzielajac nam kredytu, ktory ,dodam, jest zabezpieczony czesto nieruchomoscia i jednym lub dwoma zyrantami, a ile, jesli prosimy o pozyczke na slowo honoru. W przypadku rzadu zadnych zabezpieczen nie ma, rzad nie jest posiadaczem niczego i dlatego kieruje sie swoim wlasnym dobrem, niezaleznie czy to rzad grecki, polski czy japonski. Jest to zwykle jakas banda oszustow, ktorzy trafili do wiekszej czesci spoleczenstwa w trakcie walki wyborczej. Nie wiem kto, ale jednak ktos dal tym czasowym reprezentatom wladze nad procesem kreacji pieniadza oraz mozliwosc zadluzania calych narodow. I teraz Ja Samuraj bedzie mi tlumaczyl jak to jest dobrze, bo ja sie dzieki temu bogace!
    Idz sie bracie lecz!