Reklama

Miażdżące zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego wywołało histeryczną reakcję elit III RP i salonu warszawskiego. Izolowani społecznie, zadufani w sobie dziennikarze i celebryci, pozostający w bańce informacyjnej nie są w stanie zrozumieć dlaczego cztery lata histerycznych ataków na rząd i dziesiątki „afer” nie wpłynęło na wynik wyborczy partii Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, PiS powiększył swoje grono zwolenników i wyszedł z całego zwarcia bardzo wzmocniony, a prosta arytmetyka mówi nam, że powtórzenie wyniku z minionych wyborów jesienią przełoży się na bezwzględną większość sejmową.
Taktyka tworzenia „kordonu sanitarnego” wokół polskiej prawicy spaliła na panewce. Okazało się, że miliony Polaków rzeczywiście doceniają politykę rządu i tłumnie (blisko dwukrotny wzrost frekwencji) stanęło w lokalach wyborczych. Jak to skomentować? Jak dodać otuchy „oświeconej elicie” i amatorom sojowego latte ze Starbucksa. Metody mogą być wielorakie.
Pierwsza to zgryźliwe konstatacje na temat kondycji polskiego społeczeństwa. Zaczynając od tych klasycznych a la Geremek „Polacy nie dorośli do demokracji” (Seweryn), poprzez „Polacy są konserwatywnym, niezamożnym społeczeństwem” (Grochal), aż do „jesteśmy na innej planecie” i „PiS wygrał w Polsce, ale to tak, jakby wygrał w jednym województwie” (Markowski). W każdym z tych komentarzy widać ledwo skrywaną pogardę dla zwykłego człowieka, tego Polaka ze średnią pensją i średnim wykształceniem, z pochodzenia katolika, który z trudem wiąże koniec końcem.
Zdegenerowane elity centralne epatują swoich wyznawców w jeszcze inny sposób. PiS miał „przekupić” wyborców oferując 500+, dodatkowe emerytury i wyprawki szkolne. Jest to oczywiście niezwykle prymitywne uproszczenie, mające ułatwić zwolennikom opozycji przetrawienie powyborczej traumy. Zatrzymajmy się jednak tutaj przez chwilę.
Miarą skutecznego rządzenia jest osiąganie celów politycznych. To oczywiste stwierdzenie. Celem PiSu było utrzymanie władzy poprzez zdobycie poparcia szerokich rzesz społecznych, ludzi poszkodowanych przez transformację. Partia Kaczyńskiego zrealizowała ten cel utrzymując w ryzach finanse państwa. Można krytykować samą ideę pomocy społecznej, ale trzeba przyznać, że cały plan zakończył się sukcesem. Ludzie dostali więcej pieniędzy, co zostało sfinansowane wyższymi wpływami podatkowymi, a nie eksplozją deficytu państwa.
Teza o „przekupstwie” jest zatem nie tylko kłamliwa, ale również całkowicie absurdalna. Innymi słowy, ludzie oddali władzę PiS, w zamian oczekując nagrody w postaci realizacji obietnic wyborczych. Umowa była wszystkim znana, została zrealizowana, a pieniądze zostały wypłacone w sposób jawny i zgodny z prawem. Nikt, niczego pod stołem nie dostał.
Na dodatek, sama koncepcja redystrybucji dochodu nie ma nic wspólnego – jak podnoszą to „eksperci’ opozycyjni – z socjalizmem albo rozdawnictwem. Likwidacja nędzy i biedy jest absolutną koniecznością, gdyż kraj przeżarty patologiami nie ma szans na rozwój. Ludzie nie wykształcą swoich dzieci za minimalną krajową, nie będą mieli żadnych szans rozwojowych i na zawsze pozostaną w stanie beznadziei, bez widoków na dostatnią przyszłość. Dzieci z biednych rodzin najmują się do pracy fizycznej, wyjeżdzają za granicę, zaczynają kraść albo się prostytuować. Zadufane w sobie i zapatrzone w mamonę towarzystwo skupione wokół warszawskiego koryta nie zauważa tych prostych prawidłowości. PiS wyeliminował spory obszar społecznych nierówności i dał ludziom szansę. To jest wartością samo w sobie.
Tak więc, opozycja wraz z towarzyszącymi jej elitami nie jest w stanie właściwie odczytać przyczyn sukcesu wyborczego PiS. Zamiast tego tworzy absurdalne teorie i desperacko stara się zracjonalizować swoją porażkę. Partia Grzegorza Schetyny i stowarzyszone z nią SLD i PSL mogłyby wspólnie przygotować atrakcyjny społecznie program i rozpowszechnić go poprzez zaprzyjaźnione środki masowego przekazu. Takie działanie mogłoby być skuteczne. Jak widać jednak związany z tym wysiłek intelektualny przekracza możliwości polityków zrzeszonych w Koalicji Europejskiej. W tej sytuacji wynik jesiennych wyborów parlamentarnych wydaje się być przesądzony.

Reklama