Reklama

Jakoś tak się złożyło, że wczoraj był Owsiak na tapecie, a dziś jest Matczak, profesor farmacji konstytucyjnej, Ryszard Petru prawa i jak się okazuje Marian Kowalski spiskowej teorii dziejów. Trudno, nic na to nie poradzę, wrogów mam wszędzie i jakbym się nie obrócił, o jaki temat nie zahaczył, zawsze się, któryś napatoczy. Będzie dziś o Matczaku, ale tylko trochę, bo staram się oddzielać osobiste animozje od szerszego zjawiska. Kim jest Marcin Matczak, kreowany na nowego Zolla, dało się zauważyć od samego początku jego medialnej kariery.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem osobnika w telewizji, nie pamiętam w jakiej, dwie charakterystyczne cechy tej osobowości natychmiast mnie uderzyły. Pierwsze, co pomyślałem, to prowincja, no na bank chłopak z prowincji, a takich korzeni ukryć się nie da. Ponieważ piszę te słowa z pozycji prowincjusza, proszę mi nie zarzucać pogardy, wyższości i tak dalej, co więcej od lat chełpię się i chwalę swoim prowincjonalizmem po wszystkich odpustach i międzynarodowych targach. Fakt, najzwyklejszy w świecie fakt, patrzysz na człowieka i widzisz całą rozpaczliwą próbę udawania kogoś innego niż chłopka z prowincji. O pochodzeniu Matczaka wspomniałem na wiele miesięcy nim on sam się do tego w końcu przyznał, w dramatycznych dla siebie okolicznościach. Napisał list do mojej Córki, którą próbował „zastraszać”, o sprawie było głośno, to nie będę marudził w szabas.

Reklama

Druga charakterystyczna cecha prowincjusza Matczaka, to kabotyństwo, ten nieznośny styl pedagoga-dowcipnisia. Model w gatunku „Kuby” Wojewódzkiego łamany na wujka z wesela, co to z każdą musi zatańczyć i każdej wytłumaczyć na „śmiesznych żartach” o co w życiu chodzi. Nie widziałem jeszcze publicznego wystąpienia Matczaka, która nie opierałoby się na serii głupkowatych anegdotek, sztubackich metafor i nieodzownego sprawdzania rzeczy do absurdu poprzez równie żywotne porównywanie rzeczy nieporównywalnych. Klasyczny profesor mniemanologii stosowanej, który braki wiedzy i w wielu miejscach pospolitą ignorancję zastępuje „dowcipnym” i „pedagogicznym” stylem wypowiedzi, czyli leczeniem prowincjonalnych kompleksów.

Wszystko to wiedziałem, widziałem i uprzedzałem innych, zanim o Matczaku zrobiło się głośno, głównie z powodu jego coraz głupszych wypowiedzi i zachowań. Istnieje taka teoria, wielokrotnie potwierdzona praktyką, że młodzi cynicy i karierowicze są sto razy gorsi od tych starszych. Bierze się to stąd, że młodzi, jak to młodzi, chcą bardzo szybko zająć piedestał po swoich idolach. Matczak poczuł zew od samego początku i tak się starał, że najpierw przegrzał karierę, potem się skompromitował, a teraz się po prostu stacza w „odmęty szaleństwa” i śmieszności. Surowa ocena nie wynika z antypatii, prawdę mówiąc typ mi się znudził i jest całkowicie obojętny, w przeciwieństwie do wiadomego typa. Surowa ocena wynika z samego Matczaka i równi pochyłej, po której porusza się od wielu miesięcy, aż przyszedł moment ostatecznej kompromitacji.

Po losowaniu numerów list wyborczych, w Internecie pojawiła się śmiesznostka, otóż jeden z kandydatów PiS na miesiąc przed losowaniem pokazywał plakat z listą nr 2, którą ostatecznie wylosował PiS. Leszek Piechota, bo o nim mowa, to były polityk PO i tak się składa, że w 2015 roku PO miała właśnie ten numer listy. Niemal na 100% niegdysiejszy kandydat PiS, a kiedyś PO, poszedł do tej samej drukarni i zamówił bardzo podobne plakaty i albo drukarz albo sam kandydat z rozpędu poleciał starymi danymi. Gdyby nawet było inaczej, to po pierwsze plakat wisi od sierpnia i nikt na niego nie zwrócił uwagi. Po drugie jaki interes i sens PiS miałby widzieć w ustawieniu PKW, powołanej przez Komorowskiego, aby ostatecznie przyznać sobie chyba najgorszy w wymiarze marketingowym nr 2. Mało tego, ten sam PiS musiałby upaść na głowę, aby przyznać PSL „Jedynkę”, czyli powtórzyć numer z 2014 roku z wyborów samorządowych.

Tak to wygląda okiem trzeźwego i tylko odrobinę myślącego człowieka, oczywiście nie wyklucza to zwyczajnych dla ludzi zachowań. Pomimo jasnej i logicznej sytuacji, zawsze znajdą się zwolennicy teorii płaskiego Księżyca. Tyle tylko, że to są zazwyczaj tak zwane oszołomy, czy inni zwolennicy leczenia raka rozwodnionym mlekiem, ale żeby profesor farmacji konstytucyjnej, absolutnie na poważnie widział spisek i domagał się śledztwa międzynarodowego? „Autorytety” i „eksperty” głupieją do reszty, a syndrom Matczaka dotknął wielu Balcerowiczów, Nurowskich, Olbrychskich. Teraz głupieją do reszty, a co będzie po 13 października, jak już „reszty” zabraknie?

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Dużo wskazuje na to, że PiS

    Dużo wskazuje na to, że PiS utrzyma się przy władzy jeszcze kilkanaście lat, a opozycja będzie miała naprawdę chude lata przed sobą. Dlatego może budzić zdziwienie to, jak wiele osób którym miła jest własna kariera, trzyma się tej przegranej sprawy. Albo ich wszystkich zawiódł pragmatyzm, albo istnieją tak niezwykle silne bodźce, by trwali w tym, co robią. Bodźce silniejsze od lat ciągłych upokorzeń.

  2. Dużo wskazuje na to, że PiS

    Dużo wskazuje na to, że PiS utrzyma się przy władzy jeszcze kilkanaście lat, a opozycja będzie miała naprawdę chude lata przed sobą. Dlatego może budzić zdziwienie to, jak wiele osób którym miła jest własna kariera, trzyma się tej przegranej sprawy. Albo ich wszystkich zawiódł pragmatyzm, albo istnieją tak niezwykle silne bodźce, by trwali w tym, co robią. Bodźce silniejsze od lat ciągłych upokorzeń.

  3. A najśmieszniejsze jest to,

    A najśmieszniejsze jest to, że taka osoba została wybrana na 'elitę'. 

    Oczywiście że religia gender jest obowiązkowa w Wielkiej Brytanii. I prawidłowo. Każda kraj ma jakąś ideologię i ja promuje. W Polsce NIE MOŻNA promować religii chrześcijańskiej, bo prof. Hartman jej nienawidzi. Takie liberum veto.

  4. A najśmieszniejsze jest to,

    A najśmieszniejsze jest to, że taka osoba została wybrana na 'elitę'. 

    Oczywiście że religia gender jest obowiązkowa w Wielkiej Brytanii. I prawidłowo. Każda kraj ma jakąś ideologię i ja promuje. W Polsce NIE MOŻNA promować religii chrześcijańskiej, bo prof. Hartman jej nienawidzi. Takie liberum veto.

  5. Profesor, jaki jest, każdy

    Profesor, jaki jest, każdy widzi.

    Katedra Mniemanologii Stosowanej, założona w w latach 70. XX przez profesora Jana Tadeusza Stanisławskiego słynna była z cyklu wykładów „O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia” i na odwrót.

    Stanisławski, typowy profesor, przeintelektualizowany i jednocześnie niedouczony, jest postacią aktualną również dzisiaj – całkiem jak Matczak.

    To by się zgadzało. Z jedną, wszelako różnicą J.T. Stanisławski był autentycznie genialny

    Ja, absolutna patriotka, przez całe życie wdająca się w idiotyczne polemiki z ludźmi także patriotami, o jakieś drobiazgi, mówię to z pełną odpowiedzialnością. Uprawiany przez niego pure nonsens był najwyższych lotów.

  6. Profesor, jaki jest, każdy

    Profesor, jaki jest, każdy widzi.

    Katedra Mniemanologii Stosowanej, założona w w latach 70. XX przez profesora Jana Tadeusza Stanisławskiego słynna była z cyklu wykładów „O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia” i na odwrót.

    Stanisławski, typowy profesor, przeintelektualizowany i jednocześnie niedouczony, jest postacią aktualną również dzisiaj – całkiem jak Matczak.

    To by się zgadzało. Z jedną, wszelako różnicą J.T. Stanisławski był autentycznie genialny

    Ja, absolutna patriotka, przez całe życie wdająca się w idiotyczne polemiki z ludźmi także patriotami, o jakieś drobiazgi, mówię to z pełną odpowiedzialnością. Uprawiany przez niego pure nonsens był najwyższych lotów.

  7. “Fakt, najzwyklejszy w

    "Fakt, najzwyklejszy w świecie fakt, patrzysz na człowieka i widzisz całą rozpaczliwą próbę udawania kogoś innego niż chłopka z prowincji."

    Nie bardzo jest tutaj jasna intencja autora. Bo z jednej strony zgadzamy się, że pochodzenie z prowincji nie jest powodem do wstydu, bynajmniej. Ale czy to zdanie miało oznaczać, że jak ktoś jest z prowincji, to musi na tej prowincji zostać i być z tego (słusznie) dumnym, bo jak się wykształci i zostanie np. profesorem czy prawnikiem, to i tak słoma z butów będzie wychodzić? Innymi słowy, osoba z prowincji nie powinna mieć aspiracji, żeby należeć do elity intelektualnej, bo się do tego nie nadaje? Bo będzie wtedy udawać kogoś, kim nie jest? O to chodziło?

    No tutaj się nie zgodzę. Ja jestem ze wsi, i to maleńkiej, takiej, gdzie nawet sklepu nie ma. Piszę doktorat na UW, znam 4 języki obce, uwielbiam czytać klasykę, mam dosyć rozległą wiedzę (słucham też muzyki poważnej i opery, ale wiem, to już brzmi potwornie pretensjonalnie). Nie wydaje mi się, żebym udawała kogoś, kim nie jestem. Kocham moją wieś i nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej, ale to nie znaczy (moim zdaniem), że aspirowanie do elity to udawanie czegoś, bo przecież "genów nie oszukasz", więc wierność sobie to pozostanie prostą kobitą na gospodarce (choć rzecz jasna, jak wszyscy wiemy, proste kobity są 100 razy mądrzejsze od naszych pseudoelit).

    Mam swoje teorie, dlaczego niektórzy tak nienawidzą prowincji i gardzą prostymi ludźmi, ale nie będę już tego tutaj wywlekać.

    • Cytat: Mam swoje teorie,

      Cytat: Mam swoje teorie, dlaczego niektórzy tak nienawidzą prowincji i gardzą prostymi ludźmi

      To jest zachowanie kulturowe wynoszone z domu ze szkoly z pracy itp. Polacy wyjatkowo nie maja poszanowania / respektu dla innych osob. Jak chca komus dowalic to uzywaja takich zwrotow jak , powinna/nien za klozetowa pracowac , smieci wywozic , krowy doic lub to gruba swinia , ryzy to wredny , swinski blondyn , lysa pala itd. itp. nie zastanowiaja sie ze ich kolezanka -kolega stojacy obok dokladnie odpowiada takiemu przezwisku-rysopisowi.

      Kiedys odwiedzil nas na zaproszenie brat mojej zony i oczywiscie typowy Polak. Wiesniaki poprzyjezdzaly do miasta i teraz udaja wielkich mieszczuchow a sloma z butow wylazi. Na to moja siostrzenica z mojej strony mowi do niego ze  pana ziec jest ze wsi czyli ten ktoremu ta sloma wystaje z butow, dlaczego wydal pan corke za wiesniaka . poczerwienial i zamilkl. Niestety czas ucieka a w tej materii nic sie nie polepsza raczej idzie w gorszym kierunku.

       

    • Fellowes – Matczak to jest

      Fellowes – Matczak to jest właśnie przykład czlowieka, który nienawidzi prowincji i gardzi prostymi ludźmi. Odciął się od swojego pochodzenia i elitom dupy daje za to, że go przyjęły na "pożytecznego", i on się teraz fajnie elitarnie czuje, a nie tak jak wtedy, gdy był na prowincji i wszyscy w dupie go mieli. Słusznie mieli tam, gdzie mieli, poznali się na typie. O tym, tak mi się skromnie wydaje, jest ten felieton.

  8. “Fakt, najzwyklejszy w

    "Fakt, najzwyklejszy w świecie fakt, patrzysz na człowieka i widzisz całą rozpaczliwą próbę udawania kogoś innego niż chłopka z prowincji."

    Nie bardzo jest tutaj jasna intencja autora. Bo z jednej strony zgadzamy się, że pochodzenie z prowincji nie jest powodem do wstydu, bynajmniej. Ale czy to zdanie miało oznaczać, że jak ktoś jest z prowincji, to musi na tej prowincji zostać i być z tego (słusznie) dumnym, bo jak się wykształci i zostanie np. profesorem czy prawnikiem, to i tak słoma z butów będzie wychodzić? Innymi słowy, osoba z prowincji nie powinna mieć aspiracji, żeby należeć do elity intelektualnej, bo się do tego nie nadaje? Bo będzie wtedy udawać kogoś, kim nie jest? O to chodziło?

    No tutaj się nie zgodzę. Ja jestem ze wsi, i to maleńkiej, takiej, gdzie nawet sklepu nie ma. Piszę doktorat na UW, znam 4 języki obce, uwielbiam czytać klasykę, mam dosyć rozległą wiedzę (słucham też muzyki poważnej i opery, ale wiem, to już brzmi potwornie pretensjonalnie). Nie wydaje mi się, żebym udawała kogoś, kim nie jestem. Kocham moją wieś i nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej, ale to nie znaczy (moim zdaniem), że aspirowanie do elity to udawanie czegoś, bo przecież "genów nie oszukasz", więc wierność sobie to pozostanie prostą kobitą na gospodarce (choć rzecz jasna, jak wszyscy wiemy, proste kobity są 100 razy mądrzejsze od naszych pseudoelit).

    Mam swoje teorie, dlaczego niektórzy tak nienawidzą prowincji i gardzą prostymi ludźmi, ale nie będę już tego tutaj wywlekać.

    • Cytat: Mam swoje teorie,

      Cytat: Mam swoje teorie, dlaczego niektórzy tak nienawidzą prowincji i gardzą prostymi ludźmi

      To jest zachowanie kulturowe wynoszone z domu ze szkoly z pracy itp. Polacy wyjatkowo nie maja poszanowania / respektu dla innych osob. Jak chca komus dowalic to uzywaja takich zwrotow jak , powinna/nien za klozetowa pracowac , smieci wywozic , krowy doic lub to gruba swinia , ryzy to wredny , swinski blondyn , lysa pala itd. itp. nie zastanowiaja sie ze ich kolezanka -kolega stojacy obok dokladnie odpowiada takiemu przezwisku-rysopisowi.

      Kiedys odwiedzil nas na zaproszenie brat mojej zony i oczywiscie typowy Polak. Wiesniaki poprzyjezdzaly do miasta i teraz udaja wielkich mieszczuchow a sloma z butow wylazi. Na to moja siostrzenica z mojej strony mowi do niego ze  pana ziec jest ze wsi czyli ten ktoremu ta sloma wystaje z butow, dlaczego wydal pan corke za wiesniaka . poczerwienial i zamilkl. Niestety czas ucieka a w tej materii nic sie nie polepsza raczej idzie w gorszym kierunku.

       

    • Fellowes – Matczak to jest

      Fellowes – Matczak to jest właśnie przykład czlowieka, który nienawidzi prowincji i gardzi prostymi ludźmi. Odciął się od swojego pochodzenia i elitom dupy daje za to, że go przyjęły na "pożytecznego", i on się teraz fajnie elitarnie czuje, a nie tak jak wtedy, gdy był na prowincji i wszyscy w dupie go mieli. Słusznie mieli tam, gdzie mieli, poznali się na typie. O tym, tak mi się skromnie wydaje, jest ten felieton.

  9. Istnieją skróty ,które są

    Istnieją skróty ,które są idityczne ale dalej  używane typu  zwykły Polak …czyli kto? ktoś z poza władzy?   albo coś takiego jak zwykły robol ……w mojej firmie to ludzie z wykształceniem od średniego wzwyż bo wszystko jest skomputeryzowane począwszy od magazynów skończywszy na produkcji.Tak też rozumiem MK. Jeden  się wsdydzi,że jest Polakiem, inny że t z prowincji albo ,że go matka ochrzciła. Dla mnie te niby elelity to jak skamieliny z ciemnej jaskini.Ale co tam….jestem tylko zwykłym Polakiem i mózgu mi nie wyżarło.

  10. Istnieją skróty ,które są

    Istnieją skróty ,które są idityczne ale dalej  używane typu  zwykły Polak …czyli kto? ktoś z poza władzy?   albo coś takiego jak zwykły robol ……w mojej firmie to ludzie z wykształceniem od średniego wzwyż bo wszystko jest skomputeryzowane począwszy od magazynów skończywszy na produkcji.Tak też rozumiem MK. Jeden  się wsdydzi,że jest Polakiem, inny że t z prowincji albo ,że go matka ochrzciła. Dla mnie te niby elelity to jak skamieliny z ciemnej jaskini.Ale co tam….jestem tylko zwykłym Polakiem i mózgu mi nie wyżarło.