Reklama

Przez lata nauczyłem się jednej podstawowej rzeczy, jak chcesz być poważnym analitykiem sceny politycznej, to nie możesz się podniecać „oryginalnymi” diagnozami. Maniera dziennikarska jest taka, że im coś bardziej prostego, tym większy stek bzdur na temat prostoty trzeba wyprodukować. W tych dniach mieliśmy na tapecie wiele ciekawych rzeczy, ale praktycznie niezauważona przeszła zapowiedź prezydenckiego weta nowej ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Samo połączenie tych dwóch słów” „prezydent” i „weto” powinno wywoływać skrajne emocje, ale nic takiego się nie stało i to jest właśnie prostota.

Tam gdzie politykom chodzi o przepchnięcie nowego projektu, powstaje tysiąc pomysłów na rozgrzanie społecznych emocji. Idzie cała seria górnolotnych określeń o zagrożeniu racji stanu, dzieleniu Polaków i tak dalej. Tymczasem w tak istotnej kwestii jak to ilu parlamentarzystów z poszczególnych partii dostanie ciepłe europejskie posady, praktycznie nie dzieje się nic. Prezydent zapowiedział weto, a właściwie oświadczył, że się „skłania” i po drugiej stronie spokój. PiS nie podejmuje żadnych działań, jakby mu kompletnie nie zależało na wyeliminowaniu konkurencji w postaci drobnych partyjek, co było założeniem ustawy. PO też nie bardzo się garnie do „obrony konstytucji”, bo ta ustawa była im na rękę. Zamiast ostrej politycznej wojny, która przy ordynacji wyborczej jest czymś nieodzownym, prezydenckie weto wylądowało na ostatnich stronach gazet i to takich bardziej ambitnych, pozostałe wcale się tym nie zajmują.

Reklama

O czym świadczą takie cuda? W polityce cuda się nie zdarzają, w każdym razie nie za wiedzą polityków. Chodzi o prostotę. Nowa ordynacja to bicie piany i taka obustronna trzepaczka do bicia piany. Od dawna się mówi, że Tusk chciał skrzyknąć swoją ekipę europejskich kandydatów i miał to być model Kwaśniewskiego, czyli same „wielkie” nazwiska, bez względu na przynależność partyjną, byle przeciw PiS. Cała rzecz póki co ma status plotki, ale rozprowadzanej przez sprzyjające Tuskowi media i takie rzeczy same się nie dzieją. Obojętnie ile w tym prawdy, ile badania gruntu, jedno jest pewne. Sam pomysł Tuska nie jest niczym nowym i po wprowadzeniu ordynacji zaproponowanej przez PiS skończyłoby się dokładnie tak samo. Schetyna musiałby dogadać się z SLD, Nowoczesną i tak dalej, żeby pokonać PiS. Z kolei PiS musiałby się dogadywać z Kukizem’15, żeby mieć porównywalnie szerokie zaplecze polityczne. W końcu do wszystkich dotarło, że cała zabawa nie ma większego sensu i dlatego mało kogo obchodzi, co się stanie z ustawą.

Widzimy polityczny teatr. PiS-owi przestało zależeć na zmianie ordynacji, bo zrozumiało, że to może pomóc zjednoczyć rozproszoną opozycję, a nic tak nie jednoczy, jak wizja utraty stołków. PO widzi swoje szanse, jako największa partia, ale ma też obawy, że spektakularna porażka w świętej wojnie mogłaby wbić następny gwóźdź do trumny. Największą nerwowość i zainteresowanie wykazują partyjki kanapowe: PSL, Nowoczesna, Kukiz’15, które nie tyle walczą o liczbę miejsc, co o zachowanie podmiotowości. Weto nie zaszkodzi PiS i PO, po prostu zmusi do innych działań, partyjki dostaną swój ochłap, no i na końcu prezydent Andrzej Duda zarobi kilka punktów, przedstawiając się jako obrońca demokracji, na czym po różnych atakach i grożeniu Trybunałem Stanu bardzo mu zależy.

Takie to zabawy politycy proponują nam w okresie urlopowym. Po co w ogóle PiS grzebał w ordynacji? Jak pisałem wyżej jest to jeden z tych pomysłów, który bardzo szybko okazał się pomysłem słabym, nie dającym żadnych zysków politycznych i co więcej stwarzającym potencjalne zagrożenia. Wszystko wskazuje na to, że Andrzej Duda rewanżuje się PiS. Parę tygodni temu PiS wyciągnął prezydenta z kompromitującego projektu referendum, teraz PiS dostał pomocną dłoń, przy bezsensownej ustawie. Bilans wychodzi na zero, nikomu włos z głowy nie spada, czyli typowa polityczna ustawka, bez żadnych politycznych konsekwencji.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Kto wie czy PiS nie wyrabia

    Kto wie czy PiS nie wyrabia teraz Dudę w wetowanie, aby wykorzystać to przeciw niemu w ostatecznej rozgrywce. Na początku będzie się wydawać że jesteśmy skazani na wybór mniejszego zła ( Duda kontra Tusk ), a potem pojawi się trzeci kandydat wystawiony przez PiS. Wtedy zostanie przypomniane co Duda wetował, a na Tuska zawsze się coś znajdzie.

  2. Kto wie czy PiS nie wyrabia

    Kto wie czy PiS nie wyrabia teraz Dudę w wetowanie, aby wykorzystać to przeciw niemu w ostatecznej rozgrywce. Na początku będzie się wydawać że jesteśmy skazani na wybór mniejszego zła ( Duda kontra Tusk ), a potem pojawi się trzeci kandydat wystawiony przez PiS. Wtedy zostanie przypomniane co Duda wetował, a na Tuska zawsze się coś znajdzie.

  3. Zmiana ordynacji, to pozorny

    Zmiana ordynacji, to pozorny konflikt, który nie ma najmniejszego znaczenia. PiS-em rządzi dzisiaj multikulturalny układ Morawiecki-Duda. Jeszcze trochę, a będzie tak jak było, tylko trochę inną drogą i z innymi beneficjentami. Polska przyjęła 2700 emigrantów z UE twierdząc, że to nie są ci sami, których obiecała nie przyjmować. Miasta nasze zalała fala emigrantów z Azji poludniowej, a do tego jeszcze Ukraińcy. Kapitału własnego nie widać, przemysłu naszego brak… czarno widzę naszą przyszłość.

  4. Zmiana ordynacji, to pozorny

    Zmiana ordynacji, to pozorny konflikt, który nie ma najmniejszego znaczenia. PiS-em rządzi dzisiaj multikulturalny układ Morawiecki-Duda. Jeszcze trochę, a będzie tak jak było, tylko trochę inną drogą i z innymi beneficjentami. Polska przyjęła 2700 emigrantów z UE twierdząc, że to nie są ci sami, których obiecała nie przyjmować. Miasta nasze zalała fala emigrantów z Azji poludniowej, a do tego jeszcze Ukraińcy. Kapitału własnego nie widać, przemysłu naszego brak… czarno widzę naszą przyszłość.