Reklama

Będzie wojna.

Będzie wojna. Raz, że węgiel je we wiosce, dwa, że Amerykanie przyjechali. Tym razem kogoś ważniejszego i nawet białego przysłali. Niby ważny, ale ja go nie kojarzę, w każdym razie z niczym dobrym. Z jednej strony poruszenie na polskiej prowincji jak zawsze, z drugiej jakby trochę spokoju. Nie wyrywano sobie mikrofonów i nie było sporu na linii, gdzie kto ma stać i jako który przemawiać. Tusk nie jąkał się po „angielsku”, Kaczyński nie rechotał nie po polsku, nawet w miarę jeżeli chodzi o formę. Natomiast treść w relacji do tego przedstawiciela stanów pasterskich Biden’a, czy jak mu tam teksańska mamusia na chrzcie dała, nie wiele się odmieniła. Znów przyleciał ktoś zza wielkiej wody furą lepszą niż Tupolew i parafia gęby rozdziawiała. Znów słyszę o tarczy, wielkiej przyjaźni i nowej roli dla Polski, tudzież „nic o was bez was”. Za stary już jestem na takie numery, kiedy pasterze przyjeżdżają paciorkami dzielić od razu mi się zapala czerwona lampka, aby tej ognistej wody lanej w ramach przyjaźni nie łykać.

Reklama

Po co oni tu przyjechali? Jak przyjechali to wiadomo, że za chwilę będą iść z grzmiącymi kijami na czerwonoskórych z Iranu. Obym się mylił, ale wszystko mi wygląda na obchód i każdemu według potrzeb, aby nazbierać jak najwięcej sojuszników do nowej wojny o pokojową nagrodę Nobla. Ruskim dali, a zasadzie zabrali tarczę sprzed nosa i Ruskie już prawie, prawie, gotowi nie podrzucać „kałachów” Arabom, jak jeszcze pasterze dorzucą Ruskim kawałek Gruzji, sprawa się powinna przesądzić. Anglicy to już tradycyjnie, no nie tak tradycyjnie jak Żydzi, przepraszam Izraelici, ale też niczego sobie. Francuzom dotąd ciętym na prostactwo kowbojskie, wystarczyło podrzucić Murzyna na prezydenta i już ze swoją manierą lewacko-liberalną ucieszyli się jak dzieci z nowej jakości. Niemcy chyba też chciałyby, a nawet muszą rozruszać gospodarkę, no to długo się nad inwestowaniem w wojnę nie będą zastanawiać. Została Polska i nie po to została, żeby ktoś Polskę pytał o zdanie, ale po to, że jakieś czarnuchy muszą kłaść się pokotem za gwiaździsty sztandar.

W Polsce czarnuchy są najbardziej honorowe idą na rzeź w imię wartości, nawet paciorków nie trzeba. Wystarczy, że przyleci ktoś ważny, Colę postawi, poklepie po ramieniu, obieca, że tym razem to już na pewno i tarcza i offset i inne dobrodziejstwa spłyną na wiernego sojusznika i to w zupełności polskim czarnuchom wystarczy. Na ile wystarczy? Jak podejrzewam na jakieś 2 tysiące kontyngentu z dwoma śmigłowcami i trzema Rosomakami, a resztę to towarzysze Amerykanie na miejscu „dozbroją”. Zgaduje sobie i ironizuję, ale i całkiem na poważnie nie bardzo widzę inne wytłumaczenie tej wizyty, niż wojna. Takie ożywienie stosunków polsko-amerykańskich, z zachowaniem należytego szacunku i tamtaradamtam splendoru, z niczym dobrym mi się kojarzyć nie może. Jest kolejny frajer z ropą do ogrania, gdyż takiego mają pecha bracia Amerykanie, że wszędzie tam gdzie pożar przychodzi im gasić i zgliszcza po sobie zostawiać, zawsze ogniska zapalne ropy się znajdują. Ładnie się tę ropę ubiera w prawa człowieka i krzewienie demokracji, następnie wspiera te wartości nalotem dywanowym i już mamy ład i porządek o raz ropę po 140 zielonych za wirtualną baryłkę.

Pewnie co bardziej przyjacielskie czarnuchy są lekko oburzone i zdegustowane moimi niczym nie popartymi wnioskami, tak bardzo krzywdzącymi naszego biało-czarnego strategicznego partnera Bidena z USA. Przykro mi czarnuchy, że jesteście niepocieszone, ale zapewniam was, że nie ma tu nic do śmiechu. Skoro po tylu gestach przyjaźni i pomimo obolałej kiszki stolcowej, nadal się podniecacie jednostronną miłością. Mnie tam krawat ze sznurówki nie podnieca, wieśniacki pasterski kapelusz tudzież, no po prostu innym mam gust jeśli chodzi o te sprawy i inną orientację. Ale mimo wszystko jestem gotów pomóc przyjaciołom z Ameryki. Możemy wydzierżawić za kilka miliardów F16 bez uzbrojenia, czyli w idealnym stanie, takim w jakim je kupiliśmy za offset. Do wynajęcia są również 50 letnie Hrculesy. Jeśli przyjaciele zdecydują się na podniebny pakiet i wezmą dzierżawę hurtem, dołożę gratis szwedzkie konserwy przebadane przez sanepid, specjalnie produkowane dla psów wojny. Niech nam żyje przyjaźń miedzy naszymi wielkimi narodami i rozkwita od morza do oceanu wspomnień.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Ten kawałek o kiszce obolałej do tow.Millera z Olkiem
    to przecież oni – stare czerwone psy – zmieniając dziurawą ruską budę z pustą miską na piekną amerykańską z ,,pedigri,” posłali naszych żołnierzy w rolniczych Tarpanach jako dowód wierności.Zmarnowana okazja,wbrew obiegowej opinii,żeby nasze (Ludowe)Wojsko Polskie podnieść na wyższy poziom,niechby tylko wojskowe korzyści były z tych nieszczęsnych wojen.Dzisiaj obciach podwójny – w oczach Ruskich kagiebistów i naszych niemieckich ,,sojuszników”, którzy nazwali Polskę amerykańskim ,,osłem trojańskim”. Biden w Warszawie przypominał Robertsona/sekretarza NATO/,który DWA RAZY pomylił Warszawę z Moskwą.Kwiat dziennikarstwa tłumaczy właśnie szarym zjadaczom chleba,że Biden proroczo tytułował Tuska ,,prezydentam” a pomników wcale nie pomylił,bo żydowskie powstanie też było.Radek-minister od złotych kibli bredzi o ,,trzeciej fazie”,ale miał chyba na myśli trzeci świat.

  2. Ten kawałek o kiszce obolałej do tow.Millera z Olkiem
    to przecież oni – stare czerwone psy – zmieniając dziurawą ruską budę z pustą miską na piekną amerykańską z ,,pedigri,” posłali naszych żołnierzy w rolniczych Tarpanach jako dowód wierności.Zmarnowana okazja,wbrew obiegowej opinii,żeby nasze (Ludowe)Wojsko Polskie podnieść na wyższy poziom,niechby tylko wojskowe korzyści były z tych nieszczęsnych wojen.Dzisiaj obciach podwójny – w oczach Ruskich kagiebistów i naszych niemieckich ,,sojuszników”, którzy nazwali Polskę amerykańskim ,,osłem trojańskim”. Biden w Warszawie przypominał Robertsona/sekretarza NATO/,który DWA RAZY pomylił Warszawę z Moskwą.Kwiat dziennikarstwa tłumaczy właśnie szarym zjadaczom chleba,że Biden proroczo tytułował Tuska ,,prezydentam” a pomników wcale nie pomylił,bo żydowskie powstanie też było.Radek-minister od złotych kibli bredzi o ,,trzeciej fazie”,ale miał chyba na myśli trzeci świat.

  3. Ten kawałek o kiszce obolałej do tow.Millera z Olkiem
    to przecież oni – stare czerwone psy – zmieniając dziurawą ruską budę z pustą miską na piekną amerykańską z ,,pedigri,” posłali naszych żołnierzy w rolniczych Tarpanach jako dowód wierności.Zmarnowana okazja,wbrew obiegowej opinii,żeby nasze (Ludowe)Wojsko Polskie podnieść na wyższy poziom,niechby tylko wojskowe korzyści były z tych nieszczęsnych wojen.Dzisiaj obciach podwójny – w oczach Ruskich kagiebistów i naszych niemieckich ,,sojuszników”, którzy nazwali Polskę amerykańskim ,,osłem trojańskim”. Biden w Warszawie przypominał Robertsona/sekretarza NATO/,który DWA RAZY pomylił Warszawę z Moskwą.Kwiat dziennikarstwa tłumaczy właśnie szarym zjadaczom chleba,że Biden proroczo tytułował Tuska ,,prezydentam” a pomników wcale nie pomylił,bo żydowskie powstanie też było.Radek-minister od złotych kibli bredzi o ,,trzeciej fazie”,ale miał chyba na myśli trzeci świat.

  4. Ciekawe, co na to lokalnie zainteresowany Izrael?
    BBC sprzed paru chwil:

    “Izrael poinformował, że wysocy urzędnicy Izraela i Iranu spotkali się i omówili zagrożenia bronią jądrową.

    Izraelscy urzędnicy powiedzieli BBC, że obie strony uczestniczyły w dyskusjach panelowych o rozbrojeniu i nierozprzestrzenianiu broni na wrześniowej konferencji w Kairze we wrześniu.

    Iran zaprzeczył izraelskim relacjom, ale potwierdził, że nastąpiła pierwsza oficjalna wymiana zdań pomiędzy dotychczasowymi zaprzysięgłymi wrogami od rewolucji w Iranie w 1979 roku .

    (…)

    Izraelskie media poinformowały, że państwo izraelskie reprezentował na konferencji za zamkniętymi drzwiami w hotelu Four Seasons w egipskiej stolicy szef kontroli zbrojeń w Izraelskiej Agencji Atomistyki, Meirav Zafary-Odiz.

    Ambasador Iranu przy agencji ONZ stojącej na straży nierozprzestrzeniania broni jądrowej, MAEA, Ali Ashgar Soltanieh, podobno również był obecny na konferencji.

    W odpowiedzi na te doniesienia rzecznik irańskiej organizacji energii atomowej zaprzeczył, jakoby miały miejsce jakiekolwiek spotkania z izraelskimi urzędnikami.

    “To kłamstwo jest częścią psychologicznej operacji mającej wpłynąć na sukcesy dyplomacji Iranu w Genewie i spotkania w Wiedniu”, powiedział Ali Shirzadian w wywiadach nadawanych przez irańską telewizję państwową.

    Wyższy izraelski urzędnik państwowy określił w międzyczasie jako “niedorzeczne” relacje o jakichkolwiek domniemanych kontaktach dyplomatycznych między Iranem i Izraelem podczas sesji w Kairze. “Przez wiele lat Iran i Izrael uczestniczyły w tym samym czasie w wielostronnych forach” powiedział jednak cytowany urzędnik, podając przykłady agencji ONZ oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

    Iran nie uznaje Izraela i obie strony często angażują się w wymianę gróźb i wrogich wypowiedzi.

    Podczas międzynarodowych konferencji i imprez sportowych przedstawicieli Islamskiej Republiki Iranu zawsze unikają jakiegokolwiek kontaktu ze swoimi izraelskimi odpowiednikami.

    Izraelski dziennik “Haaretz” podał, że przy okazji trzech sesji panelowych Międzynarodowej Komisji ds. Nierozprzestrzeniania Broni Jądrowej i Rozbrojenia doszło do wymiany zdań między delegatów Iranu i Izraela.

    Przedmiotem starań było uczynienie Bliskiego Wschodu strefą wolną od broni nuklearnej, nierozprzestrzenianie broni jądrowej w regionie i pokojowy rozwóju energii atomowej.

    W jednej z dyskusji Haaretz zacytował p. Soltanieha zwracającego się bezpośrednio do pani Zafary-Odiz:”Czy posiadacie broń atomową, czy też jej nie posiadacie?”. Pani Zafary-Odiz podobno uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała.

    Gazeta twierdzi, że oboje przedstawicieli nie spotkało się osobno poza sesją ani nie uścisnęło sobie dłoni.

    (…)

    USA celuje w oskarżeniach, że Iran jest zaangażowany w tajną próbę stworzenia broni jądrowej, chociaż strona irańska twierdzi, że wszelkie próby jądrowe w tym kraju służą wyłącznie celom pokojowym.”

    Zasłona dymna przed wojną, czy rzeczywiście próbują się dogadać?

  5. Ciekawe, co na to lokalnie zainteresowany Izrael?
    BBC sprzed paru chwil:

    “Izrael poinformował, że wysocy urzędnicy Izraela i Iranu spotkali się i omówili zagrożenia bronią jądrową.

    Izraelscy urzędnicy powiedzieli BBC, że obie strony uczestniczyły w dyskusjach panelowych o rozbrojeniu i nierozprzestrzenianiu broni na wrześniowej konferencji w Kairze we wrześniu.

    Iran zaprzeczył izraelskim relacjom, ale potwierdził, że nastąpiła pierwsza oficjalna wymiana zdań pomiędzy dotychczasowymi zaprzysięgłymi wrogami od rewolucji w Iranie w 1979 roku .

    (…)

    Izraelskie media poinformowały, że państwo izraelskie reprezentował na konferencji za zamkniętymi drzwiami w hotelu Four Seasons w egipskiej stolicy szef kontroli zbrojeń w Izraelskiej Agencji Atomistyki, Meirav Zafary-Odiz.

    Ambasador Iranu przy agencji ONZ stojącej na straży nierozprzestrzeniania broni jądrowej, MAEA, Ali Ashgar Soltanieh, podobno również był obecny na konferencji.

    W odpowiedzi na te doniesienia rzecznik irańskiej organizacji energii atomowej zaprzeczył, jakoby miały miejsce jakiekolwiek spotkania z izraelskimi urzędnikami.

    “To kłamstwo jest częścią psychologicznej operacji mającej wpłynąć na sukcesy dyplomacji Iranu w Genewie i spotkania w Wiedniu”, powiedział Ali Shirzadian w wywiadach nadawanych przez irańską telewizję państwową.

    Wyższy izraelski urzędnik państwowy określił w międzyczasie jako “niedorzeczne” relacje o jakichkolwiek domniemanych kontaktach dyplomatycznych między Iranem i Izraelem podczas sesji w Kairze. “Przez wiele lat Iran i Izrael uczestniczyły w tym samym czasie w wielostronnych forach” powiedział jednak cytowany urzędnik, podając przykłady agencji ONZ oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

    Iran nie uznaje Izraela i obie strony często angażują się w wymianę gróźb i wrogich wypowiedzi.

    Podczas międzynarodowych konferencji i imprez sportowych przedstawicieli Islamskiej Republiki Iranu zawsze unikają jakiegokolwiek kontaktu ze swoimi izraelskimi odpowiednikami.

    Izraelski dziennik “Haaretz” podał, że przy okazji trzech sesji panelowych Międzynarodowej Komisji ds. Nierozprzestrzeniania Broni Jądrowej i Rozbrojenia doszło do wymiany zdań między delegatów Iranu i Izraela.

    Przedmiotem starań było uczynienie Bliskiego Wschodu strefą wolną od broni nuklearnej, nierozprzestrzenianie broni jądrowej w regionie i pokojowy rozwóju energii atomowej.

    W jednej z dyskusji Haaretz zacytował p. Soltanieha zwracającego się bezpośrednio do pani Zafary-Odiz:”Czy posiadacie broń atomową, czy też jej nie posiadacie?”. Pani Zafary-Odiz podobno uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała.

    Gazeta twierdzi, że oboje przedstawicieli nie spotkało się osobno poza sesją ani nie uścisnęło sobie dłoni.

    (…)

    USA celuje w oskarżeniach, że Iran jest zaangażowany w tajną próbę stworzenia broni jądrowej, chociaż strona irańska twierdzi, że wszelkie próby jądrowe w tym kraju służą wyłącznie celom pokojowym.”

    Zasłona dymna przed wojną, czy rzeczywiście próbują się dogadać?

  6. Ciekawe, co na to lokalnie zainteresowany Izrael?
    BBC sprzed paru chwil:

    “Izrael poinformował, że wysocy urzędnicy Izraela i Iranu spotkali się i omówili zagrożenia bronią jądrową.

    Izraelscy urzędnicy powiedzieli BBC, że obie strony uczestniczyły w dyskusjach panelowych o rozbrojeniu i nierozprzestrzenianiu broni na wrześniowej konferencji w Kairze we wrześniu.

    Iran zaprzeczył izraelskim relacjom, ale potwierdził, że nastąpiła pierwsza oficjalna wymiana zdań pomiędzy dotychczasowymi zaprzysięgłymi wrogami od rewolucji w Iranie w 1979 roku .

    (…)

    Izraelskie media poinformowały, że państwo izraelskie reprezentował na konferencji za zamkniętymi drzwiami w hotelu Four Seasons w egipskiej stolicy szef kontroli zbrojeń w Izraelskiej Agencji Atomistyki, Meirav Zafary-Odiz.

    Ambasador Iranu przy agencji ONZ stojącej na straży nierozprzestrzeniania broni jądrowej, MAEA, Ali Ashgar Soltanieh, podobno również był obecny na konferencji.

    W odpowiedzi na te doniesienia rzecznik irańskiej organizacji energii atomowej zaprzeczył, jakoby miały miejsce jakiekolwiek spotkania z izraelskimi urzędnikami.

    “To kłamstwo jest częścią psychologicznej operacji mającej wpłynąć na sukcesy dyplomacji Iranu w Genewie i spotkania w Wiedniu”, powiedział Ali Shirzadian w wywiadach nadawanych przez irańską telewizję państwową.

    Wyższy izraelski urzędnik państwowy określił w międzyczasie jako “niedorzeczne” relacje o jakichkolwiek domniemanych kontaktach dyplomatycznych między Iranem i Izraelem podczas sesji w Kairze. “Przez wiele lat Iran i Izrael uczestniczyły w tym samym czasie w wielostronnych forach” powiedział jednak cytowany urzędnik, podając przykłady agencji ONZ oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

    Iran nie uznaje Izraela i obie strony często angażują się w wymianę gróźb i wrogich wypowiedzi.

    Podczas międzynarodowych konferencji i imprez sportowych przedstawicieli Islamskiej Republiki Iranu zawsze unikają jakiegokolwiek kontaktu ze swoimi izraelskimi odpowiednikami.

    Izraelski dziennik “Haaretz” podał, że przy okazji trzech sesji panelowych Międzynarodowej Komisji ds. Nierozprzestrzeniania Broni Jądrowej i Rozbrojenia doszło do wymiany zdań między delegatów Iranu i Izraela.

    Przedmiotem starań było uczynienie Bliskiego Wschodu strefą wolną od broni nuklearnej, nierozprzestrzenianie broni jądrowej w regionie i pokojowy rozwóju energii atomowej.

    W jednej z dyskusji Haaretz zacytował p. Soltanieha zwracającego się bezpośrednio do pani Zafary-Odiz:”Czy posiadacie broń atomową, czy też jej nie posiadacie?”. Pani Zafary-Odiz podobno uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała.

    Gazeta twierdzi, że oboje przedstawicieli nie spotkało się osobno poza sesją ani nie uścisnęło sobie dłoni.

    (…)

    USA celuje w oskarżeniach, że Iran jest zaangażowany w tajną próbę stworzenia broni jądrowej, chociaż strona irańska twierdzi, że wszelkie próby jądrowe w tym kraju służą wyłącznie celom pokojowym.”

    Zasłona dymna przed wojną, czy rzeczywiście próbują się dogadać?