Reklama

Jaskółkami zwiastującymi nowe byli Nałęcz z Giertychem.

Jaskółkami zwiastującymi nowe byli Nałęcz z Giertychem. W trakcie rozmowy z redaktorem TVN24 bez ogródek wymienili nazwisko Jarosława Kaczyńskiego jako stojącego w ukryciu, najwyżej w hierarchii (ojciec chrzestny, szef szefów) i pociągającego za sznurki. Chodziło o aferę gruntową i wmanewrowanego w nią Leppera. Profesor Nałęcz – przedstawiciel partii pochylającej się zawsze nad losem poszkodowanych przez niesprzyjające okoliczności przyrody a także różnych królików doświadczalnych pijących tzw. wynalazki – powiedział przed kamerą jedną znamienną rzecz. Otóż jako historyk badający przeszłość, mający dostęp do najbardziej ukrytych tejemnic w dokumentach a także obdarzony węchem psa gończego – nie spotkał się w przeszłości z aferą na szczeblu rządowym, w której paluchów nie maczałby najwyższy dostojnik w państwie. Mecenas Giertych, syn Macieja, tego co na forum europejskim polską naukę rozsławiał, przytakiwał skwapliwie, że za aferą gruntową krył się Jarosław Kaczyński, syn Rajmunda i ponoć wnuk Bieruta.

Reklama

 

Wielu ludzi, widziało Jarosława Kaczyńskiego, jako decydenta i dyrygenta w aferze dotyczącej dziadka Tuska. Pisałem już o tym ale powtórzę tym, co pamięć nie mają mocną. Szef szefów który nakazuje publicznie przeprosić Szczypińską posłowi Kurskiemu za bzdurny i nieistotny żart z jej torebki nie decydowałby o ujawnieniu epizodu wojennego dziadka Tuska? O wydarzeniu które na dzień przed wyborami poraziło Polskę? Które zmieniło wynik wyborów? Bądźmy poważni i nie róbmy sobie jaj twierdząc, że za tym stał Kurski. Pewnie, że stał ale zlecenie podpisał Jarosław.

Jako ciekawostkę przypomnę, że dla picu szef szefów zawiesił swojego cyngla na miesiąc, po to, żeby go po miesiącu odwiesić. A swoją drogą, Tuskowi dostało się sprawiedliwie za pozorowanie głupa i wciskanie ludziom swojej nieświadomości co do losów wojennych dziadka. Kartę wojenną dziadek jego miał piękną i każdy z nas byłby dumny z takiego przodka. Niezdecydowanie, brak wyrazu, chwiejność i cykoria – a więc mocne cechy charakteru Tuska dały o sobie znać.

 

Ponieważ Nałęcz z Giertychem przetarli szlaki, powinno już iść z górki. Przesłanką jest Kaczmarek i jego wypowiedź (w kropce nad i) dotycząca afery przeciekowej. Bardzo logicznie uzasadnił nadrzędną rolę prezesa PIS-u w tej zagmatwanej historii. Przytoczył działania Macierewicza w prześwietlaniu swojego życiorysu (co jest do sprawdzenia) i przytomnie zauważył, że ani Engelking ani Ziobro, czyli ludzie wyjaśniający kulisy przecieku, nie mieli takiej mocy sprawczej, by włączyć do śledztwa wielbiciela Che (ciekawym czy pan Antoni nosi w lecie koszulki z podobizną swojego idola?). Pan Kaczmarek jest prokuratorem i w przeciwieństwie do Ziobry waży a nawet cedzi wypowiadane do kamery słowa. W programie Moniki Olejnik bardzo wyraźnie podkreślił, że koordynatorem śledztwa był Jarosław Kaczyński, bo ani Ziobro ani Engelking, nie byli władni wpłynąć na Antoniego Macierewicza i zmusić go do czegokolwiek. Trzech ludzi, stojących kiedyś w grupie trzymającej władzę oskarża byłego szefa rządu o działalność mafijną. Krojenie intryg kryminalnych nie należało nigdy i nie należy do obowiązków Premiera Rzeczpospolitej. Basta. To może być przełom. Wist leży teraz w ręku Tuska. Albo zamknie oczy, mamrocząc – nic się nie stało, Wisełka nic się nie stało albo ruszy zapyziałą machinę państwową w kierunku oczyszczania władzy z mafiosów. To będzie sprawdzian dla niego. Albo zostanie żelaznym Tuskiem albo pozostanie plastikową kukiełką. Piszę co piszę ale złudzeń nie mam.

 

Historia partii PIS, to historia Boga, Honoru i Ojczyzny plus odnowa moralna IV-tej Rzeczpospolitej. Nie mam za grosz zaufania do ludzi podkreślających na każdym kroku te wzniosłe hasła, bowiem historia nie raz dowiodła, że najżarliwsi fanatycy i idealiści okazywali się największymi łajdakami. Tak było w czasach inkwizycji, komunizmu i nazizmu. I nic się nie zmieniło pani Hawrankowa.  

 

Przeciwstawnym biegunem Boga, Honoru i Ojczyzny jest rodzina, jej dobro, miłość i pieniądze. Kto jej nie ma, nie potrafi kochać i nie umie robić biznesów albo być majstrem w tym co robi dla forsy – ucieka w te trzy wyświechtane frazesy.

 

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.

  2. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.

  3. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.

  4. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.

  5. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.

  6. Drogi Markizie. Nie całkiem, nie całkiem.

    Rajmund się urodził wcześniej i współpracował bardzo efektywnie. Jeszcze wcześniej urodził się (nie chce mi sie szukać w Wiki) ten, co z carem kręcił lody. Bardzo przyjemna rodzinka, ceniąca współpracę i solidarność z władzą a nie warcholstwo czy jakąś  inną anarchię.