Reklama

W większości przypadków, gdy stanie się coś incydentalnego z niewielką szansą na powtórkę, nie mam litości dla nikogo i siebie również sprowadzam na ziemię. Bywa, że człowiek ma w życiu tak zwanego „fuksa”, przynajmniej w podstawówce używaliśmy tego zwrotu, ale generalnie trzeba się nastawić na ciągłość i konsekwencję. Z dużym prawdopodobieństwem kolejnego zwycięstwa nad Niemcami nie dożyję i być może w ogóle nie ma się czym podniecać, niemniej każdemu narodowi potrzebne są mity i legendy stanowiące archetyp zwycięstwa. Niemożliwe stało się realne, a wtedy i człowiek i cały naród zaczyna wierzyć, że wszystko jest w zasięgu ręki. Obojętnie, co jest mitem, ważne, aby mit pełnił swoją rolę. Można się śmiać z narodowej podniety wywołanej jakimś tam głupim meczem, ale przypomnę, że najpotężniejszy naród na świecie zbudował swoją legendę na… desperackiej ucieczce, wszak biblijny exodus Żydów to nic innego, jak ewakuacja. Polakom nieustannie sprzedaje się mitologię, tylko zgoła odmienną od zwycięstw i wiary w siebie. Polak dzień w dzień czyta w niemieckich i żydowskich gazetach, że jest głupią pijaną świnią, mieszkającą na zadupiu Europy, że jest nienawistny i brzydko mu pachnie z buzi spróchniałymi zębami. Najmniej oburzenia w Polsce pojawia się wówczas, gdy gnoi się Polaków, najwięcej lamentu podnosi się po krytyce Żydów, Cyganów, no i ostatnio zboczeńców. Biegamy z opuszczonymi gaciami i powtarzamy, że Niemców to my nigdy nie pokonamy, że Ruscy nas nakryją czapkami, że biedni się urodziliśmy i nędzarzami umrzemy. Z edukacją i przygotowaniem do życia człowieka jest dokładnie tak samo, jak z edukacją i integracją narodu. Jeśli rodzice powtarzają swojemu dziecku, że jest nic nie warte, brzydkie i co najwyżej będzie machać łopatą, to dziecko wyrośnie kalekie. Identycznie dzieje się z narodem, któremu wpaja się poczucie niższości, dlatego nie mam najmniejszej ochoty na rozbudowane egzegezy, pojawił się piękny, nośny, mit i mało ważne, że to tylko mecz.

Reklama

Mamy swoje punkty odniesienia, swój Grunwald, swój cud nad Wisłą, swoje Wembley i teraz futbolowe zwycięstwo nad Niemcami. Nie kpijmy z takich darów niebios, bo one są naprawdę istotne w procesie budowy wiary i poczucia własnej wartości. Upokorzeń na przestrzeni wieków przeżyliśmy tysiące, obecnie też nie wygląda to ciekawie, w końcu prawie 2 miliony Polaków zmywa gary na Wyspach i nie są to ludzie z podstawowym, tylko najczęściej wyższym wykształceniem. Nigdy nie lekceważyłem i nie zamierzam lekceważyć siły popkultury, czyli normalnych mechanizmów, które się dzieją w masowej skali. Dla poczucia dumy, polskości i patriotyzmu zwycięstwo nad Niemcami zrobi więcej, niż przepiękny poemat, który przeczyta co setny Polak albo bojowe okrzyki, które słychać zewsząd. Święcie się oburzyłem, że żeńska część domostwa nie zareagowała na przełomowe wydarzenie z należnym szacunkiem i dalej się oburzam na wszystkich psioczących. Zamiast marudzić od czasu do czasu warto przypomnieć kilka ludowych prawd, tym razem zaczerpniętych z języka piłkarskiego: „zwycięzców się nie rozlicza”, „liczą się trzy punkty”, „podnieśliśmy morale w szatni”. Sport przez wielu mądrych ludzi słusznie jest określany mianem symbolicznej wojny, a politykę robi się w konkretnych realiach, które ściśle wiążą się z tym, czym żyją ludzie.

Po całym świecie rozniosły się niezapomniane obrazy Polaków z uniesionymi rękami i Niemców wlokących głowy po murawie. Czyż to nie jest poezja? Czy to nie wygląda jak “Hołd Pruski” i Mona Lisa jednocześnie. W moich oczach dokładnie tak wygląda i z tej radości połączonej z dumą, pokochałem nawet stadion narodowy. Pomimo wszelkich krytycznych uwag związanych z wiadomymi historiami, jakoś nie mam ochoty drwić z legendarnego miejsca, gdzie nastąpiło historyczne pobicie Niemców i to DWA do JAJA. Tak zwyczajnie, po ludzku, jak mawiają politycy i handlowcy, wyśmienicie się czuję widząc lament w niemieckich gazetach i wykrzykniki przy polskiej drużynie. Dla Orłów wielkie brawa, niski pokłon, szacunek, bez względu na dalsze losy w eliminacjach, bo ja na to zwycięstwo patrzę z zupełnie innej i całkowicie odrębnej perspektywy. Polakom jak nigdy pozostaje się cieszyć, opowiadać dzieciom i wnukom o obitych niemieckich zadkach i wklejać zdjęcia do albumu.

PS Pamiętam dyskusje w 2012 roku, wtedy Szczęsnego nazywano lemingiem, a mnie się Jego bezczelność zawsze podobała. Dwa tygodnie temu wyleciał z boiska w Lidze Mistrzów, wczoraj zagrał kolejny mecz życia. Daj nam Boże takich lemingów.

Reklama

44 KOMENTARZE

  1. Jutro w GW
    Będzie o polskiej, przepraszam, typowo polskiej hołocie demolujacej własny stadion po zwycięskim meczu. Fakt, że zatrzymano 9 osób w tym 3 Niemców nie będzie podnoszony.

    Zdarzenia z aren sportowych, gdzie wpływ polityki (propagandy) był taki, że zwycięstwa polskich reprezentantów były oceniane jako coś nieprawego, niesłusznego, ukradzionego.
    Exemplum – zimowe igrzyska i dwa zwycięstwa – Bródka na 1'500 na łyżwach i Stoch na dużej skoczni.
    Media, na przykład w Holandii i Norwegii właśnie w takie tony udeżały, że te zwycięstwa są czymś złym, nieprawym.
    To jest skutek tych "polskich obozów zagłady", tych książeczek Grossa, tych artykułów w GW.

  2. Jutro w GW
    Będzie o polskiej, przepraszam, typowo polskiej hołocie demolujacej własny stadion po zwycięskim meczu. Fakt, że zatrzymano 9 osób w tym 3 Niemców nie będzie podnoszony.

    Zdarzenia z aren sportowych, gdzie wpływ polityki (propagandy) był taki, że zwycięstwa polskich reprezentantów były oceniane jako coś nieprawego, niesłusznego, ukradzionego.
    Exemplum – zimowe igrzyska i dwa zwycięstwa – Bródka na 1'500 na łyżwach i Stoch na dużej skoczni.
    Media, na przykład w Holandii i Norwegii właśnie w takie tony udeżały, że te zwycięstwa są czymś złym, nieprawym.
    To jest skutek tych "polskich obozów zagłady", tych książeczek Grossa, tych artykułów w GW.

  3. Walka z polskimi kompleksami jest absolutnie konieczna
    Kompleksy rzadko albo nigdy nie mają uzasadnienia. Weźmy wielkie porażki polityczno – militarne w naszej historii. Dostawaliśmy w tyłek, owszem, ale kiedy? Ano wtedy kiedy przynajmniej dwóch naszych potężnych sąsiadów-wrogów zbierało się do kupy, a i tak długo się nie utrzymali, a my jako naród istniejemy w najlepsze. Tak też wygląda obecne zagrożenie wojną z Rosją. Rosja nie jest w stanie w pojedynkę unieść ciężaru militarnej agresji na Polskę ani utrzymania naszego kraju pod okupacją (haha). Przypomnijmy sobie jak sobie "radzili" w Afganistanie i to w czasach największej potęgi ZSRR. To wszystko oczywiście nie oznacza, że nie musimy się zbroić i domagać prawdziwych gwarancji od NATO.

  4. Walka z polskimi kompleksami jest absolutnie konieczna
    Kompleksy rzadko albo nigdy nie mają uzasadnienia. Weźmy wielkie porażki polityczno – militarne w naszej historii. Dostawaliśmy w tyłek, owszem, ale kiedy? Ano wtedy kiedy przynajmniej dwóch naszych potężnych sąsiadów-wrogów zbierało się do kupy, a i tak długo się nie utrzymali, a my jako naród istniejemy w najlepsze. Tak też wygląda obecne zagrożenie wojną z Rosją. Rosja nie jest w stanie w pojedynkę unieść ciężaru militarnej agresji na Polskę ani utrzymania naszego kraju pod okupacją (haha). Przypomnijmy sobie jak sobie "radzili" w Afganistanie i to w czasach największej potęgi ZSRR. To wszystko oczywiście nie oznacza, że nie musimy się zbroić i domagać prawdziwych gwarancji od NATO.

  5. Po meczu nawet na TVN24 można
    Po meczu nawet na TVN24 można usłyszeć słowa prawdy :-))) A i dziennikarz jakby rozbawiony tym co się dzieje…

    http://www.youtube.com/watch?v=eFr0XQAXWEE

    ps. Pamiętajmy także, że to cała seria zwycięstw: siatkówka, piłka ręczna, koszykówka i teraz piłka nożna. Tak, czasami potrzebna jest chwila na nabranie oddechu.

    A zupełnie przy okazji: Mołdawia zremisowała z Rosją w Moskwie 1:1. Dwie minutu po golu z rzutu karnego Mołdawianie strzelili bramkę na 1:1.

  6. Po meczu nawet na TVN24 można
    Po meczu nawet na TVN24 można usłyszeć słowa prawdy :-))) A i dziennikarz jakby rozbawiony tym co się dzieje…

    http://www.youtube.com/watch?v=eFr0XQAXWEE

    ps. Pamiętajmy także, że to cała seria zwycięstw: siatkówka, piłka ręczna, koszykówka i teraz piłka nożna. Tak, czasami potrzebna jest chwila na nabranie oddechu.

    A zupełnie przy okazji: Mołdawia zremisowała z Rosją w Moskwie 1:1. Dwie minutu po golu z rzutu karnego Mołdawianie strzelili bramkę na 1:1.

  7. To ja wygrałem ten mecz
    Serdecznie mnie nudzi i nie obchodzi piłka nożna, a zbiegiem okoliczności tam byłem. Siedziałem dokładnie za TĄ bramką i lekko zdystansowany wymyślałem jaki to byłby chichot historii, gdybym będąc raz na ćwierć wieku na meczu piłkarskim, akurat został świadkiem tej wyczekiwanej a nieosiągalnej dotąd wygranej. Ostatecznie uchroniłem bramkę w pierwszej połowie a w drugiej sprawiłem wynik, co poszedł w świat.

    Dalej już mnie to nie obchodzi tyle, co ta zasadniczy temat, co do którego zgadzam się, chociaż inaczej rozkładam akcenty. Piłkarze i piłkarki ręczne, koszykarze, siatkarze, kolarze, teraz kopacze, wszyscy w ciągu ostatnich miesięcy wygrywali z Niemcami, albo i z całym światem. Co ważne, to nie są indywidualne sukcesy sponsorowanych talentów, tylko zwycięstwa całych ekip. Siła sportów drużynowych obrazuje ogólny poziom sportu w danym kraju. Ten z kolei buduje się w czasie mierzonym w pokoleniach. W tym przypadku najwyraźniej jakaś praca, decyzje podjęte 30 – 20 lat temu zaczynają przynosić efekt. To może być zapowiedź kilku lat tłustych, a to już jest sprawa poważna. Daleki jestem o budowania "mitów założycielskich" na wynikach zawodów, bo nie potrzebujemy tego ze swoją bogatą historią i mitologią narodową. Musimy tylko je na nowo szeroko odkryć i przyswoić. I tu własnie nie można nie docenić, jak ludzie się identyfikują z symboliką narodową przy tej okazji. Na przykład najwspanialszym momentem tego meczu było spontaniczne, na kilka minut przed końcem, odśpiewanie hymnu przez 55 tys. Polaków. A taka duma z wolna przenosi się na codzienne życie.
  8. To ja wygrałem ten mecz
    Serdecznie mnie nudzi i nie obchodzi piłka nożna, a zbiegiem okoliczności tam byłem. Siedziałem dokładnie za TĄ bramką i lekko zdystansowany wymyślałem jaki to byłby chichot historii, gdybym będąc raz na ćwierć wieku na meczu piłkarskim, akurat został świadkiem tej wyczekiwanej a nieosiągalnej dotąd wygranej. Ostatecznie uchroniłem bramkę w pierwszej połowie a w drugiej sprawiłem wynik, co poszedł w świat.

    Dalej już mnie to nie obchodzi tyle, co ta zasadniczy temat, co do którego zgadzam się, chociaż inaczej rozkładam akcenty. Piłkarze i piłkarki ręczne, koszykarze, siatkarze, kolarze, teraz kopacze, wszyscy w ciągu ostatnich miesięcy wygrywali z Niemcami, albo i z całym światem. Co ważne, to nie są indywidualne sukcesy sponsorowanych talentów, tylko zwycięstwa całych ekip. Siła sportów drużynowych obrazuje ogólny poziom sportu w danym kraju. Ten z kolei buduje się w czasie mierzonym w pokoleniach. W tym przypadku najwyraźniej jakaś praca, decyzje podjęte 30 – 20 lat temu zaczynają przynosić efekt. To może być zapowiedź kilku lat tłustych, a to już jest sprawa poważna. Daleki jestem o budowania "mitów założycielskich" na wynikach zawodów, bo nie potrzebujemy tego ze swoją bogatą historią i mitologią narodową. Musimy tylko je na nowo szeroko odkryć i przyswoić. I tu własnie nie można nie docenić, jak ludzie się identyfikują z symboliką narodową przy tej okazji. Na przykład najwspanialszym momentem tego meczu było spontaniczne, na kilka minut przed końcem, odśpiewanie hymnu przez 55 tys. Polaków. A taka duma z wolna przenosi się na codzienne życie.
  9. PZPN
    Trudno nie zgodzić się z  myślą przewodnią  notki MatkiKurki. Znaczy, że zwyciąstwa w sporcie są nam potrzebne jak tlen ect.

    Niemniej każde zwycięstwo naszych piłkarzy to sukces PZPN. Czyli mafii paraliżującej rozwój polskiej piłki, blokującej naturalny awans najlepszych sportowców na korzyść gorszych ale ustawionych w piłkarskim półświatku. Mafii zbijającej na tym paraliżu niebotyczną kasę i oplatającej swymi mackami wszyskie chyba sfery życia państwa.

    Nie widzę jakichś konkretnych zmian w tej orkiestrze pod batutą dyrygenta Bońka. Większość gra po staremu. Utalentowana młodzież może się realizować piłkarsko w klubach do 20 roku życia. Potem won. Bo liga, ekstraklasa i naturalnie reprezentacja kraju jest dla swoich. Broń  Boże nie dla najlepszych.

    Toż złojenie szwabskiej dupy cieszy mnie cholernie ale i martwi troszku. To zwycięstwo wzmacnia PZPN. Czyli osłabia naszą piłkę…

  10. PZPN
    Trudno nie zgodzić się z  myślą przewodnią  notki MatkiKurki. Znaczy, że zwyciąstwa w sporcie są nam potrzebne jak tlen ect.

    Niemniej każde zwycięstwo naszych piłkarzy to sukces PZPN. Czyli mafii paraliżującej rozwój polskiej piłki, blokującej naturalny awans najlepszych sportowców na korzyść gorszych ale ustawionych w piłkarskim półświatku. Mafii zbijającej na tym paraliżu niebotyczną kasę i oplatającej swymi mackami wszyskie chyba sfery życia państwa.

    Nie widzę jakichś konkretnych zmian w tej orkiestrze pod batutą dyrygenta Bońka. Większość gra po staremu. Utalentowana młodzież może się realizować piłkarsko w klubach do 20 roku życia. Potem won. Bo liga, ekstraklasa i naturalnie reprezentacja kraju jest dla swoich. Broń  Boże nie dla najlepszych.

    Toż złojenie szwabskiej dupy cieszy mnie cholernie ale i martwi troszku. To zwycięstwo wzmacnia PZPN. Czyli osłabia naszą piłkę…

  11. Piłka jest okrągła a bramki są dwie 🙂
    "Z dużym prawdopodobieństwem kolejnego zwycięstwa nad Niemcami nie dożyję"
    Takie niemożliwe to nie będzie – w końcu po 2 do jajca jak się pojawią na rewanżu na szwabskim stadionie tłumnie ci rodacy pracujący na saksach / u bauera i zaintonują "Gramy u siebie Polacy…" to możemy sprawić kolejną niespodziankę i nie przegrać 🙂
    Jeśli będziemy mieć świetnie dysponowanego bramkarza i mądrą obronę to damy radę bo:

    1) megapresja po stronie szwabów – muszą zmyć hańbę i od pierwszej minuty będą chcieli wjechać w nas jak Michalczewski w Rafalalę

    2) jak przeczekamy szwabski napór to albo klepnąć im z konty albo poczekać bo jak nie strzelą szybko gola to zaczną się wkurwiać i sfrustrowani będą faulować to może nam coś wpadnie z karnego / wolnego 🙂

    Tak czy inaczej jak wygramy jutro ze Szkotami to "nadludzie" dodatkowo się wkurwią sytuacją w grupie 🙂

    P.S. Czy ktoś wie jak jest po niemiecku: "Nic się nie stało… Niemcy nic się nie stało…" 😉

  12. Piłka jest okrągła a bramki są dwie 🙂
    "Z dużym prawdopodobieństwem kolejnego zwycięstwa nad Niemcami nie dożyję"
    Takie niemożliwe to nie będzie – w końcu po 2 do jajca jak się pojawią na rewanżu na szwabskim stadionie tłumnie ci rodacy pracujący na saksach / u bauera i zaintonują "Gramy u siebie Polacy…" to możemy sprawić kolejną niespodziankę i nie przegrać 🙂
    Jeśli będziemy mieć świetnie dysponowanego bramkarza i mądrą obronę to damy radę bo:

    1) megapresja po stronie szwabów – muszą zmyć hańbę i od pierwszej minuty będą chcieli wjechać w nas jak Michalczewski w Rafalalę

    2) jak przeczekamy szwabski napór to albo klepnąć im z konty albo poczekać bo jak nie strzelą szybko gola to zaczną się wkurwiać i sfrustrowani będą faulować to może nam coś wpadnie z karnego / wolnego 🙂

    Tak czy inaczej jak wygramy jutro ze Szkotami to "nadludzie" dodatkowo się wkurwią sytuacją w grupie 🙂

    P.S. Czy ktoś wie jak jest po niemiecku: "Nic się nie stało… Niemcy nic się nie stało…" 😉