Reklama

Super Kubak miał czerwony nos. Z zimna. Miał także odmrożone uszy, palce u rąk i nóg oraz policzki. Włosy elektryzowały mu się od czapki, którą nosił, bo naprawdę dużo ciepła ucieka przez głowę.

Super Kubak miał czerwony nos. Z zimna. Miał także odmrożone uszy, palce u rąk i nóg oraz policzki. Włosy elektryzowały mu się od czapki, którą nosił, bo naprawdę dużo ciepła ucieka przez głowę. Chodnik zamienił się w lodowisko. Było zimno. Było okropnie.
Kubak był ponury. Na chwilę pocieszył go widok Murzyna (tfu! Afroamerykanina, tfu! Arfoeuropejczyka!) kulącego się z zimna pod wiatą przystanku. Zawsze lepiej nam na widok bliźniego cierpiącego troszkę bardziej. Super bohater też temu uległ. Ale zaraz potem z dachu przystanku za superbohaterski kołnierz spadł kilogram śniegu.
A na bilbordach rodzina w negliżu na ciepłej plaży! Co za niedelikatność! Super Kubak był urażony i zamierzał to gdzieś zgłosić. Albo wziąć sprawy w swoje ręce. Zaplanował nocną akcję – założy pelerynkę, weźmie farbki plakatowe i namaluje im wszystkim kożuchy, czapki, a może i rękawiczki. A niech mają jak wszyscy!
Ale wieczorem było tak zimno, że nie chciało mu się wychodzić. Pił herbatę za herbatą. Bał się, że znów przyjdzie Grypa.
A potem zrozumiał, że Ci z bilbordu to najlepsze, co dziś widział! Że te gorące plaże wołają Go! I że się im nie oprze.
Postanowione. Przeprowadza się w Ciepłe Kraje! Będzie się razem z tą rodziną pluskał w ciepłym oceanie, jadł pomarańcze i banany, opalał i wygrzewał. Niech inni marzną.
Działał szybko. Kupił bilet w jedną stronę do Ciepłych Krajów. Miał bardzo małą walizkę: pelerynka, kąpielówki, kapelusz z gustownej słomki oraz klapki. Tuż przed wyjściem dorzucił jeszcze kilka drobiazgów. Włożył okulary słoneczne. Był gotów.
Pociągiem na lotnisko w mroźny wtorek, samolotem do celu. Małe turbulencje – nie, żeby się bał, po prostu nie lubił jak trzęsło i wylewała się kawa. Ale wylądowali zupełnie gładko.
Na miejscu było cudownie. Jak w raju. Ciepło, przyjemnie. Zimne napoje, uśmiechnięci turyści, złoty piasek. Jak na pocztówce. Leżał sobie na piasku, posmarowany olejkiem. Obserwował krajobraz, korzystał z masaży. To jest życie! A w Polsce marzną na przystankach!
Miał też Super Kubak wiele ambitnych planów. Najpierw urządzi sobie mała polowanie na rekiny. Potem może kitesurfing? Ostatecznie może też powalczyć z plagą plażowych kieszonkowców. Tak czy siak – robota jest. Nie ma obaw.
Zabrał pelerynkę oraz lasso, które kupił w miejscowym sklepie z zabawkami, a które (był pewien) świetnie się nada na średniej wielkości rekina. Dzień był chłodny (trzydzieści stopni w cieniu), fale nieduże. Kubak wynajął motorówkę i ruszył. Zawiązał pelerynkę. Grzało. Okropnie. Rekina – ani śladu. Ale upał. Grzało. Jakoś do tej pory nie zwracał uwagi na to, ze pelerynka wykonana jest z polaru. Pomyślał, że musi ją ściągnąć z pleców choć na chwilę. Ściągnął, złożył w kosteczkę i ułożył na dnie łódki. Ale jak ma polować bez pelerynki?
Zawrócił na brzeg. Może na brzegu nie będzie tak prażyć. Może złapie z jednego kieszonkowca, przynajmniej lasso się przyda. Założył pelerynkę. Było gorąco. Za gorąco. Wszystko mu wirowało przed oczami. Zobaczył, jak podejrzany osobnik pochyla się nad damską torebką leżącą na piasku i grzebie w niej. Zbój! W biały dzień! Na plaży pełnej ludzi! Wziął, jak swoją własność! Oburzające! Było gorąco, ale zebrał się w sobie. Nadal wszystko było rozmazane od upału, ale zebrał trochę sił. Zmobilizował się. Napiął mięśnie, otarł pot z czoła, zarzucił lasso i złapał.
Ludzie zaczęli krzyczeć. Bandyta! Usłyszał. Pewnie, że bandyta. I złodziej. Żeby tak starszą kobietę!-krzyczeli wszyscy . A potem ktoś uderzył Go w twarz, co Go znacznie otrzeźwiło. Jego lasso oplatało staruszkę w bikini. Widok był straszny. Mogłaby się ubrać. Albo chociaż okryć ręcznikiem. A poza tym – czemu udawała złoczyńcę? Sama sobie winna. Mogła nie grzebać tak podejrzanie w torebce. Zresztą – każdy może się troszkę pomylić. Miał dobre intencje. Sama się nawinęła. Ale nie miał czasu na takie rozważania, bo tłum zbliżał się z okrzykami Bandyta! To nie jest śmieszne! Kiepskie żarty! Brak szacunku dla starszych! Na policję z nim! (wszystko w obcych językach, ale całość wnioskował Kubak z tego, co docierało do Niego po angielsku)
Zwiał. Przepraszając w biegu.
Jakie to smutne – poznać swoje ograniczenia. Super Kubak przekonał się, że jest super bohaterem stworzonym do klimatu umiarkowanego. Nic na to nie poradzi.
A z resztą, i tak schodzi mu już skóra z nosa i w skarpetkach zawsze ma pełno piachu. I banany są tu niedobre. I straszna drożyzna. Chociaż, trochę szkoda.
Opróżnił walizkę. Włożył na dno pelerynkę. Resztę dopełnił kupionymi w hotelowym kiosku pocztówkami. Włożył okulary przeciwsłoneczne i udał się na lotnisko.
A z powrotem – jakoś nie było turbulencji.
Dobrze, że nie skręcił centralnego przed wyjazdem. Siedział sobie w swojej pelerynce, przytulał się do kaloryfera i domalowywał turystom na wszystkich pocztówkach ciepłe płaszcze, kufajki i szale. A tubylcom różowe berety albo zielone nauszniki. I bawił się całkiem nieźle.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. i domalowywał turystom na wszystkich pocztówkach ciepłe płaszcz
    A ja pamiętam jak w bodajże 1975 na AGH (Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie) na plakatach z Włodzimierzem Iljiczem L. (piękna postać w rozwianym płaszczu z lekko mongolskimi rysami – tak śpiewał M.Grotowski – i napisem “LENIN w październiku”) ktoś “złośliwy” dopisywał flamastrem – pewnie ze zrzutów amerykańskich – “A koty w marcu”.
    I to całkowicie ZMROZIŁO – Super Kubaka – gorzej niż BAŁWAN z reklamy BPH. 🙂

  2. i domalowywał turystom na wszystkich pocztówkach ciepłe płaszcz
    A ja pamiętam jak w bodajże 1975 na AGH (Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie) na plakatach z Włodzimierzem Iljiczem L. (piękna postać w rozwianym płaszczu z lekko mongolskimi rysami – tak śpiewał M.Grotowski – i napisem “LENIN w październiku”) ktoś “złośliwy” dopisywał flamastrem – pewnie ze zrzutów amerykańskich – “A koty w marcu”.
    I to całkowicie ZMROZIŁO – Super Kubaka – gorzej niż BAŁWAN z reklamy BPH. 🙂