Reklama

Rodacy zostali obdarowani życzeniami na najwyższych szczeblach władzy, zatem mnie, skromnemu konsumentowi taniej dyskontowej żywności pozostaje siedzieć cicho, tudzież dyskretnie przemycić Wszystkiego Najlepszego. Taki to los, życzenia w imieniu władzy składało dwóch prefektów, którzy odpowiadają za wszystko co marne, ale nie przeszkadzało to im z pełnym zadęciem i bez żadnego zająknięcia życzyć wszystkiego co najlepsze. Dziś mamy kolejną sobotę upamiętniającą śmierć człowieka, który zginął za swoje przekonania. Człowiek ów został przybity do krzyża, na górze zwanej „Czaszką”. Swój krzyż musiał wnieść na miejsce kaźni, pokonując ból i szyderstwa podnieconego tłumu. Życie i śmierć Jezusa Chrystusa będzie wieczną historią, archetypem niezłomności i zachowania człowieczeństwa, które nawet dla niewierzących ma cechy świętości. W tradycji chrześcijańskiej, w tym czasie, każdy wierzący w Jezusa Chrystusa powinien pójść do spowiedzi i coś w tym rzeczywiście tkwi. Dobry pomysł, aby przynajmniej raz w roku się wyspowiadać, wspominając śmierć Chrystusa i niekoniecznie mam na myśli spowiedź przy konfesjonale, ale takie wewnętrzne podsumowanie własnych postaw. Zacząłbym autorski rachunek sumienia od zadania sobie podstawowego pytania. Czy stać by mnie było na taką konsekwencję i taki heroizm, którym wykazał się Jezus? Od razu odpowiadam, że podobnej siły w sobie nie widzę, dlatego pomijając wszelkie aspekty wiary i niewiary, wolę się pokłonić nad ludzkim wyczynem, niż prostacko kpić z postawy poza moim zasięgiem.

Cały ten zgiełk wywołany symboliką krzyża, cała ta histeria „powiesić, zdejmować” raziła mnie zawsze. Pamiętam doskonale młodzieńcze rozprawy filozoficzne, jakie prowadziliśmy w parkach i nad rzeką spożywając najtańsze dostępne alkohole. Przedmiotem polemik było wszystko i wszyscy. Na religii i kościoła, że o księżach nie wspomnę, po drugiej kolejce nie zostawała sucha nitka, ale Chrystus zawsze uchodził suchą stopą. Jezus pasował do każdej fazy mojego życia, gdy byłem grzeczny chodziłem do kościoła, gdy się buntowałem widziałem w Nim ideał hipisa, w wieku chrystusowym patrzę na Niego jak na konkurencję nie do przeskoczenia. Nigdy mnie nie raził i nie drażnił krzyż, ponieważ wiedziałem, że na nim wisi ktoś, komu szacunek należy się dożywotnio, z kim zawsze miałem jakiś metafizyczny kontakt. Piszę te kilka zdań z bardzo prostego powodu, otóż jestem więcej niż przekonany, że zbrodnią największą jest zabicie człowieka, który dla ludzi jest niedościgłym wzorem. Nieważne, czy ta historia jest prawdziwa, czy też jest piękną, choć tragiczną legendą. Nieistotne, czy nadamy jej wymiar sakralny, czy też uziemimy powszedniością. Najważniejsze tkwi zupełnie gdzie indziej, a mianowicie w ideale człowieka, którego można upodlić, upokorzyć i ukrzyżować, a On i tak zmartwychwstanie. Wszystkie nasze niemoce, żale i troski, Bogu dziękować dalekie są od rozpalonej słońcem „Czaszki”. Lekko nie jest, ale nie biczują, nie łamią kości, składają życzenia, dlatego nie przesadzajmy z tym wyimaginowanym krzyżem i bezsilnością, która bardzo często ma postać lenistwa.

Reklama

Na plecach mamy garb nie krzyż, owszem bywa upokarzająco i drwiąco, ale cóż to jest w zestawieniu z legendą, czy jak kto woli i wierzy z żywotem świętego człowieka. Garbu się nie niesie, do garbu się nie da nikogo przybić, garb po prostu się zrzuca i co więcej nie grozi za to wyrok śmierć, poprzedzony torturami. Narzekać można i trzeba, ale na rzeczywistość, narzekanie na bezsilność jest bluźnierstwem. Do zrobienia nie ma wiele, wystarczy zrzucić garb, przeganiać sprzedawczyków świętości, ogarnąć owczarnię i doglądać dobytku, by żadna czarna owca, ani wilk nie dobrał się do spichlerzy. Wydaje się strasznie trudne, ale patrząc na prawdziwe wyczyny, jawi się banalną kwestią czasu uzależnioną od poziomu naszego lenistwa. Wszytko najlepsze pozostanie w sferze życzeń tak długo, jak długo garb będzie dzielił życzeniami, a tragarze garbu będą machać na ciężar ręką. Widać jeszcze nie dość stacji przeszliśmy, skoro w zasadzie nie słychać większych jęków, co najwyżej śmiech od czasu do czasu, na wieść o tym, że będą dzielić emeryturami według uznania i kursu nastrojów. Starzy ludzie powiadają do młodych: „Wy jeszcze nie wiecie, co znaczy bieda!” i jak zwykle nestorzy mają rację. Gdybyśmy wiedzieli co znaczy bieda, nie siedzielibyśmy cicho na „d”, zaprzyjaźnieni z garbem. Życzę by wszystkiego najlepszego doznali wszyscy zainteresowani spełnieniem życzeń, co mimo wszystko wymaga odrobiny wysiłku i wiary, a kto nie wierzy nieh spojrzy na krzyż – symbol wiary w człowieka.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. wszystkiego lepszego
    Tak, odpowiada mi powyższe kazanie świeckie. Ukrzyżowanie jako symbol gotowości na śmierć w imię obrony swoich poglądów. Tłumaczenia teologicznego, czyli śmierć dla odkupienia naszych grzechów (umarł na krzyżu za nasze winy) nigdy nie rozumiałem.
    Zmartwychwstała zaś idea, i to wiele lat później.

  2. wszystkiego lepszego
    Tak, odpowiada mi powyższe kazanie świeckie. Ukrzyżowanie jako symbol gotowości na śmierć w imię obrony swoich poglądów. Tłumaczenia teologicznego, czyli śmierć dla odkupienia naszych grzechów (umarł na krzyżu za nasze winy) nigdy nie rozumiałem.
    Zmartwychwstała zaś idea, i to wiele lat później.