Reklama

Powrócił temat OFE, co mnie wbrew pozorom i pierdołom bombowym, które rozgrzały obie strony według schematu emocji, bardzo ucieszyło. Okradziony w modelu dobrodziejstwa złodzieja ma trzy wersje do wyboru. Pierwsza. Okradniesz się sam, pozostawiając pieniądze złodziejowi OFE. Druga. Okradniesz się sam przenosząc pieniądze z konta złodzieja OFE na konto złodzieja ZUS. Trzecia. Jeśli nie wybierzesz jak chcesz być okradany, to „państwo polskie” wybierze złodzieja za ciebie i będzie nim ZUS. Wszystkie trzy propozycje przedstawił Polakom Żyd z obywatelstwem brytyjskim, który sam nie wie jak się nazywa, ponad to nie posiada NIP i konta u żadnego złodzieja. Pewnie mam bogatsze doświadczenia, przynajmniej taką żywię nadzieję, od większości Polaków, bo dwa razy byłem okradziony i przepuszczony przez procedurę „panie, za 1300 to ja pierdolę po dziuplach chodzić, żeby mi kto głuchego sprzedał”. Niezorientowanym, i tym samym szczęśliwym, wyjaśnię, że poprzednie zdanie ubrane w cudzysłów nie jest ornamentem, ale autentykiem usłyszanym w komendzie policji obywatelskiej. Tyle samo usłyszeli dziś frajerzy, do niedawna żyjący wizją palm i 1000 hurys w wersji toples. Z tą różnicą, że przedstawiciel „państwa polskiego” nie powiedział za ile on to wszystko „pierdoli”, a na pewno nie było to 1300. Brytyjski Żyd wykazał się wyjątkową uczciwością, niczym szatniarz z „Misia”, powiedział otwartym tekstem jak chce kraść i co zamierza zrobić z kasą. Zebrane od Polaków haracze maja przynajmniej z brzegu wypełnić sejf, który brytyjski Żyd wypompował przez ostatnie 6 lat, ustanawiając nowy rekord skubania frajerów znad Wisły na blisko bilion złotych. Lata temu w komisariacie szczęka mi opadła, dziś nic na mnie nie zrobiło wrażenia, ale czekam na reakcję mniej doświadczonych bezpośrednim złodziejstwem. Właściwie interesuje mnie tylko jedno, czy oskubani w ogóle zauważą, że na stare lata zostaną o wodzie i chlebie, jak Bóg da okraszonym sacharyną.

Reklama

W proponowanym złodziejstwie znajdziemy pełną bezczelność, ale też absolutną niespodziankę. Jeden z przytomniejszych dziennikarzy zapytał brytyjskiego Żyda, ksywa Wincenty, jakie symulacje przeprowadziło ministerstwo, skoro twierdzi, że proponowane rozwiązania uratują PRLII? Git człowiek Vincent jąknął 7 razy, wypluł z siebie 16 przeciągłych yyyy, następnie powiedział tyle, ile można było przeczytać w mojej relacji z komendy, a co w wersji dyplomatycznej zabrzmiało mniej więcej tak: „Co pan mnie tu pyta o decyzje Polaków, co ja wróżka jestem. Nie ma żadnych symulacji i co mi pan zrobisz z gołą dupą bez płaszcza?”. Zabawnie jest, ale bilety do tego cyrku nie będą po 1300, że się znów podeprę magiczną liczbą. Cały dowcip polega na genialnym założeniu, że kraść można na zasadzie przelewania z pustego w próżne. Powstały ze złodziejstwa „system emerytalny” rzecz jasna nie zasypie żadnego długu publicznego, ale na chwilę wykosi konkurencję wśród złodziei. System złodziejski z definicji nie może się samofinansować, on musi nieustannie sięgać po nowe zasoby. Wczoraj złodzieje obiecywali palmy i gołe baby, dziś łagodzą marzenia kompromisową propozycją. Wprawdzie nie będzie żadnego byczenia się, ale za to pogadamy z komornikami, żeby nie wynosili szaf i broń Boże telewizorów.

Każdy Polak zapewniany przez brytyjskiego Żyda o niebywałej trosce „państwa polskiego”, zrobi sobie z tą obietnicą, co będzie chciał i żadnemu Polakowi nie zazdroszczę. Sam siedzę sobie z łbem zwieszonym nad klawiaturą i myślę, czy wybierać sobie złodzieja, czy poczekać na pierwszego lepszego i jakoś brakuje mi pomysłu. Chociaż nie, jeden pomysł mam, trochę ambitny, ale co mi tam, podzielę się. A może by tak nie dać się okradać żadnemu złodziejowi? Nie za bardzo wygórowane oczekiwania? Jeśli propozycja jest do przyjęcia, to mam też plan wdrożenia. Po pierwsze ministrem finansów Polski powinien być przynajmniej polski Żyd, który ma polski NIP, polskie składki na polskim koncie i cała jego rodzina klepie tę samą polską biedę. Bardziej radykalny plan odnosi się do chuchania na zimne i sprowadza się do zatrudnienia polskiego ministra finansów z polskim myśleniem o Polsce, jako pokoleniowej ciągłości wspólnego polskiego interesu.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. To ja bym dodał jeszcze tylko
    oprócz dbałości o interes wspolnoty, która póki co ma jeszcze odniesienie narodowe, a nie płciowe, preferencji seksualnych czy przynależności partyjnej, postulat połączenia ministerstwa finansów i gospodarki w jedno. Bo od lat każdy minister finansów myśli wyłącznie kategoriami buchaltera, magika księgowości. Tymczasem w Polsce potrzebny jest minister finansów myślący kategoriami rozwoju gospodarki i to nie tej ocenianej przez pryzmat notowań giełdowych, tylko tzw. sfery realnej produkcji i usług.

  2. To ja bym dodał jeszcze tylko
    oprócz dbałości o interes wspolnoty, która póki co ma jeszcze odniesienie narodowe, a nie płciowe, preferencji seksualnych czy przynależności partyjnej, postulat połączenia ministerstwa finansów i gospodarki w jedno. Bo od lat każdy minister finansów myśli wyłącznie kategoriami buchaltera, magika księgowości. Tymczasem w Polsce potrzebny jest minister finansów myślący kategoriami rozwoju gospodarki i to nie tej ocenianej przez pryzmat notowań giełdowych, tylko tzw. sfery realnej produkcji i usług.

  3. Rybiński tłukł ten temat od
    Rybiński tłukł ten temat od wielu miesięcy, ale nikt nie zwracał uwagi.
    PS. Stać się ma to o czym byłem przekonany. Nowy Dziennik (i parę mniejszych źródeł) podał, że jest już po materiałach wybuchowych. Jednak przyznam, że małym zaskoczeniem jest forma przekazu – ma być: "materiały o zbliżonej strukturze do niektórych cząstek materiałów wybuchowych", a nie jak stawiałem od początku: brak obecności materiałów wybuchowych. Podobno NPW poda, że to są jakieś azotany.  RMF twierdzi, że nowy rzecznik NPW na głowę bije Rzepę. Wieczorem spodziewam się pierwszych triumfalnych sondaży w głównym nurcie, będzie Artymowicz, Lasek, Tusk zwoła konferencje, że trudno w jednym państwie wytrzymać z tym Kaczorem. Jednak mam nadzieję, że Marek Kochan ma gorącą linię z Kaczyńskim i mając przeciek z "azotanów" błaga go właśnie, aby jutro niczego nie powiedział. Trzeba zacisnąć zęby, bo jak nie to PO 40 proc. w sondażach pojutrze, a w sobotę przecież kongresy obydwu partii.

  4. Rybiński tłukł ten temat od
    Rybiński tłukł ten temat od wielu miesięcy, ale nikt nie zwracał uwagi.
    PS. Stać się ma to o czym byłem przekonany. Nowy Dziennik (i parę mniejszych źródeł) podał, że jest już po materiałach wybuchowych. Jednak przyznam, że małym zaskoczeniem jest forma przekazu – ma być: "materiały o zbliżonej strukturze do niektórych cząstek materiałów wybuchowych", a nie jak stawiałem od początku: brak obecności materiałów wybuchowych. Podobno NPW poda, że to są jakieś azotany.  RMF twierdzi, że nowy rzecznik NPW na głowę bije Rzepę. Wieczorem spodziewam się pierwszych triumfalnych sondaży w głównym nurcie, będzie Artymowicz, Lasek, Tusk zwoła konferencje, że trudno w jednym państwie wytrzymać z tym Kaczorem. Jednak mam nadzieję, że Marek Kochan ma gorącą linię z Kaczyńskim i mając przeciek z "azotanów" błaga go właśnie, aby jutro niczego nie powiedział. Trzeba zacisnąć zęby, bo jak nie to PO 40 proc. w sondażach pojutrze, a w sobotę przecież kongresy obydwu partii.