Reklama

Po rządach Belki, jakiekolwiek by one nie były, został nam wspaniały wzrost gospodarczy i niespotykana koniunktura. Nie było to specjalną zasługą rządzących, a bardziej czynników zewnętrznych.

Po rządach Belki, jakiekolwiek by one nie były, został nam wspaniały wzrost gospodarczy i niespotykana koniunktura. Nie było to specjalną zasługą rządzących, a bardziej czynników zewnętrznych.
W tym to dobrobycie pławili się Kaczyńscy, wcale się nie przejmując, że to może być stan przejściowy. Rządy PiS trwały któtko. Potem PO wskoczyło na podium.
Ani PiS przez dwa lata, ani PO przez rok nic nie zrobiły dla reformy finansów publicznych. Nie trzeba być szczególnie mądrym w te klocki, aby wiedzieć, że okres prosperity jest najlepszy do wprowadzania reform. Przespano ten czas. PiS bo nie ma u nich ani jednego mądrego w sprawach gospodarczych, a i Kaczyńscy ze swoim socjalizmem, nawet gdyby coś im zaproponowano, to i tak by się nie zgodzili. A PO uśpione sukcem wyborczym i wysokimi notowaniami w sondażach również nie śpieszyła się do reform, jakby myśląc, że koniunktura będzie trwać i trwać.
A tu jak nie dupnie.
No i jak zwykle budzimy się z ręką w nocniku. W sytuacji kryzysu i spadku koniunktury prrzeprowadzanie reform nie jest rzeczą bezpieczną, tak więc trzeba je odłożyć. A bez zasadniczych reform dalej będziemy grzęznąć w duży deficyt i o wejściu do strefy EU będziemy mogli pomyśleć dopiero, no nie wiadomo kiedy.
Kaczyńskim taki stan jest na rękę, ale czy nam?

Reklama