Reklama

Często ganimy naszych polityków i na dodatek często bardzo na to zasługują. Warto jednak zerknąć jak politycy wyglądają u sąsiadów.

Często ganimy naszych polityków i na dodatek często bardzo na to zasługują. Warto jednak zerknąć jak politycy wyglądają u sąsiadów. Nie znaczy to że należy brać przykład bo dążyć trzeba do jakiejś względnej normalności. Wiedzy jednak nigdy dość. Nawet o tym gorszym niż u nas.
Poniżej przytaczam w całości cały wywiad z Ministrem Spraw Zagranicznych Republiki Litewskiej Audroniusem Ažubalisem. Warto przeczytać bo mówi o Polsce i Polakach na Litwie.
Przedtem jednak trochę wyjaśnień.
W wywiadzie pojawia się to nazwisko więc warto wiedzieć kto to taki:

Zigmas Zinkevičius (ur. 4 stycznia 1925 w Juodausiai, gmina rejonowa Wiłkomierz) – litewski filolog, językoznawca, lituanista, profesor, minister edukacji i nauki w latach 1996–1998.

Reklama

Od siebie dodam że zagorzały tępiciel języka polskiego na Litwie.

W sporym fragmencie wywiadu Ažubalis gada o “woli wyborców”. Chodzi o to że po katastrofie w Smoleńsku wielu litewskich polityków mówiło że trochę głupio wyszło i że jest im przykro. Bo podczas ostatniej wizyty L.Kaczyńskiego dosłownie w tym samym dniu, Sejmas odrzucił projekt ustawy pozwalającej na pisownię w jązyku polskim nazwisk w dokumentach – jeśli ktoś czuje się Polakiem i ma takie życzenie. To drażliwa kwestia w naszych stosunkach i L.Kaczyński się podczas tej ostatnie wizyty do tego ustosunkował i nie było to pochlebne dla Litwy. Dlatego po jego śmierci był taki kac u litewskich polityków. Także u prezydent Litwy D. Grybauskaite. Pytano o to także Ažubalisa. Wtedy on wypalił przed kamerami w TV że z całym szacunkiem dla Pani prezydent ale on reprezentuje swoich wyborców i najpierw musi ich o zdanie spytać. Na przytomne pytanie prowadzącego program czy w sprawie podniesie podatków też pytał wyborców, nieco się zapienił i zamilkł. Dlatego w wywiadzie ten watek jest drążony.
Oto cały wywiad:

“BNS: W Polsce już są znani podstawowi kandydaci na stanowisko prezydenta. Czy zmiana polskiej elity politycznej wpłynie na stosunki z Litwą?

Ažubalis: Żywotne interesy Polski jako państwa, polityczne poglądy polskich liderów na rolę Polski w regionie, w moim przekonaniu, nie powinny znacznie się zmienić niezależnie od tego, kto zajmie najwyższe stanowiska. Mogą być detale, większe lub mniejsze kroki, rytuały, których jedna bądź druga strona może sobie życzyć. Ale sedno pozostanie.

BNS: Jaki wpływ na dwustronne stosunki litewsko-polskie wywierają poruszane kwestie sytuacji mniejszości narodowych?

Ažubalis: Uważam, że w każdym państwie kwestia mniejszości narodowych jest uzależniona od tradycji, historii, od ówczesnych działaczy politycznych, znajdujących się na arenie politycznej. Nie może to być bez wpływu i jest nieuniknione — w Europie nie brak podobnych przypadków.
Jestem dumny z tego, że nasze mniejszości narodowe mają prawo do nauki we własnym języku. W gruncie rzeczy jest to sprawa unikalna. I sądzę nawet, że ta unikalność wyrządza swego rodzaju niedźwiedzią przysługę. Nie sprzyja dostatecznej integracji ze społecznością. Na przykład młodzieniec, który przyjdzie z gimnazjum mniejszości narodowych, powinien dołożyć więcej starań, aby dorównać młodzieńcowi litewskiemu, który się uczył w gimnazjum litewskim.
Aczkolwiek jestem dumny, nie jest to w porządku wobec tego młodzieńca z mniejszości narodowej. Może trzeba spróbować jakoś to objaśnić. Sami oni powinni zrozumieć i zaaprobować, żeby na przykład geografia i historia były wykładane w języku litewskim. Przy tym język litewski byłby wykładany na takim samym poziomie jak i w szkołach litewskich. Nie sądzę, aby łatwo było trafić do przekonania w tej sprawie. Potrzebna jest praca wyjaśniająca. Swoją drogą, jeśli ludzie uczą się w szkole narodowej w tym języku, to być może zamierzają wyjechać.

BNS: Czy uważa Pan za słuszne zarzuty z powodu sytuacji mniejszości narodowych, wypowiedziane przez najwyższej rangi polityków polskich, włączając Pańskiego kolegę ministra spraw zagranicznych Sikorskiego?

Ažubalis: Na ostatnim spotkaniu z kolegą proponowałem właśnie, aby nie komentować wzajemnych wypowiedzi czy innych spraw. Odpowiedź była życzliwa, aczkolwiek powiedział, że mimo wszystko jesteśmy słyszani. Można spróbować odpowiedzieć jak najdyplomatyczniej. Jeśli są pytania, można podnieść słuchawkę i zatelefonować. Uważam, że taki kontakt jest racjonalniejszy niż komentowanie, co sądzę o jego poglądach, czy co on sądzi o moich.
Wszyscy dorastaliśmy we własnym określonym środowisku, które nieuchronnie wywierało wpływ na poglądy i przekonania Sikorskiego czy Ažubalisa. Nie byłoby mądrym uciekanie od tego. Niemądrym byłoby też uznawanie tego za barierę w rozwoju dwustronnych stosunków.

BNS: Mówiąc o środowisku, ma Pan na uwadze odmienne traktowanie historii?

Ažubalis: Jak najbardziej. Nasza przeszłość jest i związana, i różna. Historyk filozof mógłby wiele powiedzieć, napisać i objaśnić, poczynając późnym przyjęciem chrześcijaństwa i kończąc stanowiskiem wobec Wileńszczyzny. Historia niekiedy umieszcza sąsiada na takich półeczkach, że potrzeba wiele czasu na zbliżenie poglądów.
Mimo to nie brak mi zdrowego optymizmu, gdyż widzę, jak jest w Norwegii i Szwecji, czy w Szwecji i Finlandii. I tam było różnie.
Niektórzy sugerują, że polityk powinien być liderem i wskazywać drogę, podejmować wiążące decyzje. Jestem nieco innego zdania. Uważam, że zasięgnięcie opinii narodu, opinii partii — ponieważ wierzę w polityczny system partyjny — zawsze jest pomocne. Gdy się stwierdzi brak poparcia politycznego, należy dołożyć sporo wysiłku, aby przekonać do swojej idei bądź propozycji. Nie jest to łatwe. Idea warta jest tyle, ile się pracy w nią włoży. Jeśli wysiłku włożysz mało — jakoś dojdziemy, przegłosujemy — może sam nie bardzo wierzysz, może idea jest nieco sztuczna.

BNS: A czy sam Pan wierzy w ideę uprawomocnienia pisowni nazwisk nie tylko po litewsku, lecz i według innych zasad łacińskiego pisma?

Ažubalis: Dostrzegam w tym racjonalne ziarno, ale widzę też inną stronę. Widzę językoznawców, którzy mówią inaczej. Nie mogę pominąć patriarchy Zigmasa Zinkevičiusa. Uważam, że należy sprawę rozstrzygać powoli, dokładnie wyjaśnić, co chcemy osiągnąć. Argumentów zarówno z jednej, jak i drugiej strony jest wiele. Sugerują mnie, że jestem wytworem jakiegoś systemu. Być może. Ale w takim razie wszyscy w znacznym stopniu jesteśmy wytworem.
Należy wierzyć w to, za czym się głosuje. Nie widzę poparcia swoich wyborców. Nie sądzę, aby rozsądny polityk miał zamykać oczy przed wyborcami. Uważam, że do tej sprawy przywiązuje się niewspółmierną wagę.”

za: www.kurierwilenski.lt

Do tego zaraz mój komentarz taki troszkę luźniejszy. Najpierw jednak kolejne wyjaśnienia:

Kazimieras Garšva (ur. 11 listopada 1950 w Linkowie) – litewski językoznawca. Stoi na czele radykalnej antypolskiej organizacji “Vilnija” broniącej rzekomo zagrożonej litewskości Litwy Wschodniej. Stowarzyszenie wsławiło się m.in. żądaniem delegalizacji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie za działania sprzeczne z konstytucją, dyskryminację języka litewskiego w samorządach Wileńszczyzny oraz rozniecanie waśni narodowych.

Nazywam Ažubalisa “zdrowym nacjonalistą”. Przydomek ten jest popularny wśród litewskich Polaków od czasu kiedy to ten minister udzielił wywiadu dla Rzepy (chyba). Tam się przedstawiał jako nacjonalista i że jest z tego dumny. Potem premier (jego szef) tłumaczył że to jest taki “zdrowy nacjonalizm”.

Mój komentarz do wywiadu:

Tłumaczę i objaśniam słowa “zdrowego nacjonalisty”:

– “Żywotne interesy Polski jako państwa, polityczne poglądy polskich liderów na rolę Polski w regionie, w moim przekonaniu…”- Jezu! Żeby tylko się nie kapneli że robimy ich w wała!

– “Uważam, że w każdym państwie kwestia mniejszości narodowych jest uzależniona od tradycji, historii,…” – Cieszcie się że nie żyjecie w Turcji. Oni potrafią sobie lepiej niż my, radzić z tego typu hołotą.

– “Jestem dumny z tego, że nasze mniejszości narodowe mają prawo do nauki we własnym języku. W gruncie rzeczy jest to sprawa unikalna.” A co tam może nikt nie zauważy że łgam.

– “I sądzę nawet, że ta unikalność wyrządza swego rodzaju niedźwiedzią przysługę….” Nie bójcie się jednak Polacy my wam wyświadczymy prawdziwą przysługę i wam te szkoły pozamykany dla waszego dobra. Integracji czyli. Bo tak bardzo chcemy być w porządku wobec “młodzieńca Polaka”.

– “Sami oni powinni zrozumieć i zaaprobować,…” Bo jak nie to…

– “Potrzebna jest praca wyjaśniająca.” Będą baty.

– “Swoją drogą, jeśli ludzie uczą się w szkole narodowej w tym języku, to być może zamierzają wyjechać.” Może się Bóg zlituje i tak się stanie. Będę się o to modlił.

– “Na ostatnim spotkaniu z kolegą proponowałem właśnie, aby nie komentować wzajemnych wypowiedzi czy innych spraw.” Prosiłem. Nie bij!

– “Odpowiedź była życzliwa, aczkolwiek powiedział, że mimo wszystko jesteśmy słyszani.” Powiedział żebym spadał na drzewo gdzie moje miejsce.

– “Historyk filozof mógłby wiele powiedzieć…” Cholera wie co to za dziwo ale jak ładnie brzmi.

– “Mimo to nie brak mi zdrowego optymizmu, gdyż widzę, jak jest w Norwegii i Szwecji, czy w Szwecji i Finlandii.” Bo ja w ogóle jestem zdrowy. Nawet zdrowy nacjonalista. Oczy też mam zdrowe i wiem kiedy je zamknąć. W Finlandii na przykład.

– “Niektórzy sugerują, że polityk powinien być liderem i wskazywać drogę, podejmować wiążące decyzje.” Bzdura. Polityk jest od tego żeby kasę kosić.

– Uważam, że zasięgnięcie opinii narodu, opinii partii — ponieważ wierzę w polityczny system partyjny — zawsze jest pomocne.” Tylko trzeba wiedzieć kiedy. Nie jak chodzi o jakieś tam duperele typu podatki tylko wtedy kiedy chodzi o te polską dzicz.

– “Dostrzegam w tym racjonalne ziarno,” W końcu jak mnie przezywają “Ażurowski” to mi gula skacze.

– “…ale widzę też inną stronę. Widzę językoznawców, którzy mówią inaczej.”. Co Garsvie mam podskoczyć?! Zresztą on ma rację.

– “Uważam, że należy sprawę rozstrzygać powoli, …” Czekajcie se barany kolejne 20 lat.

– “…dokładnie wyjaśnić, co chcemy osiągnąć.” My to wiemy a polaczkom się to wbije w pały.

– “Sugerują mnie, że jestem wytworem jakiegoś systemu. Być może. Ale w takim razie wszyscy w znacznym stopniu jesteśmy wytworem.” Z tym że ja tego słusznego i słusznym wytworem.

– “Należy wierzyć w to, za czym się głosuje. Nie widzę poparcia swoich wyborców.” Głosujcie na mnie. Ja wiem kiedy zamknąć oczy i nie widzieć.

– “Nie sądzę, aby rozsądny polityk miał zamykać oczy przed wyborcami.” A ja jestem rozsądny i wiem że Polacy to nie są wyborcy tylko….swołocz.

– “Uważam, że do tej sprawy przywiązuje się niewspółmierną wagę.” Zamknijcie się bo w dziób.

Na zakończenie przypomnę tylko że Litwa jest członkiem Unii Europejskiej. Podpisała wszystkie związane z tym dokumenty także te dotyczące ochrony mniejszości narodowych. Jest także w NATO. W ten piątek litewskiego nieba zaczną pilnować polskie myśliwce bo swojego lotnictwa nie mają. Przez wielu polskich polityków (także zmarłego L.Kaczyńskiego) nazywana jest “strategicznym partnerem”.
Od takich “partnerów” broń mnie Boże.
Z wrogami sobie poradzę.

Reklama