Reklama

Jako PR (Public relations) można traktować w zasadzie każde działanie lub wypowiedź, która ma ukształtować opinie odbiorcy na temat tego czego PR-owski przekaz dotyczy.

Jako PR (Public relations) można traktować w zasadzie każde działanie lub wypowiedź, która ma ukształtować opinie odbiorcy na temat tego czego PR-owski przekaz dotyczy. Jeżeli na przykład rząd nic nie robi to może na różne sposoby odwracać uwagę społeczeństwa od tego niewygodnego faktu. Takie działanie z całą pewnością nazwiemy PR-em. Można także odwracać w ten sposób uwagę społeczeństwa od faktu, że działania rządu są niekorzystne dla wyborców i można to robić na wiele sposobów. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły dotyczące technik takiego działania. Chcę natomiast napisać o stylu w jakim można uprawiać PR.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że obecny rząd posługuje się tym narzędziem całkiem sprawnie. Ale czy jest to coś złego? Przecież PR to sposób komunikowania się z elektoratem. Byłoby rzeczą naiwną gdyby rząd podejmował decyzje nie uwzględniając tego jaki pociągną one za sobą skutek dla popularności. Prześmiewcze wypowiedzi niektórych opozycyjnych polityków na temat PR-u PO są na tyle dziwne, że rząd PiS-u posługiwał się tym narzędziem w niemniejszym stopniu niż obecny rząd. I tutaj przechodzę do stylu.
Za PR można w zasadzie uważać każdą wypowiedź polityka, która odnosi się do jego działań. W okresie rządów PiS głównym tematem takich wypowiedzi był wszędobylski “układ” oplatajacy swoimi mackami cały aparat państwowy. Próba walki z “układem” legitymizowała wszystkie działania tego rządu, zwłaszcza te ocierające sie o granice zgodności z prawem. Okazało się, że w ciągu dwóch lat rządów nie udało się zidentyfikować ani usunąć tej struktury. Wynika z tego, że “układ” jest to tylko i wyłącznie twór Pis-owskich PR-owców. Co można powiedzieć o tym pomyśle? Z pewnością wizja takiej struktury destabilizującej państwo, będącej źródłem wszystkich problemów trawiących instytucje publiczne działa na wyobraźnie. Ale czy wymyślanie takiej teorii nie jest poprostu nie w porządku wobec wyborców? Czy wykorzystywanie naiwności i fobii swojego elektoratu nie jest nadużyciem ze strony PR-owców PiS? Moim zdaniem taka próba była zwykłym lekceważeniem inteligencji Polaków.
Co można powiedzieć zatem o PR Platformy? Nie podejmuje tutaj kwestii na ile rząd rzeczywiście rządzi a na ile jest to przykrywka PR. Ale z całą pewnością obecny rząd wygrywa z poprzednim w konkurencji stylu PR. Decyzje rządu są przede wszystkim argumentowane, nie wciska się kitu o potrzebie walki z niewidzialnym wrogiem w celu ochrony jakichś wartości lub nie daj Boże Polskości. Wyjątkiem od reguły są niestety ostatnie decyzje, które nie tylko przeze mnie oceniane są jako populistyczne (kwestia kar za pedofilię oraz kwestia emerytur SB-ckich). Pomijając jednak te przypadki to chyba właśnie różnica w stylu uprawiania PR przekłada się na opinie Polaków, że obecny rząd pracuje spokojniej. Nie zaryzykuje stwierdzenia, że ten sam czynnik decyduje o sondażowym poparciu Platformy.

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. zauważ, że PiSowski PR…
    …polegał i polega w dużej mierze na prowokowaniu konfliktów i próbach wyciągania korzyści z tychże konfliktów. A w konflikcie, jak to w konflikcie: albo dostaniesz po d…, albo ty komuś nakładziesz. Sytuacja remisu jest nader rzadka.

    I tak się to przekłada(ło) na postawy działaczy PiSu:

    – myśmy natłukli? (głównie 2005-2007; lekarzom, pielęgniarkom, posłance Sawickiej) Yes, yes, yes, klękajcie narody, patrzcie, jacy jesteśmy macho i cieszcie się, że nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie.

    – nam wp..dol spuścili? (2007-present) No tak, to układ, czerwona mafia, SBcy do spółki z euroliberałami, masoni i cykliści.

    Nie ma w tym PiaRze opcji “działamy wspólnie i wspólnie zyskujemy”. Jest TYLKO opcja “My vs Oni=ZOMO”. Wyjątki takie jak omawiany gdzie indziej na tym forum casus posła Dorna, tylko potwierdzają regułę: to chyba jedyny poseł, który zamiast odejścia z partii karnie podporządkował się wewnątrzpartyjnemu sądowi i poszedł w odstawkę do ostatnich sejmowych rzędów, wielokrotnie powtarzając w TV, że mimo partyjnego wyroku nie będzie krytykował PiSu ani Kaczyńskiego. No i pożałował: kiedy przyszedł czas, że PiS jęczy w szponach układu, prezes Kaczyński znalazł sobie chłopca do bicia we własnych szeregach, dokładnie rzecz biorąc, w ostatnich szeregach.