Reklama

Istnieją dwa modele edukacji, czy też raczej tłumaczenia się z postępów

Istnieją dwa modele edukacji, czy też raczej tłumaczenia się z postępów w nauce. Jeden model jest taki: „Dostałem 3 minus, ale pani się na mnie uwzięła, poza tym Józek dostał lufę”. Drugi model jest taki: „Dostałem 3 minus, ale do końca roku zostało parę miesięcy, poprawie to”. Podobnie, jeśli nie identycznie jest z edukacją polskich polityków i polskiego elektoratu i tu od razu pozbawię złudzeń elektorat PO, ten betonowy elektorat. Powiem, że ten elektorat jest modelem pierwszym co jest konsekwentne, bo politycy elektoratu należą do modelu pierwszego. Czytam wypowiedzi w różnych miejscach i jedna prawidłowość jest niesamowicie znamienna. Argumenty polityków PO i wyborców PO nie zmieniły się od 2005 roku, przez pięć lat te same żale, że pani się uwzięła, a Kaczor dostał lufę. Pięć lat takiego samego gadania w ramach usprawiedliwienia własnego, co tu dużo mówić nędznego poziomu edukacji i wyników w nauce. W tym kontekście najbardziej mnie bawią dwie sprawy. Sprawa pierwsza, to ten słynny argument, żeby ci z PO wzięli pełnię władzy, a wtedy zobaczymy na co ich stać. Co jest śmiesznego w tym argumencie? Najbardziej zabawne jest to, kto ten argument najczęściej powtarza i nie są to ludzie środka, poszukujący jakiejś nadziei w marności polskiej sceny politycznej, ale zdeklarowani antykczyści, dla których taki scenariusz jak powrót do władzy PiS w ogóle nie istnieje, a jeśli już to w formie nocnego koszmaru. Co oni niby zrobią, jak się PO jeszcze pogorszy? Zagłosują na kogo, skoro nie ma alternatywy? Kolej rzeczy w tym rozwiązaniu jest taka, że nie tylko po monopolu PO nie będzie żadnego rozliczenia braku reform, ale nasilą się usprawiedliwienia pod szyldem braku alternatywy, bo dopiero wówczas gdy PO da ciała na całej linii, realny powrót do władzy PiS staje się faktem i leki betonu z PO się nasilą. Zatem ten argument firmowany przez radykalny odłam PO, jest niczym innym jak kolejnym alibi i to alibi, które nie ma końca.

Reklama

Druga śmieszna sprawa to radykalizm. Radykalizm w wyrażaniu poglądów i tu ja się nie chcę przepychać w nieustającej batalii, czy większym psychopatą jest Kurski, czy Niesiołowski, czy większym burakiem jest Palikot czy Karski. Natomiast chętnie się spieram, w innym obszarze, w obszarze realnej polityki. Który to już raz czytam, że zarówno ja, jak i Kaczor to prowincjusz, co nie chce do Unii. Trudno mi będzie polemizować z ludźmi, którzy widzą kolor czerwony i żółty, a są ślepi na kolor pomarańczowy i to w kilku odcieniach. Między tak zwanym euroentuzjazmem i eurosceptycyzmem, jest co najmniej kilka neologizmów, które można na poczekaniu wymyślić: eurorealizm, europriorytet, eurointeres, euroracjonalizm. Stara jak świat zasada, że wspomniany, nie jest czarno-biały, już większego banału przytoczyć nie można, a pomimo tego rozmowa z radykałami kończy się zawsze tak samo: „tak, tak, Żydzi i masoni z Unii, zwiążmy się z Łukaszenką”. To jest euroentuzjazm bezmyślny i radykalizm jeszcze głupszy, to jest brak zdolności do analizy, zastąpiony popularną hasłowością. Taki "borubar" dla bardziej "ambitnych". Tymczasem Kaczyński nie jest radykałem w tej kwestii, nie jest bezmyślnym entuzjastą, który uważa, że jest za głupi, bo polski, dlatego powinien siedzieć cicho i słuchać mądrzejszego zachodu. Nie jest też szaleńcem, który chce wychodzić z UE, to jest jeden z najbardziej fałszywych i prymitywnych argumentów z kapelusza wyjęty, żeby nie powiedziec dosadniej.

Kaczyński jest realistą, do bólu wykorzystującym możliwości jakie Unia daje, patrzący na Unię z pozycji polskiego interesu, tak jak to doskonale robi Merkel, czy Sarkozy. Dziś żaden polityk w randze premiera, czy prezydenta, nawet gdyby to był Korwin Mikke, nie odważy się wyjść z UE, bo to byłoby czyste szaleństwo skończone wyjściem Polaków na ulicę, rolinków już na pewno. Problem polega na czym innym, problem polega na tym, czy polski prezydent oleje, to co napisze zachodnia prasa czy będzie zabiegał, aby w kuluarach być poklepywanym i dowcipy sobie opowiadać? Problem polega na tym, czy polski prezydent będzie zakompleksionym ubogim krewnym zachodniej Europy, co to na ustach będzie miał mantrę polskiej „inteligencji”: „polska hołota, ciemnogród, pijak i złodziej”.  Czy będzie miał na ustach inne hasło: „jesteśmy biedniejsi, ale nie jesteśmy gorsi i głupsi, nie jeździmy furami”. W tym jednym przykładzie widać, że Tusk i koledzy to radykałowie, nie Kaczyński. Radykalizm to przyjęcie skrajnej opcji, skrajny jest hura optymizm, skrajnie bezmyślny i skrajne jest wychodzenie z UE. Kaczyński żadnej z tych opcji nie reprezentuje, Tusk i Komorowski zdecydowanie reprezentują pierwszą skrajność. W podejściu do UE PO reprezentuje jeden wielki serwilizm, nastawiony na popularność, na polityczną poprawność. Kaczyński nie jest szaleńcem, on z UE nie wyjdzie, chyba że UE zacznie stanowić dla Polski realne zagrożenie, a w takim wypadku Tusk i Komorowski przeczytają francuskich, niemieckich i włoskich korespondentów, porównają to z wynikami sondaży i dopiero podejmą właściwą dla partii i lidera decyzję. Prosty przykład. Dziś nawet najwięksi liberałowie do strefy euro podchodzą jak do jeża, w końcu się przyznali, że sami nie wiedzą co z tego wyjdzie, czekają na eksperymenty kolejnych państw. Kaczyński w kwestii UE nie jest radykałem Tusk radykałem jest i to skrajnie niebezpiecznym, bo nastawionym na schlebianie gustom, niezbyt oryginalnym notabene. Zresztą w to wyjście z UE tak naprawde nie wierzy nawet najbardziej zamurowany antykaczysta, gada się o tym w ramach bezsilności, w ramach poszukiwania kija i pałki. Nie wiem co powiedzieć, ZOMO już trochę wioska, no to powiem, że Kaczyński z UE wyjdzie. Owszem oryginalne, ale oryginalne głupie i pozbawione wszelkich podstaw.

I jest jeszcze inna rzecz, ta rzecz nazywa się zdolność do zmiany kursu, zdolność przystosowania się do zmieniającej się rzeczywistości. PO zatrzymała się na retoryce 2005 roku, co gorsze przejęła najgorsze polityczne obyczaje starego PiS. PO nie ma dziś innego pomysłu na politykę niż zerżniecie pomysłu PiS sprzed pięciu lat. Jaki to był pomysł? Wywoływanie poczucia zagrożenia, wywoływanie w Polakach permanentnego stanu zagrożenia nieczystymi siłami. PiS definiował to w ramach Rywinlandu i układu, PO definiuje kaczyzmem. PO stoi w miejscu, czyli się cofa, jest politycznie uwsteczniona o 5 lat. Co się stało z Kaczorem? Stało się coś co Kaczor nie był w stanie pojąć co najmniej przez 3 lata. Elektorat po SO i LPR już na zawsze będzie Kaczora, ta koncepcja „ode mnie na prawo już nic”, zgrała się. Smoleńsk pomógł? Oczywiście, że tak. Smoleńsk pomógł Kaczyńskiemu nie w zmianie charakteru, już się nie daje tego słuchać, ale w zmianie KURSU POLITYCZNEGO. Kaczyński dopiero zobaczył, że ludzie w Polsce chcą czuć się bezpieczni, nie można im codziennie opowiadać, że są okradani, że rządzi mafia, że układ nie śpi. Trzeba mówić to co powiedział Tusk – zasługujemy na cud. Kaczyński dostosował się do nowej rzeczywistości, zrobił w 100% to co mu za wirtualne 120 tysięcy zaleciłem. Odstąpienie od IVRP, odstąpienie od ścigania układu, zmiana języka i otoczenia znienawidzonych twarzy, przesunięcie komunikatu politycznego do centrum. Dziś Kaczyński zaledwie po kilku tygodniach odcina kupony od tej zmiany, a co więcej PO jest bezradna wobec takiego zachowania PiS.

Dlatego Kaczyński jest politykiem, który jako pierwszy wyszedł z klinczu POPiS i już dostaje za to nagrodę. Jeśli Kaczyński utrzyma ten kurs, to wygra wybory parlamentarne, co jest jego celem numer jeden. Kaczyński ma jeszcze jedną cechę, której nie ma Tusk, o Komorowskim nawet nie warto wspominać. Otóż Kaczyński ma tę siłę, że bez trudu jest w stanie politycznie sprzedać każdy trudny społecznie pomysł. Kaczyński prywatyzację szpitali mógłby bez większego problemu przedstawić jak doskonały projekt służący najbiedniejszym i najbardziej pokrzywdzonym. Tego Tusk nie potrafi, Tusk jest idealnym barometrem wyczuwającym nastroje społeczne, potrafi tym grać i schlebiać tym nastrojom, ale to jest polityk kompletnie pozbawiony zdolności i woli do kreowania polityki, a tylko to jest warunkiem zmian. Tusk jest odtwórcą nie twórcą, Tusk jest koniunkturalistą, nie modernizatorem. Aby w Polsce zmieniło się cokolwiek, najpierw Polaków trzeba do tego przekonać. Kaczyński to potrafi najlepiej, głównie dlatego, że pozostali nie potrafią. Modele edukacyjne i polityczne są dwa. Kaczyński postanowił poprawić swoje oceny i już to zrobił, Tusk i jego betonowy elektorat z uporem maniaka żują kotlet sprzed 5 lat i krzyczą, że Kaczor ma lufę. Kaczor nie ma już lufy. Kaczor ma już 3 minus i przy pełnej trói PO, argument PO, „on jest gorszy” staje się po prostu śmieszny jak tłumaczenie sztubaka. Co więcej Kaczyński nadal się uczy i nadal dąży do poprawy oceny, PO nadal pociesza się swoją tróją. Jaki będzie finał, jaka będzie cenzurka? Łatwo przewidzieć kto wyjdzie na ludzi, a kto będzie kradł czereśnie.

Sam Kaczyński to jest dziwak, to jest cudak, on wizerunkowo z Tuskiem oczywiście przegrywa, ale to Kaczyński paradoksalnie jest nowoczesnym, odważnym politykiem, Tusk jest archaicznym i nieudolnym politykiem, który się zatrzymał nawet nie na 2005 roku, ale na latach 90, kiedy to z wypiekami na twarzy patrzyliśmy na kolorowe napoje przywiezione z Berlina, gdzie witryny są niebiańsko aluminiowe i szklane. Nie jesteśmy Polską lat 90, mnie w zachodzie już nic nie podnieca, nie widzę żadnej magii w puszce Coca Coli i „jamniku” dwukasetowym. Tylko Polacy na tym etapie fascynacji będą ślepo patrzeć na gmachy UE, zamiast zadbać o własne chałupy. Kaczyński stawia za wzór wielki projekt Adenauera, fascynuje go Thatcher, Tusk to plastikowy Obama, taki do tańca i do różańca, chłopak co ma WSK. Jakkolwiek to śmiesznie zabrzmi, ja w swoich poglądach zmieniłem nic. Nadal uważam, że Polska powinna wychodzić z parkanu podpartego kołkiem i podniecania się 12 letnim Golfem. Tylko, że to już nie ten etap terapii, aby nadal pokazywać chałupy kieleckie, to już jest etap zmodernizowanego Wrocławia, etap stadionów, które jednak dało się zbudować, etap najlepszych na świecie konkursów narciarskich w Zakopanem, etap najlepszych mistrzostw świata w siatkówce, jakie zorganizowano w Łodzi. To jest etap podnoszenia się z kolan, a nie nieustannego upodlania samego siebie i te ślepia rozmarzone na zachodnią stronę, tureckie sweterki wiecznie wypominane. Kto się chce tym chlastać, nich się chlasta, „inteligencja” wychowana już nie powiem na czym, będzie klepać swoje wyznanie wiary do usranej śmierci. To jest retoryka ludzi sponiewieranych PRL, młodym nic z tych żalów do Pewexu nie interesuje, znają angielski i swoją wartość, chodzą po Europie stopami, nie na kolanach. Nie interesuje mnie trója Tuska, widzę, że Kaczyński wziął się za naukę i ma własny projekt, PO, Tusk i Komorowski mają tylko wieczne pocieszenie, ale to się lada chwila skończy płaczem.

 

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. W zasadzie to nie mam nic
    W zasadzie to nie mam nic przeciw użytkownikom forum GW i Onet. Jeśli tu zbłądzili i chcą się czegoś nauczyć, to dobra decyzja. Ale do czasu kiedy się nie oswoją z tym co się tutaj dzieje, a tu się nie dzieją wesołe opisy GG i dyżurne “riposty”, proszę tylko raz o odnoszenie się do treści wpisu, bo mnie kompletnie nie interesuje, co czytelnik i komentator sądzi o mojej technice pisania i moich poglądach politycznych. Słowem jeśli napiszę, że ziemia jest okrągła, to nie oczekuję, że ktoś od razu poleci szybko się zgadzać, ale jeśli czytam w odpowiedzi, że kalafiorowa jest przesolona, to odsyłam do miejsc rodzimych Onet i GW. Napisałem tekst o tym, że PO jedzie na retoryce sprzed 5 lat. Ktoś się czuje na siłach obalić te tezę, to zapraszam do dyskusji. Kto się nie czuje, niech się uczy po cichu, albo wróci tam gdzie można bezkarnie zgubić się w miałkich wywodach, które tutaj się tępi.

  2. W zasadzie to nie mam nic
    W zasadzie to nie mam nic przeciw użytkownikom forum GW i Onet. Jeśli tu zbłądzili i chcą się czegoś nauczyć, to dobra decyzja. Ale do czasu kiedy się nie oswoją z tym co się tutaj dzieje, a tu się nie dzieją wesołe opisy GG i dyżurne “riposty”, proszę tylko raz o odnoszenie się do treści wpisu, bo mnie kompletnie nie interesuje, co czytelnik i komentator sądzi o mojej technice pisania i moich poglądach politycznych. Słowem jeśli napiszę, że ziemia jest okrągła, to nie oczekuję, że ktoś od razu poleci szybko się zgadzać, ale jeśli czytam w odpowiedzi, że kalafiorowa jest przesolona, to odsyłam do miejsc rodzimych Onet i GW. Napisałem tekst o tym, że PO jedzie na retoryce sprzed 5 lat. Ktoś się czuje na siłach obalić te tezę, to zapraszam do dyskusji. Kto się nie czuje, niech się uczy po cichu, albo wróci tam gdzie można bezkarnie zgubić się w miałkich wywodach, które tutaj się tępi.