Reklama

Termin ten rozpowszechniany jest ostatnio przez polityków i media w kontekście przyznania ojcu prawa do opieki nad małoletnim dzieckiem przed osiągnięciem przez niego wieku przedszkolnego.

Termin ten rozpowszechniany jest ostatnio przez polityków i media w kontekście przyznania ojcu prawa do opieki nad małoletnim dzieckiem przed osiągnięciem przez niego wieku przedszkolnego. Rozumiem, że ten dziwotwór powstał na kanwie i jako pochodna ?urlopu macierzyńskiego?. Rzecz w tym, że przymiotnik ?macierzyński? pochodzi od rzeczownika MACIERZ, stosowanego na równi z MATKĄ. Promowany termin sugerowałby, że zamiast matki opiekę nad małoletnim dzieckiem może przejąć TACIERZ. Ciekawostka językowa. Nie znajduję takiego słowa w aktualnym słowniku języka polskiego, znajdują się tam jednak takie określenia rodzica męskiego rodzaju jak OJCIEC lub TATA. Czyżby te określenia już nam nie wystarczały? Rozumiem, że ?urlop tatusiowy czy tatowy? brzmi nieco infantylnie, ale ?urlop ojcowski? wydaje mi się całkiem poprawny. Po co tworzyć takie dziwolągi jak ?urlop tacierzyński??

Mamy już na sumieniu podobne głupoty. Zdążyliśmy już lata temu z moskwian uczynić moskwiczan. Wykorzystaliśmy do tego rosyjskie określenie mieszkańca Moskwy, spolszczając je. Tymczasem powinniśmy wykorzystać nazwę miasta do utworzenia nazwy mieszkańca tegoż miasta zgodnie z zasadami polskiego języka. Efekt byłby dużo lepszy. Rusycyzmów w naszym języku mamy zresztą sporo, mimo, że równolegle funkcjonują poprawne polskie formy językowe. Jadamy ?na stołówce? zamiast ?w stołówce?, stoimy w kolejce ?za mięsem? zamiast ?po mięso? itp. Przykłady można mnożyć.

Reklama

Tworzymy też nieprzystające do siebie gramatyczne połączenia językowe. By nie być gołosłownym, przytoczę te najpopularniejsze, kultywowane nawet przez najpopularniejszych twórców blogów. Otóż, zgodnie z zasadami języka polskiego załatwiamy ?TĘ sprawę?, a nie ?TĄ sprawę?. Stosując pierwszą z fraz wykorzystujemy nieprzystające do siebie końcówki dwóch różnych przypadków. Możemy rzucić ?tą książką?, ale czytamy ?tę książkę?. Podobnie przedstawia się sprawa z popularnie stosowanym zapytaniem: ?Gdzie idziesz??. Jest to pytanie o miejsce a nie cel przechadzki, zatem poprawną odpowiedzią byłoby: po chodniku, alejką itp. A co my zwykle odpowiadamy? Wymieniamy CEL, do którego zdążamy. Odpowiedź jest więc zupełnie nie przystająca (uwaga: nie z imiesłowami – także przymiotnikowymi – piszemy rozdzielnie) do pytania. Prawidłowe pytanie o cel przechadzki brzmi: ?Dokąd idziesz??. I znów przykłady można mnożyć.

Tego rodzaju powszechnie stosowane dziwotwory ludzie wykształceni zwykli nazywać NIECHLUJSTWEM JĘZYKOWYM. Co gorsza, te dziwotwory zadomawiają się nam w polskim języku na zasadzie ?zasiedzenia?, czyli powszechności ich stosowania. Nie jest przy tym ważne to, czego uczono nas już w szkole podstawowej. Ważne staje się to, że nie chce się nam opanować prostych reguł rządzących naszym językiem. To oczywiste, że język ulega zmianom. Powstają nowe pojęcia w wyniku rozszerzania się naszej wiedzy, adaptujemy nowe słowa z języków obcych, jeśli nie mamy własnych odpowiedników itd. Wielu z nas roześmiałoby się z rozbawieniem, gdybyśmy zechcieli nazywać komputer liczydłem. I to jest prawidłowe, bowiem są to określenia nieprzystające. Żadnej zasady nie można stosować ślepo, bez cienia refleksji. Warto jednak, by refleksja towarzyszyła nam w życiu zawsze. Także przy kształtowaniu naszego języka.

Wielu zapewne uzna, że w dobie tak intensywnie uprawianej polityki nie warto zajmować się duperelami. Sęk w tym, że poprawne wykorzystywanie języka ojczystego wcale nie uważam za drobiazg nie wart wzmianki. To nasza narodowa spuścizna, istotny element naszej kultury narodowej. Powinniśmy ją sobie cenić, a nie traktować z pogardliwą nonszalancją. Nie jestem purystą językowym. Nie mam nawet wykształcenia humanistycznego. Moja specjalność to nauki ścisłe. Tym nie mniej uważam, że to, co i jak mówimy, świadczy o nas samych. Sami sobie wystawiamy tym świadectwo.

Reklama

15 KOMENTARZE

    • Bardzo dobry tekst, napisany
      Bardzo dobry tekst, napisany lekko i przyjemnie a więc nie z pozycji belfra. Dodałbym od siebie jedną uwagę. Czym język bardziej precyzyjny, tym mniej pomyłek z jego odbiorem i tym samym mniej pretensji do siebie na tym forum, wynikających właśnie ze swobodnej interpretacji.

  1. Jednak ojciec !
    Ja też popieram tę opcję. Zdecydowanie. Nawet w wypadku, gdy DNA jest z zamrażarki.

    Dlaczego rozpustnie? Prokreacja to przecież chrześcijański obowiązek. “Idźcie i rozmnażajcie się” – powiedział Pan (wybacz indywidualną interpretację cytatu z NT).

    Pozdrawiam z uśmiechem

    • Dzień dobry, szefie!
      Mam taką sprawę: w zeszłym roku oddałem spermę do banku nasienia. Co? Ha ha ha, no szefie, pan to ma poczucie humoru, niech mnie. No ale do rzeczy, wie pan, taka jest sytuacja, że z tego mojego, hm, nasienia, się urodził dzidziuś. Nie, nawet nie znam jego mamusi, tyle że bank zawsze zawiadamia. Dziękuję bardzo, szefie, za gratulacje, tyle że ja konkretniej, bo będę chciał wziąć urlop ojcowski. Ile? Niee, dwa dni to ja bym ewentualnie na pępkowe… No całe 6 miesięcy, to tak do kwietnia wychodzi. Halo! Halo! Szefie, jest pan tam? Halo!!!