Reklama

Jako płatny propagandysta PiS mam swoje psie obowiązki i prócz propagowania rozmaitych „socjalizmów”, w umowie parafowałem dbałość o wiarygodność – tak mi dopomóż Bóg. Wiadomo nie od dziś, że najlepszy agent wpływu to taki, który w poniedziałek przeforsuje wybitnie szkodliwą dla narodu sprawę, żeby w środę rozedrzeć szaty nad zupełnie nieistotnym projektem władzy. Staram się konsekwentnie trzymać tego schematu. Wczoraj stanąłem w obronie regulacji, które blokują napływ do Polski 20-letniego złomu niemieckiego, co w sposób oczywisty szkodzi narodowi, wszak naród ma prawo zabić siebie i innych, gdyż jest narodem wolnym i biednym, no to dziś sobie pojadę po władzy, żeby wyrobić normę.

Tak zwana „ustawa za życiem” to flagowy przykład na to, jak się w Polsce traktuje legislację, a traktuje się, jak córę Koryntu w robocie. Projekt powstał na kolanie, bez żadnego racjonalnego podglebia i w sposób oczywisty był reakcją na bieżącą szarpaninę polityczną. PiS napisał ustawę zamykającą rozwrzeszczane buzie czarnych feministek i tylko przy okazji rzucił parę złotych dla dzieci niepełnosprawnych. Ustawa ta, znając życie, będzie funkcjonować przez długie lata i przez to pozamiata albo w najlepszym razie przypudruje bardzo ważny problem społeczny. Politycznie jednak się opłacało i to bardzo, ale z tego powodu nie można mówić, że partia rządząca wykazała się empatią, czy też powagą w stosunku do rodziców, którzy przechodzą niewyobrażalną tragedię.

Reklama

Znam te realia dość dobrze, ponieważ moja lepsza połowa zawodowo zajmuje się terapią takich dzieci i przyznam szczerze, że bronię się przed Jej opowieściami tępym dowcipem, bo psychicznie jest to porażające. Ustawa w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje tych dramatów, prócz 4 tysięcy złotych nie ma tam nic, czego politycy nie zapisaliby w dziesiątkach innych ustaw. Klasyczne bicie piany, że pomożemy, że będziemy monitorować ze szczególną troską i tak dalej. Mając do dyspozycji tak kiepską konstrukcje legislacyjną, spisaną ze wszystkimi możliwymi grzechami, średnio rozgarnięta opozycja zrobiłaby z tyłka partii rządzącej „jesień średniowiecza”. A co się stało? Dokładnie odwrotnie się stało, to partia rządząca tragicznie słabą ustawą ośmieszyła totalnie głupią opozycję.

Głosowanie w sejmie w dwóch poważnych sprawach, wspomnianej ustawy i odwołania minister edukacji, trwało parę chwil, jak na sejmowe standardy. W obu przypadkach wynik był dla PiS lepszy niż wskazuje liczba posłów i nie trzeba tłumaczyć, co to dla totalnej opozycji oznacza, ale to jeszcze nie koniec. Otóż istotą politycznej potyczki jest to, że PiS rzuciło kawałek szynki z pańskiego stołu, żeby sobie obłaskawić nastroje społeczne, a najgłupsza na świecie opozycja, wzięła ten kawałek i wyrzuciła na śmietnik. Bez metafor brzmi to tak. PiS dał marne 4 tysiące i parę deklaracji, natomiast opozycja odebrała jedno i drugie, tylko dlatego, że dał PiS. Wydawać by się mogło, że przy takich błędach władzy opozycja powinna taśmowo odcinać kupony. Wystarczyło przecież zgodnie ze sztuką politycznej mistyfikacji na własnym kolanie wyklepać populistyczną ustawę, ze świadczeniami miesięcznymi na poziomie 1200 zł i refundacją leczenia w prywatnych klinikach.

Wiadomym jest, że takie propozycje to czysty absurd w naszych realiach, ale jednocześnie skuteczna broń na polityczne zabiegi przeciwnika. Nic z tego, podobny banał leży poza intelektualnym i poznawczym zasięgiem totalnej opozycji. W praktyce kolejna grupa społeczna otrzymała prosty jak drut komunikat. Jakie by to PiS nie było, to jednak te „pińćset” na dzieci dało. Za parę miesięcy zapuka urzędnik do drzwi i wręczy 4 tysiące, marny to, ale jednak konkret. Zaraz po tym ojciec i matka chorego dziecka usłyszą w telewizji od Ryszarda Petru, Grzegorza Schetyny i kretynek z parasolkami, że to hańba dawać kalekom, bo kaleki trzeba zabijać. Totalna opozycja jest tak totalnie głupia, że aż niebezpieczna. Przy braku konkurencji władza się degeneruje kila razy szybciej i rolę recenzenta musi przejąć wyborca, co też uczyniłem, ale tak sprytnie, że zamiast krytyki władzy wyszedł skecz z opozycji, no i dlatego mi płacą.

Reklama

24 KOMENTARZE

    • Tej durnej opozycji i tak udało się wprowadzić pomieszanie pojęć
      Od kiedy to zdrajcy i zaprzańcy zasługują na miano opozycji? Opozycją to był PiS (za poprzednich kadencji), a obecnie jest K'15 (czasem nawet totalną opozycją wobec PiS, ale konstytucyjną). Nikt mnie nie zmusi, abym zdrajców i zaprzańców ewidentnie działających na rozmontowanie Polski (rozmontowanie armii to tylko jeden z elementów) nazywał opozycją. Jebana "opozycja" szukająca pomocy na ościennych dworach – "carycy Katarzyny" i kancleriny – to już przerabialiśmy i wiemy jak się może skończyć.

    • Tej durnej opozycji i tak udało się wprowadzić pomieszanie pojęć
      Od kiedy to zdrajcy i zaprzańcy zasługują na miano opozycji? Opozycją to był PiS (za poprzednich kadencji), a obecnie jest K'15 (czasem nawet totalną opozycją wobec PiS, ale konstytucyjną). Nikt mnie nie zmusi, abym zdrajców i zaprzańców ewidentnie działających na rozmontowanie Polski (rozmontowanie armii to tylko jeden z elementów) nazywał opozycją. Jebana "opozycja" szukająca pomocy na ościennych dworach – "carycy Katarzyny" i kancleriny – to już przerabialiśmy i wiemy jak się może skończyć.

  1. Tak
    się gra jak przeciwnik pozwala .Ciężko się zmusić do wysiłku jak nie ma pod górkę , ale może PIS "oszczędza" siły do zmian w sądownictwie.
    Na rynku paliwowym z powodu nowej ustawy PIS-u , mafia ma ściśnięte jaja i coraz mniej pięniędzy.A wiadomo ,że mafia bez pieniędzy to jak KOŁO GOSPODYŃ …

  2. Tak
    się gra jak przeciwnik pozwala .Ciężko się zmusić do wysiłku jak nie ma pod górkę , ale może PIS "oszczędza" siły do zmian w sądownictwie.
    Na rynku paliwowym z powodu nowej ustawy PIS-u , mafia ma ściśnięte jaja i coraz mniej pięniędzy.A wiadomo ,że mafia bez pieniędzy to jak KOŁO GOSPODYŃ …

  3. O czym Oni mówią?
    Opozycją dla PiS-u są instytucje unijne i światowe opanowane przez lewackich i neoliberalnych pikolaków, będących na usługach globalnych korporacji.
    Forsowana jest jedna koncepcja globalizacji, oddaje ona rządy przestępcom.
    Globalizacji nie unikniemy, ale…
    Rządy polityczne czy korporacyjne?
    Demokracja czy dyktatura?
    Wolność czy zniewolenie?
    Na te pytania chcę usłyszeć odpowiedzi. Chcę wiedzieć jaką wizję rozwoju Polski i świata mają liderzy poszczególnych partii.
    Dość mam trzepania jęzorem i maszerowania do tyłu.

  4. O czym Oni mówią?
    Opozycją dla PiS-u są instytucje unijne i światowe opanowane przez lewackich i neoliberalnych pikolaków, będących na usługach globalnych korporacji.
    Forsowana jest jedna koncepcja globalizacji, oddaje ona rządy przestępcom.
    Globalizacji nie unikniemy, ale…
    Rządy polityczne czy korporacyjne?
    Demokracja czy dyktatura?
    Wolność czy zniewolenie?
    Na te pytania chcę usłyszeć odpowiedzi. Chcę wiedzieć jaką wizję rozwoju Polski i świata mają liderzy poszczególnych partii.
    Dość mam trzepania jęzorem i maszerowania do tyłu.

  5. łatwo nie będzie
    W tej sprawie istnieje wstydliwa niepisana zgoda narodowa zmuszająca rząd do wicia się jak piskorz. Nawet ten prawicowy lud, cichcem uważa, że lepiej nawet brutalnie zapobiegać chorobie Downa niż leczyć jej skutki przyprawiające budżet państwa o niewysłowione cierpienia.

  6. łatwo nie będzie
    W tej sprawie istnieje wstydliwa niepisana zgoda narodowa zmuszająca rząd do wicia się jak piskorz. Nawet ten prawicowy lud, cichcem uważa, że lepiej nawet brutalnie zapobiegać chorobie Downa niż leczyć jej skutki przyprawiające budżet państwa o niewysłowione cierpienia.

  7. To się nazywa “zarządzanie”
    "Obecnie dzieci, w tym te pierwsze, mają osoby coraz starsze, co sprawia, że nie jest tak łatwo spuścić ciążę do kanału. Nie wiadomo czy kolejna się w ogóle jeszcze przytrafi. To samo prawdopodobieństwo wręcz wskazuje, że z lecącymi latkami kolejne ciąże raczej będą bardziej, a nie mniej obciążone ryzykiem i to w różnych dziedzinach"

     
    To się nazywa "zarządzanie" płodnością. Najpierw się dorabiamy i urządzamy, potem się trochę bawimy, a potem sprawiamy sobie dziecko. Jakby co, zawsze jest jeszcze in vitro.
  8. To się nazywa “zarządzanie”
    "Obecnie dzieci, w tym te pierwsze, mają osoby coraz starsze, co sprawia, że nie jest tak łatwo spuścić ciążę do kanału. Nie wiadomo czy kolejna się w ogóle jeszcze przytrafi. To samo prawdopodobieństwo wręcz wskazuje, że z lecącymi latkami kolejne ciąże raczej będą bardziej, a nie mniej obciążone ryzykiem i to w różnych dziedzinach"

     
    To się nazywa "zarządzanie" płodnością. Najpierw się dorabiamy i urządzamy, potem się trochę bawimy, a potem sprawiamy sobie dziecko. Jakby co, zawsze jest jeszcze in vitro.