Reklama

Ludzie nie chcą tego co sami wymyśli jako ważne, jeśli nie najważniejsze.

Ludzie nie chcą tego co sami wymyśli jako ważne, jeśli nie najważniejsze. Nie chcą ludzie miłości, chcą wygody i poczucia bezpieczeństwa. Nie chce ludzkość mądrości, inteligencji, chce wskazówek jasnych i czytelnych jak robić, żeby być postrzeganym jako mądry i inteligentny. Pieniędzy ludzie nie chcą mieć, chcą mieć beztroskę i więcej niż pewność. Każde pośród wymyślonych przez ludzi dla ludzi rzeczy i zjawisk przestaje mieć pierwotne znaczenie i niegdysiejsze motywacje. Mnie też już się nie bardzo chce rozpoczynać zapomniany przez ludzkość proces myślowy, czy inny strumień świadomości, nie ma popytu na takie produkty. Dziś trzeba mówić krótko i pod temat, trzeba się określić z kim się trzyma i przeciw komu się jest. Masowość nie jest zjawiskiem nowym, nowa jest łatwość masowego przekształcania tandety w jakość. Tak jak do ludzkiego żarcia dosypuje się katalizatorów, ulepszaczy, emulgulatorów i innych barwników, tak też kwitnie i utrwala się kanon człowieka światłego, współczesnego intelektualisty. Człowiek światły w rozumieniu współczesnej obsługi człowieka jest tym, co kupi. Kupi w sensie intelektualnym, kupi lub raczej jest zobowiązany nabyć. Istnieją pakiety w kilku wersjach, dotyczących tejs samej treści, sprzedać i zarobić swoje.

Reklama

Pakuje się puszki z intelektualnym żarciem dla duszy i tłumy zażerają się produktem. Wśród składników pożywki próżno szukać wiedzy podanej na surowo, umysłu wolnego, a w to puste i starożytne już miejsce, wypełniono brykami, które są dostępne w gazetach. Wyznacznikiem inteligencji spożywanej z puszki jest oblizywanie się i chwalenie szefa kuchni, który duchową strawę przyrządził. Kiedy spytać konsumenta dlaczego to dobre, jakie smaki w tym rozpoznaje, uzyskana odpowiedź zawsze brzmi tak samo. Dobre gdyż zacny kucharz to przygotował, a smaczne, bo nie ma nic smaczniejszego. Producenci takich pożywek od czasu do czasu zmienią kolorystykę opakowania dodadzą jakiś nowy utrwalacz, w reklamie nazwany smakiem, i w ten sposób konsument czuje się po każdej premierze jeszcze bardziej inteligentny i jeszcze bardziej zobowiązany. Lojalność konsumenta nazywa się takie zjawisko. Konsument pasiony produktem, który ma go uczynić inteligentnym czuje niezwykle silną wdzięczność, bo to co musiałby sam sobie przyrządzić dostaje za psie pieniądze, a bywa, że i za darmo. Łatwość z jaką nabywa się pożywkę powoduje, że nie ma czasu na weryfikację.

Przytępione receptory autorefleksji powodują, że nie przeszkadza masowemu nabywcy powszechność intelektualna, które to zjawisko przy zdrowym trybie życia dałoby do myślenia. Myślenia w takich kategoriach jakie cechowały starożytny intelektualizm. Starożytny intelektualizm był odrębnością i niszowością, pracowanie nad nim było wysiłkiem dla wybranych. Samo dotarcie do źródeł: książek, mędrców, szkół było zajęciem wymagającym determinacji. Dziś każdy może dostać puszkę ludzkiego żarcia i po spożyciu poczuć się mędrcem, albo i nawet obżartą szkołą życia. Skutkiem ubocznym takiego niezdrowego trybu życia jest oczywiście degradacja organizmu, ze szczególnym uwzględnieniem umysłu. Producent tak dobrał składniki, że konsument zaczyna się zachowywać wbrew temu co rodząc się dostał w genach. Każdy osobnik w sposób naturalny, wręcz instynktowny broni siebie i swojego najbliższego otoczenia. Jeśli osobnik jest żabą nie lęka się o ciężki żywot bociana, gdy osobnik jest człowiekiem z plemienia długich nosów, jego naturalnym wrogiem jest plemię nosów krótkich.

Producenci żarcia dla ludzi zarówno w reklamach jak i w komponentach zawierają informację, która mówi, zapomnij o tym, że masz długi nos, myśl o tym jak nam ciężko z krótkimi nosami, nas jest mniej. Bądź człowiekiem, nie myśl o sobie, myśl o nas. Nie słuchaj co ci mówią tamci, oni do ludzkiego żarcia dodają toksyny, myśl samodzielnie i jedz nasze żarcie. Pamiętaj, że tobie jest świetnie, nas ciągle prześladują, myśl o nas. Kiedy zrezygnujesz z siebie, by bronić nas, przejdziesz na wyższy etap intelektualnego bytu. Tylko prymitywni myślą o sobie i zabiegają o siebie, zabieganie o nas uczyni cię intelektualistą. Lubisz pomidorową? Zapomnij o pomidorowej, to zupa dla mas. Zobacz jak nędznie żyją ci co po cichu ze strachu przed ludzkim śmiechem jedzą krewetkową. Co za ciemnogród. Działaj i myśl jak my, krewetkowa za jedyne 2.50. To wszystko działa bez zarzutu i można to udowodnić na prostym przykładzie, bez metafor.  Karta debetowa – cudowny produkt współczesnego intelektualisty, światłego człowieka, który pakując się w prymitywne wnyki jest święcie przekonany, że oporujący gotówką to półgłówki. Rozbierając rzecz na składniki pierwsze, metodą starożytnego intelektualizmu nie można dojść nigdzie indziej, jak tylko do oczywistości. Karta płatnicza w swoim założeniu nie różni się niczym od paciorków, muszelek, obola, sztabki złota. Jest umowną wartością, którą można wymienić na inną wartość równie banalną jak przed wiekami: jedzenie, powóz, ubranie, seks.

Gdzie tkwi różnica? Różnica tkwi w debecie, właściwie w lichwie. Nie masz muszelek, nie masz kurtyzany. Masz kartę, masz kieckę dla żony i numerek na boku, wystarczy wklepać PIN. Nawet tak niedoskonała nauka jak psychologia idealnie wychwyciła mechanizm wbity do podświadomości użytkownika. Jesteś bogatszy niż faktycznie jesteś, możesz sobie pozwolić na więcej niż w rzeczywistości możesz, jesteś WOLNY. Cała smutna reszta znana od czasu cyrografu jest objęta tabu. Jesteś wiecznym dłużnikiem i zakładnikiem tego, który dostarcza ci produkt zwany „wolnością” i wygodą. Jesteś alkoholikiem i to nie ty zaprzeczasz swojej chorobie, ale producent wódki mówi ci, że im więcej pijesz tym bardziej będziesz zdrowiał. Co więcej, gdybyś chciał jako człowiek zdający sobie sprawę z własnych ułomności, przejść na rozliczenia gotówkowe, czyli na technikę ile mam, tyle wydaję, tracisz status nowoczesnego i stajesz się obiektem drwin. Wyższą formą tej prymitywnej pułapki psychologicznej, która nie ma nic wspólnego z nowatorskim rozliczaniem się za nabyte, ma być chip. Chip w niedalekiej przyszłości będzie, a nawet już jest wszczepiany pod skórę i przykładając skórę do skanera będzie można nabyć wszystko.

Karty zawsze można zapomnieć, zgubić, żona lub mąż może schować, chip będzie pod ręką wszędzie tam gdzie konsument. I znów popłynie z ekranu, że to wygoda i każdy jest przecież dorosły, inteligentny, światły, wie co robi. Każdy, nawet gosposia blondynka, która o swoim intelekcie przekona się dopiero wówczas, gdy u drzwi stanie komornik. Czy mamy wrócić do muszelek? Z pełnym powodzeniem mogą zostać plastikowe karty, wszystko jedno, ale na kartach tyle muszelek ile wirtualnie uzbierał posiadacz i ani jednej więcej. Tylko po co wtedy karta? Istotą karty jest lichwa i pełne poczucie bezpieczeństwa licchwiarza, bo jak nie odsetki, to mienie odzyskane przez komornika. Istotą karty jest obsługa długu, a dług jest kewstią czasu. Jaki kraj pierwszy wprowadził karty? W jakim kraju jest największe zadłużenie wśród obywateli kraju? Działa bez zarzutu i logicznie wynika.  Drzewiej pożyczano w sytuacji skrajnej, zawsze towarzyszył temu lekki wstyd, często trzeba było zastawić pamiątkę rodzinną i każdy pożyczający wiedział, co to procent, ile musi oddać. Lichwiarz uchodził za ludzki margines, kredytobiorca za nieudacznika. Wszystko się odwróciło, lichwiarz wydający karty jest dziś elitą, symbolem nowoczesności, kredytobiorca uznawany za zaradnego i cywilizowanego, wstyd znika po obu stronach. W tym wszystkim zagubił się jeszcze jeden element, mianowicie rachunek. Lichwiarz mówił prosto, tak aby każdy analfabeta zrozumiał ile ma oddać i to było uczciwe stawianie transakcji. Obecnie rozliczenia wyglądają tak, że przeciętny skredytowany nie ma pojęcia ile w rzeczywistości zapłaci. Dostaje dane typu 16%, ale pod podliczeniu wszelkich drobnych druków nigdy się to nie kończy tak optymistycznie. Identycznie jest z oszczędzaniem bijącym po oczach 10%, które poza ekran nigdy nie wyjdą.

Zastawianie pułapek, karmienie mas ludzkim żarciem uchodzi za współczesny intelektualizm, za wyznacznik postępu i otwartego umysłu. Jest oczywiście usprawiedliwienie dla mas, za taką kartą debetową, czy innym kreowaniem nobilitowanej mniejszości na biedną i uciskaną, stoją intelektualiści. Intelektualiści wyspecjalizowani w robieniu półgłówków z mas, intelektualiści, którzy wiedzą jak łatwo przy odpowiednim doborze środków uzyskać pożądane i masowe zachowania. Wszystko się odbywa bezboleśnie, ogłupiani nie tylko nie czują się ogłupiani, ale wręcz przeciwnie, oni czują się intelektualistami i drwią z tych co ogłupić się nie dają. Bronią tych co ich ogłupili, ponieważ wraz z ich upadkiem upadnie cały masowy intelektualizm. Jedno w tym wszystkim jest pocieszające. Zarówno dziś jak i kiedyś, wbrew wszelkim masowym pozorom inteligencja to elitarna mniejszość, mniej więcej na tym samym skromnym poziomie mniejszościowym. I podobnie jak kiedyś dojście do źródeł inteligencji jest niemniej skomplikowane. Źródła są te same: książki, szkoły, mędrcy. Telewizja i gazety, ideologiczny gulgot zachwycający masy, to adekwatnie nazwane środki masowego przekazu, a przekazem jest ludzkie żarcie dla ciała i duszy. 

Reklama

33 KOMENTARZE

  1. ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić
    Niestety masz rację Matko, na taki stan rzeczy zasługuje tłum zjadaczy ludzkiego żarcia. Zasługuje bo zamiast myśleć chce konsumować. Młody człowiek na początku swojej drogi zawodowej pakuje się w kredyty na konsumpcję i jest złapany za kark jak wół roboczy. Właściwie staje się niewolnikiem, a takim bardzo łatwo jest manipulować i nawet jeśli kiedyś młodzieniec ma jakieś rozterki, to system ma coś na nie, alkohol, narkotyki i inne atrakcje. Według mnie kluczowe jest zadanie sobie pytania mieć czy być. Odpowiedź determinuje dalszą drogę życiową delikwenta.

  2. ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić
    Niestety masz rację Matko, na taki stan rzeczy zasługuje tłum zjadaczy ludzkiego żarcia. Zasługuje bo zamiast myśleć chce konsumować. Młody człowiek na początku swojej drogi zawodowej pakuje się w kredyty na konsumpcję i jest złapany za kark jak wół roboczy. Właściwie staje się niewolnikiem, a takim bardzo łatwo jest manipulować i nawet jeśli kiedyś młodzieniec ma jakieś rozterki, to system ma coś na nie, alkohol, narkotyki i inne atrakcje. Według mnie kluczowe jest zadanie sobie pytania mieć czy być. Odpowiedź determinuje dalszą drogę życiową delikwenta.

  3. ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić
    Niestety masz rację Matko, na taki stan rzeczy zasługuje tłum zjadaczy ludzkiego żarcia. Zasługuje bo zamiast myśleć chce konsumować. Młody człowiek na początku swojej drogi zawodowej pakuje się w kredyty na konsumpcję i jest złapany za kark jak wół roboczy. Właściwie staje się niewolnikiem, a takim bardzo łatwo jest manipulować i nawet jeśli kiedyś młodzieniec ma jakieś rozterki, to system ma coś na nie, alkohol, narkotyki i inne atrakcje. Według mnie kluczowe jest zadanie sobie pytania mieć czy być. Odpowiedź determinuje dalszą drogę życiową delikwenta.

  4. “Karta płatnicza w swoim
    "Karta płatnicza w swoim założeniu nie różni się niczym od paciorków, muszelek, obola, sztabki złota. Jest umowną wartością, którą można wymienić na inną wartość równie banalną jak przed wiekami: jedzenie, powóz, ubranie, seks"
    Tutaj się zgadzam.

    "Gdzie tkwi różnica? Różnica tkwi w debecie, właściwie w lichwie"
    A tutaj nie do końca, bo nie rozumiem narzekania na "lichwę". Jeśli pożyczasz od banku pieniądze na procent, to robisz to dobrowolnie. Jest to umowa, w której zgadzasz się na to, by oddać więcej, niż pożyczyłeś. A jak się nie zgadzasz i uważasz, że to nieuczciwe, czy niemoralne, to nie pożyczasz, pożyczasz od rodziny/przyjaciół, albo korzystasz z bankowości islamskiej – tam odsetek nie ma.

    "Jesteś alkoholikiem i to nie ty zaprzeczasz swojej chorobie, ale producent wódki mówi ci, że im więcej pijesz tym bardziej będziesz zdrowiał"
    Tu masz 100% racji. Kredyt nie jest niczym złym i alkohol też nie, ale tylko do czasu, gdy nie przesadzisz. W pewnym momencie możesz się uzależnić i leczyć kaca klinem, brać kredyt na dom, kredyt na samochód, kredyt na telewizor i kredyt na spłatę kredytu.

    "Co więcej, gdybyś chciał jako człowiek zdający sobie sprawę z własnych ułomności, przejść na rozliczenia gotówkowe, czyli na technikę ile mam, tyle wydaję, tracisz status nowoczesnego i stajesz się obiektem drwin"
    Czy ja wiem? Nie słyszałem, żeby ktoś drwił z gotówki. Chociaż faktycznie, niektórym wydaje się, że jak zamiast banknotu wyciągnie się z portfela kartę, to jest to wielki szpan. Bogowie raczą wiedzieć czemu, ale ludzie wierzą w jeszcze większe bzdury, więc to mnie nie dziwi.

    "Wyższą formą tej prymitywnej pułapki psychologicznej, która nie ma nic wspólnego z nowatorskim rozliczaniem się za nabyte, ma być chip. Chip w niedalekiej przyszłości będzie, a nawet już jest wszczepiany pod skórę i przykładając skórę do skanera będzie można nabyć wszystko"
    Taa… Nieważne, są różne teorie spiskowe…

    "Lichwiarz uchodził za ludzki margines, kredytobiorca za nieudacznika. Wszystko się odwróciło, lichwiarz wydający karty jest dziś elitą, symbolem nowoczesności, kredytobiorca uznawany za zaradnego i cywilizowanego"
    Tak, ale warunki też się zmieniły. Kiedyś nie było banków centralnych, które sztucznie zaniżałyby stopy procentowe, byle tylko ułatwić dostęp do kredytów i "pobudzić" w ten sposób gospodarkę. Potem to się niestety zmieniło.

  5. “Karta płatnicza w swoim
    "Karta płatnicza w swoim założeniu nie różni się niczym od paciorków, muszelek, obola, sztabki złota. Jest umowną wartością, którą można wymienić na inną wartość równie banalną jak przed wiekami: jedzenie, powóz, ubranie, seks"
    Tutaj się zgadzam.

    "Gdzie tkwi różnica? Różnica tkwi w debecie, właściwie w lichwie"
    A tutaj nie do końca, bo nie rozumiem narzekania na "lichwę". Jeśli pożyczasz od banku pieniądze na procent, to robisz to dobrowolnie. Jest to umowa, w której zgadzasz się na to, by oddać więcej, niż pożyczyłeś. A jak się nie zgadzasz i uważasz, że to nieuczciwe, czy niemoralne, to nie pożyczasz, pożyczasz od rodziny/przyjaciół, albo korzystasz z bankowości islamskiej – tam odsetek nie ma.

    "Jesteś alkoholikiem i to nie ty zaprzeczasz swojej chorobie, ale producent wódki mówi ci, że im więcej pijesz tym bardziej będziesz zdrowiał"
    Tu masz 100% racji. Kredyt nie jest niczym złym i alkohol też nie, ale tylko do czasu, gdy nie przesadzisz. W pewnym momencie możesz się uzależnić i leczyć kaca klinem, brać kredyt na dom, kredyt na samochód, kredyt na telewizor i kredyt na spłatę kredytu.

    "Co więcej, gdybyś chciał jako człowiek zdający sobie sprawę z własnych ułomności, przejść na rozliczenia gotówkowe, czyli na technikę ile mam, tyle wydaję, tracisz status nowoczesnego i stajesz się obiektem drwin"
    Czy ja wiem? Nie słyszałem, żeby ktoś drwił z gotówki. Chociaż faktycznie, niektórym wydaje się, że jak zamiast banknotu wyciągnie się z portfela kartę, to jest to wielki szpan. Bogowie raczą wiedzieć czemu, ale ludzie wierzą w jeszcze większe bzdury, więc to mnie nie dziwi.

    "Wyższą formą tej prymitywnej pułapki psychologicznej, która nie ma nic wspólnego z nowatorskim rozliczaniem się za nabyte, ma być chip. Chip w niedalekiej przyszłości będzie, a nawet już jest wszczepiany pod skórę i przykładając skórę do skanera będzie można nabyć wszystko"
    Taa… Nieważne, są różne teorie spiskowe…

    "Lichwiarz uchodził za ludzki margines, kredytobiorca za nieudacznika. Wszystko się odwróciło, lichwiarz wydający karty jest dziś elitą, symbolem nowoczesności, kredytobiorca uznawany za zaradnego i cywilizowanego"
    Tak, ale warunki też się zmieniły. Kiedyś nie było banków centralnych, które sztucznie zaniżałyby stopy procentowe, byle tylko ułatwić dostęp do kredytów i "pobudzić" w ten sposób gospodarkę. Potem to się niestety zmieniło.

  6. “Karta płatnicza w swoim
    "Karta płatnicza w swoim założeniu nie różni się niczym od paciorków, muszelek, obola, sztabki złota. Jest umowną wartością, którą można wymienić na inną wartość równie banalną jak przed wiekami: jedzenie, powóz, ubranie, seks"
    Tutaj się zgadzam.

    "Gdzie tkwi różnica? Różnica tkwi w debecie, właściwie w lichwie"
    A tutaj nie do końca, bo nie rozumiem narzekania na "lichwę". Jeśli pożyczasz od banku pieniądze na procent, to robisz to dobrowolnie. Jest to umowa, w której zgadzasz się na to, by oddać więcej, niż pożyczyłeś. A jak się nie zgadzasz i uważasz, że to nieuczciwe, czy niemoralne, to nie pożyczasz, pożyczasz od rodziny/przyjaciół, albo korzystasz z bankowości islamskiej – tam odsetek nie ma.

    "Jesteś alkoholikiem i to nie ty zaprzeczasz swojej chorobie, ale producent wódki mówi ci, że im więcej pijesz tym bardziej będziesz zdrowiał"
    Tu masz 100% racji. Kredyt nie jest niczym złym i alkohol też nie, ale tylko do czasu, gdy nie przesadzisz. W pewnym momencie możesz się uzależnić i leczyć kaca klinem, brać kredyt na dom, kredyt na samochód, kredyt na telewizor i kredyt na spłatę kredytu.

    "Co więcej, gdybyś chciał jako człowiek zdający sobie sprawę z własnych ułomności, przejść na rozliczenia gotówkowe, czyli na technikę ile mam, tyle wydaję, tracisz status nowoczesnego i stajesz się obiektem drwin"
    Czy ja wiem? Nie słyszałem, żeby ktoś drwił z gotówki. Chociaż faktycznie, niektórym wydaje się, że jak zamiast banknotu wyciągnie się z portfela kartę, to jest to wielki szpan. Bogowie raczą wiedzieć czemu, ale ludzie wierzą w jeszcze większe bzdury, więc to mnie nie dziwi.

    "Wyższą formą tej prymitywnej pułapki psychologicznej, która nie ma nic wspólnego z nowatorskim rozliczaniem się za nabyte, ma być chip. Chip w niedalekiej przyszłości będzie, a nawet już jest wszczepiany pod skórę i przykładając skórę do skanera będzie można nabyć wszystko"
    Taa… Nieważne, są różne teorie spiskowe…

    "Lichwiarz uchodził za ludzki margines, kredytobiorca za nieudacznika. Wszystko się odwróciło, lichwiarz wydający karty jest dziś elitą, symbolem nowoczesności, kredytobiorca uznawany za zaradnego i cywilizowanego"
    Tak, ale warunki też się zmieniły. Kiedyś nie było banków centralnych, które sztucznie zaniżałyby stopy procentowe, byle tylko ułatwić dostęp do kredytów i "pobudzić" w ten sposób gospodarkę. Potem to się niestety zmieniło.