Reklama

Po kampanii prezydenckiej do mediów wracają dyżurne tematy „pandemia” i „koniec PiS”, to jedne z czołowych. Mnie nudzą oba, a „pandemia” dodatkowo doprowadza do stanu, w którym człowiek ma ochotę wziąć siekierę i rąbać na oślep, postaram się jednak opanować, chociaż zamierzam pisać o dokładnie o tym. W ramach „końca PiS” pojawiła się rekonstrukcja rządu, na początku emocje wywoływała dymisja Morawieckiego, ale zabawa szybko została przerwana oświadczeniem Jarosława Kaczyńskiego – premier zostaje. W międzyczasie pojawił się wątek Gowina i parę innych wątków, jednak ostatecznie na numer jeden wyrósł Szumowski i tu zaczyna się „zabawa”.

Przez pierwsze dni mówiło się wyłącznie o tym, czy Szumowski wyleci, czy sam chce odejść. Jak zwykle w takich przypadkach spłynęły sprzeczne informacje i sam, pożal się Boże, minister zdrowia zaprzeczał, jakoby „miał dość”, czemu zresztą ciężko się dziwić. Jakoś nie wyobrażam sobie polityka, który mówi, że ma dość służenia narodowi, bo przecież o to w tym wszystkim rzekomo chodzi. Niemniej coś się w statusie Szumowskiego zmieniło, nie mówi się już o „ewangeliście” i „zbawicielu”, Jarosław Kaczyński też nie wspomina o najpopularniejszym ministrze zdrowia, z poparciem 70% i co najważniejsze nie przeciął spekulacji, jak w przypadku Morawieckiego. Tak to wyglądało jeszcze dwa dni temu, teraz wygląda odrobinę inaczej, pojawił się nowy smaczek rekonstrukcyjny, w osobie Stanisława Karczewskiego. Wspomniany Karczewski ma być następcą Szumowskiego i jest to o tyle wiarygodna informacja, że sam zainteresowany zachowuje klasyczną dyplomację: „nie potwierdzam, nie zaprzeczam”.

Reklama

Załóżmy na chwilę, że rzeczywiście tak się stanie i spróbujmy odgadnąć, jakie będą reakcje elektoratu. Wielkiej tajemnicy tutaj nie widzę, fanatyczni wyznawcy „św. Łukasza” ponad wszelką wątpliwość uruchomią akcję #muremzaSzumowskim. Żarliwi przeciwnicy Szumowskiego skontrują to akcją #wypadzbaru, natomiast praktyczni i racjonalni uczestniczy życia publicznego zastanowią się nad jednym. Co ta zmiana wniesie? Obawiam się, że niewiele, z tej prostej przyczyny, że naczelną wadą PiS jest słabość wobec silnych. Czy mieliśmy do czynienia z ustawą o IPN, czy „wyrokami” TSUE, zachowanie PiS zawsze było takie samo. Pyskowanie po wszystkich możliwych forach, telewizjach i gazetach, w znanym historycznym stylu „nie oddamy ani guzika”. Potem przychodzi drugi etap, jedna konferencja prasowa jakiejś pani sekretarki z Białego Domu albo jeden artykuł w izraelskiej prasie i ustawę o IPN się zwija, w ramach strategicznego odwrotu. Identycznie sprawy się miały z wyrokami TSUE i przypominam, że najnowsze postanowienie również jest pokornie realizowane.

Jaki to ma związek z Karczewskim i Szumowskim? Bardzo prosty, otóż obojętnie kto będzie ministrem zdrowia, to nie minister, tylko strach PiS przed krajową i światową opinią publiczną będzie wyznaczał polityczny kierunek. Jakoś nie wyobrażam sobie, że Karczewski pójdzie samodzielną, czy chociaż polską drogą. Jestem niemal pewny kontynuacji paranoi „pandemicznej” w tym samym scenariuszu, który znamy od miesięcy. Komunikaty ze świata i TVN, wspieranego przez Georgette Mosbacher, będą drogowskazami dla działań ministra zdrowia powołanego przez PiS. Na tym co się będzie działo w Niemczech, USA i najmodniejszej w tej chwili Brazylii, w całości oprze się polityka „zdrowotna” PiS w zakresie „pandemii”. Jedyne co się może zmienić, to twarz walki z „pandemią” i w tym aspekcie Karczewski wypada na plus, ale to nie jest wielkie osiągnięcie, bo jedynie Terlecki ma bardziej zmęczone oblicze od Szumowskiego.

Niestety, nie mam dobrych wieści dla ludzi, którzy dostrzegają tę ogólnoświatową paranoję, Polska nie będzie Winkelriedem narodów, przeciwnie, pokornie staniemy daleko za plecami Czechów, o Szwedach nie wspominając. Rekonstrukcja rządu nic nie zmieni, potrzebna byłaby rekonstrukcja mentalności i myślenia, ale u polityków takie procesy praktycznie nie zachodzą lub zachodzą w minimalnym stopniu. Proponuję w związku z tym przygotować się na ciężkie czasy i prawdopodobnie zdwojenie paranoi na jesieni, o ile do tego czasu nie pojawi się „cudowna szczepionka”. Ciągle jest to dla grubych misiów duży biznes polityczny i bankowy. Dopóki zasoby się nie wyczerpią i nie padnie sygnał z grubej centrali, reszta chudych misiów pokornie będzie się dostosowywać i wypełniać rozkazy.

Reklama

26 KOMENTARZE

  1. rzecz w tym, że ten wirus

    rzecz w tym, że ten wirus zajob jest globalnie sterowany. Polska i inne kraje (z wyjątkiem Korei Płn.) pokornie realizują dyrektywy z Centrum Wielkiego Projektu inżynierii społecznej i politycznej. Raczej skupiłbym się nad Celem tego projektu, bo zajob to tylko środek

  2. rzecz w tym, że ten wirus

    rzecz w tym, że ten wirus zajob jest globalnie sterowany. Polska i inne kraje (z wyjątkiem Korei Płn.) pokornie realizują dyrektywy z Centrum Wielkiego Projektu inżynierii społecznej i politycznej. Raczej skupiłbym się nad Celem tego projektu, bo zajob to tylko środek

  3. Owszem, jest zayob, ale w

    Owszem, jest zayob, ale w głowach tych homo 'sapiens', którzy mówią, że pandemja to zajob.
    Jak ma działać profesjonalny bojowy wirus zagłady (nie jest to trudne pytanie)?
    1. ma rozchodzić się szybko i bezobjawowo
    2. kolejne mutacje mają zwiększać bojową zdolność wirusa

    Chyba wystarczy założeń, widzimy, że założenie 1 jest spełnione, niestety osobniki z wyższych wartości poddatności na krzywej dzwonowej (o co tu chodzi nikt nie rozumie), reagują na wirusa już po pierwszym zakażeniu; założenie 2 jest też spełnione, co uwidoczniły kopalnie na południu Polski (kto widział ryli przed zjazdem na kopalni wie o co chodzi), zaoobserowano szybki wzrost zjadliwości wirusa (te dane są tajne), pojawiają się zachorowania z cięższym przebiegiem na niższych pułapach w stosunku do startowych pułapów poddatności. IMHO.

  4. Owszem, jest zayob, ale w

    Owszem, jest zayob, ale w głowach tych homo 'sapiens', którzy mówią, że pandemja to zajob.
    Jak ma działać profesjonalny bojowy wirus zagłady (nie jest to trudne pytanie)?
    1. ma rozchodzić się szybko i bezobjawowo
    2. kolejne mutacje mają zwiększać bojową zdolność wirusa

    Chyba wystarczy założeń, widzimy, że założenie 1 jest spełnione, niestety osobniki z wyższych wartości poddatności na krzywej dzwonowej (o co tu chodzi nikt nie rozumie), reagują na wirusa już po pierwszym zakażeniu; założenie 2 jest też spełnione, co uwidoczniły kopalnie na południu Polski (kto widział ryli przed zjazdem na kopalni wie o co chodzi), zaoobserowano szybki wzrost zjadliwości wirusa (te dane są tajne), pojawiają się zachorowania z cięższym przebiegiem na niższych pułapach w stosunku do startowych pułapów poddatności. IMHO.

  5. Według Matki Kurki:

    Według Matki Kurki:

    "naczelną wadą PiS jest słabość wobec silnych. Czy mieliśmy do czynienia z ustawą o IPN, czy „wyrokami” TSUE, zachowanie PiS zawsze było takie samo".

    Otóż gdyby rzeczywiście tak było w przypadku ustawy IPN, to czołowi przedstawiciele syjonistycznej machiny propagandowej nie lamentowaliby faktu, że dwa lata temu premier Izraela Netanyahu podpisał "haniebną" (według nich) deklarację polsko-izraelską z premierem Polski Morawieckim (tym od "żydowskich sprawców"). Oto najnowszy taki lament sprzed paru dni:

    http://www.thetruthseeker.co.uk/?p=210595

    Jak widać po reakcjach takich ludzi, jak Zuroff i Bauer, ustawa o IPN była i jest wielkim sukcesem rządu polskiego. W pierwszej połowie 2018 roku Izrael zrozumiał, że w dobie wszechobecnych smartfonów zbyt dużo bardzo niewygodnych "trupów w szafie" mogłoby się wydostać z Polski i już po angielsku straszyć amerykańskich wyborców. Żeby dalej nie prowokować Polaków i czym prędzej zakończyć sprawę, Izrael szybko podpisał wspomnianą deklarację.

  6. Według Matki Kurki:

    Według Matki Kurki:

    "naczelną wadą PiS jest słabość wobec silnych. Czy mieliśmy do czynienia z ustawą o IPN, czy „wyrokami” TSUE, zachowanie PiS zawsze było takie samo".

    Otóż gdyby rzeczywiście tak było w przypadku ustawy IPN, to czołowi przedstawiciele syjonistycznej machiny propagandowej nie lamentowaliby faktu, że dwa lata temu premier Izraela Netanyahu podpisał "haniebną" (według nich) deklarację polsko-izraelską z premierem Polski Morawieckim (tym od "żydowskich sprawców"). Oto najnowszy taki lament sprzed paru dni:

    http://www.thetruthseeker.co.uk/?p=210595

    Jak widać po reakcjach takich ludzi, jak Zuroff i Bauer, ustawa o IPN była i jest wielkim sukcesem rządu polskiego. W pierwszej połowie 2018 roku Izrael zrozumiał, że w dobie wszechobecnych smartfonów zbyt dużo bardzo niewygodnych "trupów w szafie" mogłoby się wydostać z Polski i już po angielsku straszyć amerykańskich wyborców. Żeby dalej nie prowokować Polaków i czym prędzej zakończyć sprawę, Izrael szybko podpisał wspomnianą deklarację.

  7. Zamiana Szumowskiego na

    Zamiana Karczewskiego za Szumowskiego, to żadna zmiana. Potrzebne są zmiany systemowe. To jednak pikuś w porównaniu z powrotem Kurskiego. U mnie w pracy, wśród wyborców PIS, ogromny niesmak wzbudził ślub. Prezesura TVP, to będzie dodatkowy afront. Broniłem PIS-u, choć wiele mi się w nim nie podobało, ale teraz już jadą po bandzie.

  8. Zamiana Szumowskiego na

    Zamiana Karczewskiego za Szumowskiego, to żadna zmiana. Potrzebne są zmiany systemowe. To jednak pikuś w porównaniu z powrotem Kurskiego. U mnie w pracy, wśród wyborców PIS, ogromny niesmak wzbudził ślub. Prezesura TVP, to będzie dodatkowy afront. Broniłem PIS-u, choć wiele mi się w nim nie podobało, ale teraz już jadą po bandzie.

  9. Tak jak padło w felietonie,

    Tak jak padło w felietonie, sam strach o życie zagrożone rzekomą zarazą i uległość wobec zamordystycznych rozwiązań problemu są tylko przykładami niewolniczej mentalności. Na lewicy objawia się ona potrzebą zglajchszaltowania wszelkiej róznorodności w jednolitą masę. Wsród tzw. prawych dochodzi ona do głosu z każdym durnym zawołaniem o wstawaniu z kolan. Tymczasem temu, kto nigdy nie był na kolanach nie przyjdzie nawet do głowy potrzeba wstawania, bo on ma cały czas myśli i działa żeby sięgnąć dalej, poszerzyć zakres swobody. Osiągnąć to własną roztropnością i wytrwałością, bez proszenia nikogo i bez potrzeby potwierdzania, czy stan osiągnięty jest już odpowiednio godny.

    Ulegamy wszystkim dookoła, bo dominuje w naszej polityce pokolenie ludzi słabych i zakompleksionych, a co gorsza dobierających do swojego grona niby młodszych, ale tak samo mięczaków. Dla pewności istniejącego układu, rytuałem inicjacji adepta polityki jest najczęściej jakiś akt politycznego zaprzaństwa. Nie zmieni się Polska, dopóki my sami się nie zmienimy  i u jej steru nie wymieni się tych ludzi. Całkiem. Z gówna bicza nie ukręcisz. W tej chwili jedynym ugrupowaniem, które rokuje jakieś nadzieje jest Konfederacja. Wcale nie przez jakieś a priori nadzwyczajne przymioty ludzi zaangażowanych i sympatyków, tylko dzięki tworzeniu się formacji w sposób oddolny. To sprzyja odsiewowi słabszych charakterów i tworzeniu pewnego etosu związanego z ideowością. Ta formuła kiedyś się wyczerpie, to jasne, ale teraz akurat jest ta konkretnie i stoi w jakże korzystnym przeciwiństwie do wszystkich partii głównego nurtu. Samo podejście do cowidowego zamordyzmu niech tu służy za przykład.

    Jest jeszcze szansa na kolejny ciekawe zajwisko w polskiej polityce, mianowicie na partię prezydencką. Tylko że ośrodek ją tworzący musiałby już w tym momecie konkretnie wykazać samodzielność, w szczególności wobec Kaczyńskiego. Czas Kaczyńskiego w polityce jest już i tak policzony, ale to duża różnica, czy w przyszłości przy prezydencie ostoi się jakaś szczątkowa frakcja post pisowska, jedna z wielu powstałych po nieuniknionym rozpadzie, czy będzie to samodzielny byt już okrzepły w tym nadchodzącym krytycznym momencie. Prezydent ma też szansę przekonać do siebie Konfederację kilkoma prostymi ruchami, np. wetami podatkowymi. Tylko jaki okaże się prezydent II kadencji?

  10. Tak jak padło w felietonie,

    Tak jak padło w felietonie, sam strach o życie zagrożone rzekomą zarazą i uległość wobec zamordystycznych rozwiązań problemu są tylko przykładami niewolniczej mentalności. Na lewicy objawia się ona potrzebą zglajchszaltowania wszelkiej róznorodności w jednolitą masę. Wsród tzw. prawych dochodzi ona do głosu z każdym durnym zawołaniem o wstawaniu z kolan. Tymczasem temu, kto nigdy nie był na kolanach nie przyjdzie nawet do głowy potrzeba wstawania, bo on ma cały czas myśli i działa żeby sięgnąć dalej, poszerzyć zakres swobody. Osiągnąć to własną roztropnością i wytrwałością, bez proszenia nikogo i bez potrzeby potwierdzania, czy stan osiągnięty jest już odpowiednio godny.

    Ulegamy wszystkim dookoła, bo dominuje w naszej polityce pokolenie ludzi słabych i zakompleksionych, a co gorsza dobierających do swojego grona niby młodszych, ale tak samo mięczaków. Dla pewności istniejącego układu, rytuałem inicjacji adepta polityki jest najczęściej jakiś akt politycznego zaprzaństwa. Nie zmieni się Polska, dopóki my sami się nie zmienimy  i u jej steru nie wymieni się tych ludzi. Całkiem. Z gówna bicza nie ukręcisz. W tej chwili jedynym ugrupowaniem, które rokuje jakieś nadzieje jest Konfederacja. Wcale nie przez jakieś a priori nadzwyczajne przymioty ludzi zaangażowanych i sympatyków, tylko dzięki tworzeniu się formacji w sposób oddolny. To sprzyja odsiewowi słabszych charakterów i tworzeniu pewnego etosu związanego z ideowością. Ta formuła kiedyś się wyczerpie, to jasne, ale teraz akurat jest ta konkretnie i stoi w jakże korzystnym przeciwiństwie do wszystkich partii głównego nurtu. Samo podejście do cowidowego zamordyzmu niech tu służy za przykład.

    Jest jeszcze szansa na kolejny ciekawe zajwisko w polskiej polityce, mianowicie na partię prezydencką. Tylko że ośrodek ją tworzący musiałby już w tym momecie konkretnie wykazać samodzielność, w szczególności wobec Kaczyńskiego. Czas Kaczyńskiego w polityce jest już i tak policzony, ale to duża różnica, czy w przyszłości przy prezydencie ostoi się jakaś szczątkowa frakcja post pisowska, jedna z wielu powstałych po nieuniknionym rozpadzie, czy będzie to samodzielny byt już okrzepły w tym nadchodzącym krytycznym momencie. Prezydent ma też szansę przekonać do siebie Konfederację kilkoma prostymi ruchami, np. wetami podatkowymi. Tylko jaki okaże się prezydent II kadencji?

  11. Szumowski jest straszliwym

    Szumowski jest straszliwym balastem dla PiSu. Nie dość że zlikwidował źródło pisowskiej przewagi konkurencyjnej (uczciwość), prawie doprowadził do przerżnięcia wyborów, to jeszcze poprzez swoje tunelowe widzenie doprowadził do zapaści służby zdrowia. Ten człowiek musi być jak najszybciej zdymisjonowany. Dobrze że istnieją takie zamiary. Karczewskiego czeka trudne zadanie odbudowy służby, która w tej chwili zajmuje się tylko koronawirusem i nie zajmuje się niczym innym.

    Co do tego że PiS ulega silnym, to racja. By się "zajob" nie powtórzył, to my musimy być tym silnym i stale wywierać presję na władzę. To oni powinni się nas bać, a nie odwrotnie. W końcu rząd powinien słuchać swojego narodu, a nie jakiś ponadnarodowych macherów.

  12. Szumowski jest straszliwym

    Szumowski jest straszliwym balastem dla PiSu. Nie dość że zlikwidował źródło pisowskiej przewagi konkurencyjnej (uczciwość), prawie doprowadził do przerżnięcia wyborów, to jeszcze poprzez swoje tunelowe widzenie doprowadził do zapaści służby zdrowia. Ten człowiek musi być jak najszybciej zdymisjonowany. Dobrze że istnieją takie zamiary. Karczewskiego czeka trudne zadanie odbudowy służby, która w tej chwili zajmuje się tylko koronawirusem i nie zajmuje się niczym innym.

    Co do tego że PiS ulega silnym, to racja. By się "zajob" nie powtórzył, to my musimy być tym silnym i stale wywierać presję na władzę. To oni powinni się nas bać, a nie odwrotnie. W końcu rząd powinien słuchać swojego narodu, a nie jakiś ponadnarodowych macherów.

  13. Powołanie Pana Marszałka na

    Powołanie Pana Marszałka na ministra zdrowia, to konieczność wyborów uzupełniających do Senatu. Nie wiem, czy się to nam opłaca. A poza tym, czy ministrem zdrowia koniecznie musi być lekarz? Może dobry spec od zarządzania byłby lepszy?

  14. Powołanie Pana Marszałka na

    Powołanie Pana Marszałka na ministra zdrowia, to konieczność wyborów uzupełniających do Senatu. Nie wiem, czy się to nam opłaca. A poza tym, czy ministrem zdrowia koniecznie musi być lekarz? Może dobry spec od zarządzania byłby lepszy?