Po prawie roku od przejęcia władzy przez PiS, w służbie zdrowia nie zmieniło się absolutnie nic. Pedanci będą się ratować darmowymi lekami dla starszych, ale umówimy się, że takie kosmetyczne korekty to są grzechotki albo inne kapiszony, z których więcej huku niż pożytku. Dzisiejszy protest pracowników, zwłaszcza młodych lekarzy, jest całkowicie uzasadniony, tak bardzo, że nawet sprzyjająca PiS Solidarność nie mogła się od niego odciąć. Pierwszym krokiem w kierunku oderwania się od rzeczywistości jest zaprzeczanie faktom. Dobrze, że PiS tego nie zrobił i minister Radziwiłł wyszedł do protestujących.
Nie jest to zachowanie standardowe, ale z drugiej strony łaski minister nie robi, a na samych gestach długo się nie pojedzie. Z przecieków dochodzących z Jachranki dowidziałem się, że Kaczor prócz wypalania żelazem nepotyzmu i kolesiostwa, stawiał do pionu kilku ministrów, w tym właściwie ministra zdrowia. Słusznie? Tak i nie, z całą pewnością w szpitalach nadal jest syf, kiła i mogiła, kolejki nie zniknęły, a procedury królują nad zdrowiem i życiem człowieka. Tutaj Kaczyński, protestujący i pozostali krytycy mają rację. Pytanie, czy to naprawdę wina Radziwiłła, że nic nie poszło do przodu? Łatwo powiedzieć, trudniej przedstawić gotowe rozwiązanie. Istnieją dyżurne tematy zaprzęgane do debaty publicznej i w tych dniach mamy dwa na tapecie. Wczoraj zaczęło się od aborcji, dziś służba zdrowia. Ponieważ tematy są dyżurne, to siłą rzeczy wiemy już wszystko o cudownych reformach, które w parę chwil mają zaprowadzić porządek.
Rytualnie ściera się projekt prywatny z projektem państwowym, jeśli chodzi o ten pierwszy to rzeczywiście problem zostałby rozwiązany tyle, że pacjent tej operacji by nie przeżył. Uwielbiam porównanie wymyślone przez „liberałów”, człowiek ma się leczyć, jak chomik w weterynarii, gdzie najdroższa operacja, to sterylizacja za 300 zł. Oparcie zdrowia na komercyjnym biznesie mamy od dawna, zajmują się takim działaniem korporacje i widzimy, co z tego wynika. Wciskanie suplementów na porost włosów przy uszach i jednocześnie trepanacja czaszki, ratująca życie, za milion dolarów. Kto nie posiada instynktów samobójczych na taką „opiekę zdrowotną” się nie zgodzi. Nie znaczy to jednak, że publiczna, czy też państwowa służba zdrowia ma same zalety, przeciwnie i z definicji ma wiele wad. Mimo wszystko upierał się będę, że mamy do czynienia z syndromem demokracji, generalnie system do „d”, ale lepszego nie ma lub nie jest możliwy do wprowadzenia w życie. Pozostając przy racjonalnych argumentach i stąpając mocno po ziemi trzeba sobie kilka rzeczy powiedzieć uczciwie. Przede wszystkim w ciągu najbliższych 5 lat żadnej rewolucji nie będzie, bo być nie może, no chyba, że nagle znajdzie się dodatkowych 60 miliardów w budżecie. Obecnie wydajemy na zdrowie około 6,5% PKB, co daje ponad 108 miliardów. Wchodzi w to budżet NFZ 67,5 mld zł, 24 mld zł na leczenie w prywatnych klinikach i szpitalach oraz dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne i wydatki na leki, ok. 20 mld zł.
Wszyscy wiedzą, obojętnie z jakiej opcji pochodzą, że za takie pieniądze nie da się leczyć w godziwych warunkach i coraz trudniej utrzymać personel. 10 lat temu wyjazd na zachód nie był taki prosty, obecnie do podcierania Niemek i Niemców pamiętających czasy III Rzeszy, nawet nie trzeba być pielęgniarką. Wystarczy chcieć, żeby zarobić 1000 euro plus wikt, opierunek i zwrot kosztów podróży. Takich procesów nie zatrzyma się nadzwyczajną uchwałą, bo one się mieszczą w globalnych przyczynach emigracji. Dlaczego wykształceni ludzie wolą w Wielkiej Brytanii przyklejać rigipsy, niż robić w Polsce karierę na uczelniach, czy w szkołach? Kasa, misiu, kasa! I na kasie stoi cała służba zdrowia. Będziemy się leczyć na ludzkim poziomie, gdy spełnią się nasze odwieczne marzenia, aby dołączyć poziomem dochodów i cywilizacji do krajów zachodnich. W tychże krajach wydaje się minimum 10% PKB, poniżej 6% ma jedynie Estonia i Meksyk. Naturalnie do czasu podniesienia stopy życiowej władza nie ma prawa siedzieć i nic nie robić. Z całą pewnością da się poprawić wiele rzeczy i tutaj nie potrzeba wielkich pieniędzy.
Legendarne kolejki, lekko licząc, w 50% biorą się z totalnego bałaganu. Choćby takie usuwanie zaćmy działa na zasadzie peerelowskich kolejek społecznych. Ludzie zapisują się do kilku, bywa, że kilkunastu szpitali i czekają gdzie będzie szybciej. W efekcie na listach szpitalnych widnieją nazwiska osób, które dawno są po operacji. Nikt mi nie powie, że nie da się w końcu zrobić centralnego systemu ewidencji pacjentów, co na starcie skróciłoby czas oczekiwania najmniej o połowę. Po drugie istnieje NFZ i to jest kompletne nieporozumienie przy finansowaniu służby zdrowia z budżetu. Niech mi ktoś wytłumaczy po cholerę państwu pośrednik do wydawania pieniędzy, przecież to kompletny absurd. Inna kwestia, wyjątkowo wstydliwa, nazywa się wyżywienie i opieka medyczna. Czegoś takiego nawet za komuny nie było, nie mówię, że więźniowie jedzą lepiej, tego żarcia, które dostają chorzy ludzie nie miałbym odwagi psu rzucić. Podsumowując. Jest do zrobienia sporo, żeby w ramach tej kasy, która jest usprawnić służbę zdrowia do poziomu „da się przeżyć”. W bajki o cudownych receptach bez wydatków z budżetu na poziomie 10% PKB nie wierzę i nie robię sobie żadnych nadziei, co też wszystkim ze względów zdrowotnych polecam.
a’propos
bo przecież to doktorowa1metrodszpadla miała rzec do POsłanki Sawickiej ze tu cyt.."biznes na słuzbie zdrowia ma byc robiony"(albo odwrotnie??) i bedzie robiony..bo przeciez doktorowa1metrodszpadla jeszcze NIE siedzi..(warto wspomniec nieprawdopodobną falę zgonów w aferze szczepionkowej??WARTO!!??)
co do żarcia w szpitalu..sniadanie w 1nym ze szpitali uniwersyteckich w PL..(neurochirurgia)
2 kromki chleba
kostka margaryny o objętości 3 niecałych kostek cukru
plasterek sera żóltego
plasterek pomidora
plasterek wędliny
WYTARCZY??????????
jak mają byc leczeni pacjenci w często b.cięzkich uszkodzeniach mózgu i OUN;ludzie z nowotworami mózgu?ludzie po cięzkich wypadkach i b.pow.urazach??
Wracam do swojej ulubionej teorii spiskowej..biznes na sł.zdrowia był!!jest!!i BĘDZIE ROBIONY!!
(prosze zainteresowanych obejrzec najnowszego Pośpieszaskiego z przed 2 dni..1sza część o aborcji z G.B…a 2ga..ZNACZNIE CIEKAWSZA!!O wtórnym obrocie lekami..(dziesiątki TIRów wywożą leki za granicę RP)..i leki rozpływają sie na czarnym rynku w PL (też!!)
i jak tu nie usmiechnąc sie z POlitowaniem nad żartobliwą uszczypliwościa St.Michalkiewicza o tym ze WSI POdobno juz nie ma?? :-))
no bo jesli ich "naprawdę już "nie ma"…to kto tym INTERESEM naprawdę kręci??
naprawde tak trudno wysłac kominiarzy w kilka?dziesiąt?miesjc w PL..i wywiezc "ewentualnych zatrzymanych"w "ustronne miejsce"??zobaczylibyśmy kto wysłał by mecenasów w/s obrony..i dale pójśc tym torem..ale to tylko teoria spiskowa.. :-))
p.s.
(o swoim nieco dłuuuuższym oczekiwaniu na powtórną KRANIOTOMIĘ pisać nie będę..bo i po co??co to da??)
Potwierdzam, że “Warto rozmawiać” o procederze wywozu leków było
Potwierdzam, że "Warto rozmawiać" o procederze wywozu leków było b.ciekawe. Nie dowiedziałem się jednak np. dlaczego ceny leków zakontrakowanych dla Polaków przez NFZ (czy tam inną agencję państwa) są tańsze, niż te np. w Niemczech, do których są wywożone. Powiedział jeden z zaproszonych (p.Sośnierz ?), że my jesteśmy rynkiem z 38mln pacjentów, dlatego państwu polskiemu udało się uzyskać takie korzystne warunki zakupu. Niemcy powinni kupować jeszcze taniej, bo to rynek zbytu na 80mln osób. i tu sie sprawdza maksyma, że socjalizm walczy dzielnie z problemami, które sam stwarza.
Nie wiem, czy nie działa to też w drugą stronę – czasami można kupić taniej leki (do dwóch razy), które np. były pierwotnie przeznaczone na rynek brytyjski, a przyjechały do Polski i nawet były przepakowywane w polskojęzyczne opakowania – nazywa się to "import równoległy". Ciekawym powodu takiego procederu.
A ja mam jeszcze jedno, retoryczne pytanie – czy np. rutiniscorbin, czy inne "proste" leki, które z powodzeniem były produkowane jeszcze przez socjalistyczne Polfy, muszą być teraz produkowane przez zagraniczne GlaxoSmithKleiny? Dzięki internetowym aptekom, nieraz stwierdzałem, że ten sam lek można kupić 2 razy taniej produkowany przez polską(?) Polfę Warszawa S.A..
a’propos
bo przecież to doktorowa1metrodszpadla miała rzec do POsłanki Sawickiej ze tu cyt.."biznes na słuzbie zdrowia ma byc robiony"(albo odwrotnie??) i bedzie robiony..bo przeciez doktorowa1metrodszpadla jeszcze NIE siedzi..(warto wspomniec nieprawdopodobną falę zgonów w aferze szczepionkowej??WARTO!!??)
co do żarcia w szpitalu..sniadanie w 1nym ze szpitali uniwersyteckich w PL..(neurochirurgia)
2 kromki chleba
kostka margaryny o objętości 3 niecałych kostek cukru
plasterek sera żóltego
plasterek pomidora
plasterek wędliny
WYTARCZY??????????
jak mają byc leczeni pacjenci w często b.cięzkich uszkodzeniach mózgu i OUN;ludzie z nowotworami mózgu?ludzie po cięzkich wypadkach i b.pow.urazach??
Wracam do swojej ulubionej teorii spiskowej..biznes na sł.zdrowia był!!jest!!i BĘDZIE ROBIONY!!
(prosze zainteresowanych obejrzec najnowszego Pośpieszaskiego z przed 2 dni..1sza część o aborcji z G.B…a 2ga..ZNACZNIE CIEKAWSZA!!O wtórnym obrocie lekami..(dziesiątki TIRów wywożą leki za granicę RP)..i leki rozpływają sie na czarnym rynku w PL (też!!)
i jak tu nie usmiechnąc sie z POlitowaniem nad żartobliwą uszczypliwościa St.Michalkiewicza o tym ze WSI POdobno juz nie ma?? :-))
no bo jesli ich "naprawdę już "nie ma"…to kto tym INTERESEM naprawdę kręci??
naprawde tak trudno wysłac kominiarzy w kilka?dziesiąt?miesjc w PL..i wywiezc "ewentualnych zatrzymanych"w "ustronne miejsce"??zobaczylibyśmy kto wysłał by mecenasów w/s obrony..i dale pójśc tym torem..ale to tylko teoria spiskowa.. :-))
p.s.
(o swoim nieco dłuuuuższym oczekiwaniu na powtórną KRANIOTOMIĘ pisać nie będę..bo i po co??co to da??)
Potwierdzam, że “Warto rozmawiać” o procederze wywozu leków było
Potwierdzam, że "Warto rozmawiać" o procederze wywozu leków było b.ciekawe. Nie dowiedziałem się jednak np. dlaczego ceny leków zakontrakowanych dla Polaków przez NFZ (czy tam inną agencję państwa) są tańsze, niż te np. w Niemczech, do których są wywożone. Powiedział jeden z zaproszonych (p.Sośnierz ?), że my jesteśmy rynkiem z 38mln pacjentów, dlatego państwu polskiemu udało się uzyskać takie korzystne warunki zakupu. Niemcy powinni kupować jeszcze taniej, bo to rynek zbytu na 80mln osób. i tu sie sprawdza maksyma, że socjalizm walczy dzielnie z problemami, które sam stwarza.
Nie wiem, czy nie działa to też w drugą stronę – czasami można kupić taniej leki (do dwóch razy), które np. były pierwotnie przeznaczone na rynek brytyjski, a przyjechały do Polski i nawet były przepakowywane w polskojęzyczne opakowania – nazywa się to "import równoległy". Ciekawym powodu takiego procederu.
A ja mam jeszcze jedno, retoryczne pytanie – czy np. rutiniscorbin, czy inne "proste" leki, które z powodzeniem były produkowane jeszcze przez socjalistyczne Polfy, muszą być teraz produkowane przez zagraniczne GlaxoSmithKleiny? Dzięki internetowym aptekom, nieraz stwierdzałem, że ten sam lek można kupić 2 razy taniej produkowany przez polską(?) Polfę Warszawa S.A..
drobne zmiany są
jeszcze niedawno w mojej przychodni parę minut po 8 mogło nie być miejsc, po 18 i w weekendy teoretycznie było parę miejsc na miasto półmilionowe gdzie można było pojechać z chorym dzieckiem. Teraz jest o tyle lepiej że można wypełnić "kartę nagłego zachorowania" żeby dziecko z dużą gorączką mogło wejść do lekarza, poza tym zawsze było walka w przychodni jak w Stalingradzie. Na którą Pani ma? Ale ja przyszłam wcześniej.
Teraz pani z recepcji mówi kto ma wejść. niby detale, ale bardzo poprawiają jakość usług. Taki punktów które można poprawić jest dużo więcej, niedużym kosztem.
W szpitalach na oddziałach pediatrycznych – walka o pielęgniarkę, która i tak boi się pójść do lekarza.
jechałem w tym roku kilka razy trasą Legnica – Zielona Góra. Wzdłuż całej trasy budują trasę szybkiego ruchu. Żeby było łatwiej i wygodniej firmom budowlanym, na wyjeżdzie z budowy ograncizzenie prędkoścci do 50 km. i tak co parę kilometrów.
I cała Polska cała dobę jedzie tą trasę 50 km na godzinę. o 4 budowlancy jadą do domu, 50 km zostaje. Nikt nawet nie przykryje znaku. Jedzie 100 aut i jedno jedzie 50, wtedy 100 aut jedzie 50. 100 aut rozsądnie olewa ograniczenie- to jest deprawowanie kierowców.
drobne zmiany są
jeszcze niedawno w mojej przychodni parę minut po 8 mogło nie być miejsc, po 18 i w weekendy teoretycznie było parę miejsc na miasto półmilionowe gdzie można było pojechać z chorym dzieckiem. Teraz jest o tyle lepiej że można wypełnić "kartę nagłego zachorowania" żeby dziecko z dużą gorączką mogło wejść do lekarza, poza tym zawsze było walka w przychodni jak w Stalingradzie. Na którą Pani ma? Ale ja przyszłam wcześniej.
Teraz pani z recepcji mówi kto ma wejść. niby detale, ale bardzo poprawiają jakość usług. Taki punktów które można poprawić jest dużo więcej, niedużym kosztem.
W szpitalach na oddziałach pediatrycznych – walka o pielęgniarkę, która i tak boi się pójść do lekarza.
jechałem w tym roku kilka razy trasą Legnica – Zielona Góra. Wzdłuż całej trasy budują trasę szybkiego ruchu. Żeby było łatwiej i wygodniej firmom budowlanym, na wyjeżdzie z budowy ograncizzenie prędkoścci do 50 km. i tak co parę kilometrów.
I cała Polska cała dobę jedzie tą trasę 50 km na godzinę. o 4 budowlancy jadą do domu, 50 km zostaje. Nikt nawet nie przykryje znaku. Jedzie 100 aut i jedno jedzie 50, wtedy 100 aut jedzie 50. 100 aut rozsądnie olewa ograniczenie- to jest deprawowanie kierowców.
Proponuję wszystkim obejrzeć
Proponuję wszystkim obejrzeć pierwsze pół godziny filmy "Lepiej być nie może" z Nicholsonem – tam jest poruszony problem służby zdrowia w USA na przykładzie dziecka ulubionej kelnerki głównego bohatera.
Z życia wzięte.
W GB na wizytę do ginekologa "z ubezpieczalni" czeka się 6 miesięcy. Wizyta prywatna kosztuje 150 GBP. No to dziewczyny pracujące na zmywaku w Londynie wsiadają w samolot, lecą do W-wy, tu idą do lekarza (prywatnie), płacą 150 zeta i są jeszcze na tym do przodu.
Nie tylko w Polsce "powszechny dostęp do służby zdrowia" jest fikcją. Tylko, że gdzie indziej ludzie mniej udają, że w taką fikcję wierzą
@Andrzej.A
Nie tylko dziewczyny pracujące na zmywaku, ale i osoby wykonujące dobrze płatną pracę, zaliczają wizyty u wszelkiej maści specjalistów przy okazji wizyty w Polsce. Para znajomych inżynierów z USA łączy przyjemne z pożytecznym fundując sobie w starej ojczyźnie raz do roku prywatne leczenie stomatologiczne jednocześnie nawiedzając polskich krewniaków.
Proponuję wszystkim obejrzeć
Proponuję wszystkim obejrzeć pierwsze pół godziny filmy "Lepiej być nie może" z Nicholsonem – tam jest poruszony problem służby zdrowia w USA na przykładzie dziecka ulubionej kelnerki głównego bohatera.
Z życia wzięte.
W GB na wizytę do ginekologa "z ubezpieczalni" czeka się 6 miesięcy. Wizyta prywatna kosztuje 150 GBP. No to dziewczyny pracujące na zmywaku w Londynie wsiadają w samolot, lecą do W-wy, tu idą do lekarza (prywatnie), płacą 150 zeta i są jeszcze na tym do przodu.
Nie tylko w Polsce "powszechny dostęp do służby zdrowia" jest fikcją. Tylko, że gdzie indziej ludzie mniej udają, że w taką fikcję wierzą
@Andrzej.A
Nie tylko dziewczyny pracujące na zmywaku, ale i osoby wykonujące dobrze płatną pracę, zaliczają wizyty u wszelkiej maści specjalistów przy okazji wizyty w Polsce. Para znajomych inżynierów z USA łączy przyjemne z pożytecznym fundując sobie w starej ojczyźnie raz do roku prywatne leczenie stomatologiczne jednocześnie nawiedzając polskich krewniaków.
Dawno temu w Chinach
Ludzie płacili lekarzowi SKŁADKI ZDROWOTNE za każdy dzień ,jak byli zdrowi .JAK BYLI CHORZY to nie płacili .Oczywiście lekarz stawał na głowie ,aby jak najszybciej WYLECZYĆ(A NIE LECZYĆ) chorego ,by ten znów płacił składki !
Kur..a jakie to proste.
Za rządów AWS pan Sośnierz wprowadził DYSKIETKI w woj.śląskim dla pacjentów .Do tej pory NIKT tego rozwiązania "nie może wprowadzić"w całej Polsce..Ja bym wprowadził jeszcze dyskietki RCP (rejestr czasu pracy) dla LEKARZY! Lekarz potrafi kończyć pracę w szpitalu o 12-00 i zaczynać w przychodni oddalonej od szpitala 30 km o 12-00 ..Kto z kolejki się ODWARZY opier..ć lekarza no kto?
Dawno temu w Chinach
Ludzie płacili lekarzowi SKŁADKI ZDROWOTNE za każdy dzień ,jak byli zdrowi .JAK BYLI CHORZY to nie płacili .Oczywiście lekarz stawał na głowie ,aby jak najszybciej WYLECZYĆ(A NIE LECZYĆ) chorego ,by ten znów płacił składki !
Kur..a jakie to proste.
Za rządów AWS pan Sośnierz wprowadził DYSKIETKI w woj.śląskim dla pacjentów .Do tej pory NIKT tego rozwiązania "nie może wprowadzić"w całej Polsce..Ja bym wprowadził jeszcze dyskietki RCP (rejestr czasu pracy) dla LEKARZY! Lekarz potrafi kończyć pracę w szpitalu o 12-00 i zaczynać w przychodni oddalonej od szpitala 30 km o 12-00 ..Kto z kolejki się ODWARZY opier..ć lekarza no kto?
jak wygrają, kolejki będą dłuższe
We wszystkich rokowaniach medyczno-rządowych brakuje najważniejszych ludzi, czyli reprezentacji pacjentów. Naprawdę nie po to jest służba zdrowia by lekarzom żyło się lepiej. Jest z grubsza po to, by przedłużać sprawność siły roboczej narodu. Zawsze, po każdych zakończonych sukcesem strajkach, los pacjentów pogarszał się, bo trzeba było ograniczać dostęp do leczenia, by forsy starczyło dla lekarzy.
Kto torpeduje wszystkie reformy?
Mafia w białych kitlach. Zdrowie nie ma barw politycznych, przekonał się o tym rzecznik SLD Kalita.
Bossowie medycyny, w niewidzialny sposób, sterują układami w służbie zdrowia. Do tej pory mieli z górki, ciekawe czy teraz też? Prywatne kliniki, sposób ich działania, zostały już dawno szczegółowo opisane: najdroższe procedury (kardiologia, stomatologia, okulistyka).
Nie mam pomysłu na reformę, dosypanie kilkunastu miliardów do NFZ, to przyznanie się do porażki.
Mafia w kitlach, mafia w togach.
Czyli biali v. czarni. A kto prowadzi? CZERWONI.
jak wygrają, kolejki będą dłuższe
We wszystkich rokowaniach medyczno-rządowych brakuje najważniejszych ludzi, czyli reprezentacji pacjentów. Naprawdę nie po to jest służba zdrowia by lekarzom żyło się lepiej. Jest z grubsza po to, by przedłużać sprawność siły roboczej narodu. Zawsze, po każdych zakończonych sukcesem strajkach, los pacjentów pogarszał się, bo trzeba było ograniczać dostęp do leczenia, by forsy starczyło dla lekarzy.
Kto torpeduje wszystkie reformy?
Mafia w białych kitlach. Zdrowie nie ma barw politycznych, przekonał się o tym rzecznik SLD Kalita.
Bossowie medycyny, w niewidzialny sposób, sterują układami w służbie zdrowia. Do tej pory mieli z górki, ciekawe czy teraz też? Prywatne kliniki, sposób ich działania, zostały już dawno szczegółowo opisane: najdroższe procedury (kardiologia, stomatologia, okulistyka).
Nie mam pomysłu na reformę, dosypanie kilkunastu miliardów do NFZ, to przyznanie się do porażki.
Mafia w kitlach, mafia w togach.
Czyli biali v. czarni. A kto prowadzi? CZERWONI.
Mała wielka wypowiedź o zmaganiach medycznych
PS2 to taka spontaniczna wiadomość, zlepek różnych historii, zarysowanych jedynie
Pozdrawiam!
Życzę Pani wszystkiego najlepszego!
Oby ten system naprawili tak, żeby Pani tego doświadczyła.
W PRL egzamin na “medycynę”
należał do najtrudniejszych. Owszem, obowiązywały tzw. "plecy & układy", ale w drugą stronę istniały też "punkty za pochodzenie (wyrównywanie szans dla dzieci z rodzin robotniczo chłopskich).
Od czerwca przechodzę na samym sobie eksperyment tzw. Karty Pacjenta Onkologicznego. Zanim doszło w ogóle do diagnozy przeszedłem, w kolejności:
RTG klatki piersiowej (bez sensu)
Tomografię komputerową bez kontrastu (coś dało, pokazało skupisko masy patologicznej)
Biopsja pod kontrolą USG (porażka nic nie znaleziono, gdyż USG za mało dokładny). To badanie robiono w innym miejscu, odległym od Centrum Onkologii o około 400 m.
Druga biopsja robiona pod kontrolą rezonansu magnetycznego i w kontraście. Zalecenia: naświetlanie lampami 2 razy po pięć dni. Biopsja robiona w Szpitalu na Zaspie (odległość od Centrum o ca trzy kilometry). Naświetlanie na Oddz. Akademii Medycznej.
Po lampach wizyta u lekarza prowadzącego, dalej nie wiadomo co mi jest, dostaję skierowanie na PET. Tydzień czekania na badania i dwa na wyniki – prawie miesiąc. Wracam z wynikiem – lekarz prowadzący na urlopie, bez uprzedzenia. Korzystam z usług zastępcy.
A DOKUMENTACJA SOBIE WĘDRUJE, PRZYBYWA LEKARZY, PRZESTAJĘ TO OGARNIAĆ.
Ten ostatni lekarz zleca chemię. Ja mam żyły w bardzo złym stanie, pobranie krwi to z reguły pół godziny + 10 ukłuć. Od początku sygnalizuję problem, ale nikt mnie nie słucha. Zaczynam chemię, przez godzinę trzy pigułki nie mogą się wkłuć. W końca ktoś mi mówi o PORT, mała chujowinka wszczepiana obok szyi umożliwiająca bezproblemowe podanie chemii. Czas od pierwszej próby podania chemii, do jej faktycznego podania 2 tygodnie.
Ja tu się nie skarżę na swój głupi los, ja zadaję pytanie:
Każde z tych miejsc ma swoją aparaturę (może poza lampami, ale dla tego celu już budują oddzielny oddział, cud techniki, sale dwuosobowe, telewizor w każdej, kącik higieniczny itp., itd.), Czy nie można było tych badań wykonać w jednym miejscu czasie?
Ile mnie zdrowia kosztowały dojazdy, kolejki, stress związany z pobieraniem krwi?
I co z tego, że Panienka ma dobre chęci, że rozumie czym jest nowoczesna medycyna, KIM JEST PACJENT, skoro nie macie żadnego wpływu na procedury, gromadzenie dokumentacji? Czy uzyskam kiedyś tam odpowiedź: po co (bezsensownie?) gnano mnie przez tyle przychodni, rejestracji, gabinetów, oddziałów szpitalnych.
Dodano 14:45, co mnie nagle z tą regułą trrzepło? Skąd ta "regóła", przecież, aż gryzie w oczy! Poprawiam.
dno
Tak, ja to obserwuję od roku jako osoba towarzysząca. Wcześniej sądziłem że nie jest dobrze, ale nie wiedziałem że aż tak. Leczenie to samotna walka z przychodniami, szpitalami, NFZ tem, i niestety z lekarzami o życie swoje lub bliskiej osoby.
U mnie dwie córki zmotoryzowane i żona
Jedna ma wolny zawód i to ona głównie mnie dowozi. Mam wszystko co jest na rynku i to poza rynkiem 😛
Mała wielka wypowiedź o zmaganiach medycznych
PS2 to taka spontaniczna wiadomość, zlepek różnych historii, zarysowanych jedynie
Pozdrawiam!
Życzę Pani wszystkiego najlepszego!
Oby ten system naprawili tak, żeby Pani tego doświadczyła.
W PRL egzamin na “medycynę”
należał do najtrudniejszych. Owszem, obowiązywały tzw. "plecy & układy", ale w drugą stronę istniały też "punkty za pochodzenie (wyrównywanie szans dla dzieci z rodzin robotniczo chłopskich).
Od czerwca przechodzę na samym sobie eksperyment tzw. Karty Pacjenta Onkologicznego. Zanim doszło w ogóle do diagnozy przeszedłem, w kolejności:
RTG klatki piersiowej (bez sensu)
Tomografię komputerową bez kontrastu (coś dało, pokazało skupisko masy patologicznej)
Biopsja pod kontrolą USG (porażka nic nie znaleziono, gdyż USG za mało dokładny). To badanie robiono w innym miejscu, odległym od Centrum Onkologii o około 400 m.
Druga biopsja robiona pod kontrolą rezonansu magnetycznego i w kontraście. Zalecenia: naświetlanie lampami 2 razy po pięć dni. Biopsja robiona w Szpitalu na Zaspie (odległość od Centrum o ca trzy kilometry). Naświetlanie na Oddz. Akademii Medycznej.
Po lampach wizyta u lekarza prowadzącego, dalej nie wiadomo co mi jest, dostaję skierowanie na PET. Tydzień czekania na badania i dwa na wyniki – prawie miesiąc. Wracam z wynikiem – lekarz prowadzący na urlopie, bez uprzedzenia. Korzystam z usług zastępcy.
A DOKUMENTACJA SOBIE WĘDRUJE, PRZYBYWA LEKARZY, PRZESTAJĘ TO OGARNIAĆ.
Ten ostatni lekarz zleca chemię. Ja mam żyły w bardzo złym stanie, pobranie krwi to z reguły pół godziny + 10 ukłuć. Od początku sygnalizuję problem, ale nikt mnie nie słucha. Zaczynam chemię, przez godzinę trzy pigułki nie mogą się wkłuć. W końca ktoś mi mówi o PORT, mała chujowinka wszczepiana obok szyi umożliwiająca bezproblemowe podanie chemii. Czas od pierwszej próby podania chemii, do jej faktycznego podania 2 tygodnie.
Ja tu się nie skarżę na swój głupi los, ja zadaję pytanie:
Każde z tych miejsc ma swoją aparaturę (może poza lampami, ale dla tego celu już budują oddzielny oddział, cud techniki, sale dwuosobowe, telewizor w każdej, kącik higieniczny itp., itd.), Czy nie można było tych badań wykonać w jednym miejscu czasie?
Ile mnie zdrowia kosztowały dojazdy, kolejki, stress związany z pobieraniem krwi?
I co z tego, że Panienka ma dobre chęci, że rozumie czym jest nowoczesna medycyna, KIM JEST PACJENT, skoro nie macie żadnego wpływu na procedury, gromadzenie dokumentacji? Czy uzyskam kiedyś tam odpowiedź: po co (bezsensownie?) gnano mnie przez tyle przychodni, rejestracji, gabinetów, oddziałów szpitalnych.
Dodano 14:45, co mnie nagle z tą regułą trrzepło? Skąd ta "regóła", przecież, aż gryzie w oczy! Poprawiam.
dno
Tak, ja to obserwuję od roku jako osoba towarzysząca. Wcześniej sądziłem że nie jest dobrze, ale nie wiedziałem że aż tak. Leczenie to samotna walka z przychodniami, szpitalami, NFZ tem, i niestety z lekarzami o życie swoje lub bliskiej osoby.
U mnie dwie córki zmotoryzowane i żona
Jedna ma wolny zawód i to ona głównie mnie dowozi. Mam wszystko co jest na rynku i to poza rynkiem 😛
Trzeba oddzielić publiczne od prywatnego
Jak to jest, że publiczne szpitale mają kłopoty z zakontraktowaniem usług z NFZ? Za publiczne pieniądze ma być publiczna służba zdrowia, a za prywatne niech sobie będzie medyczny biznes. Tylko to wyleczy publiczny system, który teraz daje prywatnym nie tylko świadczyć usługi, ale np. spłacać ich sprzęt i jeszcze robić sobie zyski z publicznej składkowej kasy.
Szpitali jest dość, prywatne i zakontraktowane mogą być tylko gabinety lekarzy pierwszego kontaktu z myślą o szerokiej dostępności, a podstawowe to interna, pediatria i ginekologia. Najpierw kontrakty z publicznymi jednostkami, a co zostanie to dla nich.
NFZ to koryto utworzone dla wybrańców i pamiętam z zapowiedzi, że ma być zlikwidowane.
Szpitale to jest teraz syf, bo nie ma w nich gospodarzy. Jedna firma robi sprzątanie, inna jedzenie, inna pranie, inna wozi pacjentów na wózkach. W szpitalach są kuchnie i pralnie, nie trzeba pasożytów karmić. Salowe, sanitariusze i kucharki na etatach, ordynator ufa oddziałowej, oddziałowa zarządza ludźmi tak jak kiedyś, jest zespół, który pracuje jak zespół, a nie przychodzą przypadkowi ludzie zrobić swoje na śmieciówkach i w dupie wszystko mają. Na takie układy nie ma "menadżera", żeby to poskładał, nie da się zarządzać takim zlepkiem.
Lekarze teraz dobrze zarabiają, pielęgniarki również, i protestują tylko dlatego, że mają czym szantażować. Nie rozczulałabym się nad nimi, a zwyczajnie ogłosiła ich zarobki, niech "ludzie" wiedzą. Oświadczenia majątkowe na przykład? Tak, jak każdy powinien oświadczać, kto bierze pieniądze publiczne. Mało im i chcą wyjechać za granicę? Dobrze, ale niech najpierw odpracują studia, albo zapłacą za nie. Jeden rok medycyny na UW w Warszawie kosztuje 11 tysięcy dolarów.
Trzeba wrócić do poprzedniego systemu kształcenia lekarzy po studiach, bo "dogoniliśmy Amerykę". Rezydentura to jest niewolnicza praca na rzecz grubych ryb. Za dużo z życia zabiera, i uczy na błędach (na pacjentach). Zrobiono to dla własnej wygody a nie po to, żeby kogokolwiek dobrze wyszkolić. Szkolenia lekarzy powinny wrócić do domeny wysiłku publicznego, który jednak ma cenę i za który trzeba będzie zapłacić, jak się odwidzi.
Trudna to recepta, ale jedyna, która może dać skutek zaistnienia prawdziwej publicznej służby zdrowia. Pieniędzy nie jest dużo, ale kolesie jednak krocie zarabiają.
Żeby móc cokolwiek zrobić w reformowaniu systemu, trzeba zacząć od korporacji zawodowej, Izba Lekarska to jest mafia. Tu trzeba zmienić ustawę tak, żeby te łajzy odsunąć od koryta.
To piszę ja, lekarz.
& solano
zobacz kto i jak robi kasę na “biednej” służbie zdrowia
http://nie.com.pl/archiwum/grupa-trzymajaca-serca/
nie wspominając już o prywatnych centrach medycznych nie mających problemów z kontraktami na usługi obcinanych permanentnie szpitalom
Trzeba oddzielić publiczne od prywatnego
Jak to jest, że publiczne szpitale mają kłopoty z zakontraktowaniem usług z NFZ? Za publiczne pieniądze ma być publiczna służba zdrowia, a za prywatne niech sobie będzie medyczny biznes. Tylko to wyleczy publiczny system, który teraz daje prywatnym nie tylko świadczyć usługi, ale np. spłacać ich sprzęt i jeszcze robić sobie zyski z publicznej składkowej kasy.
Szpitali jest dość, prywatne i zakontraktowane mogą być tylko gabinety lekarzy pierwszego kontaktu z myślą o szerokiej dostępności, a podstawowe to interna, pediatria i ginekologia. Najpierw kontrakty z publicznymi jednostkami, a co zostanie to dla nich.
NFZ to koryto utworzone dla wybrańców i pamiętam z zapowiedzi, że ma być zlikwidowane.
Szpitale to jest teraz syf, bo nie ma w nich gospodarzy. Jedna firma robi sprzątanie, inna jedzenie, inna pranie, inna wozi pacjentów na wózkach. W szpitalach są kuchnie i pralnie, nie trzeba pasożytów karmić. Salowe, sanitariusze i kucharki na etatach, ordynator ufa oddziałowej, oddziałowa zarządza ludźmi tak jak kiedyś, jest zespół, który pracuje jak zespół, a nie przychodzą przypadkowi ludzie zrobić swoje na śmieciówkach i w dupie wszystko mają. Na takie układy nie ma "menadżera", żeby to poskładał, nie da się zarządzać takim zlepkiem.
Lekarze teraz dobrze zarabiają, pielęgniarki również, i protestują tylko dlatego, że mają czym szantażować. Nie rozczulałabym się nad nimi, a zwyczajnie ogłosiła ich zarobki, niech "ludzie" wiedzą. Oświadczenia majątkowe na przykład? Tak, jak każdy powinien oświadczać, kto bierze pieniądze publiczne. Mało im i chcą wyjechać za granicę? Dobrze, ale niech najpierw odpracują studia, albo zapłacą za nie. Jeden rok medycyny na UW w Warszawie kosztuje 11 tysięcy dolarów.
Trzeba wrócić do poprzedniego systemu kształcenia lekarzy po studiach, bo "dogoniliśmy Amerykę". Rezydentura to jest niewolnicza praca na rzecz grubych ryb. Za dużo z życia zabiera, i uczy na błędach (na pacjentach). Zrobiono to dla własnej wygody a nie po to, żeby kogokolwiek dobrze wyszkolić. Szkolenia lekarzy powinny wrócić do domeny wysiłku publicznego, który jednak ma cenę i za który trzeba będzie zapłacić, jak się odwidzi.
Trudna to recepta, ale jedyna, która może dać skutek zaistnienia prawdziwej publicznej służby zdrowia. Pieniędzy nie jest dużo, ale kolesie jednak krocie zarabiają.
Żeby móc cokolwiek zrobić w reformowaniu systemu, trzeba zacząć od korporacji zawodowej, Izba Lekarska to jest mafia. Tu trzeba zmienić ustawę tak, żeby te łajzy odsunąć od koryta.
To piszę ja, lekarz.
& solano
zobacz kto i jak robi kasę na “biednej” służbie zdrowia
http://nie.com.pl/archiwum/grupa-trzymajaca-serca/
nie wspominając już o prywatnych centrach medycznych nie mających problemów z kontraktami na usługi obcinanych permanentnie szpitalom
Niestety, darmowe leki dla
Niestety, darmowe leki dla seniorów to duża ściema. Moja 90 letnia babka, która w zasadzie się nie porusza, musi przyjmować ok. 10 leków. Bezpłtany może mieć jeden, o ile otrzyma odpowiedni dokument od pulmonologa. Pulmonologa w rejonie nie ma, trzeba odczekać swoje w kolejce i wieźć babkę karetką na wizytę, by otrzymać to zaświadczenie. Załatwienie karetki na konkretny termin to sprawa nieprosta. W rezultacie, w tym przypadku, budżet nie poniesie żadnych dodatkowych kosztów.
@AB
Jestem pewna, że Twoja babcia musi mieć zaświadczenie od pulmonologa.
Racja. Błąd poprawiłem.
Racja. Błąd poprawiłem.
Niestety, darmowe leki dla
Niestety, darmowe leki dla seniorów to duża ściema. Moja 90 letnia babka, która w zasadzie się nie porusza, musi przyjmować ok. 10 leków. Bezpłtany może mieć jeden, o ile otrzyma odpowiedni dokument od pulmonologa. Pulmonologa w rejonie nie ma, trzeba odczekać swoje w kolejce i wieźć babkę karetką na wizytę, by otrzymać to zaświadczenie. Załatwienie karetki na konkretny termin to sprawa nieprosta. W rezultacie, w tym przypadku, budżet nie poniesie żadnych dodatkowych kosztów.
@AB
Jestem pewna, że Twoja babcia musi mieć zaświadczenie od pulmonologa.
Racja. Błąd poprawiłem.
Racja. Błąd poprawiłem.