Reklama

Czy wypada mówić o prezydenckim ministrze „tłumok”?

Intrygowało mnie to pytanie już od momentu, gdy okazało się, że płk. Juźwik zajmujący eksponowane stanowisko w BBN, jest WSIokowym kretem. Kto go zatrudnił? Czy to jakiś przypadek? Czy chytry kret ukrył dokumenty?

Reklama

Teraz okazuje się, że minister Soloch postanowił sprawdzić pozostałe pokomoruskie złogi zaśmiecające inne eksponowane stanowiska przy Prezydencie. Stosowne oświadczenie wydał pan Łapiński – rzecznik Prezydenta.

To co tam obiecują to jedno, ale z tego wyniknęło całkiem jasno, że nikt nikogo nie prześwietlił w tym jakże wrażliwym dla bezpieczeństwa państwa miejscu. Biorą się za to dopiero po hiperskandalu z panem Juźwikiem.

Okazało się również, z czego zwierzył się minister Macierewicz, że informowano kancelarię Prezydenta już rok temu, o tych zagrożeniach, na co pan Prezydent zareagował ofuknięciem min. Macierewicza i obrażeniem się, gdyż albowiem, to jakaś dezawuacja chyba była podła.

Teraz pytanie o to czy min. Soloch jest tylko prostym tłumokiem nie znającym nie tylko abecadła zasad bezpieczeństwa, ale nie znającym nawet pierwszej litery z tego abecadła, czy kolejnym kretem wrażych sił postępu, staje się drugorzędne.

Podstawową zasadą jest bowiem, że takich niekompetentnych osób nie wolno trzymać na tak odpowiedzialnych stanowiskach – to grozi kalectwem lub śmiercią wielu niewinnych ludzi – jest otwieraniem możliwości na wszelkiego rodzaju klęski i katastrofy w wymiarze ogólnopaństwowym.

Powiem krótko – Soloch won!

Tylko w ten sposób wypadałoby zareagować na burdel, który z BBN-u uczynił pan Soloch.

————-

Foto

Nie sprawdzono nikogo – rzecznik Łapiński

MON ostrzegał rok temu – min. Macierewicz

 

Reklama

4 KOMENTARZE