Reklama

Na forach i innych portalach zawodowi opisywacze rzeczywistości, domorośli politolodzy i zapoznani hipotetycy płci obojga zacierają spotniałe z przejęcia łapki, pędząc do swych klawiaturek z mniej lub bardziej konstruktywną krytyką, ergo: opowieścią o Jarku co nie chciał (widzieć) Węgra.
Aj, waj – gewałt! 
A mnie się najzwyczajniej wydaje, że Jarosław Kaczyński w tym skomercjalizowanym świecie dyshonoru, zaprzaństwa i jarmarcznej hucpy pokazał KLASĘ.
Klasa…trudne słowo, do tego niewielu znane.
Co innego "Kasa, Misiu, kasa" czy inne "kopytko".

Reklama