Reklama

Mogę się z czystym sumieniem pochwalić, że wczorajszym felietonem trafiłem w 10. Wybór Kurskiego na prezesa TVP jest nie najlepszą decyzją merytoryczną, ale doskonałym ruchem politycznym. Zgadzam się z Autorem komentarza, który przeczytałem pod własnym, że przeciętny oglądacz ma w najgłębszym poważaniu, kto zostanie prezesem. Oglądacz interesuje się tym, czy będą seriale, mecze, kabarety i wesołe piosenki. Precyzyjne oddanie rzeczy sedna, dokładnie tak to wygląda o ile sobie darować polityczne analizy, ale tego rzecz jasna podarować sobie nie mogę. Z Kurskim się ludzie oswoili, po wstępnym szoku, istniała przez pewien czas duża obawa, że „Kura” wyrośnie w TVP na samodzielnego gracza, który zacznie stawiać własne warunki. Biłem na alarm, że tak się może stać i nawet doczekałem się reakcji, która miała miejsce kilka miesięcy temu, gdy dymisje zastępowały nominacje. Wszystko to było ważne, ale straciło swoją moc.

W nowej wersji wydarzeń rzeczywistość wygląda tak, że Kaczyński poukładał sprawy w swoim stylu. Wstępnie Kurski został upokorzony i przeczołgany, między innymi przez posłankę Lichocką. W te pędy udał się na Nowogrodzką i łaski prosił u samego wodza. Dostał drugą szansę, między innymi za sprawą senatora Biereckiego, ale to już nie był ten sam Kurski, to był już Kurski jedzący z ręki. Gdy się sprawy obróciły w kierunku korzystnym dla „Kury”, odbiło w drugą stronę i zaczęła się jatka miedzy strefami wpływów, które umownie definiuję: Gazeta Polska kontra Karnowscy. Swoim zwyczajem Kaczor przykręcił śrubę i nominacją Kurskiego jasno dał do zrozumienia – porządek ma być. Zaraz po wyborze zajrzałem na portale rywalizujących ze sobą „niepokornych”. Cóż za niespodzianka! W Gazecie Polskiej cienia buntu, krytyki, niezadowolenia, jakieś drobne złośliwostki graficzne i głęboko schowany sceptycyzm, to wszystko. U Karnowskich też spokojnie, nie ma triumfujących publikacji, a sama informacja szybko spadła z topu i trafiła na środek strony.

Reklama

Prawda, że pięknie poukładane, według wczorajszej prognozy, co zresztą nie było znów takie trudne. Obojętnie kto zostałby Prezesem Telewizji Narodowej, byłby to wybór polityczny, z definicji i natury rzeczy, ale ten wybór jest podwójnie polityczny. Kaczyński upiekł trzy pieczenie na jednym ogniu. Zmiana prezesa wywołałaby natychmiast kolejną falę spekulacji, plotek, słowem niepotrzebnego zamieszania i to jedna pieczeń. Na drugim ruszcie obraca się ład i porządek w partyjnych szeregach oraz na medialnym zapleczu. No i wreszcie trzeci kąsek jest dla elektoratu, który w wyraźnej większości domagał się takiego właśnie wyboru. Pozostaje się jakoś wytłumaczyć z tej monotonnej fascynacji politycznymi ruchami Kaczyńskiego. Mam takie alibi, otóż proszę sobie wyobrazić, że w ogóle nie fascynuję się Kaczyńskim, ale fascynuje mnie uprawianie polityki na takim poziomie, który jest poza zasięgiem całej konkurencji, niestety wewnątrz PiS również.

Czy ktoś sobie wyobraża skalę bałaganu, gdyby tego typu i bardziej poważne kwestie pozostawić posłance Lichockiej, Jackowi Karnowskiemu albo posłowi Sasinowi? Mielibyśmy cyrk większy, niż ten, który Rada Mediów Narodowych urządziła parę miesięcy temu, mielibyśmy nie przymierzając PO, a może i Nowoczesną w PiS. Niby manewry polityczne w wykonaniu Kaczyńskiego są proste, momentami oczywiste, ale to się tak wydaje z perspektywy komentujących. W politycznej praktyce działa to zupełnie inaczej. Trzeba mieć odpowiednią siłę, charakter i determinację, żeby się nie wdawać w jakieś towarzyskie gadki i koterie, co nam serwowały walczące ze sobą ośrodki medialne i frakcje poselskie w PiS, ale jednym ruchem pozmiatać całość. Powtarzam jak mantrę, ale co mam zrobić, kiedy to prawda, że strach pomyśleć, jak wyglądałoby PiS bez Kaczyńskiego. Tylko ta jedna sprawa pokazuje, że bez odpowiedniego człowieka, na odpowiednim miejscu, z partii poukładanej w parę chwil robi się dziesięć kanap i trzy dywany, pod którymi żrą się buldogi.

Dziś można się ze mnie śmiać i po 6 latach od przejrzenia na oczy, ciągle częstować neofitą, ale przyjdzie taki dzień, kiedy wszyscy na własne oczy zobaczą ile dla PiS znaczył Kaczyński i co PiS bez Kaczyńskiego jest wart. Pewnego rodzaju talent polityczny Tuska w rzeczywistości sprowadzał się do zwykłego cwaniactwa, gnojenia słabszych z jednej strony i chowania się pod spódnicę Merkel z drugiej, ale dzięki temu PO była groźna. Zbrakło Tuska i z PO została faza schyłkowa SLD, chociaż tak wielkie nadzieje wiązano ze Schetyną, który okazał się zwykłym kadrowym, nie liderem. Tyle jeśli chodzi o „proste” i „oczywiste” decyzje polityczne oraz zarządzanie partią. W związku z powyższym moja prośba do Jarosława Kaczyńskiego jest jedna, czas najwyższy wybrać następcę i zacząć przygotowywać do roli, bo to wymaga najmniej 5 lat intensywnej edukacji. Jeśli się taki następca nie urodzi, będzie bieda i za 10 lat premierem zostanie ktoś z 5 razy powolniejszy od Kierwińskiego.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. abrocjonistki fałszywie próbują rzedstawić
    spór o aborcję jako walkę klas , sięgając do sprawdzownych wzorców konfliktów etniczych i rasowych. Ale to kłamstwo, bo gwałt i aborcja to problemy z tej samej klasy.

    Kiedy sprawcy zbiorowego gwałtu na dziewczynce usłyszeli że są bezkarni, wyszedłem protestować do internetu, mimo że ofiara była dziewczynką, a sprawcy mężczyznami. Pytanie co by pan zrobił gdyby to było pana dziecko" odpowiadam – to NIE BYŁO moje dziecko, ale domagałem się jego obrony i ukraania sprawców.

    Kiedy usłyszałem że pewni bezkarności opiekunowie z rodzinnego domu dziecka zabili małęgo chłopca, a potem pewni bezkarności jego małą siostrę, wyszedłem protestować. Mimo że nie byłem małą dziewczyną ani małym chłopcem.

    A co zrobił mężczyzna Ziobro, który nie był gwałconą dziewczynką ani matką zamordowanaych dzieci? Że będzie walczył o ukaranie. Aborcjonistek z nami nie było.

    Gwałty, namawianie do aborcji, niewolnictwo, holcaust, rzezie etniczne łączy jedna rzecz:

    Że jedna grupa ludzi silniejsza od tej słabszej może ją krzywdzić.

  2. abrocjonistki fałszywie próbują rzedstawić
    spór o aborcję jako walkę klas , sięgając do sprawdzownych wzorców konfliktów etniczych i rasowych. Ale to kłamstwo, bo gwałt i aborcja to problemy z tej samej klasy.

    Kiedy sprawcy zbiorowego gwałtu na dziewczynce usłyszeli że są bezkarni, wyszedłem protestować do internetu, mimo że ofiara była dziewczynką, a sprawcy mężczyznami. Pytanie co by pan zrobił gdyby to było pana dziecko" odpowiadam – to NIE BYŁO moje dziecko, ale domagałem się jego obrony i ukraania sprawców.

    Kiedy usłyszałem że pewni bezkarności opiekunowie z rodzinnego domu dziecka zabili małęgo chłopca, a potem pewni bezkarności jego małą siostrę, wyszedłem protestować. Mimo że nie byłem małą dziewczyną ani małym chłopcem.

    A co zrobił mężczyzna Ziobro, który nie był gwałconą dziewczynką ani matką zamordowanaych dzieci? Że będzie walczył o ukaranie. Aborcjonistek z nami nie było.

    Gwałty, namawianie do aborcji, niewolnictwo, holcaust, rzezie etniczne łączy jedna rzecz:

    Że jedna grupa ludzi silniejsza od tej słabszej może ją krzywdzić.

  3. Opozycja i wschodni sąsiedzi
    Opozycja i wschodni sąsiedzi doskonale zdawali sobie sprawę, kim jest Kaczyński – dlatego próbowali go sprzątnąć, ale na ich nieszczęście zmienił plany i nie poleciał…

    A potem stał się jeszcze groźniejszy, bo stał się wojownikiem, który otarłszy się o śmierć nie ma nic do stracenia, a brata do pomszczenia.

  4. Opozycja i wschodni sąsiedzi
    Opozycja i wschodni sąsiedzi doskonale zdawali sobie sprawę, kim jest Kaczyński – dlatego próbowali go sprzątnąć, ale na ich nieszczęście zmienił plany i nie poleciał…

    A potem stał się jeszcze groźniejszy, bo stał się wojownikiem, który otarłszy się o śmierć nie ma nic do stracenia, a brata do pomszczenia.