Reklama

To szarpanie się z osobnikami, których twarze firmują przełom strugania kości i łupania kamienia nie ma większego sensu, trzeba od tego świstania krzemową maczugą i rzucania kościstą dzidą uciec. Od dłuższego czasu przyglądam się i uczę skuteczności od Władimira Putina. Gdy porzucić wszystkie antypatie i słuszne uprzedzenia, zobaczymy wyjątkowo skutecznego sukinkota, który potrafi wbić w glebę nie tylko ościennych polityków, ale zrobić papkę z pierwszego czarnego Obamy. Jak on to robi? Jeszcze do końca nie wiem, ale na pewno wyłowiłem jedną z często używanych metod, która polega na udawaniu i pozorowaniu. Tuż po kastrofie smoleńskiej Putin uściskał Tuka, puszczał Katyń w radzieckiej TV i Miedwiedwiewa do Polski też puścił, w czasie gdy cała Europa bała się pyłu z wulkanu Tyle Putin wysłał maluczkim, a na zapleczu oczywiście robił swoje, po cichu metodycznie eliminował wszelkie zagrożenia, kasował ślady, przygotowywał raport o polskim pijanym generale, który do spółki z szalonym Prezydentem mieli zabić 96 ludzi, w tym siebie. W Polsce mamy kompletny brak umiejętności w tej unikalnej dziedzinie, wyższej szkole pozorów, a jeśli już, to lepiej sobie radzi pocieszany przez Putina Tusk i kompletnie sobie nie radzi Kaczyński z Macierewiczem. Jest więcej niż pewne, że żadna poważna uczelnia, instytucja i światowej klasy naukowiec nie podpisze się pod zamachem, nawet gdyby był o zamachu przekonany. Wszystkie moce przerobowe zespołu Macierewicza kierowane są na straceńczą misję, której po prostu zrealizować się nie da. Nie takie rzeczy działy się na świecie i nikomu nie przyszło do głowy, żeby wywołać międzynarodową aferę ocierającą się o konflikt zbrojny.

Reklama

Chyba o tym pisałem, ale przypomnę jeszcze raz, że z chwilą gdy USA, czy jakikolwiek oficjalny podmiot wchodzący w skład NATO uzna, że był zamach, naturalną konsekwencją jest odpowiednia reakcja. Jaka może być reakcja na akt terrorystyczny wobec militarnego i politycznego sojuszu? Co najmniej ostry konflikt polityczny, porównywalny z zimną wojną, czyli mówimy o utopii – za Polskę NATO i nikt inny, poza Polakami, umierał nie będzie. Zejdźmy cynicznie, ale też realnie na ziemię i popatrzmy jak to robi Putin. MAK tak naprawdę nie napisał, że pijany Błasik wszedł do kabiny, złapał za stery i zrealizował rozkaz Lecha Kaczyńskiego. Nic podobnego nie padło, to my w Polsce dorobiliśmy naturalne emocje do wielkiej prowokacji: „sterylność kabiny”, „psychologiczna presja”, „błędy w komunikacji załogi”. Przegraliśmy człowieczeństwem w walce ze skurwysyństwem i to po czasie powinno być jakoś spożytkowane. Nie namówi Macierewicz i nawet ewentualny premier Kaczyński nikogo z poważnym szyldem do firmowania zamachu, ale może Kaczyński i Macierewicz zrobić rzecz realną. Trzeba skorzystać z putinowskich i biblijnych doświadczeń, skoro nie da się stanąć do otwartej walki, zakręć procą i strzel Goliatowi między oczy. Potrzebna jest jedna jedyna ekspertyza, która podważy całą bajeczkę smoleńską, bo ponad wszelką wątpliwość wykaże, że zderzenie tupolewa z drzewem druidów nie mogło skutkować:

a) urwaniem końcówki skrzydła
b) półbeczką
c) zderzenie w ogóle nie miało miejsca

Jak sądzę każda renomowana instytucja lub firma lotnicza dla sławy i pieniędzy chętnie podejmie się czegoś, co z jednej strony jest absolutnie bezpieczne politycznie, bo przecież wykluczenie zderzenia z brzozą nie równa się wojnie ze Związkiem Radzieckim, tylko łączy się z reklamą po sensacyjnym odkryciu i zwrocie w badaniu wypadku. Podejrzewam też, że nikt tego za darmo nie zrobi, ale też nie widzę większego problemu ze zbiórką kasy, o ile projekt będzie zawierał znany szyld: Airbus, Boeing, NASA, czy jakiś inny uznany podmiot z najwyższej światowej półki. Pozostaje pytanie, czy wynik będzie satysfakcjonujący? Tutaj trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na dwa pytania: chcemy znać prawdę, czy chcemy uzyskać polityczną korzyść. Obie wersje się nie wykluczają i jeśli ktokolwiek zna realia światowej nauki, ten wie, że za milion dolarów znajdzie się najwyższej klasy naukowiec, który udowodni pandemię świńskiej grypy albo śmiertelne zagrożenie CO2. Z prawdą jest jeszcze prościej, sama się w procesie naukowym wyłoni. Wybór należy do zleceniodawcy, tego chyba znającym życie nie trzeba tłumaczyć.

Jestem przekonany, że zarówno ze statusem opozycyjnym, jak i rządowym, nie ma innej drogi. Wsparcie międzynarodowych tuzów może dotyczyć tylko i wyłącznie realnych celów, ściśle technicznych. Kolejne obalenie fundamentalnych kłamstw technicznych da oczekiwany efekt, puści takie same oko, jakie puścił Putin. Wiadomo, że nie brzoza, wiadomo, że wybuch i skoro tak, to kto tę brzozę wciskał i ten wybuch upychał pod dywan – naturalnie nie polski generał i nie polski prezydent, tylko presja psychologiczna na wieży, wywołana telefonem z Moskwy. Ten ostatni podprogowy wniosek siła rzeczy nie może być powiedziany wprost, tylko putinowską metodą. Takie puszczanie oka nie tylko jest na rękę Polsce, ale i graczom światowym służy doskonale, bo jest dyplomatyczny i propagandowy bat na dupę niedźwiedzia. Być może się mylę, na pewno upraszczam, ale to chyba łatwo zweryfikować, wystarczy wysłać zapytania do paru firm, instytucji, ambasad i pogadać, co przecież nic nie kosztuje.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Spróbować warto, ale małe szanse widzę
    Rozumiem, że ludzkich ekspertów chcesz zastąpić znaną marką.

    Wątpię jednak, czy taki 'renomowany autorytet' wygra z trollami. Pod dokumentem zawsze musi podpisać osoba. Osoba, która w najlepszym wypadku skończy jak producent detektorów trotylu (kto o nim pamięta jeszcze?), w gorszym – jak Binienda (ekspert od sklejania modeli i wysadzania stodoły).

    Gdyby tego nie starczyło:
    NASA zajmuje się lotami kosmicznymi. Co może wiedzieć o samolotach?
    Boeing nie potrafi dojść, co jest nie tak z Dreamlinerem, a Tupolewa chce badać…

    Kolejna sprawa:
    Która porządna firma podejmie się pracy bez dostępu do wraku?
    Ba! Nawet bez dokumentacji samolotu?
    (możemy mówić jedynie o mniej lub bardziej dokładnych symulacjach, a to już przerabialiśmy)

    • No właśnie nie. Taki solidny
      No właśnie nie. Taki solidny podmiot w USA, nie zaszczuwany wolontariusz Binienda na łasce uniwersytetu w Kanadzie, ma głęboko w dupie, co powie Olbrychski w Polsacie. On myśli o dwóch rzeczach: kasa i prestiż. O co się teraz toczy gra? Oni widzieli stodoły, my jesteśmy spece. Wystarczy jeden poważny szyld, którego podważyć się nie da, a cała zabawa kończy się marnie dla propagandzistów.

      • Najlepsze co uda się uzyskać,
        Najlepsze co uda się uzyskać, to raport, że obiekt X o parametrach A, w zderzeniu z Y o parametrach B, przy założeniach C zachowa się tak i tak. Dokument opublikuje GP i Niezależna, a za kilka dni Lasek przekona, że X w żadnym wypadku nie opisuje Tupolewa, bo nie uwzględnia światełka na skrzydle, a Y ma owszem odpowiednią wysokość, ale tylko wtedy, gdy mierzymy od trawy. Żaden Boeing, czy NASA nie będzie uprawiał zapasów w kisielu i po 3 dniach wszystko wróci do normy.

        Jedyna nadzieja, że w USA ktoś faktycznie przestawi wajchę.
        Wtedy mamy publikację w National Geographic, NYT i materiał na żywo z przejętym reporterem NBC w zabłoconych butach z brzozą w tle. Kawa na ławę i 'poważne zachodnie media' pytaja, co z tą brzozą? Wtedy zgoda.

        Jednak to musi być szeroko zakrojona akcja (przede wszystkim medialna), a nie kolejne równania i modele fizyczne, które dowiodą, że 2+2 nie sumuje się do 5.
        Bez fajerwerków za granicą, nawet najlepszy szyld przepadnie bez większego echa.

        • Po pierwsze nieważne co się
          Po pierwsze nieważne co się mówi, ale kto mówi. Jeśli "sensacyjne odkrycie" będzie autoryzowane przez poważny szyld, to nie takie parafialne media jak Polsat i TVN to przemilczą, ale "zachodnia prasa" napisze. Do tego wystarczą dwie konferencje Kaczora i jest nowa bajka. Przypomnę, że Binienda i Nowaczyk zrobili 30%. Może ja się nieprecyzyjnie wyraziłem, dlatego uściślę. Potrzeba ekspertyzy z najwyższej światowej półki, ale nie udowadniającej zamach, ale wysadzającej kluczowy wątek katastrofy firmowany przez MAK i PRL. To musi być pieczęć światowej klasy, taki Mercedes od samolotów. W świecie konkurencji, niejeden podmiot chciałby mieć w CV osiągnięcie tego typu – techniczne osiągniecie, nie politycznie, bo taki Boeing, czy Airbus ma w dupie naszych premierów prezydentów i nas samych.

  2. Spróbować warto, ale małe szanse widzę
    Rozumiem, że ludzkich ekspertów chcesz zastąpić znaną marką.

    Wątpię jednak, czy taki 'renomowany autorytet' wygra z trollami. Pod dokumentem zawsze musi podpisać osoba. Osoba, która w najlepszym wypadku skończy jak producent detektorów trotylu (kto o nim pamięta jeszcze?), w gorszym – jak Binienda (ekspert od sklejania modeli i wysadzania stodoły).

    Gdyby tego nie starczyło:
    NASA zajmuje się lotami kosmicznymi. Co może wiedzieć o samolotach?
    Boeing nie potrafi dojść, co jest nie tak z Dreamlinerem, a Tupolewa chce badać…

    Kolejna sprawa:
    Która porządna firma podejmie się pracy bez dostępu do wraku?
    Ba! Nawet bez dokumentacji samolotu?
    (możemy mówić jedynie o mniej lub bardziej dokładnych symulacjach, a to już przerabialiśmy)

    • No właśnie nie. Taki solidny
      No właśnie nie. Taki solidny podmiot w USA, nie zaszczuwany wolontariusz Binienda na łasce uniwersytetu w Kanadzie, ma głęboko w dupie, co powie Olbrychski w Polsacie. On myśli o dwóch rzeczach: kasa i prestiż. O co się teraz toczy gra? Oni widzieli stodoły, my jesteśmy spece. Wystarczy jeden poważny szyld, którego podważyć się nie da, a cała zabawa kończy się marnie dla propagandzistów.

      • Najlepsze co uda się uzyskać,
        Najlepsze co uda się uzyskać, to raport, że obiekt X o parametrach A, w zderzeniu z Y o parametrach B, przy założeniach C zachowa się tak i tak. Dokument opublikuje GP i Niezależna, a za kilka dni Lasek przekona, że X w żadnym wypadku nie opisuje Tupolewa, bo nie uwzględnia światełka na skrzydle, a Y ma owszem odpowiednią wysokość, ale tylko wtedy, gdy mierzymy od trawy. Żaden Boeing, czy NASA nie będzie uprawiał zapasów w kisielu i po 3 dniach wszystko wróci do normy.

        Jedyna nadzieja, że w USA ktoś faktycznie przestawi wajchę.
        Wtedy mamy publikację w National Geographic, NYT i materiał na żywo z przejętym reporterem NBC w zabłoconych butach z brzozą w tle. Kawa na ławę i 'poważne zachodnie media' pytaja, co z tą brzozą? Wtedy zgoda.

        Jednak to musi być szeroko zakrojona akcja (przede wszystkim medialna), a nie kolejne równania i modele fizyczne, które dowiodą, że 2+2 nie sumuje się do 5.
        Bez fajerwerków za granicą, nawet najlepszy szyld przepadnie bez większego echa.

        • Po pierwsze nieważne co się
          Po pierwsze nieważne co się mówi, ale kto mówi. Jeśli "sensacyjne odkrycie" będzie autoryzowane przez poważny szyld, to nie takie parafialne media jak Polsat i TVN to przemilczą, ale "zachodnia prasa" napisze. Do tego wystarczą dwie konferencje Kaczora i jest nowa bajka. Przypomnę, że Binienda i Nowaczyk zrobili 30%. Może ja się nieprecyzyjnie wyraziłem, dlatego uściślę. Potrzeba ekspertyzy z najwyższej światowej półki, ale nie udowadniającej zamach, ale wysadzającej kluczowy wątek katastrofy firmowany przez MAK i PRL. To musi być pieczęć światowej klasy, taki Mercedes od samolotów. W świecie konkurencji, niejeden podmiot chciałby mieć w CV osiągnięcie tego typu – techniczne osiągniecie, nie politycznie, bo taki Boeing, czy Airbus ma w dupie naszych premierów prezydentów i nas samych.

  3. “Podejrzewam też, że nikt
    "Podejrzewam też, że nikt tego za darmo nie zrobi, ale też nie widzę większego problemu ze zbiórką kasy, o ile projekt będzie zawierał znany szyld: Airbus, Boeing, NASA, czy jakiś inny uznany podmiot z najwyższej światowej półki."

    To nie wchodzi w rachube.
    'business is business' i jako taki nie miesza sie w cudze sprawy (np te pachnace brzydko – polityke). B-s ma byc tylko "szwjacaria-macdonaldsem" strawnymi dla wszystkich, wliczajac ruskich szchistow / odbircow i ich sympatykow.

  4. “Podejrzewam też, że nikt
    "Podejrzewam też, że nikt tego za darmo nie zrobi, ale też nie widzę większego problemu ze zbiórką kasy, o ile projekt będzie zawierał znany szyld: Airbus, Boeing, NASA, czy jakiś inny uznany podmiot z najwyższej światowej półki."

    To nie wchodzi w rachube.
    'business is business' i jako taki nie miesza sie w cudze sprawy (np te pachnace brzydko – polityke). B-s ma byc tylko "szwjacaria-macdonaldsem" strawnymi dla wszystkich, wliczajac ruskich szchistow / odbircow i ich sympatykow.

  5. Binienda i Rońda trafili pod strzechy
    Dziś w Polsat News w póltoragodzinnym programie (od 19.30 do 21) "Premierzy" z zaproszenia Doroty Gawryluk skorzystali Binienda (było połączenie z Cleveland) i Rońda (był w studio).
    Binienda przedstawił swoje symulacje, skąd zaczerpnął dane wyjściowe i jak i z kim badał – Polsat nie przerwał profesorowi, ba! połączenie z USA było dobrej jakości technicznej i Binienda w przystępny sposób pokazał to polsatowskim lemingom. Było to moim zdaniem pierwsze zaprezentowanie prac Biniendy poza TV Republika i TV Trwam.
    Gawryluk powiedziała po prezentacji Biniendy, że mimo prób zaproszeń nikt z zespołu Laska nie chciał przyjść, aby jakkolwioek ustosunkować się do jego badań, a więc program w Polsacie oddał rząd walkowerem.
    Co ciekawe Polsat za eksperta strony przeciwnej wziął np. …paligłupa. Oczywiście bimbrownik zbłaźnił się jak zawsze.
    Gawryluk rozmawiała z Rońdą – kulturalnie, próbowała lekko kąsać, ale była w porządku. Rońda pokazał naocznie parę rzeczy, model, książkę z pierwszej konferencji z jesieni 2012 czyli przyszedł z konkretami.
    W studio jako tytułowi premierzy byli Oleksy i Pawlak. Oleksy "józiolił" po swojemu, natomiast Pawlak wezwał do badania skrzydła i przeprowadzenia eksperymentu na drugiej tutce.
    Gawryluk dostała dziś przyzwolenie na wyciągnięcie Biniendy i Rońdy z kategorii oszołoma i wprowadzono ich do równorzędnej ligi graczy, którzy mają prawo się wypowiadać. Radziłbym tego nie lekceważyć.
    Był też Jacek Swiat oraz czerwony Deresz – pan Jacek zmaślił Deresza co oczywiście było formalnością.

    MK, masz rację, że piszesz, aby naukowo tępakom kolejny raz dać w mordę, a ja twierdzę, że jest coś co zostało pominięte i pominęli to wszyscy oprócz Anity Gargas. Po raz setny piszę: film (a właściwie dwa) motolotniarza z jesieni 2010 spadł z nieba. Największy tłuk po wizualizacji i zrobieniu komputerowej symulacji z filmu motolotniarza z naniesionymi wysokościami drzew, odległościami między nimi, zaznaczeniem wznoszącego sie terenu i wprowadzeniem Tu z jego wymiarami i mamy to o co chodzi czyli tłuk wie, że wersja oficjalna jest kłamstwem. Włączyć na Youtube Anatomię upadku i włączyć dziewiątą, dziesiątą minutę filmu – już właśnie obaliłem raport MAK i Millera choć tym jeszcze nie wprowadzam tezy zamachu – tylko obalam gniota Anodiny. Swoją drogą jaki ten specnaz głupi, że wywalał brzozę nie równolegle lecz prostopadle do kierunku lotu, a potem przez rok zapomniał powycinać najbliższe brzozie drzewa. Sobie samemu można zrobić niedokładną symulację przyjmując, że ułamana brzoza to ok. 6 metrów, no i założyć, że od 10 kwietnia do jesieni okliczne drzewa urosły o powiedzmy 30 – 50 cm.
    Panie Piotrze, może napiszesz tekst w tej sprawie, masz posłuch i poczytność w PiS (i nie tylko), dwa dni roboty i porządny grafik to zrobi dla ZP, a dobrze byłoby już teraz, bo 10 grudnia komitet śledczy Rosji będzie wnosił akt oskarżenia przeciw Protasiukowi, Błasikowi i brzozie.

    • Widziałem całość i muszę
      Widziałem całość i muszę przyznać, że czegoś takiego jeszcze w głównym nurcie nie widziałem. To była wręcz obiektywna godzina prawdy, w porównaniu z tym co robią bolszewicy z TVN. Ale program poleciał w czasie antenowym, którego przebić się nie da: “Epoka lodowcowa II” i inne hity.

  6. Binienda i Rońda trafili pod strzechy
    Dziś w Polsat News w póltoragodzinnym programie (od 19.30 do 21) "Premierzy" z zaproszenia Doroty Gawryluk skorzystali Binienda (było połączenie z Cleveland) i Rońda (był w studio).
    Binienda przedstawił swoje symulacje, skąd zaczerpnął dane wyjściowe i jak i z kim badał – Polsat nie przerwał profesorowi, ba! połączenie z USA było dobrej jakości technicznej i Binienda w przystępny sposób pokazał to polsatowskim lemingom. Było to moim zdaniem pierwsze zaprezentowanie prac Biniendy poza TV Republika i TV Trwam.
    Gawryluk powiedziała po prezentacji Biniendy, że mimo prób zaproszeń nikt z zespołu Laska nie chciał przyjść, aby jakkolwioek ustosunkować się do jego badań, a więc program w Polsacie oddał rząd walkowerem.
    Co ciekawe Polsat za eksperta strony przeciwnej wziął np. …paligłupa. Oczywiście bimbrownik zbłaźnił się jak zawsze.
    Gawryluk rozmawiała z Rońdą – kulturalnie, próbowała lekko kąsać, ale była w porządku. Rońda pokazał naocznie parę rzeczy, model, książkę z pierwszej konferencji z jesieni 2012 czyli przyszedł z konkretami.
    W studio jako tytułowi premierzy byli Oleksy i Pawlak. Oleksy "józiolił" po swojemu, natomiast Pawlak wezwał do badania skrzydła i przeprowadzenia eksperymentu na drugiej tutce.
    Gawryluk dostała dziś przyzwolenie na wyciągnięcie Biniendy i Rońdy z kategorii oszołoma i wprowadzono ich do równorzędnej ligi graczy, którzy mają prawo się wypowiadać. Radziłbym tego nie lekceważyć.
    Był też Jacek Swiat oraz czerwony Deresz – pan Jacek zmaślił Deresza co oczywiście było formalnością.

    MK, masz rację, że piszesz, aby naukowo tępakom kolejny raz dać w mordę, a ja twierdzę, że jest coś co zostało pominięte i pominęli to wszyscy oprócz Anity Gargas. Po raz setny piszę: film (a właściwie dwa) motolotniarza z jesieni 2010 spadł z nieba. Największy tłuk po wizualizacji i zrobieniu komputerowej symulacji z filmu motolotniarza z naniesionymi wysokościami drzew, odległościami między nimi, zaznaczeniem wznoszącego sie terenu i wprowadzeniem Tu z jego wymiarami i mamy to o co chodzi czyli tłuk wie, że wersja oficjalna jest kłamstwem. Włączyć na Youtube Anatomię upadku i włączyć dziewiątą, dziesiątą minutę filmu – już właśnie obaliłem raport MAK i Millera choć tym jeszcze nie wprowadzam tezy zamachu – tylko obalam gniota Anodiny. Swoją drogą jaki ten specnaz głupi, że wywalał brzozę nie równolegle lecz prostopadle do kierunku lotu, a potem przez rok zapomniał powycinać najbliższe brzozie drzewa. Sobie samemu można zrobić niedokładną symulację przyjmując, że ułamana brzoza to ok. 6 metrów, no i założyć, że od 10 kwietnia do jesieni okliczne drzewa urosły o powiedzmy 30 – 50 cm.
    Panie Piotrze, może napiszesz tekst w tej sprawie, masz posłuch i poczytność w PiS (i nie tylko), dwa dni roboty i porządny grafik to zrobi dla ZP, a dobrze byłoby już teraz, bo 10 grudnia komitet śledczy Rosji będzie wnosił akt oskarżenia przeciw Protasiukowi, Błasikowi i brzozie.

    • Widziałem całość i muszę
      Widziałem całość i muszę przyznać, że czegoś takiego jeszcze w głównym nurcie nie widziałem. To była wręcz obiektywna godzina prawdy, w porównaniu z tym co robią bolszewicy z TVN. Ale program poleciał w czasie antenowym, którego przebić się nie da: “Epoka lodowcowa II” i inne hity.

  7. Tak! Tak! Tak!
    Coś podobnego robiłem własnym asumptem. Otóż już bardzo dawno temu, bo zaledwie ok. roku po tragedii, po makowskiej konferencji wysłałem do pewnej firmy stenogram, a konkretnie końcowy fragment. Zapytałem ile by kosztowało ustalenie kto, co mówi, określenie źródła dźwięków w tle, itd.

    Wymiana mejli, potem rozmowy telefoniczne, aż do momentu, gdy pan się zorientował, że ten materiał pochodzi z polskiej tutki. I w tym momencie kontakt się urwał i firma, dla której byłaby to bułka z masłem nie chciała ciągnąć tematu. Ale zanim kontakt się urwał pan specjalista nieopacznie, jak mniemam, poinformował mnie, że materiał z całą PEWNOŚCIĄ został w jakiś sposób zmanipulowany – pocięty, posklejany, coś dodane, coś wycięte, itede… Jedna ekspertyza i miesiące "gorących dyskusji" i robienia ludziom wody z mózgu poszłyby w pizdu!

    A teraz wyobraźcie sobie, że można kupić od kogoś tę prawdę o stenogramach, czy brzozie i półbeczce. To tylko kwestia ceny i dziwię się, poza kilkoma wariatami nikt tego nie dostrzega, albo dostrzega, ale nie chce zrobić z tego użytku. 

    Reasumując: autor ma rację. Za określoną cenę można okpić Putina i zwyczajnie kupić prawdę na tzw. wolnym rynku.

    Pozdrawiam

  8. Tak! Tak! Tak!
    Coś podobnego robiłem własnym asumptem. Otóż już bardzo dawno temu, bo zaledwie ok. roku po tragedii, po makowskiej konferencji wysłałem do pewnej firmy stenogram, a konkretnie końcowy fragment. Zapytałem ile by kosztowało ustalenie kto, co mówi, określenie źródła dźwięków w tle, itd.

    Wymiana mejli, potem rozmowy telefoniczne, aż do momentu, gdy pan się zorientował, że ten materiał pochodzi z polskiej tutki. I w tym momencie kontakt się urwał i firma, dla której byłaby to bułka z masłem nie chciała ciągnąć tematu. Ale zanim kontakt się urwał pan specjalista nieopacznie, jak mniemam, poinformował mnie, że materiał z całą PEWNOŚCIĄ został w jakiś sposób zmanipulowany – pocięty, posklejany, coś dodane, coś wycięte, itede… Jedna ekspertyza i miesiące "gorących dyskusji" i robienia ludziom wody z mózgu poszłyby w pizdu!

    A teraz wyobraźcie sobie, że można kupić od kogoś tę prawdę o stenogramach, czy brzozie i półbeczce. To tylko kwestia ceny i dziwię się, poza kilkoma wariatami nikt tego nie dostrzega, albo dostrzega, ale nie chce zrobić z tego użytku. 

    Reasumując: autor ma rację. Za określoną cenę można okpić Putina i zwyczajnie kupić prawdę na tzw. wolnym rynku.

    Pozdrawiam

  9. Gawrylukowa prowadziła nawet

    Gawrylukowa prowadziła nawet sensowną rozmowę dzisiaj na Polsacie. Podobał mi się występ prof. Rońdy, który spokojnie, stwierdził, że energia cięcia tej nieszczęsnej brzozy stanowiła zupełnie nieistotną wielkość w stosunku do energii kinetycznej samolotu, jakiej nie określił nawet w promilach. Chociaż brak było literalnie sformułowanej konkluzji, jedo obliczenia obalają twierdzenia zawarte w raportach Millera.
    W normalnych warunkach, czyli w czasach cywilizacji kompozytów, a nie kamienia łupanego, obliczenia na modelach matematycznych powinny być podstawą do analizy tej katastrofy , szczególnie powodów tak dużego rozczłonkowania samolotu, a także przyczyny odwrócenia go na plecy, co było konsekwencją śmierci wszystkich pasażerów.
    Obecny u Gawrylukowej Oleksy zaczął przebąkiwać, że przecież to nie brzoza była przyczyną katastrofy. No, nie jest tak, bo obalenie wersji z brzozą jest kluczowe, ponieważ oficjalnie powiedziano: samolot uderzył w brzozę o 30–40-cm średnicy, co spowodowało urwanie skrzydła i następnie obrót samolotu. Nawet zakładajac błędy pilotażu, samolot powinien wylądować na brzuchu. To jest oczywiste nawet dla laika. Ale nie jest dla rektorów polskich politechnik i uniwersytetów, którzy w swoich pracowniach mają wszystkie narzędzia do wykonania takich badań, analiz i symulacji. A jednak cisza, patrzą na te bzdury i wolą okryć się wstydem na wieki, niż stracić posady.

    Jest inicjatywa prywatna ponad 100 profesorów, ale nie firmują ich uczelnie.
    Na placu boju pozostał pan Lasek i jego zespół, którego arogancja i pewność siebie przeraża.

    Wdrukowano już do leminżych głów, że ZP Macierewicza to kabaret ze stodoły, ale kij ma 2 końce, kublikacja obnażyła prawdę o zespole ekspertów Millera i Laska, bo sprowokowała drugą stronę do pogrzebania w życiorysach po przeciwnej stronie. Gargas u Pospieszalskiego również wyciagnęła parę kwiatków z gabinetów kosmetycznych. Pokazała kompetencje i dorobek naukowców od Millera i Laska, ale najbardziej przerażajace są ich metody dochodzenia do prawdy. Okazało się, że ludzie ci rzeczywiście mają kości w nosie i wymachują maczugami.

    PS Rońda był przedstawiony jako prof. uniwersytetu w Cape Town w RPA, a nie AGH – czyz to nie żałosne.

    Bienienda, który wg Niesiołowskiego jest tylko świadkiem Jehowy, wg samego premiera kabareciarzem,  miał wkład w budowę silników w airbusach Boeing. W jego CV jest podana masa nagród, ale chyba najbardziej niebagatelne są te, które nadała agencja NASA, a więc mercedes w technologiach materiałów dla wszystkiego co lata. Za byle co raczej nagród czy patentów nie dają.

    Poniżej nieudolnie przetłumaczyłem, chyba raczej, zeby oddać za co one mniej więcej są:

    NASA Lewis Research Center Fellowship (Summer 1989 and 1990)

    NASA “Turning Goals Into Reality Award” for valuable contribution to Jet Engine Containment Concepts and Blade-Out Simulation Team and Exceptional Progress Toward Aviation Safety (September 2, 2004 )
    "za cenny wkład do koncepcji silnika odrzutowego i wyjątkowy postęp w bezpieczeństwie lotniczym"

    NASA Glenn Patent Award for “Strain Rate Dependent Analysis of Polymer Matrix Composites STRANAL-PMS Version 2” – LEW-17910-1, June 3, 2009. "Analiza odkształceń kompozytów polimerowych"

    NASA Glenn Technical Brief Award for “A Modeling Technique and Representation of Failure in the Analysis of Triaxial Braided Carbon Fiber Composites” – LEW-18435-1 June 10, 2009.
    "Technika modelowania i prezentacji awarii w analizie kompozytów z włókna węglowego"

  10. Gawrylukowa prowadziła nawet

    Gawrylukowa prowadziła nawet sensowną rozmowę dzisiaj na Polsacie. Podobał mi się występ prof. Rońdy, który spokojnie, stwierdził, że energia cięcia tej nieszczęsnej brzozy stanowiła zupełnie nieistotną wielkość w stosunku do energii kinetycznej samolotu, jakiej nie określił nawet w promilach. Chociaż brak było literalnie sformułowanej konkluzji, jedo obliczenia obalają twierdzenia zawarte w raportach Millera.
    W normalnych warunkach, czyli w czasach cywilizacji kompozytów, a nie kamienia łupanego, obliczenia na modelach matematycznych powinny być podstawą do analizy tej katastrofy , szczególnie powodów tak dużego rozczłonkowania samolotu, a także przyczyny odwrócenia go na plecy, co było konsekwencją śmierci wszystkich pasażerów.
    Obecny u Gawrylukowej Oleksy zaczął przebąkiwać, że przecież to nie brzoza była przyczyną katastrofy. No, nie jest tak, bo obalenie wersji z brzozą jest kluczowe, ponieważ oficjalnie powiedziano: samolot uderzył w brzozę o 30–40-cm średnicy, co spowodowało urwanie skrzydła i następnie obrót samolotu. Nawet zakładajac błędy pilotażu, samolot powinien wylądować na brzuchu. To jest oczywiste nawet dla laika. Ale nie jest dla rektorów polskich politechnik i uniwersytetów, którzy w swoich pracowniach mają wszystkie narzędzia do wykonania takich badań, analiz i symulacji. A jednak cisza, patrzą na te bzdury i wolą okryć się wstydem na wieki, niż stracić posady.

    Jest inicjatywa prywatna ponad 100 profesorów, ale nie firmują ich uczelnie.
    Na placu boju pozostał pan Lasek i jego zespół, którego arogancja i pewność siebie przeraża.

    Wdrukowano już do leminżych głów, że ZP Macierewicza to kabaret ze stodoły, ale kij ma 2 końce, kublikacja obnażyła prawdę o zespole ekspertów Millera i Laska, bo sprowokowała drugą stronę do pogrzebania w życiorysach po przeciwnej stronie. Gargas u Pospieszalskiego również wyciagnęła parę kwiatków z gabinetów kosmetycznych. Pokazała kompetencje i dorobek naukowców od Millera i Laska, ale najbardziej przerażajace są ich metody dochodzenia do prawdy. Okazało się, że ludzie ci rzeczywiście mają kości w nosie i wymachują maczugami.

    PS Rońda był przedstawiony jako prof. uniwersytetu w Cape Town w RPA, a nie AGH – czyz to nie żałosne.

    Bienienda, który wg Niesiołowskiego jest tylko świadkiem Jehowy, wg samego premiera kabareciarzem,  miał wkład w budowę silników w airbusach Boeing. W jego CV jest podana masa nagród, ale chyba najbardziej niebagatelne są te, które nadała agencja NASA, a więc mercedes w technologiach materiałów dla wszystkiego co lata. Za byle co raczej nagród czy patentów nie dają.

    Poniżej nieudolnie przetłumaczyłem, chyba raczej, zeby oddać za co one mniej więcej są:

    NASA Lewis Research Center Fellowship (Summer 1989 and 1990)

    NASA “Turning Goals Into Reality Award” for valuable contribution to Jet Engine Containment Concepts and Blade-Out Simulation Team and Exceptional Progress Toward Aviation Safety (September 2, 2004 )
    "za cenny wkład do koncepcji silnika odrzutowego i wyjątkowy postęp w bezpieczeństwie lotniczym"

    NASA Glenn Patent Award for “Strain Rate Dependent Analysis of Polymer Matrix Composites STRANAL-PMS Version 2” – LEW-17910-1, June 3, 2009. "Analiza odkształceń kompozytów polimerowych"

    NASA Glenn Technical Brief Award for “A Modeling Technique and Representation of Failure in the Analysis of Triaxial Braided Carbon Fiber Composites” – LEW-18435-1 June 10, 2009.
    "Technika modelowania i prezentacji awarii w analizie kompozytów z włókna węglowego"

  11. Aaaa tam, cicho być…
    Kraśko w akcji:

     
     
    Na kanale You Tube możliwość zostawienia komentarza jest wyłączona, więc wyłuszczę się tutaj:
     
    Gratulacje panie Kraśko, pokazałeś jak przeszczekać Lisa, "Stokrotke", Gozdyre, Elize Michalik, Wołka (Prasowego) i wszystkich krewnych… Aś pokozoł, chopieee! 
    Wróże, kurewską karierę poczynisz Piotrusiu Pyskaty 🙂
     
    (Tak na marginesie, moje poglądy przez długi czas były lewicowe. W ostatnich wyborach też poparłem SLD. Trochę mi wstyd. Ale dzięki bogu mamy takich fachwców od obnażania jak Kraśko)
  12. Aaaa tam, cicho być…
    Kraśko w akcji:

     
     
    Na kanale You Tube możliwość zostawienia komentarza jest wyłączona, więc wyłuszczę się tutaj:
     
    Gratulacje panie Kraśko, pokazałeś jak przeszczekać Lisa, "Stokrotke", Gozdyre, Elize Michalik, Wołka (Prasowego) i wszystkich krewnych… Aś pokozoł, chopieee! 
    Wróże, kurewską karierę poczynisz Piotrusiu Pyskaty 🙂
     
    (Tak na marginesie, moje poglądy przez długi czas były lewicowe. W ostatnich wyborach też poparłem SLD. Trochę mi wstyd. Ale dzięki bogu mamy takich fachwców od obnażania jak Kraśko)
  13. Pogrzebałem w sondażach o
    Pogrzebałem w sondażach o Smoleńsku. Ostatni jaki znalazłem to dla RMF FM z kwietnia tego roku – 60 proc. osób nie wierzy w raport Millera. Myślicie, że teraz po kublikacji nie było nowych sondaży? Były, ale ch…wo dla władzy wypadły, więc ich nie opublikowano.

  14. Pogrzebałem w sondażach o
    Pogrzebałem w sondażach o Smoleńsku. Ostatni jaki znalazłem to dla RMF FM z kwietnia tego roku – 60 proc. osób nie wierzy w raport Millera. Myślicie, że teraz po kublikacji nie było nowych sondaży? Były, ale ch…wo dla władzy wypadły, więc ich nie opublikowano.